Maria

Tylko jedna Wola ożywiała Jezusa i Maryję – żyli oni jednym i tym samym życiem

Maryja poczęła Jezusa i dała Mu życie, ponieważ posiadała Wolę Bożą.

„Córko moja, moja Wola zawiera wszystko i ten, kto Ją posiada, może dać Mi wszystko. Moja Wola była dla Mnie wszystkim – poczęła Mnie, ukształtowała, sprawiła, że ​​dorosłem i narodziłem się. Jeśli moja Mama współpracowała, dając Mi krew, mogła to uczynić, ponieważ to obecna w Niej moja Wola zawierała tę krew. Gdyby nie miała mojej Woli, nie mogłaby współpracować w kształtowaniu mojego Człowieczeństwa. Tak więc moja Wola bezpośrednia i ta obecna w mojej Mamie dały Mi Życie. To, co ludzkie nie miało mocy nade Mną, aby cokolwiek Mi dać, ale jedynie Wola Boża mogła nakarmić Mnie swoim tchnieniem i wydać Mnie na światło dzienne.

Ale czy sądzisz, że zimno powietrza było tym, co Mnie zmroziło? Ach, nie! Było to zimno serc, które sprawiło, że skostniałem, oraz niewdzięczność, która przy pierwszym moim wyjściu na światło dzienne sprawiła, że gorzko płakałem. Moja umiłowana Matka uciszyła mój płacz, chociaż i Ona sama płakała. Nasze łzy zmieszały się razem. Dając sobie pierwsze pocałunki, daliśmy sobie upust naszej miłości. Ale nasze życie miało być cierpieniem i płaczem, a Ja pozwoliłem się złożyć w żłobie, aby ponownie płakać, wzywając moje dzieci moim szlochem i moimi łzami. Chciałem zmiękczyć je moimi łzami i jękami, aby Mnie wysłuchały.

Ale czy wiesz, kto był pierwszą po mojej Mamie, którą przywołałem do Siebie ze łzami w żłobie, aby dać upust swojej miłości? Byłaś nią ty, mała Córeczko mojej Woli. Byłaś tak mała, że mogłem trzymać cię blisko siebie w żłobie i mogłem przelać moje łzy w twoje serce. Te łzy zapieczętowały w tobie moją Wolę i ustanowiły cię prawowitą córką mojej Woli. Moje Serce uradowało się, widząc przywrócone w tobie (nieskazitelne w mojej Woli) to, co moja Wola wydobyła przy dziele Stworzenia …” (Tom 13, 25.12.1921)

Jezus i Maryja żyli jednym i tym samym życiem, i to było to, co wyróżniało Ją w oczach Jezusa.

„… Nawet moja droga Mama nie czyniła nic nadzwyczajnego w swoim życiu zewnętrznym, a co więcej, pozornie czyniła mniej niż ktoś inny. Zniżała się do najzwyklejszych czynności życiowych, tkała, szyła, zamiatała, rozpalała ogień… Kto by pomyślał, że była Ona Matką Boga? Jej zewnętrzne czyny w niczym nie wskazywały na to. A kiedy nosiła Mnie w swoim łonie, zawierając w sobie Odwieczne Słowo, każdy Jej ruch, każdy ludzki czyn otrzymywały adorację od całego stworzenia. Od Niej pochodziło życie i zachowanie egzystencji i życia wszystkich stworzeń. Słońce zależało od Niej i Ona zachowywała i dawała życie światłu i ciepłu słońca. Ziemia, rozwój życia roślin…, wszystko krążyło wokół Niej, niebiosa i ziemia były gotowe na Jej skinienie. Ale pomimo to, kto mógł cokolwiek zobaczyć? Nikt.

Cała Jej wielkość, moc i świętość, ogromne morza dóbr, które z Niej wychodziły, które wychodziły z Jej wnętrza, każde Jej uderzenie serca, oddech, myśl, słowo przelewały się w Jej Stwórcy. Między Nią a Bogiem przepływały nieustanne strumienie, które otrzymywała i rozdawała. Nic nie wychodziło, co nie ugodziłoby Jej Stwórcy i w czym Ona nie pozostałaby ugodzona przez Niego. Te strumienie powiększały Ją, wywyższały, pozwalały Jej przewyższyć wszystko, ale nikt niczego nie widział. Tylko Ja, Jej Bóg i syn, byłem świadomy wszystkiego. Między Mną a moją Mamą przepływał taki strumień, że Jej bicie serca przepływało w moim, a moje przepływało w Jej, tak iż Ona żyła moim wiecznym biciem serca, a Ja Jej matczynym biciem serca. Tak więc nasze życie było wzajemnie wymieniane i właśnie to było tym, co wyróżniało Ją w moich oczach jako moją Matkę. Czyny zewnętrzne Mnie nie zadowalają ani nie lubię ich, jeśli nie wychodzą z wnętrza, którego Ja jestem życiem. Otóż dlaczego jesteś zdziwiona, że twoje zewnętrzne życie jest całkowicie zwyczajne? Mam w zwyczaju okrywać moje największe dzieła najzwyklejszymi rzeczami, ażeby nikt nie wskazywał na nie, a Ja mógł być bardziej swobodny w działaniu. A kiedy wszystko spełniam, czynię niespodzianki i ukazuję je wszystkim, zadziwiając wszystkich…” (Tom 14, 16.03.1922)

Tylko jedna Wola ożywia Jezusa i Maryję. Tak więc Jezus nie czyni niczego, w czym Ona nie bierze udziału.

„… Wszystko to jest konieczne do świętości życia w mojej Woli, czyòi tworzenie podobieństwa między Mną a duszą. Uczyniłem to z moją Mamą. Nie zezwoliłem nawet na najmniejszą boleść ani na żaden czyn czy dobro, które uczyniłem, a w którym nie wzięłaby Ona udziału. Jedna była Wola, która nas ożywiała, a zatem gdy znosiłem śmierć, ból lub gdy działałem, Ona umierała, cierpiała, działała razem ze Mną. W swojej duszy miała być moją wierną kopią, tak iż przeglądając się w Niej, miałem widzieć drugiego Siebie. A teraz to, co uczyniłem z moją Mamą, chcę uczynić z tobą. Po Niej stawiam ciebie. Chcę, aby Trójca Przenajświętsza była odzwierciedlona na ziemi – Ja, moja Mama i Ty. I koniecznym jest, aby za pośrednictwem stworzenia moja Wola miała czynne życie na ziemi. I jak może mieć to czynne życie, jeśli najpierw nie dam temu stworzeniu tego, co zawiera moja Wola i tego, co uczyniła mojemu Człowieczeństwu? Moja Wola miała prawdziwe czynne życie we Mnie i w mojej nierozłącznej Mamie. A teraz chcę, aby miała także i w tobie. Jedno stworzenie jest Mi bezwzględnie konieczne, tak postanowiła moja Wola. Pozostałe będą uwarunkowane …” (Tom 14, 20.07.1922)

Miłość Maryi przewyższa miłość wszystkich stworzeń razem wziętych

Niekończące się „kocham Cię” między Jezusem i Maryją.

Rozmyślałam nad tym, jak Królowa Matka karmiła mlekiem dzieciątko Jezus. Powiedziałam do siebie: „Cóż zachodziło pomiędzy Przenajświętszą Mamą a malutkim Jezusem w owym akcie?” W tym momencie poczułam, jak porusza się w moim wnętrzu i usłyszałam, jak mówi: „Córko moja, kiedy ssałem mleko z piersi mojej ukochanej Matki, wraz z mlekiem ssałam miłość Jej serca, i było więcej miłości, którą ssałem niż mleka. I jakbym w tym ssaniu słyszał, jak mówiła do Mnie: «kocham Cię, kocham Cię, o Synu», a Ja powtarzałem do Niej: «kocham Cię, kocham Cię, o Mamo». I nie byłem w tym sam. Ojciec i Duch Święty, i całe Stworzenie, aniołowie, święci, gwiazdy, słońce, krople wody, rośliny, kwiaty, ziarenka piasku, wszystkie żywioły rozchodziły się w moim «kocham Cię» i powtarzały: «kochamy Cię, kochamy Cię, o Matko naszego Boga, w miłości naszego Stwórcy».

Moja Matka widziała to wszystko i była tym zalana. Nie znalazła nawet małej przestrzeni, w której nie usłyszałaby, że Ją kocham. Jej miłość pozostawała w tyle i prawie samotna, a Ona powtarzała: «kocham Cię, kocham Cię», ale nigdy nie mogła Mi dorównać, ponieważ miłość stworzenia ma swoje granice i swój czas. Moja Miłość jest niestworzona, nieskończona i wieczna. I tak dzieje się z każdą duszą, kiedy mówi do Mnie «kocham Cię», Ja również powtarzam jej «kocham cię», a wraz ze Mną jest całe Stworzenie, które ją kocha w mojej Miłości. Och, gdyby tylko stworzenia zrozumiały, jak wielkie jest dobro i zaszczyt, które otrzymują, kiedy mówią Mi zaledwie jedno «kocham Cię»! Jedynie to by wystarczyło do tego, żeby Bóg tuż przy nich odpowiedział im z uwielbieniem: Ja też cię kocham.” (Tom 8, 27.12.1908)

Jezus i Maryja są zespoleni w jedno, tworzą jeden pierścień: Maryja ma pierwszeństwo w Miłości.

Mówiłam do mojego słodkiego Jezusa: „Czy to możliwe, że ja jestem drugim ogniwem łączności z Twoim Człowieczeństwem? Są dusze tak Tobie drogie, że ja nie zasługuję na to, by przebywać pod ich stopami. A następnie jest Twoja nieodłączna Mama, która zajmuje pierwsze miejsce we wszystkim i nad wszystkim. Wydaje mi się, moja słodka Miłości, że naprawdę chcesz żartować sobie ze mnie, ale jestem zmuszona przez posłuszeństwo, z najbardziej okrutną męką mojej duszy, aby przelać to na papier. Jezu mój, zlituj się nad moim ciężkim męczeństwem!” Kiedy to mówiłam, mój zawsze uwielbiony Jezus, głaskając mnie, powiedział do mnie:

„Córko moja, dlaczego się niepokoisz? Czyż nie jest w moim zwyczaju wyciągać kogoś z prochu i tworzyć z niego wspaniałe cuda, i to cuda łaski? Cały zaszczyt przypada Mnie, a im on jest słabszy i prostszy, tym bardziej Ja jestem uwielbiony. A następnie moja Mama nie jest drugorzędną częścią mojej Miłości i mojej Woli, ale tworzy jedno ogniwo ze Mną. Oczywistym jest również to, że posiadam dusze bardzo Mi drogie, ale to nie wyklucza tego, że mogę powołać jedną zamiast drugiej do tak wysokiego urzędu i nie tylko urzędu, ale do tak wysokiej świętości, jaka jest stosowna do życia w mojej Woli …” (Tom 12, 09.02.1919)

Miłość Maryi przewyższa miłość wszystkich stworzeń razem wziętych, ponieważ sprawiła, że Słowo się w Nią wcieliło.

„Córka moja, moja Mama, swoją miłością, swoimi modlitwami i swoim unicestwieniem, wezwała Mnie z Nieba na ziemię, abym się wcielił w Jej łonie. Ty, swoją miłością i ciągłym rozpraszaniem się w mojej Woli, wezwiesz moją Wolę, aby utworzyła w tobie życie na ziemi, a potem dasz Mi życie w innych stworzeniach. Otóż wiedz zatem, że skoro moja Mama wezwała Mnie z Nieba na ziemię do swojego łona, a był to niepowtarzalny akt, którego dokonała, i który już się nie powtórzy, Ja obsypałem Ją wszelkimi łaskami i tak wielką miłością, że pozwoliłem Jej przewyższyć miłość wszystkich stworzeń razem wziętych. Pozwoliłem Jej górować w przywilejach, w chwale, we wszystkim. Mógłbym powiedzieć, że cała Wieczność została zredukowana do jednego punktu i wylała się na Nią strumieniami, ogromnym morzem, tak iż wszyscy znajdują się poniżej mojej Mamy.

Ty, wzywając do siebie moją Wolę, również dokonujesz niepowtarzalnego aktu. Dlatego dla godności mojej Woli, która ma w tobie zamieszkać, muszę wlać w ciebie tyle łask i tyle miłości, abyś mogła przewyższyć wszystkie inne stworzenia. A ponieważ moja Wola panuje nad wszystkim i jest wieczna, ogromna, nieskończona, muszę przekazać, wyposażyć i wzbogacić duszę, w której ma rozpocząć się i spełnić życie mojej Woli, w te same cechy mojej Woli, pozwalając jej panować nad wszystkim. Moja Odwieczna Wola uchwyci przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, zredukuje je do jednego tylko punktu i wleje je w ciebie. Moja Wola jest wieczna i pragnie utworzyć życie tam, gdzie znajduje wieczność, jest niezmierna i pragnie życia w bezmiarze, jest nieskończona i pragnie znaleźć nieskończoność. Jak mógłbym znaleźć to wszystko, jeśli najpierw nie wleję tego w ciebie?” (Tom 12, 08.03.1921)

Maryja musiała posiadać niepowtarzalne przymioty, ażeby Słowo mogło się w Nią wcielić.

„Moja Wola nigdy nie mogłaby zstąpić w duszę, jeśli nie w sposób wyjątkowy i nietypowy i jeśli dusza nie posiadałaby Jej szczególnych przymiotów. Tak jak w przypadku mojej umiłowanej Mamy, Ja, Odwieczne Słowo nie mógłbym w Nią zstąpić, gdyby nie posiadała Jej wybitnych przymiotów i gdyby Boskie Tchnienie nie tchnęło w Nią, jakby tworząc nowe Stworzenie, aby uczynić Ją wspaniałą dla wszystkich i przewyższającą wszystkie rzeczy stworzone…” (Tom 13, 27.10.1921)

Najpotężniejsze modlitwy dla Serca Jezusa

Boska modlitwa tych, którzy żyją w Woli Bożej

„Córko moja, modlitwa jest muzyką dla mojego ucha, szczególnie wtedy, gdy dusza jest całkowicie zharmonizowana z moją Wolą, tak iż w całym jej wnętrzu nie widać nic innego, jak tylko ciągłą postawę [= czyn] życia Wolą Bożą. Ta dusza to jakby drugi Bóg, który odtwarza dla Mnie tę muzykę. Och, jak bardzo jest przyjemna! Znajdując kogoś, kto odwzajemnia Mi się na równi, mogę otrzymać boską cześć. Tylko ten, kto żyje w mojej Woli, może osiągnąć tak wiele, ponieważ wszystkie inne dusze, nawet gdyby bardzo wiele czyniły i bardzo wiele się modliły, będą zawsze czyniły rzeczy i modlitwy ludzkie, a nie boskie. Tak więc nie będą miały tej mocy i tego uroku dla mojego ucha.” (Tom 6, 06.01.1906).

