Dar Woli Bożej tworzy rzeczywistą obecność Jezusa jak w Eucharystii
Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety „Małej Córeczki Woli Bożej”:
Dar Woli Bożej nie tworzy mistycznego życia łaski, ale tworzy Życie i rzeczywistą obecność Jezusa jak w Eucharystii
Jezus ukazał się w moim wnętrzu, a sakramentalne zasłony utworzyły jakby lustro, w którym On się znajdował żywy i prawdziwy. Mój słodki Jezus powiedział do mnie: Córko moja, to lustro to przypadłości chleba[1], które utrzymują Mnie w sobie uwięzionego. Ja tworzę swoje życie w hostii, ale ona nic mi nie daje, żadnych uczuć, żadnego bicia serca, nawet najmniejszego „kocham Cię”. Jest dla Mnie jak martwa. Ja pozostaję sam bez cienia jakiegokolwiek odwzajemnienia. Tak więc moja Miłość jest jakby niecierpliwa, aby się wydostać i rozbić to szkło, aby zstąpić do serc i znaleźć w nich to odwzajemnienie, którego hostia nie potrafi i nie może Mi dać.
Ale czy wiesz, gdzie mogę znaleźć swoje prawdziwe odwzajemnienie? W duszy, która żyje w mojej Woli. Kiedy zstępuję do jej serca, natychmiast spożywam przypadłości hostii, ponieważ wiem, że najszlachetniejsze i najdroższe dla Mnie przypadłości są gotowe, aby Mnie uwięzić, i nie pozwolą Mi wyjść z tego serca, które da Mi w sobie nie tylko życie, lecz także życie za życie. Nie będę sam, ale z moją najwierniejszą towarzyszką. Będziemy dwoma sercami pulsującymi razem, będziemy wspólnie miłować, a nasze pragnienia będą jednym tylko pragnieniem. Tak więc Ja pozostaję w tej duszy żywy i prawdziwy oraz tworzę w niej swoje Życie, tak jak to czynię w Najświętszym Sakramencie.
A czy wiesz, czym są te przypadłości, które znajduję w duszy czyniącej moją Wolę? Są jej czynami dokonanymi w mojej Woli, które bardziej niż przypadłości rozciągają się wokół Mnie i Mnie zatrzymują nie wewnątrz ciemnego, ale wewnątrz szlachetnego i boskiego więzienia, ponieważ jej czyny dokonane w mojej Woli oświetlają ją i ogrzewają bardziej niż słońce. Och, jak bardzo jestem szczęśliwy, żyjąc w niej rzeczywistym życiem, ponieważ czuję się tak, jakbym przebywał w swoim niebiańskim Pałacu. Spójrz na Mnie w swoim sercu: jak bardzo jestem szczęśliwy, jak się rozkoszuję i odczuwam najczystszą radość!
A ja: Mój ukochany Jezu, czy to, o czym mówisz, nie jest czymś nowym i wyjątkowym, to, że Ty żyjesz rzeczywistym życiem w tych, którzy żyją w Twojej Woli? Czy nie jest to raczej życie mistyczne, które tworzysz w sercach posiadających Twoją łaskę?
A Jezus: Nie, nie, to nie jest życie mistyczne jak w przypadku tych, którzy posiadają moją łaskę, ale nie żyją czynami ożywionymi moją Wolą i nie mają wystarczającej ilości materiału do utworzenia przypadłości, aby Mnie uwięzić. To jakby kapłanowi zabrakło hostii i chciał wypowiedzieć słowa Konsekracji. Mógłby je wypowiedzieć, ale wypowiedziałby je na próżno, a moje życie sakramentalne z pewnością nie mogłoby zaistnieć. W ten właśnie sposób przebywam w sercach, które choć mogą posiadać moją łaskę, nie żyją w pełni w mojej Woli: znajduję się w nich przez łaskę, ale nie w sposób rzeczywisty.
A ja: Miłości moja, ale jak to możliwe, że Ty w sposób rzeczywisty możesz żyć w duszy, która żyje w Twojej Woli?
A Jezus: Córko moja, czyż nie żyję w hostii sakramentalnej żywy i prawdziwy, duszą, ciałem, krwią i Bóstwem? A dlaczego żyję w hostii duszą, ciałem, krwią i Bóstwem? Ponieważ nie ma żadnej woli, która by się sprzeciwiła mojej. Gdybym znalazł w hostii wolę, która by się sprzeciwiła mojej, nie mógłbym utworzyć w niej ani prawdziwego, ani wiecznego życia. I to także jest przyczyną, dla której przypadłości sakramentalne się trawią, kiedy Mnie przyjmują – bo nie znajduję woli ludzkiej zjednoczonej ze Mną, gotowej stracić własną, aby nabyć moją. Znajduję natomiast wolę, która chce być czynna, pragnie działać samodzielnie. Ja zaś składam swoją małą wizytę i odchodzę. Natomiast w przypadku stworzenia, które żyje w mojej Woli, moja Wola i jego są jedną tylko wolą. I jeśli czynię to w hostii, to tym bardziej mogę to w nim uczynić, przede wszystkim dlatego, że znajduję w nim bicie serca, uczucie, swoje odwzajemnienie i swój własny pożytek, czego nie znajduję w hostii. Dusza, która żyje w mojej Woli, musi mieć w sobie moje rzeczywiste Życie. Jak inaczej mogłaby żyć moją Wolą?
Ach, nie chcesz zrozumieć, że świętość życia w mojej Woli jest świętością całkowicie różną od innych świętości. I jeśli odejmiemy krzyże, umartwienia oraz czyny niezbędne do życia – które dokonane w mojej Woli upiększają duszę jeszcze bardziej – nie jest niczym innym jak życiem błogosławionych w Niebie. A ponieważ błogosławieni w Niebie żyją w mojej Woli, dzięki Niej każdy z nich, jakbym istniał dla każdego z osobna, posiada Mnie w sobie – żywego i prawdziwego, i nie mistycznie, ale w sposób rzeczywisty w nich zamieszkującego. Nie byłoby możliwe nazwać tego życiem Nieba, gdyby Mnie w sobie nie posiadali jako własnego życia. I gdyby zabrakło w nich małej cząsteczki mojego Życia, ich szczęście nie byłoby ani pełne, ani doskonałe. Tak też jest w przypadku duszy, która żyje w mojej Woli. Moja Wola nie byłaby w niej ani pełna, ani doskonała, gdyby zabrakło mojego rzeczywistego Życia, które ta Wola tworzy. Prawdą jest, że wszystko to jest cudem mojej Miłości, a co więcej, jest cudem nad cudami, który do tej pory moja Wola w sobie wstrzymywała, a który pragnie teraz ukazać, aby osiągnąć pierwotny cel stworzenia człowieka. Moje pierwsze rzeczywiste Życie chcę więc utworzyć w tobie. (05.11.1923)
[1] Podczas Mszy Świętej chleb i wino ofiarowane wcześniej Bogu są przez Niego konsekrowane, czyli przekształcone w swej istocie („przeistoczone”) w Ciało, Krew, Duszę i Boskość Jezusa Chrystusa. Nie są już chlebem ani winem, choć zachowują „swoją przypadłość (akcydens)”, czyli cechy przypadłościowe (kształt, kolor, wygląd zewnętrzny i skład chemiczny), ale stają się Jezusem Chrystusem, obecnym w pełni swej Istoty i całym swym Życiem.
Dodaj komentarz