Skuteczność modlitwy

Znajdując się w moim zwyczajowym stanie, przez krótki czas widziałam błogosławionego Jezusa i modliłam się do Niego za siebie i za inne osoby, ale z pewną trudnością, inaczej niż zwykle, jakbym nie mogła uzyskać wiele, jakbym modliła się tylko za siebie. A dobry Jezus powiedział do mnie: „Córko moja, modlitwa jest jednym tylko punktem i podczas gdy jest jednym tylko punktem, może uchwycić razem inne punkty. A więc dusza tyle samo może wybłagać, modląc się sama za siebie, co modląc się za innych. Jej skuteczność jest jedna.” (Tom 7, 30.05.1907)

Zadośćuczynienie w Woli Bożej, dziękczynienie oraz miłość w imieniu wszystkich i we wszystkim, są całkowite

Trwając w moim zwyczajowym stanie, mój zawsze uwielbiony Jezus przyszedł i przemienił mnie całą w Siebie, a potem powiedział do mnie: „Córko moja, rozpłyń się w mojej Woli, aby dać Mi całkowite zadośćuczynienie. Moja Miłość odczuwa nieodpartą tego potrzebę. Przy tak wielu zniewagach ze strony stworzeń, pragnie przynajmniej jednej, która wstawiając się pomiędzy Mną a nimi, dałaby Mi całkowite zadośćuczynienie oraz miłość za wszystkich i uzyskałaby ode Mnie łaski dla wszystkich. Możesz to uczynić tylko w mojej Woli, gdzie znajdziesz Mnie i wszystkie stworzenia. Och, z jakim utęsknieniem czekam, aż wejdziesz w moją Wolę, abym mógł znaleźć w tobie satysfakcję i zadośćuczynienie za wszystkich! Tylko w mojej Woli znajdziesz wszystko w ruchu, ponieważ Ja jestem napędem, aktorem i widzem wszystkiego.

Otóż gdy to mówił, ja rozpłynęłam się w Jego Woli, ale któż może wyrazić to, co zobaczyłam? Byłam w kontakcie z każdą myślą stworzenia, którego życie pochodziło od Boga. I będąc w kontakcie z każdą myślą, ja, w Jego Woli, mnożyłam się w każdym i mocą Świętości Jego Woli wynagradzałam za wszystko, wypowiadałam «dziękuję» w imieniu wszystkich i dawałam miłość za wszystkich. I w ten sposób pomnażałam się w spojrzeniach, w słowach i tak w całej reszcie… Ale któż może oddać sposób, w jakim się to odbywało? Brak mi słów i być może nawet same języki anielskie byłyby tylko pojękiwaniem, więc na tym poprzestanę. Spędziłam zatem całą noc z Jezusem w Jego Woli.

Potem poczułam się blisko Królowej Mamy, a Ona powiedziała do mnie: „Córko moja, módl się.”

A ja: „Moja Matko, pomódlmy się razem, gdyż sama nie potrafię się modlić.”

A Ona dodała: „Najpotężniejsze modlitwy dla Serca mojego Syna i te, które najbardziej Go wzruszają, są wtedy, gdy stworzenie przyoblecze się we wszystko to, co On sam uczynił i przecierpiał, ponieważ oddał On wszystko w darze stworzeniu. Tak więc, córko moja, otocz swoją głowę cierniami Jezusa, pokryj swoje oczy Jego łzami, nasącz swój język Jego goryczą, okryj swoją duszę Jego Krwią, przystrój się Jego ranami, przebij swoje dłonie i swoje stopy Jego gwoździami[1] i jak drugi Chrystus ukaż się przed Jego Boskim Majestatem. Ten widok tak Go wzruszy, że nie będzie mógł odmówić niczego duszy przyobleczonej w Jego własny ubiór. Och, ale jak mało stworzenia potrafią korzystać z darów, jakie im przekazał mój Syn! Takie były moje modlitwy na ziemi i takie są też i w Niebie.”

Tak więc wspólnie przyoblekłyśmy się w szaty Jezusa i razem ukazałyśmy się przed Tronem Bożym. To wzruszyło wszystkich. Aniołowie robili nam przejście i byli jakby zaskoczeni… Ja podziękowałem Mamie i znalazłam się w sobie. (Tom 11, 15.06.1916).

Modlitwa z Jezusem w Woli Bożej

„Córko moja, pomódlmy się razem. Istnieją pewne smutne okresy, kiedy moja Sprawiedliwość, nie mogąc już dłużej wytrzymać z powodu zła stworzeń, chciałaby zalać ziemię nowymi karami. Dlatego potrzebna jest modlitwa w mojej Woli, która, szerząc się na wszystkich, mogłaby stanąć w obronie stworzeń i swoją mocą zapobiec temu, by moja Sprawiedliwość zbliżyła się do stworzenia i je ugodziła.”

Jak pięknym i wzruszającym było słuchanie modlitwy Jezusa! A ponieważ towarzyszyłam Mu w bolesnej tajemnicy Biczowania, ukazał się cieknący krwią. A ja słyszałam, jak mówił… (Tom 17, 01.07.1924)


[1] – Luiza mogła przyoblec się w szaty Jezusa, które są wszystkimi ranami Jego Męki, ponieważ ona je posiadała i żyła nieustannie Jego Męką. My możemy to czynić za pomocą intencji, z prostotą i zaufaniem jako wyraz naszej miłości.

Zmartwychwstanie Jezusa jest symbolem tych, którzy żyją w Jego Woli

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety Małej Córeczki Woli Bożej:

Przez chwilę ujrzałam mojego uroczego Jezusa w akcie swego Zmartwychwstania, z twarzą tak olśniewającą, że nie można było porównać Jej do żadnej innej wspaniałości, i wydawało mi się, że Przenajświętsze Człowieczeństwo Naszego Pana, chociaż było żywym ciałem, to było promienne i przejrzyste, tak że można było wyraźnie zobaczyć Boskość zjednoczoną z Człowieczeństwem. Teraz, kiedy widziałam Go w takiej Chwale, światło, które wychodziło od Niego zdawało się, że mówiło do mnie: 

Tak wiele chwały miało moje Człowieczeństwo przez doskonałe posłuszeństwo, że niszcząc starą naturę, przywróciło Mi nową naturę, chwalebną i nieśmiertelną. W ten sposób dusza, przez posłuszeństwo, może utworzyć w sobie doskonałe odrodzenie cnót. Na przykład, jeśli dusza cierpi, posłuszeństwo pozwoli jej odrodzić się do radości; jeśli jest niespokojna, posłuszeństwo odrodzi ją do spokoju; jeśli jest kuszona, posłuszeństwo poda jej najsilniejszy łańcuch, aby związać wroga i pozwoli jej pokonać pułapki diabła; jeśli jest opanowana przez namiętności i wady, posłuszeństwo, zabijając je, odrodzi ją do cnoty. Tak dzieje się z duszą, a w swoim czasie posłuszeństwo utworzy także zmartwychwstanie ciała.” (07.04.1901) 

Dziś rano, znajdując się poza sobą, ujrzałam mojego uroczego Jezusa w akcie swego Zmartwychwstania, całego przybranego w olśniewające światło, tak że słońce pozostawało jakby ukryte przy tym świetle. Tak więc byłam oczarowana i powiedziałam: „Panie, jeśli nie jestem godna dotknąć Twojego uwielbionego Człowieczeństwa, pozwól mi przynajmniej dotknąć Twoich szat.” 

A On odpowiedział mi: „Moja umiłowana, co mówisz? Po moim Zmartwychwstaniu nie potrzebowałem więcej szat materialnych, ale moje szaty były ze słońca, z czystego światła, które okrywa moje Człowieczeństwo, i które będzie świecić wiecznie, dając nieopisaną radość wszystkim zmysłom błogosławionych w Niebie. I to zostało przyznane mojemu Człowieczeństwu, bo nie było na Nim żadnej części, która nie zostałaby pokryta hańbą, bólami i ranami.”  Powiedziawszy to zniknął, a ja nie znalazłam ani Człowieczeństwa ani szat, to znaczy, kiedy próbowałam chwycić w ręce Jego święte szaty, uciekały mi i nie mogłam ich znaleźć. (30.03.1902) 

Cudem mojego Odkupienia było Zmartwychwstanie, które bardziej niż promienne słońce ukoronowało moje Człowieczeństwo, dzięki czemu nawet moje najmniejsze czyny zabłysły taką świetnością i niezwykłością, że zadziwiły Niebo i ziemię, i właśnie to będzie początkiem, fundamentem i spełnieniem wszystkich dóbr, koroną i chwałą wszystkich błogosławionych. Moje Zmartwychwstanie jest prawdziwym słońcem, które godnie wychwala moje Człowieczeństwo, jest słońcem religii katolickiej, jest prawdziwą chwałą każdego chrześcijanina. Bez Zmartwychwstania moje Człowieczeństwo byłoby jak niebo bez słońca, bez ciepła i bez życia. Otóż moje Zmartwychwstanie jest symbolem dusz, które utworzą świętość w mojej Woli. 

Święci z tych minionych wieków są symbolem mojego Człowieczeństwa. Choć podporządkowani, nie posiadali oni ciągłego czynu w mojej Woli, tak więc nie otrzymali piętna Słońca mojego Zmartwychwstania, ale piętno dzieł mojego Człowieczeństwa przed Zmartwychwstaniem. Tak więc będzie ich wielu – prawie jak gwiazdy utworzą piękny ornament na niebie mojego Człowieczeństwa. Ale świętych żyjących w mojej Woli, którzy symbolizują moje Zmartwychwstałe Człowieczeństwo, będzie niewielu. W rzeczywistości, wielu widziało moje Człowieczeństwo przed śmiercią,  tłumy i rzesze ludzi, ale moje Zmartwychwstałe Człowieczeństwo widziało niewielu, tylko wierzący, najbardziej gotowi i mogę powiedzieć, tylko ci, którzy posiadali zarodek mojej Woli, bo gdyby go nie posiadali, nie mieliby wzroku niezbędnego do ujrzenia mojego Zmartwychwstałego Człowieczeństwa w chwale, a zatem nie mogliby być widzami mojego Wniebowstąpienia. 

Otóż jeśli moje Zmartwychwstanie symbolizuje świętych żyjących w mojej Woli – a jest w tym przyczyna, ponieważ każdy czyn, słowo, krok, itp czyniony w mojej Woli jest Bożym zmartwychwstaniem, które dusza otrzymuje, jest piętnem chwały, której doznaje, jest wyjściem poza siebie, aby wkroczyć do Boskości, a zatem dusza miłuje, działa i myśli, ukrywając się w promiennym słońcu mojej Woli. Tak więc co w tym dziwnego, że dusza pozostaje cała odrodzona i utożsamiona z tym samym słońcem mojej Chwały i że symbolizuje moje Zmartwychwstałe Człowieczeństwo? 

Ale niewielu jest tych, którzy są na to gotowi, ponieważ nawet w samej świętości dusze pragną czegoś dla ich własnego dobra. Natomiast świętość życia w mojej Woli nie posiada nic własnego, ale wszystko należy do Boga. Jest to zbyt dużym wysiłkiem dla dusz, aby otworzyć się na to, obnażyć się z własnych dóbr i dlatego nie będzie ich wiele. Ty nie jesteś jedną z wielu, ale należysz do niewielu. Dlatego też bądź zawsze gotowa na wezwanie i na twój ciągły lot.” (15.04.1919) 

„Córko moja, jak dużo światła, jak wiele chwały miało moje Człowieczeństwo przy moim Zmartwychwstaniu, ponieważ podczas mojego Życia na tej ziemi nie czyniłem nic innego, jak tylko zamykałem Najwyższą Wolę w każdym moim czynie, oddechu, spojrzeniu, we wszystkim. I kiedy Ją zamykałem, wtedy Wola Boża przygotowywała dla Mnie chwałę i światło przy moim Zmartwychwstaniu. I skoro zawarłem w Sobie ogromne morza światła mojej Woli, to nic dziwnego, że kiedy patrzę, kiedy mówię, kiedy poruszam się, wychodzi ze Mnie tyle światła, że mogę przekazać je każdemu. 

Dlatego chcę cię przykuć i przytłoczyć tym światłem, aby wszczepić w ciebie tyle ziaren zmartwychwstania, ile czynów wykonasz w mojej Woli. Tylko moja Wola jest Tą, która wskrzesza duszę i ciało do Chwały, jest ziarnem zmartwychwstania do Łaski, jest ziarnem zmartwychwstania do najwyższej i najbardziej doskonałej Świętości, jest ziarnem zmartwychwstania do Chwały. I tak kiedy dusza wykonuje swoje czyny w mojej Woli, ujarzmia nowe Światło Boże, ponieważ moja Wola ze swej natury jest Światłem, a kto w Niej żyje ma moc przemieniania myśli, słów, działań i wszystkiego, co czyni w Światło.” (02.04.1923)  

„Córko moja, moje Zmartwychwstanie zwróciło Mi cały honor, dokończyło, zapieczętowało, i wezwało do życia wszystkie moje dzieła, które uczyniłem podczas mojego Życia na ziemi, i utworzyło ziarno zmartwychwstania dusz, a nawet i ciał na Sąd powszechny. Tak więc bez mojego Zmartwychwstania, moje Odkupienie byłoby niepełne i moje najpiękniejsze dzieła zostałyby pogrzebane. Tak więc, jeśli dusza nie odrodzi się cała w mojej Woli, wszystkie jej dzieła pozostaną niepełne. I jeśli powiewa zimno w Bożych sprawach, a namiętności ją uciskają, wady tyranizują, utworzą one grób, gdzie zostanie pochowana, ponieważ nie posiadając życia mojej Woli, brakuje jej Tej, która wskrzesiłaby Boży ogień, Tej, która za jednym zamachem zabiłaby wszystkie namiętności i wskrzesiła wszystkie cnoty. Moja Wola jest czymś więcej niż słońce, słońce, które przyćmiewa wszystko, zapładnia wszystko, przemienia wszystko w światło i tworzy całkowite zmartwychwstanie duszy w Bogu.”  (04.04.1926)

Gorzka odkupieńcza Męka Jezusa rozpoczęła się w łonie Jego Matki, która brała w Niej udział

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

Wszystkie boleści swojego Serca, Jezus odczuwa je w Sercu swojej Matki

„Córko moja, pośród wielu ran, jakie zawiera moje Serce, są trzy, które przynoszą Mi śmiertelne bóle i taką gorycz bólu, że przewyższają wszystkie inne rany razem wzięte, i są to boleści moich kochających dusz. Kiedy widzę duszę, całą należącą do Mnie i cierpiącą z mojego powodu, umęczoną, gnębioną, gotową ponieść nawet najbardziej bolesną śmierć dla Mnie, odczuwam jej boleści, jak gdyby były moimi własnymi i być może nawet bardziej. Ach, miłość potrafi otworzyć jeszcze głębsze rozdarcia, tak bardzo że nie odczuwa się już innych boleści. Do tej pierwszej rany, jako pierwsza, wchodzi moja droga Mama. Och, jak Jej Serce, przeszyte z powodu moich boleści, przelewało się w moim i odczuwało na żywo wszystkie boleści mojego Serca! A Ja widząc Ją umierającą z powodu mojej śmierci i widząc, że nie umierała, odczuwałem w moim Sercu udrękę i surowość Jej męczeństwa i odczuwałem ból mojej śmierci, ból, jaki znosiło Serce mojej kochanej Mamy, i moje Serce umierało jednocześnie.

Tak więc wszystkie moje boleści, wraz z boleściami mojej Mamy, przewyższały wszystko. Słusznym było to, że moja Niebieska Mama miała pierwsze miejsce w moim Sercu, zarówno w bólu, jak i w miłości, ponieważ każdy ból zniesiony dla Mnie otwierał morza łask i miłości, które przelewały się w Jej przebitym Sercu. W tej ranie mieszczą się wszystkie dusze, które cierpią z mojego powodu i jedynie z miłości…” (Tom 12, 27.01.1919)

Gorzka odkupieńcza Męka Jezusa rozpoczęła się w łonie Jego Matki, która brała w Niej udział

Spójrz, córko moja, z jakim nadmiarem miłości pokochałem stworzenie. Moja Boskość była zazdrosna, żeby powierzyć stworzeniu zadanie Odkupienia, i dlatego sprawiła, że Ja musiałem przejść Mękę. Stworzenie było bezsilne, żeby pozwolić Mi umrzeć tyle razy, ile stworzeń wyszło i miało wyjść na światło dzienne i ile grzechów śmiertelnych miało na nieszczęście popełnić. Boskość chciała życie za każde życie każdego stworzenia oraz życie za każdą śmierć, jaką powoduje grzech śmiertelny. Któż mógłby być tak potężny wobec Mnie, żeby przynieść Mi tyle śmierci, jeśli nie moja Boskość? Któż miałby moc, miłość i stałość, widząc Mnie umierającego tak wiele razy, jeśli nie moja Boskość? Stworzenie mogłoby poczuć się zmęczone i mogłoby zemdleć. I nie myśl, że ta praca mojej Boskości rozpoczęła się późno. Rozpoczęła się jak tylko dokonało się moje poczęcie, już w łonie mojej Mamy, która często wiedziała o moich cierpieniach i była umęczona, i odczuwała śmierć razem ze Mną.

Tak więc już od matczynego łona moja Boskość podjęła się zadania kochającego oprawcy, ale dlatego, że była kochająca, była bardziej wymagająca i nieustępliwa, tak bardzo, że ani jeden cierń i ani jeden gwóźdź nie został oszczędzony mojemu cierpiącemu Człowieczeństwu. Ale nie były one jak ciernie, gwoździe czy bicze, jakie znosiłem podczas Męki zadanej Mi przez stworzenia, które się nie pomnażały – jak wiele Mi umieszczano, tak wiele pozostawało. Natomiast te ze strony mojej Boskości pomnażały się przy każdej zniewadze. Tyle cierni, ile złych myśli, tyle gwoździ, ile niegodnych dzieł, tyle ciosów, ile przyjemności, tyle boleści, ile różnych zniewag. Były to więc morza boleści, cierni, gwoździ i niezliczonych ciosów. Wobec męki, jaką przyniosła Mi Boskość, męka, którą przyniosły Mi stworzenia w ostatnim z moich dni, była niczym innym, jak tylko cieniem, obrazem tego, co dała Mi cierpieć moja Boskość w ciągu mojego życia. A zatem bardzo kocham dusze, są to życia, które Mnie wiele kosztują, są to boleści niepojęte dla stworzonego umysłu. Dlatego wejdź do wnętrza mojej Boskości i zobacz, i dotknij ręką tego, co Ja wycierpiałem.” (Tom 12, 04.02.1919)

Błogosławieństwo, jakiego udzielili sobie wzajemnie Jezus i Maryja, aby rozpocząć Mękę, aby zapoczątkować nowe Stworzenie

Z Pism Sługi Bożej Luziy Piccarrety:

Rozmyślałam nad tym, kiedy mój słodki Jezus, aby dać początek swojej bolesnej Męce, chciał pójść do swojej Mamy, żeby poprosić Ją o błogosławieństwo. I błogosławiony Jezus powiedział do mnie:

„Córko moja, jak wiele mówi ta tajemnica! Chciałem pójść i poprosić moją kochaną Mamę o błogosławieństwo, aby dać Jej sposobność, by Ona także poprosiła Mnie o moje błogosławieństwo. Zbyt wiele było boleści, jakie miała przejść i słuszne było, żeby moje błogosławieństwo Ją wzmocniło. Jest to w moim zwyczaju, że kiedy chcę dać, proszę. I moja Mama zrozumiała Mnie od razu, tak bardzo, że nie pobłogosławiła Mnie, dopóki nie poprosiła Mnie o moje błogosławieństwo. I po tym, jak została przeze Mnie pobłogosławiona, pobłogosławiła także i Mnie.

Ale to nie wszystko. Aby stworzyć Wszechświat, wypowiedziałem «Fiat» i tylko jednym «Fiat» uporządkowałem i upiększyłem niebo i ziemię. Stwarzając człowieka, moje wszechmocne Tchnienie napełniło go życiem. Rozpoczynając moją Mękę, moim wszechmocnym i twórczym słowem, chciałem pobłogosławić moją Mamę, ale nie tylko Ją błogosławiłem. W mojej Mamie widziałem wszystkie stworzenia. Ona była Tą, która miała pierwszeństwo we wszystkim i w Niej błogosławiłem wszystkich i każdego. A co więcej, błogosławiłem każdą myśl, czyn, słowo, itp, błogosławiłem każdą rzecz, jaka miała służyć stworzeniu.

I tak jak wtedy, gdy mój wszechmocny «Fiat» stworzył słońce, a to słońce, nie tracąc swojego światła ani ciepła, służy wszystkim i każdemu śmiertelnikowi, czyniąc swój obieg, w ten sam sposób moje twórcze słowo, błogosławiąc, pozostawało w ruchu, nieustannie błogosławiąc. I nigdy nie przestanie błogosławić, tak jak słońce nigdy nie przestanie dawać swojego światła wszystkim stworzeniom.

Ale to jeszcze nie wszystko. Moim błogosławieństwem chciałem odnowić wartość dzieła Stworzenia. Chciałem wezwać mojego Niebieskiego Ojca, aby odnowił swoje błogosławieństwo i przekazał Moc stworzeniu. Chciałem pobłogosławić stworzenie w imieniu moim i Ducha Świętego, aby przekazać mu Mądrość i Miłość,  i tym samym odnowić jego pamięć, umysł i wolę, przywracając mu władzę nad wszystkim. Wiedz jednak, że dając, chcę otrzymać. Moja droga Mama to zrozumiała i natychmiast Mnie pobłogosławiła, nie tylko od siebie, lecz także w imieniu wszystkich.

Och, gdyby wszyscy mogli zobaczyć to moje błogosławieństwo, poczuliby je w wodzie, którą piją, w ogniu, który ich ogrzewa, w jedzeniu, które spożywają, w bólu, który ich dotyka, w jękach przy modlitwie, w wyrzutach sumienia, w porzuceniu przez stworzenia… We wszystkim usłyszeliby moje twórcze słowo, które mówi do nich (ale niestety nie jest ono słyszane): «Błogosławię cię w imię Ojca, moje, czyli Syna i Ducha Świętego. Błogosławię cię, aby ci pomóc, błogosławię cię, aby cię chronić, aby ci wybaczyć, pocieszyć. Błogosławię cię, abyś stał się świętym.» I stworzenie powtarzałoby echem moje błogosławieństwa, błogosławiąc Mnie również we wszystkim. Są to skutki mojego błogosławieństwa, tak więc mój Kościół, pouczony przeze Mnie, powtarza za Mną we wszystkich prawie okolicznościach, w udzielaniu Sakramentów i w innych rzeczach, udzielając swojego błogosławieństwa.” (Tom 12, 28.11.1920)


„FIAT” po łacinie oznacza „niech się stanie”. W pismach Luizy czasami wyraża akt poddania się ze strony duszy, ale zwykle wskazuje na Wolę Bożą

Za każdym razem, gdy dusza rozmyśla nad Męką Jezusa, otrzymuje na nowo dar zasług Jego cierpienia

Z Pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

Modliłam się z pewnym niepokojem i lękiem za umierającą duszę, a mój uwielbiony Jezus przyszedł i rzekł do mnie: Córko moja, dlaczego się lękasz?  Czyż nie wiesz, że z każdym słowem mojej Męki, z każdą myślą, współczuciem, zadośćuczynieniem, wspomnieniem mojego bólu pomiędzy Mną a duszą jak w elektryczności otwiera się wiele nici łączności i dlatego dusza przystrojona jest w tak wiele form piękności?  Ona rozważała Godziny Mojej Męki, więc przyjmę ją jako córkę mojej Męki, przybraną w moją Krew i ozdobioną moimi ranami. Kwiat ten rozwijał się w twoim sercu, a Ja go błogosławię i przyjmuję w swoim Sercu jako mój kwiat umiłowany.  Gdy to mówił, kwiat się wydobył z mojego serca i wzleciał do Jezusa. (Tom 12, 12 lipca 1918)

Rozmyślałam o Męce swojego ukochanego Jezusa, a On przyszedł i powiedział do mnie: Córko moja, za każdym razem, gdy dusza rozmyśla nad moją Męką, gdy wspomina, co przecierpiałem, lub Mi współczuje, otrzymuje na nowo dar zasług mojego cierpienia. Moja Krew tryska, aby ją zalać, a moje Rany pospieszają, aby ją wyleczyć, jeśli jest pokryta ranami albo ją upiększyć, jeśli jest zdrowa, a wszystkie moje zasługi przelewają się, aby ją wzbogacić. Ruch, który wywołuje, jest zaskakujący. To tak jakby umieściła w banku wszystko, co uczyniłem i wycierpiałem, zyskując dwukrotnie więcej. Wszystko więc, co uczyniłem i wycierpiałem, nieustannie się oddaje człowiekowi, tak jak słońce nieustannie daje ziemi światło i ciepło. Moje działanie się nie wyczerpuje. Wystarczy, że dusza tego zapragnie i ile razy chce, tyle razy może otrzymać owoc mojego Życia. Jeśli więc wspomina moją Mękę dwadzieścia razy lub sto tysięcy razy, tyle razy więcej będzie się cieszyła jej owocami.

Ale jak mało jest tych, którzy czynią z niej skarb! Mimo całego dobra mojej Męki, widać dusze słabe, ślepe, głuche, nieme, chrome, żywe trupy, które budzą jedynie wstręt. Dlaczego? Ponieważ moja Męka poszła w zapomnienie. Moje bóle, moje rany i moja krew są wzmocnieniem, które przezwycięża słabości, są światłem, które daje wzrok ślepym, są językiem, który rozwiązuje języki i otwiera słuch, są drogą, która wyprostowuje chromych, są życiem, które wskrzesza umarłych… Wszelkie środki zaradcze niezbędne ludziom znajdują się w moim Życiu i w mojej Męce, ale stworzenia gardzą lekarstwem i się nie troszczą o środki. Widać więc, że mimo całego Odkupienia, stan człowieka się pogarsza, jakby był dotknięty nieuleczalną chorobą. Ale najbardziej Mnie boli widok ludzi religijnych, którzy się trudzą, aby zdobyć doktryny, filozofie, mało znaczące rzeczy, a o moją Mękę wcale się nie troszczą. Moja Męka jest więc często wydalana z kościołów i z ust kapłanów. Ich mowa jest zatem pozbawiona światła, a społeczeństwa są jeszcze bardziej spragnione niż wcześniej. (Tom 13, 21 października 1921)

Rozważałam Godziny Męki Pańskiej. Błogosławiony Jezus powiedział zaś do mnie: Córko moja, w ciągu mojego Życia na ziemi tysiące aniołów towarzyszyło mojemu Człowieczeństwu i gromadziło wszystko, co robiłem: słowa, czyny, kroki, a nawet westchnienia, ból, krople mojej krwi, jednym słowem wszystko. Byli to aniołowie wyznaczeni, aby się Mną opiekować i oddawać Mi cześć, gotowi na każde moje skinienie. Schodzili z Nieba i wstępowali do niego, aby zanieść Ojcu wszystko, co robiłem. A teraz ci aniołowie posiadają specjalne zadanie. Gdy dusza wspomina moje Życie, moją Mękę i moje modlitwy, otaczają ją, zbierają jej słowa, jej modlitwy, współczucie, które Mi okazuje, jej łzy i ofiary, łączą je z moimi i zanoszą przed mój Majestat, aby Mi odnowić chwałę mojego własnego Życia. A radość aniołów jest tak wielka, że pełni szacunku oczekują, aby usłyszeć, co dusza powie, i się modlą razem z nią… Z jaką więc uwagą i z jakim szacunkiem dusza powinna rozważać owe Godziny, pamiętając, że aniołowie chłoną jej słowa, żeby powtórzyć po niej to, co mówi!

 A następnie dodał: Przy tylu goryczach, które otrzymuję od stworzeń, owe Godziny są małymi słodkimi łykami, jakie dają Mi dusze. Ale za mało jest tej słodyczy w porównaniu do tak wielu gorzkich łyków, które otrzymuję. Dlatego bardziej je rozpowszechniajcie, bardziej rozpowszechniajcie! (Tom 11, 13 października 1916)

Byłam zasmucona z powodu nieobecności swojego ukochanego Jezusa. Jeśli przybywa, wdycham trochę życia i jestem jeszcze bardziej zasmucona, widząc Go bardziej strapionym niż ja i widząc, że nie chce się ułagodzić, ponieważ stworzenia zmuszają Go do zesłania kolejnych kar i wydzierają je z Niego. Ale gdy On karze, rozpacza nad dolą człowieka i kryje się wewnątrz mojego serca, jakby po to, żeby nie widzieć, jak człowiek cierpi… Wygląda na to, że nie można dłużej żyć w tak okropnych czasach. Jednak to tylko początek. Gdy więc byłam pełna obaw o swój trudny i smutny los, będąc pozbawioną Go tak często, mój ukochany Jezus przyszedł, zarzucił mi rękę wokół szyi i powiedział:

Córko moja, nie wzmagaj mojego bólu swoimi obawami. Jest go i tak za dużo. Nie tego od ciebie oczekuję. Raczej chciałbym, abyś uczyniła swoimi moje bóle, moje modlitwy i całego Mnie, gdyż chcę znaleźć w tobie drugiego siebie. W tych czasach potrzebuję ogromnego zadośćuczynienia i tylko ten, kto czyni siebie Mną, może Mi je dać. A to, co Ojciec we Mnie znalazł dla dobra wszystkich, to znaczy chwałę, zadowolenie, miłość oraz całkowite i doskonałe zadośćuczynienie, pragnę znaleźć w tych duszach, które jak wielu drugich Jezusów odpłacą Mi się na równi. Powinnaś powtarzać te intencje w każdej GODZINIE MĘKI, którą rozważasz, w każdym czynie, we wszystkim. A jeśli nie znajdę swojego zadośćuczynienia, ach, to koniec ze światem! Kary będą spływać w dół potokami. Ach, córko moja! Ach, córko moja…! (Tom 11, 9 grudnia 1916)

Godziny Męki naszego Pana Jezusa Chrystusa

Zadowolenie, jakie błogosławiony Jezus odczuwa, gdy rozważamy owe Godziny jest tak duże, że chciałby, aby przynajmniej jeden egzemplarz tych medytacji, do praktykowania, znajdował się w każdym mieście lub miasteczku, ponieważ gdy je rozważamy, Jezus słyszy w tych zadośćuczynieniach jakby odtwarzany swój własny głos i swoje własne modlitwy, które wznosił do Ojca podczas 24 godzin swojej bolesnej Męki. I gdyby to było praktykowane przez przynajmniej kilka dusz w każdym mieście lub miasteczku, to wydaje mi się, że Jezus daje mi do zrozumienia, iż sprawiedliwość Boża zostałaby częściowo złagodzona, a jej bicze byłyby częściowo powstrzymane i jakby osłabione w tych smutnych czasach udręki i przelewu krwi.

(Z listu Luizy Piccarrety)

Godziny Męki naszego Pana Jezusa Chrystusa nie są narracją czy zwykłym rozważaniem Męki Jezusa opisanej przez wielu innych autorów kościelnych. Są natomiast modlitwą na wzór gimnastyki lub szkoły życia, modlitwą, w której się jednoczymy z Jezusem, żeby nauczyć się czynić wraz z Nim i tak jak On tego, co On czynił w swoim wnętrzu, aby nas odkupić.

 

Jak Maryja kochała i wielbiła Jezusa podczas Jego bolesnej Męki

Z Pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

Adoracja Maryi przy Jej spotkaniu z Jezusem na Ulicy Boleści

Trwając nadal w moim zwyczajowym stanie, przez krótką chwilę ujrzałam błogosławionego Jezusa z krzyżem na ramionach, gdy spotkał się ze swoją Przenajświętszą Matką, i powiedziałam do Niego: „Panie, co uczyniła Wasza Matka przy tym bolesnym spotkaniu?”

A On: „Córko moja, nie uczyniła nic innego, jak tylko akt głębokiej i prostej adoracji. A ponieważ im prostszy jest akt, tym łatwiej jest zjednoczyć się z Bogiem – Duchem bardzo prostym. Tak więc w tym akcie wtopiła się we Mnie i kontynuowała to, co Ja sam czyniłem w swoim wnętrzu. I to było dla Mnie nadzwyczaj przyjemne, bardziej niż gdyby uczyniono Mi coś większego, ponieważ prawdziwy duch adoracji polega na tym, że stworzenie zatraca siebie i odnajduje siebie w boskim środowisku oraz wielbi wszystko, co Bóg czyni, i z Nim się jednoczy. Czy sądzisz, że prawdziwa adoracja jest wtedy, gdy usta wielbią, a umysł zajmuje się czymś innym? Albo gdy umysł wielbi, a wola jest daleko ode Mnie? Albo gdy jedna władza duszy wielbi Mnie, a pozostałe są całkowicie nieuporządkowane? Nie, Ja pragnę wszystkiego dla Siebie, pragnę wszystkiego, co dałem we Mnie stworzeniu. I tym jest największy akt uwielbienia, adoracji, jaki stworzenie może Mi uczynić.” (Tom 6, 17.12.1903)

Podczas swojej Męki Jezus pozwolił uczestniczyć swojej Matce we wszystkim

„… Podczas mojej Męki miałam moją kochaną Matkę i gdy pozwalałem Jej dzielić wszystkie moje boleści i wszystkie moje dobra, Ona, jako stworzenie, była bardzo uważna i gromadziła w sobie wszystko, co stworzenia później Mi uczyniły, tak więc znajdowałem w Niej całe moje wynagrodzenie i całą wdzięczność, dziękczynienie, uwielbienie, zadośćuczynienie, wierność, jakie powinienem znaleźć we wszystkich innych stworzeniach…” (Tom 6, 04.09.1905)

Miłość pochłaniała Maryję, przynosiła Jej śmierć Jezusa i wskrzeszała Ją do nowego życia

Myślałam o Mamie Niebieskiej, o tym, kiedy trzymała mojego umiłowanego Jezusa martwego w swoich ramionach, o tym, co robiła i jak postępowała z Jezusem. I światło, któremu towarzyszył głos w moim wnętrzu, powiedziało: „Córko moja, miłość silnie działała w mojej Matce. Miłość całkowicie Ją wyniszczała we Mnie, w moich ranach, w mojej krwi, w mojej własnej śmierci, i sprawiała, że umierała w mojej Miłości. A moja Miłość, pochłaniając Jej miłość i całą moją Matkę, wskrzeszała Ją do nowej miłości, to znaczy, całkowicie do mojej Miłości. Tak więc Jej miłość sprawiała, że Ona umierała, a moja Miłość wskrzeszała Ją do życia całkowicie we Mnie, do większej świętości, w pełni boskiej. A zatem nie ma świętości, jeśli dusza nie umrze we Mnie. Nie ma prawdziwego życia, jeśli nie zostanie całkowicie wyniszczona w mojej Miłości.” (Tom 10, 21.06.1911)

Maryja brała udział we wszystkich bólach i śmierciach Jezusa w swoim łonie

„… Oto dlaczego potrzeba było woli i mocy boskiej, aby zadać Mi tak wiele śmierci i tak wiele boleści, oraz mocy i woli boskiej, aby zadać Mi cierpienie. A ponieważ w mojej Woli są obecne wszystkie dusze i wszystkie rzeczy, nie w sposób abstrakcyjny lub tylko intencją, jak ktoś mógłby sądzić, ale w rzeczywistości trzymałem w Sobie wszystkich, którzy utożsamieni ze Mną kształtowali moje własne życie. W rzeczywistości umierałem za każdego i cierpiałem ból wszystkich. Prawdą jest, że włączał się w to​​ cud mojej Wszechmocy, cud mojej niezmierzonej Woli. Bez mojej Woli moje Człowieczeństwo nie mogłoby znaleźć i objąć wszystkich dusz ani nie mogłoby umrzeć tak wiele razy. Tak więc moje małe Człowieczeństwo, gdy zostało poczęte, zaczęło znosić na przemian ból i śmierć, a wszystkie dusze pływały we Mnie jak w rozległym morzu, i były jak członki moich członków, krew mojej krwi i serce mojego Serca. Ileż razy moja Mama, zajmując pierwsze miejsce w moim Człowieczeństwie, odczuwała moje bóle i moje śmierci i umierała razem ze Mną! Jakże słodko było znaleźć w miłości mojej Mamy echo mojej miłości! Są to głębokie tajemnice, w których ludzki intelekt, nie pojmując dobrze, wydaje się zagubiony.” (Tom 12, 18.03.1919)

Co Pan chce, abyśmy czynili, gdy przyjmujemy Go w Komunii Świętej?

Nauki Jezusa zaczerpnięte z pism Luizy Piccarrety:

Po przyjęciu Komunii powiedziałam: Panie, trzymaj mnie zawsze mocno przy sobie, gdyż jestem zbyt malutka. A jeśli nie będziesz mnie mocno trzymał, mogę się zgubić, będąc malutką.

A On: Chcę cię nauczyć, jak masz ze Mną przebywać.

Po pierwsze wejdź w moje wnętrze, przeistocz się we Mnie i weź wszystko, co we Mnie znajdziesz.

Po drugie kiedy już całkowicie się Mną wypełnisz, wyjdź na zewnątrz i działaj wraz ze Mną, jakbyśmy Ja i ty byli zespoleni w jedno, tak iż jeśli Ja się poruszam, ty także będziesz się poruszać; jeśli Ja rozmyślam, ty także będziesz rozmyślać dokładnie o tym samym, co Ja. Jednym słowem, cokolwiek Ja czynię, ty także będziesz to czynić.

Po trzecie z tymi czynnościami, które wspólnie wykonaliśmy, oddal się na chwilę ode Mnie i idź pomiędzy stworzenia, dając im wszystkim i każdemu wszystko, co razem zdziałaliśmy, czyli dając każdemu moje boskie życie. I powróć natychmiast do Mnie, aby oddać Mi w imieniu wszystkich całą tę chwałę, którą powinni Mi oddawać, i módl się, przepraszaj za nich, wynagradzaj i miłuj. Ach, tak, miłuj Mnie za wszystkich, nasyć Mnie miłością! We Mnie nie ma namiętności, ale gdybym mógł żywić którąś z nich, to jedynie mogłaby to być miłość. Ale miłość we Mnie jest czymś więcej niż namiętnością – jest moim życiem. I jeśli można zniszczyć namiętności, życia jednak nie. Czy widzisz, jak bardzo odczuwam potrzebę bycia kochanym? Kochaj Mnie więc, kochaj.(Tom 8, 09.02.1908)

Kolejne nauki Jezusa:

Piszę z posłuszeństwa, ale czuję, że serce mi pęka z wysiłku, jaki wkładam. Ale niech żyje posłuszeństwo, niech żyje Wola Boża. Piszę i drżę, ale sama nie wiem, co mówię. Posłuszeństwo chce, abym napisała coś o tym, jak się przygotowuję do Komunii Świętej i jak po niej dziękuję błogosławionemu Jezusowi. Nie potrafię nic powiedzieć, ponieważ mój słodki Jezus, widząc moją nieudolność i że nie jestem zdolna do niczego, sam czyni wszystko – przygotowuje moją duszę i sam przekazuje mi dziękczynienie, a ja za Nim podążam. Otóż sposób działania Jezusa jest zawsze wszechogromny, a ja razem z Jezusem czuję się wszechogromna, jak gdybym potrafiła coś uczynić, ale gdy Jezus odchodzi, pozostaję jak zwykle głupia, nieobeznana i psotna. I to właśnie dlatego Jezus mnie kocha, bo jestem nieobeznana i dlatego, że jestem nikim i nic nie potrafię, bo wie, że za wszelką cenę pragnę Go przyjąć.

Aby się nie splamić, przychodząc do mnie, lecz aby otrzymać najwyższą chwałę, On sam przygotowuje moją biedną duszę, daje mi swoje własne rzeczy, swoje zasługi, swoje szaty, swoje dzieła, swoje pragnienia, krótko mówiąc, całego siebie. Jeśli zajdzie potrzeba, daje mi nawet to, co uczynili święci, ponieważ wszystko do Niego należy. Jeśli zajdzie potrzeba, daje mi to, co uczyniła Mama Przenajświętsza, a ja również mówię do wszystkich: Jezu, zrób sobie zaszczyt, przychodząc do mnie. Moja Królowo Matko, święci, aniołowie, jestem bardzo uboga: włóżcie w moje serce wszystko, co do was należy, nie dla mnie, ale dla chwały Jezusa… I czuję, jak całe Niebo stara się mnie przygotować. A po tym Jezus zstępuje we mnie… Wydaje mi się, że widzę Go w pełni zadowolonego, gdyż czuje się zaszczycony swoimi własnymi rzeczami i czasami mówi do mnie: Świetnie, doskonale, moja córko! Jak bardzo jestem szczęśliwy! Jak bardzo jestem zadowolony! Gdziekolwiek spojrzę, znajduję w tobie rzeczy Mnie godne. Wszystko, co jest moje, jest także i twoje. Jak wiele pięknych rzeczy pozwoliłaś Mi znaleźć!

Ja, wiedząc, że jestem bardzo uboga, że nic nie zrobiłam i że nic do mnie nie należy, śmieję się z zadowolonego Jezusa i mówię: całe szczęście, że Jezus myśli w ten sposób. Wystarczy, że przyszedł i to mi wystarcza. Nieważne, że posłużyłam się Jego własnymi rzeczami. Ubodzy powinni otrzymywać od bogatych.

Otóż prawdą jest, że pozostaje we mnie jakiś przebłysk, jeden tutaj, inny tam, w jaki sposób Jezus działa w Komunii, ale nie wiem, jak połączyć razem te przebłyski i uczynić przygotowanie oraz dziękczynienie… Brak mi zdolności. Wydaje mi się, że przygotowuję się w samym Jezusie i dziękuję Mu przy pomocy samego Jezusa. (Tom 9, 10.04.1910)

Po przyjęciu Komunii trzymałam mocno przy swoim sercu mojego ukochanego Jezusa i powiedziałam: Życie moje, jak bardzo chciałabym uczynić to, co Ty sam uczyniłeś, przyjmując siebie w Najświętszym Sakramencie, ażebyś mógł znaleźć we mnie Twoje własne zadowolenie, Twoje własne modlitwy i Twoje własne zadośćuczynienie.

A mój zawsze uwielbiony Jezus powiedział do mnie: Córko moja, w tym krótkim obiegu Hostii zawieram wszystko i chciałem przyjąć siebie samego, aby dokonać pełnych czynów, które by godnie wielbiły Ojca, ponieważ stworzenia przyjmowały Boga, a Ja dawałem stworzeniom pełny owoc mojego Życia Sakramentalnego. W przeciwnym razie Eucharystia byłaby niepełna dla chwały Boga i dla dobra stworzeń. Tak więc w każdej Hostii są moje modlitwy, dziękczynienia i wszystko, co było potrzebne, aby wielbić Ojca, a także to, co stworzenie powinno było Mi uczynić. Jeśli więc stworzenie to zaniedbuje, Ja w każdej Hostii prowadzę dalej swoje dzieło, jak gdybym dla każdej duszy przyjął siebie ponownie. A więc dusza musi się przemienić we Mnie i zespolić się w jedno ze Mną, i uczynić swoim moje Życie, moje modlitwy, moje jęki miłość, moje boleści i moje ogniste bicia serca, gdyż chciałbym wypalić dusze, ale nie mogę znaleźć nikogo, kto by pozwolił się zdobyć moim płomieniom. Ja w tej Hostii odradzam się, żyję i umieram. Wyniszczam się i nie znajduję nikogo, kto mógłby się wyniszczyć dla Mnie. I jeśli dusza powtarza to, co Ja czynię, Ja czuję powtarzanie tego, co czynię, jak gdybym po raz kolejny przyjął siebie samego oraz znajduję pełną chwałę, boskie zadowolenie i ujście miłości, które Mi dorównuje, i udzielam duszy łaski wyniszczenia się moim własnym wyniszczeniem. (Tom 11, 24.02.1917)

Nadal przychodzi. Jednak prawie całą noc spędziłam bez Jezusa. Przeto przychodząc, powiedział do mnie: Córko moja, czego chcesz, że z takim niepokojem na Mnie czekasz? Potrzebujesz może czegoś? A ja, wiedząc, że miałam przyjąć Komunię Świętą, powiedziałam: Panie, przez całą noc czekałam na Ciebie. A co więcej, mając przystąpić do Komunii Świętej, obawiam się, że moje serce nie jest gotowe do przyjęcia Ciebie. Potrzebuję więc, abyś zbadał moją duszę i w ten sposób będę mogła połączyć się z Tobą w sakramencie… (Tom 4, 09.09.1900)

Przykład na to, jak Luzia dziękuje Panu po przyjęciu Komunii Świętej:

  • Jezu, daję Ci Twoją Miłość, aby ugasić Twoją gorycz.
  • Daję Ci Twoje Serce, aby przynieść Ci ulgę w naszej oziębłości, braku wzajemności, niewdzięczności i niedostatku miłości należnej Ci od stworzeń.
  • Daję Ci Twoje harmonie, aby pocieszyć Twoje uszy po ogłuszających przekleństwach, jakie do nich docierają.
  • Daję Ci Twoje piękno, aby Ci wynagrodzić za ohydę naszych dusz, gdy się brudzimy grzechem.
  • Daję Ci Twoją czystość, aby Ci wynagrodzić za niedostatek dobrych intencji, szlam i zepsucie, jakie widzisz w tak wielu duszach.
  • Daję Ci Twoją wielkość, aby Ci wynagrodzić za dobrowolne ciasnoty, w jakie dusze same się wplątują.
  • Daję Ci Twój żar, aby spalić wszystkie grzechy i wszystkie serca, aby każdy Cię kochał i nigdy Cię już więcej nie obrażał.

Módlmy się tak, jak Jezus się modli, modlitwą powszechną w Jego Woli

Modlitwa ustna, wewnętrzna medytacja

Jezus przyszedł i powiedział do mnie: „Czy potrafisz Mi powiedzieć, co utrzymuje relację pomiędzy duszą a Bogiem?” A ja, posiadając wciąż światło, które docierało do mnie od Niego, powiedziałam: „Modlitwa”.

A Jezus, uznając moją odpowiedź, dodał: „Ale co przyciąga Boga do swobodnej rozmowy z duszą?”

I gdy nie potrafiłam dać odpowiedzi, światło natychmiast poruszyło się w moim umyśle, i powiedziałam: „Modlitwa ustna służy do utrzymywania relacji. Z pewnością medytacja wewnętrzna powinna służyć jako pokarm do podtrzymywania rozmowy między Bogiem a duszą.”

On, zadowolony z tego, odpowiedział: „A teraz czy potrafisz Mi powiedzieć, co przełamuje słodkie łańcuchy i co usuwa miłosne rozdrażnienia, jakie mogą powstać między Bogiem a duszą?”

A skoro ja nie odpowiadałam, On sam powiedział: „Córko moja, jedynie posłuszeństwo posiada takie zadanie, ponieważ ono samo decyduje o rzeczach dotyczących Mnie i duszy. A jeśli powstają spory albo dusza wpada w jakieś rozdrażnienie, które ją dręczy, to posłuszeństwo, ukazując się, rozwiązuje spory, usuwa rozdrażnienia i ustanawia pokój między Bogiem a duszą.” (Tom 3, 01.09.1900).

Modlić się z Jezusem

Dziś rano, znajdując się poza swoim ciałem, znalazłam się z Dzieciątkiem Jezus w swoich ramionach (…) Błogosławiony Jezus powiedział do mnie: „Moja umiłowana córko, och, jak bardzo czuję się pozbawiony chwały, jaką stworzenie jest Mi winne i jakiej tak bezczelnie Mi odmawia. A czynią to nawet osoby, które twierdzą, że są pobożne.”

Słysząc to, powiedziałam: „Milutki mojemu sercu, odmówmy trzy razy ‘Chwała Ojcu’ z intencją oddania całej tej chwały, jaką stworzenie jest dłużne Waszej Boskości. Tym sposobem otrzymacie przynajmniej jedno zadośćuczynienie.” A On: „Tak, tak, odmówmy je.” I odmówiliśmy je wspólnie.

Potem odmówiliśmy ‘Zdrowaś Maryjo’ również z intencją oddania Królowej Matce całej tej chwały, jaką stworzenia są Jej dłużne. Och, jakże cudownie było modlić się z Jezusem! Czułam się tak dobrze, że dodałam: „Mój umiłowany, jak bardzo chciałabym uczynić wyznanie wiary na Waszych rękach, odmawiając ‘Credo’ razem z Wami.” A On: „Credo odmówisz sama, ponieważ to należy do ciebie, nie do Mnie. I odmówisz je w imieniu wszystkich stworzeń, aby przynieść Mi więcej chwały i więcej czci.”

Tak więc po umieszczeniu swoich rąk w Jego, odmówiłam ‘Credo’… (Tom 6, 26.04.1904).

Modlić się tak, jak Jezus się modli, modlitwą powszechną w Jego Woli

Kiedy się modliłam, mój słodki Jezus poruszył się obok mnie i poczułam, że On także się modlił, a ja zaczęłam Go słuchać. I Jezus powiedział do mnie:

„Córko moja, módl się, ale módl się tak, jak Ja się modlę, czyli rozpłyń się całkowicie w mojej Woli, a znajdziesz w Niej Boga i wszystkie stworzenia. Oddasz je Bogu, jak gdyby były jednym tylko stworzeniem, ponieważ Wola Boża jest Panem wszystkich. A u stóp Boskości złożysz dobre czyny, aby oddać Mu cześć, oraz złe czyny, aby za nie zadośćuczynić mocą Świętości, Potęgi i Bezmiaru Woli Bożej, przed którą nic nie może umknąć. Takim było życie mojego Człowieczeństwa na ziemi. Pomimo że moje Człowieczeństwo było święte, potrzebowałem Woli Bożej, aby dać pełne zadośćuczynienie Ojcu i odkupić ludzkie pokolenia, ponieważ tylko w Woli Bożej mogłem znaleźć, jakby stale obecne, wszystkie pokolenia – przeszłe, teraźniejsze i przyszłe, jak również wszystkie ich myśli, słowa, czyny itp. I w tej Świętej Woli, nie pozwalając umknąć niczemu, przyjmowałem w swoim Umyśle wszystkie myśli i przybywałem przed Najwyższy Majestat, aby zadośćuczynić za każdą myśl z osobna. I w tej Woli schodziłem do umysłu wszystkich stworzeń, dając im dobro, jakie wybłagałem dla ich umysłów. W moich spojrzeniach przyjmowałem oczy wszystkich stworzeń, w moim głosie ich słowa, w moich ruchach ich ruchy, w moich rękach ich czyny, w moim stopach ich kroki, w moim Sercu uczucia i pragnienia. A czyniąc je jakby moimi własnymi,  moje Człowieczeństwo oddawało w Woli Bożej zadośćuczynienie Ojcu, a Ja ratowałem biedne stworzenia. I Boski Ojciec był tym usatysfakcjonowany.

Nie mógł Mnie odrzucić, sam będąc Świętą Wolą. Czy mógłby odrzucić siebie samego? Oczywiście że nie, tym bardziej, że w tych czynach znajdował doskonałą Świętość, nieosiągalne i zachwycające Piękno, najwyższą Miłość, wielkie i wieczne czyny oraz niezwyciężoną Moc… Takim było całe życie mojego Człowieczeństwa na ziemi, od pierwszej chwili mojego Poczęcia aż do ostatniego tchnienia, aby następnie kontynuować je w Niebie i w Przenajświętszym Sakramencie.

A teraz dlaczego i ty nie mogłabyś również tego uczynić? Dla kogoś, kto Mnie kocha, wszystko jest możliwe w zjednoczeniu ze Mną. Módl się w mojej Woli i przynieś przed Boży Majestat w swoich myślach, myśli wszystkich, w swoich oczach, spojrzenia wszystkich, w swoich słowach, ruchach, uczuciach i pragnieniach, wszystko to, co należy do twoich braci, aby za nich odpłacić i wybłagać dla nich Światło, Łaskę i Miłość. W mojej Woli znajdziesz się we Mnie i we wszystkich, będziesz żyła moim Życiem, będziesz modliła się ze Mną, a Bóg Ojciec będzie szczęśliwy i całe Niebo powie: «Kto przywołuje nas z ziemi? Kto pragnie zawrzeć w sobie tę Świętą Wolę, obejmując nas wszystkich razem?» Jakże wiele dobrego może uzyskać ziemia, sprawiając, że Niebo zstępuje na ziemię!” (Tom 11, 03.05.1916)

 

Za każdym razem, gdy dusza zajmuje się sobą, traci jeden akt w Woli Bożej. Jakie ma znaczenie utrata tego aktu?

Z Pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

Jak zwykle trwałam nadal w moim lęku, a mój zawsze uwielbiony Jezus, ukazując się, pełen dobroci powiedział do mnie: „Córko moja, nie trać czasu, ponieważ za każdym razem, gdy zajmujesz się sobą, tracisz jeden akt w mojej Woli. I gdybyś wiedziała co to znaczy utracić chociażby tylko jeden akt w mojej Woli! Tracisz akt Boski, ten Akt, który obejmuje wszystko i wszystkich, i który zawiera wszelkie dobra, jakie znajdują się w Niebie i na ziemi, tym bardziej że moja Wola jest ciągłym Aktem, który nigdy się nie zatrzymuje w swoim biegu ani nie może na ciebie czekać, gdy ty się zatrzymujesz z powodu swoich lęków. Bardziej stosownym jest, abyś ty za Nią podążała w Jej ciągłym biegu niż Ona miała na ciebie czekać aż ty wyruszysz w drogę, żeby za Nią podążać.

I nie tylko ty tracisz czas, ale Ja, mając cię pojednać, podnieść z twoich lęków, aby skierować cię na drogę mojej Woli, jestem zmuszony do zajmowania się rzeczami, które nie dotyczą Najwyższej Woli, a twój Anioł, który jest przy tobie, odczuwa pragnienie, ponieważ każdy akt, jaki wykonujesz w Woli Bożej, gdy podążasz za Jej biegiem, to jedno dodatkowe szczęście więcej, jakim on się cieszy, będąc blisko ciebie, to podwojony Raj radości, który ty mu ofiarujesz, tak iż czuje się szczęśliwy ze swojego losu posiadania ciebie w swojej opiece. A ponieważ radości Nieba są wspólne, twój Anioł ofiaruje całemu Dworowi Niebieskiemu dodatkowe szczęście, jakie od ciebie otrzymał, swój podwojony Raj jako owoc Woli Bożej od tej, którą chroni. Wszyscy świętują, wielbią i wychwalają moc, świętość i ogrom mojej Woli. Dlatego też bądź uważna. W mojej Woli nie można tracić czasu, jest wiele do zrobienia, i powinnaś podążać za nigdy nie przerwanym Aktem Boga.”

Gdy to powiedział, znikł, a ja pozostałam zamyślona, widząc zło, które czyniłam, i powiedziałam do siebie: „Jak to jest możliwe, że wkraczając w Wolę Bożą i zapominając o całej reszcie, jak gdyby nic więcej innego nie istniało dla mnie jak tylko Odwieczna Wola, biorę udział w tym wszystkim, co zawiera ta uwielbiona Wola?”

A Jezus, powracając, dodał: „Córko moja, słusznym jest, że ten, kto narodził się w mojej Woli, zna tajemnice, które Ona zawiera. A następnie rzecz sama w sobie jest bardzo łatwa i jakby naturalna. Załóż, że przenosisz się, aby na krótki czas lub na zawsze zamieszkać w domu, w którym jest piękna muzyka, wonne powietrze, z którego odczuwa się nasycenie nowym życiem. Ty, oczywiście, nie umieściłaś tam tej muzyki ani tego balsamicznego powietrza, ale skoro znajdujesz się w tym domu, który nie jest twoim, cieszysz się zarówno muzyką, jak i wonnym powietrzem, które regeneruje siły do nowego życia. Dodaj, że ten dom zawiera urocze malowidła, piękne rzeczy, które zachwycają; ogrody, których nigdy nie widziałaś, z tak wieloma różnymi roślinami i kwiatami, że nie da się zliczyć ich wszystkich; wykwintne jedzenie, którego nigdy nie kosztowałaś. Och, jakże się ożywiasz, rozkoszujesz i cieszysz oglądaniem tylu piękności, delektując się tak smacznym jedzeniem. Ale z tego wszystkiego nic nie zostało zrobione ani umieszczone przez ciebie. Mimo to korzystasz ze wszystkiego, tylko dlatego, że znajdujesz się w tym domu.

Otóż jeśli dzieje się tak w porządku naturalnym, to o wiele prościej może się wydarzyć w porządku nadprzyrodzonym mojej Woli. Dusza, wchodząc w Nią, tworzy jeden akt z Wolą Bożą i jakby w naturalny sposób bierze udział w tym, co Ona czyni i zawiera. Tym bardziej, że dusza, aby żyć w mojej Woli, jest najpierw ogołacana z szat starego i winnego Adama i przyoblekana w szaty nowego i świętego Adama[1]. Jej szata jest światłem samej Woli Najwyższej, światłem, w którym są przekazywane duszy wszystkie Jej boskie i szlachetne maniery, które udzielają się wszystkim stworzeniom. To światło sprawia, że ​​traci ludzkie cechy i przyjmuje fizjonomię swojego Stwórcy. Cóż więc dziwnego, że bierze udział we wszystkim, co Wola Boża posiada, jeśli ich życie i ich wola stanowią jedno? Dlatego też bądź uważna, zalecam ci. Bądź Mi wierna, a twój Jezus sprawi, że będziesz stale i zawsze żyć w mojej Woli. Stanę na straży, ażebyś nigdy nie mogła z Niej wyjść.” (Tom 19, 28.02.1926)


[1] „…boście zwlekli z siebie dawnego człowieka z jego uczynkami, a przyoblekli nowego, który wciąż się odnawia ku głębszemu poznaniu [Boga], według obrazu Tego, który go stworzył.” (Kol 3,10) „…trzeba porzucić dawnego człowieka, który ulega zepsuciu na skutek zwodniczych żądz, odnawiać się duchem w waszym myśleniu i przyoblec człowieka nowego, stworzonego według Boga, w sprawiedliwości i prawdziwej świętości.” (Ef 4, 22-24)

Luiza Piccarreta dozna chwały także i na ziemi

Wkrótce po śmierć Luizy arcybiskup Reginaldo Addazi opublikował trzy modlitwy z prośbą o beatyfikację Sługi Bożej LUIZY PICCARRETY. Już wtedy nadał jej tytuł „sługi Bożej”.

Moja uwielbiona Dobroci – pisze Luiza 23 stycznia 1908 roku – Ty wiesz, że nigdy nie dbałam o zasługi, ale tylko o to, aby Cię miłować. Sądzę, że chcą uczynić mnie sługą w Twoim domu, jak gdyby zależało mi na zyskach. Nie, ja nie chcę być sługą, lecz córką, a raczej Ty moim Oblubieńcem, a ja Twoją oblubienicą.

I pomyśleć, że ludzie ogłosili ją „sługą Bożą”! Ale Pan wie, co chce przez to osiągnąć. Jego drogi nie są naszymi drogami.

Sługa Boża czy Mała Córeczka Woli Bożej? Oba tytuły są w pełni zgodne, ale jeśli je rozpatrujemy  w innych kategoriach, wtedy: córka, a nie sługa, sługa, a nie buntownik.

Naszą nadzieją jest nie tyle, aby LUIZA została wyniesiona przez Kościół do chwały świętych, ale żeby WOLA BOŻA została wywyższona w taki sposób, w jaki Jezus objawia Ją w życiu, a zatem w pismach Luizy. Aby, jak mówi Luiza w jednym ze swoich listów, Kościół otrzymał ten Niebiański Pokarm, który odrodzi go do jego największego triumfu.

Wywyższenie Woli Bożej (co nie jest akceptacją, ale przyjęciem Jej z radością, z wdzięcznością i z miłością), jako słuszne NASTĘPSTWO, spowoduje wywyższenie także Sługi Bożej LUIZY PICCARRETY, uznanie jej roli i wyjątkowej misji, którą, w swoim Projekcie miłości, Bóg chciał jej powierzyć i uznanie wierności, z jaką ją wypełniła.

Ale pragnienie wywyższenia albo beatyfikacji Luizy (jeśli przypadkiem ktoś tego pragnie), pomijając to, co przeżyła, i pozostawienie nadal w kwarantannie jej pism przez kolejne pięćdziesiąt lat – na to Bóg nie pozwoli, tak jak by nie pozwolił, aby głoszono Chrystusa bez Ewangelii lub Ewangelii bez ewangelizatorów czy świadków.

Nie jest to nasze własne stwierdzenie, ale sam Jezus mówi tak do Luizy:

Nie bądź zaskoczona tym, jak wiele wielkich i wspaniałych rzeczy mogę ci powiedzieć o tej misji i jak wiele łask mogę ci udzielić, ponieważ nie mówimy tu o uczynieniu kogoś świętym czy o zbawieniu pokoleń, ale mówimy tu o ocaleniu Woli Bożej, tak aby wszyscy mogli powrócić do swego źródła, do swego początku, z którego wszystko wyszło, i aby się wypełnił cel mojej Woli (04.05.1925).

Tak więc mówiłem ci wiele razy, że twoja misja jest wielka, ponieważ nie mówimy tu jedynie o świętości osobistej, ale o ogarnięciu wszystkiego i wszystkich i o przygotowaniu Królestwa mojej Woli dla ludzkich pokoleń (22.08.1926).

Chcę usłyszeć „tak” od stworzenia i pragnę, aby było jak miękki wosk, gotowe na wszystko, co chcę z nim uczynić. Co więcej, musisz wiedzieć, że zanim ostatecznie przywołam je do życia w mojej Woli, wzywam je od czasu do czasu i obnażam ze wszystkiego. Sprawiam, że odbywa coś w rodzaju sądu, ponieważ w mojej Woli nie ma sądów, wszystko jest w pełni ze Mną zgodne, a sąd występuje poza moją Wolą. Któż by się ośmielił osądzić to wszystko, co przenika do mojej Woli? Ja nigdy nie osądzam samego siebie… (06.03.1919).

Luiza może wypowiedzieć słowa Świętego Pawła: …to, czego ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują. Nam zaś objawił to Bóg przez Ducha. Duch przenika wszystko, nawet głębokości Boga samego. Kto zaś z ludzi zna to, co ludzkie, jeżeli nie duch, który jest w człowieku? Podobnie i tego, co Boskie, nie zna nikt, tylko Duch Boży. Otóż myśmy nie otrzymali ducha świata, lecz Ducha, który jest z Boga, dla poznania darów Bożych. A głosimy to nie uczonymi słowami ludzkiej mądrości, lecz pouczeni przez Ducha, przedkładając duchowe sprawy tym, którzy są z Ducha. Człowiek zmysłowy bowiem nie pojmuje tego, co jest z Bożego Ducha. Głupstwem mu się to wydaje i nie może tego poznać, bo tylko duchem można to rozsądzić. Człowiek zaś duchowy rozsądza wszystko, lecz sam przez nikogo  nie jest sądzony. Któż więc poznał zamysł Pana tak, by Go mógł pouczać? My właśnie znamy zamysł Chrystusowy  (1 Kor 2, 9-16).

My z naszej strony czekamy na przybycie władz Kościoła, tak jak Jan czekał przed grobem na przybycie Piotra, żeby wejść do środka. Nic mu jednak nie przeszkodziło, aby ujrzeć i uwierzyć. Modlimy się natomiast za tych, którzy podobnie jak Piotr mają władzę, ponieważ ogromna jest ich odpowiedzialność… Nasza odpowiedzialność jest innego rodzaju. Jezus mówi do Luizy:

Nie dziw się, że nie rozumieją, gdyż aby zrozumieć powinni być zdolni do największego poświęcenia, to znaczy wyrzeczenia się własnej woli nawet w rzeczach świętych. Wówczas by poczuli, że posiadają moją Wolę i osobiście by się przekonali, co oznacza w Niej żyć. Ty jednak bądź czujna i się nie zrażaj trudnościami, które stwarzają. Ja krok po kroku utoruję sobie drogę, aby dać do zrozumienia, czym jest życie w mojej Woli (18.09.1924).

Jednakże sądzimy, że to nie ludzie Kościoła ukażą, kim jest ta istota czy uznają rolę i wyjątkową misję powierzoną jej przez Boga w swoim Projekcie miłości. Czyż można zmierzyć dzieło Boże za pomocą „miernika” ludzkiego? Może tego dokonać tylko ten, kto żył na ziemi na tej samej „długości fali” albo „częstotliwości Bożej”, a mianowicie w Woli Bożej.

To zaszczyt zarezerwowany dla Królowej Nieba, dla Dziewicy Przenajświętszej. Tak mówi Luiza na początku 13 tomu swojego dziennika. Należy zwrócić uwagę na każdy szczegół wyrażony w tym tajemniczym i proroczym fragmencie:

Trwając w moim zwyczajowym stanie, znalazłam się poza swoim ciałem, pośród ogromnego tłumu ludzi. Wysoko na górze znajdowała się Królowa Mama, która przemawiała do tego ludu i płakała tak bardzo, że trzymając bukiet róż na swoim łonie, moczyła go swoimi łzami. 

Ja nie mogłam zrozumieć nic z tego, co mówiła, widziałam tylko, że ludzie chcieli wszczynać zamieszki i Niebieska Mama, płacząc, błagała ich, aby ustąpili. Potem oberwała jedną różę i wskazując na mnie pośród wielu ludzi, rzuciła ją we mnie. Spojrzałam na nią i róża stała się perlista od łez mojej kochanej Mamy i te łzy zapraszały mnie do modlitwy o pokój narodów.

Cud Narodzin Jezusa

Z Pisma Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

Trwając w moim zwyczajowym stanie, poczułam, że jestem poza sobą i po przejściu wokół znalazłam się wewnątrz groty, gdzie ujrzałam Królową Mamę w chwili wydania na świat Dzieciątka Jezus. Co za wspaniały cud! Wydawało mi się, że zarówno Matka, jak i Syn zostali przemienieni w najczystsze światło. A w tym świetle można było bardzo wyraźnie dostrzec ludzką naturę Jezusa zawierającą w sobie Boskość. Ludzka natura Jezusa służyła Mu za zasłonę, aby przykryć Boskość, tak że zrywając zasłonę ludzkiej natury był Bogiem, a przykryty tą zasłoną był człowiekiem. A oto cud cudów: Bóg i człowiek, człowiek i Bóg, który bez opuszczenia Ojca i Ducha Świętego przybywa, aby żyć z nami i przyjmuje ludzkie ciało, ponieważ prawdziwa miłość nigdy się nie rozdziela.

A teraz wydało mi się, że Matka i Syn w tej szczęśliwej chwili zostali jakby uduchowieni. Bez najmniejszego trudu Jezus wyszedł z łona Matki i oboje przepełnieni byli nadmiarem miłości. Innymi słowy te Przenajświętsze Ciała zostały przemienione w Światło, tak że bez najmniejszej przeszkody Światło Jezus wyszedł z wnętrza światła Matki. Zarówno Jezus, jak i Matka byli zdrowi i nienaruszeni, a następnie powrócili do swego naturalnego stanu. Ale któż może opisać piękno Dzieciątka, które w tym momencie ze swych narodzin przelewało również na zewnątrz promienie swej Boskości? Któż może wypowiedzieć piękno Matki, która została cała pochłonięta w tych boskich promieniach?

A Święty Józef? Wydawało mi się, że nie był obecny w chwili narodzin, ale że znajdował się w drugim końcu groty, cały zatopiony w tej głębokiej Tajemnicy. I jeśli nie widział oczyma ciała, to bardzo dobrze widział oczyma duszy, ponieważ był skupiony we wzniosłej ekstazie.

Teraz, w chwili gdy Dzieciątko wyszło na świat, chciałam wzlecieć, aby chwycić Je w swoje ramiona, ale aniołowie zabronili mi tego, mówiąc mi, że ten zaszczyt przyjęcia Go w pierwszej kolejności należał się Matce. Tak więc Najświętsza Dziewica, jakby porażona, powróciła do siebie i z rąk Anioła przyjęła Syna w swoje ramiona. W porywie miłości, w którym się znajdowała, ścisnęła Go tak mocno, że wydawało się jakby chciała wciągnąć Go ponownie do swego łona. Następnie, chcąc dać upust swojej żarliwej miłości, dała Mu ssać swoją pierś. W tym samym czasie byłam całkowicie unicestwiona i czekałam na wezwanie, ażeby nie otrzymać kolejnego upomnienia od aniołów.

Wtedy Królowa powiedziała do mnie: „Chodź, chodź i weź swego Ukochanego, i ciesz się Nim także i ty, wylej na Niego swoją miłość.” I gdy tak mówiła, ja podeszłam bliżej, a Mama dała mi Go na ręce. Któż może wypowiedzieć moje zadowolenie, pocałunki, uściski i czułości? Po tym jak dałam sobie upust, powiedziałam do Niego: „Mój Ukochany, ssałeś mleko naszej Mamy, podziel się ze mną.”

A On, przyzwalając na wszystko, przelał trochę tego mleka ze swoich ust do moich i potem rzekł do mnie: „Moja ukochana, zostałem poczęty wraz z bólem, urodziłem się do bólu i zmarłem w bólu. A trzema gwoźdźmi, którymi Mnie ukrzyżowano, przybiłem trzy władze: rozum, pamięć i wolę tych dusz, które gorąco pragną Mnie miłować, pozwalając, aby wszystkie zostały do Mnie przyciągnięte, ponieważ grzech sprawił, że stały się kalekie i oddalone od swojego Stwórcy bez żadnego umiaru.”

A mówiąc to, spojrzał na świat i zaczął wypłakiwać swoje nieszczęścia. A ja, widząc Go płaczącego, powiedziałam: „Kochane dziecko, nie zasmucaj tak radosnej nocy swoim płaczem tych, którzy Cię kochają. Zamiast wybuchać płaczem, znajdźmy sobie ujście w śpiewie.”

I tak mówiąc, zaczęłam śpiewać. Jezus, słysząc mój śpiew, odwrócił swoją uwagę i przestał płakać, a po zakończeniu mojego wersetu, zaśpiewał swój, głosem tak silnym i melodyjnym, że wszystkie inne głosy zanikały wobec Jego słodkiego głosu. Potem modliłam się do Dzieciątka Jezus za mojego Spowiednika i za tych, którzy do mnie należą, a na koniec za wszystkich, a On wydawał się przyzwalać na wszystko. W tej samej chwili zniknął, a ja wróciłam do siebie. (25 grudnia 1900)

Niezgłębiona Miłość i cierpienia naszego Pana Jezusa Chrystusa w łonie swej Matki

Cierpienie Jezusa z miłości dla nas było ogromne i niepojęte. Poprzez męczęństwo swego maleńkiego Człowieczeństwa ukazywał nam swoją bezgraniczną Miłość i poszukiwał naszego towarzystwa błagając nas, abyśmy otworzyli nasze serca i przyjęli Jego pełną miłości wizytę. Poniżej niektóre fragmenty zaczerpnięte z pierwszego tomu dziennika Luizy Piccarrety, „Małej Córeczki Woli Bożej”, opisujące niezgłębioną Miłość i niezgłębione cierpienia naszego Pana Jezusa Chrystusa w łonie Swej Matki.

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

Potem w myślach przenosiłam się do matczynego łona i byłam zdumiona na myśl o Bogu, tak potężnym w Niebie, a teraz tak zredukowanym, pomniejszonym, ograniczonym, że niezdolnym do poruszania się i niemal nawet do oddychania. Głos wewnętrzny mówił do mnie: Czy widzisz, jak bardzo cię kochałem? Och, zrób dla Mnie trochę miejsca w swoim sercu. Usuń wszystko, co do Mnie nie należy, wtedy dasz Mi więcej swobody do poruszania się i oddychania.

Moje serce się rozpływało. Błagałam o przebaczenie i obiecywałam być całkowicie Jego, i tonęłam we łzach. Ale muszę przyznać ze wstydem, że później znowu wracałam do swoich starych błędów. O Jezu, jaki byłeś dobry dla tego nędznego stworzenia!

Te ciernie to korona tak wielu złych myśli, jakie zalewają ludzkie umysły.

Córko moja, przerzuć swój wzrok z Miłości pochłaniającej na moją Miłość działającą. Każda poczęta dusza przyniosła Mi brzemię swoich grzechów, swoich słabości i namiętności, a moja Miłość rozkazała Mi przyjąć to brzemię każdej z nich. Począłem nie tylko dusze, ale i cierpienia każdej z nich, jak również wynagrodzenie, które każda z nich powinna była oddać mojemu Niebieskiemu Ojcu. Moja Męka została więc poczęta razem ze Mną.

Korona cierniowa

Przypatrz Mi się uważnie w łonie mojej Niebieskiej Mamy. Och, jakże moje maleńkie Człowieczeństwo jest umęczone! Przypatrz się dobrze, jak moja maleńka główka otoczona jest koroną z cierni, które wciskają się mocno w moje skronie i wywołują potoki łez płynące z moich oczu. Nie mogę się nawet poruszyć, żeby je otrzeć. Och, okaż Mi współczucie! Otrzyj łzy z moich oczu, wywołane nieustannym płaczem, ty, która masz swobodne ramiona, aby móc to zrobić! Te ciernie to korona tak wielu złych myśli, jakie zalewają ludzkie umysły. Och, jak one Mnie kłują, o wiele silniej niż ciernie, które wyrastają z ziemi!

Ale przypatrz się znowu. Jakież to długie ukrzyżowanie przez dziewięć miesięcy! Nie mogłem poruszyć ani palcem, ani ręką, ani stopą. Przebywałem tutaj ciągle bez ruchu. Nie było miejsca, żebym mógł się poruszyć, nawet odrobinę. Jakie długie i ciężkie ukrzyżowanie. W dodatku wszystkie złe czyny przyjmowały kształt gwoździ i nieustannie przebijały moje ręce i stopy.

I tak opowiadał mi dalej, boleść za boleścią, o wszystkich mękach swojego maleńkiego Człowieczeństwa, tak iż gdybym chciała o tym wszystkim opowiedzieć, zbyt długo by to trwało. Tonęłam więc we łzach i słyszałam w swoim wnętrzu: Córko moja, chciałbym cię objąć, ale nie mogę. Nie ma miejsca, nie mogę się poruszać, nie jestem w stanie tego zrobić. Chciałbym przyjść do ciebie, ale nie mogę chodzić. Na razie ty Mnie obejmij i przyjdź do Mnie, a potem, gdy wyjdę z matczynego łona, Ja przyjdę do ciebie. […]

Moja Miłość potrzebuje towarzystwa

Jezus i dziewczynkaCórko moja, nie oddalaj się ode Mnie, nie pozostawiaj Mnie samego. Moja Miłość potrzebuje towarzystwa. I to jest następna eksplozja mojej Miłości, która nie chce być sama. A czy wiesz czyjej obecności ona potrzebuje? Obecności stworzenia! Spójrz, w łonie mojej Mamy są wszystkie stworzenia poczęte razem ze Mną. Jestem z nimi samą miłością. Chcę im powiedzieć, jak bardzo je kocham. Pragnę rozmawiać z nimi i opowiedzieć im o swoich radościach i bólach, o tym, że do nich przyszedłem, aby je uczynić szczęśliwymi, aby je pocieszyć, o tym, że pozostanę pośród nich jako ich mały braciszek i dam każdemu wszystkie swoje dobra oraz własne Królestwo za cenę swojej śmierci. Chcę im dać swoje pocałunki i uściski. Pragnę się razem z nimi radować. Ale och, jakże wiele boleści Mi zadają! Jedni ode Mnie uciekają, inni udają głuchych i zmuszają Mnie do milczenia, jeszcze inni gardzą moimi dobrami i nie dbają o moje Królestwo. Odwzajemniają moje pocałunki i uściski lekceważeniem i zapomnieniem o Mnie, a moją radość przemieniają w gorzki płacz…

Och, jakiż jestem samotny nawet pośród tak wielu! Och, jakże ciąży Mi moja samotność! Nie mam nikogo, z kim mógłbym zamienić choćby słowo, z kim mógłbym dać upust swojej miłości. Jestem stale smutny i milczący, ponieważ gdy mówię, nikt Mnie nie słucha. Ach, córko moja, proszę cię, błagam, nie pozostawiaj Mnie samego w tak wielkim osamotnieniu. Odwzajemnij Mi się dobrem i posłuchaj Mnie, gdy do ciebie mówię, wysłuchaj moich nauk. Jestem Mistrzem nad mistrzami. Jakże wielu rzeczy chcę cię nauczyć! Jeśli będziesz Mnie słuchała, to powstrzymasz mój płacz, a Ja będę się razem z tobą radować. Czy chcesz się razem ze Mną radować? […]

Boże Narodzenie przygotowane i opowiedziane przez Luizę Piccarretę

Nowenna Bożego Narodzenia

Boże Narodzenie przygotowane i opowiedziane przez Luizę Piccarretę to dziewięć eksplozji Miłości Jezusa w łonie swej Matki wyrażonych w nowennie przygotowującej do święta Bożego Narodzenia.

Nowenna ukazuje niezgłębioną miłość i niezgłębione cierpienia naszego błogosławionego Pana Jezusa Chrystusa z miłości do nas i dla zbawienia dusz.

Nowenna została zaczerpnięta z pierwszego tomu dziennika Luizy Piccarrety, Małej Córeczki Woli Bożej.

pobierz

Chrystus Król przybywa, aby królować w naszych sercach

Jezus mówi o Swoim Królestwie w pismach Sługi Bożej Luizy Piccarrety, „Małej Córeczki Woli Bożej”. Poniżej niektóre fragmenty mówiące o Boskim Królu, który pragnie królować w naszych sercach, nieustannie puka do naszych serc i jak ubogi żebrak błaga nas, byśmy przyjęli Jego odwiedziny pełne Ojcowskiej Miłości i prosi nas, byśmy żyli razem z Nim i żyli tylko jedną Wolą, tylko jedną Miłością. Jego Królestwo Woli Bożej jest Królestwem pokoju i szczęścia, jest świętością, która nosi znamię świętości naszego Stwórcy.

Moje Królestwo znajdowało się w Sercu mojej Matki, a to dlatego, że Jej Serce nigdy nie było zaniepokojone, nawet w najmniejszym stopniu, tak iż w ogromnym morzu Męki znosiła ogromne cierpienia, a jej Serce zostało na wylot przebite mieczem boleści, ale nie przyjęła nawet najmniejszego oddechu niepokoju. A ponieważ moje Królestwo jest królestwem pokoju, mogłem zatem rozciągnąć w Niej moje Królestwo i bez żadnych przeszkód swobodnie królować. (Tom 2, 04.07.1899)

Nie ma czci i chwały bez kolców

…korona cierniowa oznacza, że nie ma czci i chwały bez kolców. Oznacza, że nie da się opanować namiętności i nabyć cnót, jeśli się nie doświadcza kłucia w głębi ciała i w głębi ducha. Oznacza, że prawdziwe królowanie polega na oddaniu siebie samego wraz z ukłuciami umartwień i poświęceń. Ponadto ciernie te oznaczały, że prawdziwym i jedynym Królem jestem Ja sam i tylko dusza, która ustanawia Mnie Królem własnego serca, cieszy się pokojem i szczęściem, a Ja ustanawiam ją królową swojego własnego królestwa. Wszystkie strumienie krwi wypływające z mojej głowy były więc wieloma rzeczkami, które łączyły ludzkie rozumy z wiedzą o moim zwierzchnictwie nad nimi.  (Tom 5, 12.10.1903)

Jezus jest Władcą królów i Panem panów

Trwając w moim zwyczajowym stanie, błogosławiony Jezus przyszedł na krótki czas w akcie rządzenia i panowania nad wszystkim oraz w akcie królowania, z koroną królewską na głowie i berłem przywództwa w dłoni. I gdy widziałam Go w tej pozycji, powiedział do mnie: Córko moja, jestem Królem królów i Panem panów i tylko Mnie przysługuje to prawo sprawiedliwości, które stworzenie jest Mi dłużne, ale pozbawiając Mnie tego, nie uznaje Mnie jako Stwórcy i Pana wszystkiego.

I mówiąc to, wydawało się, że zamknął świat w Swojej pięści i wywrócił go do góry nogami, aby stworzenia mogły poddać się Jego reżimowi i władzy. I w tym momencie zobaczyłam także, jak nasz Pan kierował i władał moją duszą z takim mistrzostwem, że czułam się cała w Nim zatopiona, i od Niego wychodziło dowodzenie moim umysłem, uczuciami i pragnieniami, tak iż między mną a Nim przechodziło wiele przewodów elektrycznych, za pomocą których kierował i władał wszystkim. (Tom 6, 05.08.1904)

Centrum Jezusa na ziemi jest dusza, która spełnia Jego Wolę

Jezus Miłosierny

Córko moja, moim centrum na ziemi jest dusza, która spełnia moją Wolę. Spójrz, słońce na ziemi rozprzestrzenia wszędzie swoje światło, ale utrzymuje jednocześnie swoje centrum. Ja, w Niebie, jestem życiem każdego z błogosławionych, ale utrzymuję swoje centrum, mój tron. W ten sam sposób, na ziemi, znajduję się wszędzie, ale moje centrum, miejsce, gdzie wznoszę mój tron, aby królować, moje charyzmaty, moje radości, moje triumfy i moje własne bijące Serce oraz cały Ja znajdują się, jak w swoim własnym centrum, w duszy, która spełnia moją Przenajświętszą Wolę. Dusza ta jest tak tożsama ze Mną, że staje się nierozłączną ze Mną, a cała moja mądrość i moc nie mogą znaleźć środków, aby oderwać się od niej choć na trochę. (Tom 11, 10.04.1914)

A teraz Chrystus Król nadchodzi, aby królować

Życie w mojej Woli nie jest jedynie zbawieniem, ale jest Świętością, która ma się unieść ponad wszystkimi innymi świętościami i która ma nosić znamię Świętości swojego Stwórcy. A zatem musiały nadejść najpierw mniejsze świętości jako orszaki, zwiastuny, posłańcy i jako przygotowanie do tej w pełni boskiej Świętości.

I tak jak przy Odkupieniu, wybrałem moją niezrównaną Mamę jako łącznik ze Mną, łącznik, z którego to miały wyjść wszystkie owoce Odkupienia, tak też wybrałem ciebie jako łącznik, z którego ma brać początek Świętość życia w mojej Woli. A ponieważ człowiek wyszedł z mojej Woli, ma zatem powrócić do swego Stwórcy tą samą drogą mojej Woli i oddać Mi pełną chwałę celu, do jakiego został stworzony.

Czemu się więc dziwisz? Rzeczy te są ustalone od wieczności i nikt nie może Mi ich zmienić. A ponieważ jest to ogromną rzeczą – ustanowienie mojego Królestwa w duszy także i na ziemi, postąpiłem jak król, który ma wejść w posiadanie królestwa. On nie wyrusza jako pierwszy, ale najpierw każe przygotować pałac królewski, potem wysyła swoich żołnierzy, aby przygotowali królestwo i przysposobili ludzi do poddania się mu, następnie podąża straż honorowa, ministrowie, a ostatnim jest król. Jest to godne króla. W ten sposób Ja postąpiłem. Przygotowałem swój pałac królewski, którym jest Kościół, żołnierzami byli święci, którzy dali Mnie poznać ludziom. Następnie przybyli święci jako najbliżsi ministrowie, którzy zasiali cuda. A teraz nadchodzę Ja jako król, aby królować. Tak więc musiałem wybrać duszę, w której miałem założyć moją pierwszą siedzibę i ustanowić to Królestwo mojej Woli. Pozwól mi więc królować i daj mi pełną swobodę. (Tom 13, 03.12.1921)

Luiza Piccarreta: zwiastunka Królestwa Woli Bożej

Historyczne osiągnięcie! 

W dniach 27, 28 i 29 października 2005 w Corato (Bari) ponad 400 osób z 16 krajów wzięło udział w III Międzynarodowym Kongresie, na którym zakończyły się prace na szczeblu diecezjalnym związane z procesem beatyfikacyjnym Sługi Bożej LUIZY PICCARRETY, Małej Córeczki Woli Bożej.

W ten sposób jej życie, jej misja i jej przesłanie zostały przekazane z rąk Kościoła diecezjalnego, który jedenaście lat temu, 20 listopada 1994 roku (w święto Chrystusa Króla), otworzył proces beatyfikacyjny, do rąk Kościoła powszechnego, do Kongregacji do spraw Świętych. Następnie 7 marca 2006 roku (w 59 rocznicę pogrzebu Luizy) w biurze tejże Świętej Kongregacji oficjalnie otworzono skrzynie zawierające kopie wszystkich jej pism oraz świadectw jej życia i cnót: w pewnym sensie „grób” Luizy został otwarty.

Był to uroczysty moment. Tak jak dwadzieścia wieków temu Pan powiedział zmarłemu przyjacielowi: Łazarzu, wyjdź na zewnątrz!, tak teraz Kościół mówi:  Luizo, wyjdź na zewnątrz!, wyjdź na światło dzienne poprzez swoje pisma. A nam nakazuje: Rozwiążcie ją i pozwólcie jej wyjść, rozwiążcie ją ze wszystkich waszych schematów (także duchowych), z waszych lęków, z waszych uprzedzeń, z waszych interesów prywatnych, z waszej słynnej woli ludzkiej, tak aby jej głos, potężny jak Trąba, mógł rozbrzmieć na całym świecie.

Na historycznym horyzoncie naszej nadziei widzimy, że już się zbliża tak długo oczekiwany dzień, w którym Kościół Święty doceni tę pokorną istotę. Ona tak bardzo go ukochała. Znosiła dla niego głębokie cierpienia, będąc przez długie lata przykuta do swego łóżka.

Mądrość Boża zarządziła, że skoro nikt nie może przyjść do Ojca inaczej jak tylko przez Jezusa Chrystusa (por. J 14,6) i nie może poznać Jego Boskości inaczej jak tylko poprzez Jego Uwielbione Człowieczeństwo, tak też nie może poznać wielkiego orędzia o Woli Bożej jako życia, jeśli nie pozna najpierw tej, która żyła w Woli Bożej i która jest Jej depozytariuszem. Do „ukrytego skarbu” możemy dotrzeć jedynie wtedy, gdy otworzymy pokorną i cudowną „szkatułkę” zawierającą ów skarb, którym jest: LUIZA PICCARRETA.

Dzięki beatyfikacji Błogosławionego Hannibala Di Francia zostały zatwierdzone przez Kościół jego pisma,  a więc również przedmowy do dzieł Luizy.” (Homilia z 23 stycznia 1991 r. JE biskupa Carata w kościele św. Dominika w Corato. Później ojciec Hannibal został ogłoszony świętym).

Cała pełna chwały wchodzi 'mała’ córka królewska; złotogłów jej odzieniem. W szacie wzorzystej wiodą ją do Króla; za nią dziewice, jej druhny, wprowadzają do Ciebie. Przywodzą je z radością i z uniesieniem, przyprowadzają do Pałacu Króla… (Psalm 44).

Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał (Łk 24, 5-6).

Luiza nadal żyje w swoich Pismach. Luiza może powiedzieć wraz ze św. Pawłem: Cieszę się przeto owym duchem wiary, według którego napisano: Uwierzyłem, dlatego przemówiłem; my także wierzymy i dlatego mówimy (2 Kor 4,13). I właśnie dlatego, że posiadała ten najwyższy Dar życia w Woli Bożej, jako pierwsza mogła mówić o nim i o Woli Boga, z taką jasnością i kompetencją, z jaką nikt inny w Kościele, przed nią i po niej, nie umiałaby tego uczynić. 

Ostatni spowiednik Luizy, ks. Benedetto Calvi, pozostawił takie oto świadectwo: 

Jakie było jej 82-letnie życie, w którym około 70 lat była przykuta do łóżka?

Modlitwa + Praca + Cierpienie + Pocieszanie + Doradzanie + Nauczanie + Oświecanie umysłów + Ogrzewanie serc + Przemienianie dusz. Jej łóżko przekształcało się w cudowną ambonę, z której z mądrością i z boskim namaszczeniem przemawiała i wewnętrznie przemieniała dusze. Wielu wychodziło z jej pokoiku wyraźnie przemienionych, zadziwionych i wzruszonych, i gotowych do oczyszczenia się w spowiedzi świętej. Była naszym piorunochronem, który chronił przed piorunami potężnej sprawiedliwości Bożej, oburzonej przez zniewagi naszych grzechów.

Co pozostawiła nam Luiza? Tylko serdeczną pamięć o sobie? Jej spowiednik, ks. Benedetto Calvi, godzinę przed jej śmiercią zebrał z ust Luizy jej ostatnie słowa, które nazwał testamentem duchowym Luizy i jej wielką i pocieszającą obietnicą:

Umieram szczęśliwsza, ponieważ Wola Boża, bardziej niż kiedykolwiek pocieszyła mnie waszą obecnością w tych ostatnich chwilach mojego życia. Widzę długą, piękną i szeroką Drogę, oświetloną mnóstwem nieskończonych i promiennych Słońc…

O tak, znam je! To Słońca moich czynów dokonanych w Woli Bożej. To droga, którą muszę teraz pokonać, to droga przygotowana dla mnie przez Wolę Bożą, to droga mojego triumfu, to droga mojej chwały, abym mogła przyłączyć się do bezmiaru szczęścia Woli Bożej. To moja droga, to droga, którą zachowam dla was, drogi Ojcze, to droga, którą zachowam dla wszystkich dusz pragnących żyć w Woli Bożej.

Modlitwa z prośbą o beatyfikację Sługi Bożej Luizy Piccarrety 

O Przenajświętsze Serce mojego Jezusa, który swą pokorną służebnicę Luizę wybrał sobie na zwiastunkę Królestwa Woli Bożej i anioła wynagradzającego nieprzebrane winy, zasmucające Twoje Boskie Serce, przez jej wstawiennictwo pokornie proszę o łaskę Twego miłosierdzia, aby Luiza mogła zajaśnieć chwałą świętych na ziemi tak, jak już wynagrodziłeś jej w Niebie. Amen. (Ojcze nasz, Zdrowaś, Maryjo, Chwała Ojcu)

O Boskie Serce mojego Jezusa, który pokornej służebnicy Luizie, ofierze Twej Miłości, dał siłę, by znosiła przez całe swoje długie życie cierpienia Twej bolesnej Męki, spraw, aby dla większej Twej chwały jak najszybciej zajaśniała nad jej głową aureola błogosławionych. I przez jej wstawiennictwo udziel mi łaski, o którą pokornie Cię proszę. (Ojcze nasz, Zdrowaś, Maryjo, Chwała Ojcu)

O miłosierne Serce mojego Jezusa, który dla zbawienia i uświęcenia dusz raczył zachować na ziemi przez tak długie lata swoją pokorną służebnicę Luizę, Małą Córeczkę Woli Bożej, wysłuchaj mojej modlitwy – niechaj Twój Święty Kościół jak najszybciej wyniesie ją do chwały świętych. I przez jej wstawiennictwo udziel mi łaski, o którą pokornie Cię proszę. (Ojcze nasz, Zdrowaś, Maryjo, Chwała Ojcu)

Życie w Woli Bożej to największe dobro, jakie może zaistnieć w Niebie i na ziemi

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

Jezus mówi do Luizy: Tak bardzo pragnę, aby stworzenia przyjęły moją Wolę, ma to dla Mnie największe znaczenie, najbardziej Mi leży na sercu. Wszystkie inne rzeczy nie interesują Mnie jednakowo, nawet te najbardziej święte. I kiedy widzę, jak dusza żyje moją Wolą, czuję się zwycięski, ponieważ w tym zawiera się największe dobro, jakie może zaistnieć w Niebie i na ziemi (23.03.1910).

Niech właśnie moja Wola najbardziej leży ci na sercu. Niech moja Wola będzie twym życiem i twym wszystkim, nawet w najświętszych rzeczach (21.12.1911).

Och, wszystko zawiera się w mojej Woli. Jeśli dusza przyjmuje, przyjmuje całą esencję mojego Bytu i zawiera w sobie wszystko (02.03.1916).

Och, jak różna jest świętość duszy, która żyje w Woli Bożej! Jezus staje się aktorem i widzem tego, co dusza czyni (14.08.1917).

Ja sam jestem Życiem w mojej Woli. Tym była Świętość mojego Człowieczeństwa na ziemi i dlatego uczyniłem wszystko i dla wszystkich (27.11.1917).

Czy widziałaś, czym jest życie w mojej Woli? To zanikać, to wkraczać w krąg wieczności, to przenikać w wszechwiedzę Wiecznego, w niestworzony Umysł, i brać udział we wszystkim (w takim stopniu, w jakim jest to możliwe dla stworzenia), i w każdym boskim akcie. To korzystać, nawet będąc na ziemi, ze wszystkich boskich przymiotów, to nienawidzić zła w sposób boski. To ogarnąć wszystkich, nie wyczerpując niczego, ponieważ wola ożywiająca owe stworzenie jest Wolą Bożą. To świętość jeszcze niepoznana, którą dam poznać i która umieści ostatni, najpiękniejszy i najbardziej błyszczący ornament pośród wszystkich innych świętości i będzie koroną i uwieńczeniem wszystkich innych świętości (08.04.1918).

Oto dlaczego tak często mówię ci o życiu w mojej Woli, którego aż po dziś dzień nikomu nie ukazałem. Znano najwyżej cień mojej Woli, łaskę i słodycz, jaką niesie Jej spełnianie. Natomiast wniknięcie do Jej wnętrza, ogarnięcie Jej bezmiaru, pomnożenie się ze Mną i przeniknięcie wszystkiego – nawet przebywając na ziemi i w Niebie, i w sercach – porzucenie ludzkich sposobów i działanie na sposób boski, to nie jest jeszcze znane, tak iż dla wielu wyda się to dziwnym. Kto jednak nie otworzy swojego umysłu na światło prawdy, nic nie zrozumie. Ale Ja powoli utoruję sobie drogę, objawiając raz jedną prawdę życia w mojej Woli, raz drugą, tak iż w końcu to zrozumieją (29.01.1919).

Córko moja, nie chcą zrozumieć. Żyć w mojej Woli to królować, czynić moją Wolę to spełniać moje polecenia. Pierwsze oznacza posiadać, drugie otrzymywać polecania i je wykonywać. Żyć w mojej Woli to uczynić z mojej Woli swoją własną, dysponować Nią. Czynić moją Wolę to brać Ją pod uwagę jako Wolę Bożą, nie swoją własną  i nie móc Nią swobodnie dysponować. Żyć w mojej Woli to żyć tylko jedną Wolą, którą jest Wola Boga… Żyć w mojej Woli to żyć jako syn a spełniać moją Wolę to żyć jak sługa. W pierwszym przypadku, to,  co jest Ojca, jest i syna…  

A oto Dar, który chcę przekazać w tych smutnych czasach –  nie tylko niech wypełniają moją Wolę, ale niech Ją także posiadają. Czyż nie jestem Panem, który daje to, co chce, kiedy chce i komu chce?…” (18.09.1924)

W tych burzliwych i pędzących zawrotnie w kierunku zła czasach, nie mógłbym udzielić większej łaski niż ta, którą jest ukazanie, że pragnę przekazać wielki Dar Królestwa Najwyższego «Fiat» (09.09.1926).

Och, jak bardzo czuję się szczęśliwy, kiedy mogę dać tej duszy to, czego pragnę, ponieważ moja Wola jest tak rozległa, że może pomieścić wszystko, a więc dusza, która Ją posiada może przyjąć wszystko. Toteż między Mną a duszą  nie ma już więcej podziałów, ale stabilna jedność w działaniu,  w myśleniu i w miłowaniu, ponieważ moja Wola zastępuje ją we wszystkim.

Żyjemy więc w doskonałej zgodzie i we wspólnocie dóbr. To było celem stworzenia człowieka – sprawić, żeby żył jak nasz syn i dzielić z nim nasze dobra, żeby on był w pełni szczęśliwy, a My żebyśmy się cieszyli jego szczęściem. Życie w mojej Woli jest dokładnie tym – jest przywróceniem Nam celu, radości i święta Stworzenia… (20.02.1924).

Porządek dekretów jedynego i wiecznego aktu Woli Bożej

Jest to porządek (przyczyna → skutek)
Dekretów Bożych jedynego i wiecznego Aktu Woli Bożej.
Bóg oczekuje na nas w tych Dekretach, aby wraz z Nim „krążyć” albo
przechadzać się” jak Adam „w porze powiewu wiatru” (Rdz 3,8),
aby rozpoznawać Jego Wolę we wszystkich Jego dziełach i oddawać Mu cześć,
aby podziwiać Jego Mądrość oraz Jego Piękno i wielbić Go,
aby otrzymać wszystkie dobra Jego Opatrzności i składać Mu dziękczynienie,
aby pozwolić się dosięgnąć Jego wiecznej Miłości i miłować Go,
aby odpowiedzieć w imieniu wszystkich, przepraszając i wynagradzając zawszystkich,
a także aby prosić w imieniu wszystkich o najwyższy owoc, cel wszystkich Dzieł Boga,
o nadejście Jego Królestwa „jak w Niebie, tak i na ziemi”.
Jesteśmy wezwani, aby jednoczyć się z Wolą Bożą we wszystkich Jej dziełach
(Stworzenia, Odkupienia, Uświęcenia),
żeby oddawać Jej cześć, błogosławić Ją, składać Jej dziękczynienie oraz Ją miłować,
prosząc w imieniu wszystkich o triumf Jej Królestwa.

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

«…Teraz dodam, że wtapiając się w Najwyższą Wolę, kiedy ta ogromna pustka ukazuje się w moim umyśle, mała dziewczynka wznawia swoje okrążenie i unosząc się do góry pragnie odwzajemnić się swojemu Bogu za całą miłość, jaką obdarzył wszystkie istoty w Dziele Stworzenia. Pragnie oddać Mu cześć jako Stwórcy wszystkich rzeczy i dlatego też krąży wokół gwiazd i w każdym błysku światła odciskam moje kocham Cię i Chwała mojemu Stwórcy; w każdym atomie światła słonecznego, które opada w dół, moje kocham Cię i Chwała; w całym sklepieniu niebios, w odległości pomiędzy jednym krokiem a drugim, moje kocham Cię i Chwała…; w śpiewie ptaka, w biciu jego skrzydeł, Miłość i Chwała mojemu Stwórcy; w źdźble trawy, które kiełkuje z ziemi, w kwiecie, który zakwita, w zapachu, który się unosi, Miłość i Chwała; wysoko w górach i w głębi doliny, Miłość i Chwała. Krążę wokół każdego ludzkiego serca, jak gdybym chciała zamknąć się w środku i wykrzyczeć we wnętrzu każdego serca, moje Kocham Cię i Chwała mojemu Stwórcy

(…) Po tym czuję, że mój urząd nie jest jeszcze w pełni zrealizowany. Schodzę więc w dół tej pustki, aby odwzajemnić się mojemu Jezusowi za Dzieło Zbawienia i, jak gdybym znalazła w ruchu wszystko to, co uczynił, pragnę zanieść Mu moje odwzajemnienie wszystkich czynów, jakie powinny były uczynić dla Niego wszystkie stworzenia w oczekiwaniu na Niego i w przyjęciu Go na ziemi. Następnie, jak gdybym chciała przemienić się cała w miłość do Jezusa, powracam do mojej przyśpiewki i mówię: Kocham Cię w akcie Twego zstąpienia z Nieba w celu realizacji Twego Wcielenia, odciskam moje kocham Cię w akcie Twego poczęcia w najczystszym łonie Dziewicy Maryi, kocham Cię w pierwszej kropli Krwi, która uformowała się w Twoim Człowieczeństwie; kocham Cię w pierwszym uderzeniu Twego serca, aby oznaczyć wszystkie Twoje uderzenia serca moim kocham Cię; Kocham Cię w pierwszym Twoim oddechu, kocham Cię w pierwszych Twoich cierpieniach, kocham Cię w pierwszych Twoich łzach, które wylałeś w łonie Matki. Chcę odwzajemnić Twoje modlitwy, Twoje zadośćuczynienia, Twoje ofiary, moim kocham Cię

Każdą chwilę Twego życia pragnę opieczętować moim kocham Cię: kocham Cię przy Twoich narodzinach; kocham Cię w zimnie, które cierpiałeś; kocham Cię w każdej kropli mleka, którą ssałeś z piersi Twojej Przenajświętszej Mamy. Zamierzam wypełnić moimi kocham Cię pieluchy, którymi owijała Cię Twoja Mama; składam moje kocham Cię na tej ziemi, na której Twoja droga Matka ostrożnie położyła Cię w żłobie, a Twoje najczulsze kończyny poczuły twardość siana, ale bardziej niż siana, twardość serc… Moje kocham Cię w każdym Twoim kwileniu, w każdej Twojej łzie i bólu z dzieciństwa. Pozwalam przepływać mojemu kocham Cię w relacji, w komunikowaniu się i w miłości, jakie miałeś ze swoją Niepokalaną Matką; kocham Cię w Jej najdroższych pocałunkach, we wszystkich słowach, które wypowiedziałeś, w jedzeniu, które spożyłeś, w krokach, które uczyniłeś, w wodzie, której się napiłeś. Kocham Cię w pracy, którą wykonałeś swymi rękoma; kocham Cię we wszystkich czynach, których dokonałeś w całym swym ukrytym życiu. Opieczętowuje moim kocham Cię każdy Twój czyn wewnętrzny i ból, który przecierpiałeś… Składam moje kocham Cię na drogach, które przebyłeś, w powietrzu, które wdychałeś, ​​we wszystkich naukach, które wygłosiłeś w swoim Życiu publicznym. Moje kocham Cię płynie w sile cudów, których dokonałeś, w Sakramentach, które ustanowiłeś… We wszystkim, o mój Jezu, nawet w najgłębszych zakamarkach Twego Serca, odciskam moje kocham Cię za mnie i za wszystkich.

(…) „Córko moja, do tego, co powiedziałaś o wtapianiu się w moją Wolę, należy dodać inny apel, ten o wtapianiu się w porządek Łaski, we wszystko, co uczynił i co uczyni Uświęciciel, czyli Duch Święty tym, którzy mają być uświęceni. Co więcej, jeśli Stworzenie przypisuje się Ojcu, a Zbawienie Synowi (podczas gdy My, Trzy Osoby Boskie jesteśmy zawsze zjednoczeni w działaniu), to „Fiat Voluntas Tua”[1] przypisze się Duchowi Świętemu. I to właśnie w „Fiat Voluntas Tua”, Duch Boży przejawi swoje działanie.

Ty to czynisz, gdy stając przed Najwyższym Majestatem mówisz: «Przychodzę, aby odwzajemnić się miłością za wszystko, co czyni Uświęciciel tym, którzy mają być uświęceni. Przychodzę, aby wejść w porządek Łaski i tym samym przynieść Wam chwałę i odwzajemnienie miłości, jak gdyby wszyscy byli święci i aby zadośćuczynić za wszelki opór i za brak otwarcia na Łaskę». W takim stopniu, w jakim jest to dla ciebie możliwe, poszukujesz w Naszej Woli czynów Łaski Ducha Uświęciciela, aby uczynić swoim Jego ból, Jego ukryte jęki, Jego strapione westchnienia na dnie serc, widząc siebie tak niemile przyjętym. A ponieważ pierwszym aktem, którego dokonuje jest wyniesienie naszej Woli jako całkowitego aktu ich uświęcenia, widząc siebie odrzuconym, jęczy niewypowiedzianymi jękami… A ty, ze swoją dziecięcą prostotą, mówisz do Niego: «Duchu Uświęcicielu, pospieszcie się, błagam Was, proszę Was ponownie – dajcie wszystkim poznać Waszą Wolę, tak aby znając Ją, mogli Ją pokochać oraz mogli przyjąć Wasz pierwszy akt ich pełnego uświęcenia, którym jest Wasza Święta Wola!» Córko moja, My, Trzy Osoby Boskie jesteśmy nierozłączni i odrębni i w ten sposób pragniemy ukazać ludzkim pokoleniom nasze Dzieła dla nich – podczas gdy jesteśmy zjednoczeni ze sobą, każdy z Nas z osobna pragnie ukazać swoją Miłość i swoje Dzieło na rzecz stworzeń.” (17.05.1925)

[1] „Bądź Wola Twoja”

Módlmy się w Woli Bożej, aby odwzajemnić się Bogu miłością, chwałą i wdzięcznością za wszystko, co dla nas uczynił

W Woli Bożej dusza czyni wobec Jezusa to, co wszyscy powinni czynić

„Córko moja, w tym, kto w mojej Woli modli się, miłuje, wynagradza, całuje Mnie, wielbi Mnie, czuję, jak gdyby wszyscy modlili się do Mnie, miłowali Mnie i itp. A ponieważ moja Wola obejmuje wszystko i wszystkich, w mojej Woli dusza daje mi pocałunek, miłość i uwielbienie za wszystkich, a Ja widząc w niej wszystkich, daje jej tyle pocałunków, tyle miłości, ile powinienem dać wszystkim. Dusza żyjąca w mojej Woli nie jest usatysfakcjonowana, jeśli nie widzi Mnie w pełni umiłowanego przez wszystkich, jeśli nie widzi, jak wszyscy Mnie całują, wielbią i modlą się do Mnie. W mojej Woli nie można czynić rzeczy połowicznych, lecz kompletne, a Ja nie mogę dać duszy działającej w mojej Woli małych rzeczy, lecz ogromne, mogące wystarczyć dla wszystkich.” (02.04.1921)

Czemu służy taka modlitwa w Woli Bożej?

Luiza pisze: «Wtapiałam się w Świętą Wolę Bożą, aby krążyć w umyśle każdego stworzenia i miłością odwzajemnić się mojemu Jezusowi za każdą myśl każdego stworzenia. Ale gdy to czyniłam, przemknęła mi pewna myśl: czemu służy modlenie się w ten sposób? Uważam to raczej za niedorzeczność, a nie modlitwę!

A mój zawsze uwielbiony Jezus, poruszając się w moim wnętrzu, powiedział do mnie: „Córko moja, chcesz wiedzieć czemu służy i co jest jej efektem? Kiedy stworzenie wrzuca mały kamyk swojej woli w ogromne morze mojej Boskości, gdy go wrzuca, to jeśli jego wola pragnie miłować, wody bezkresnego morza mojej Miłości marszczą się i są pobudzane, a Ja czuję fale mojej Miłości wydzielające niebiański zapach i odczuwam przyjemność i radość mojej własnej Miłości pobudzonej przez kamyk woli stworzenia. Jeśli wielbi Moją Świętość, kamyk ludzkiej woli pobudza morze mojej Świętości, a Ja czuję się orzeźwiony najczystszą aurą mojej Świętości. Krótko mówiąc, cokolwiek pragnie uczynić wola ludzka w mojej, jak kamyk wpada do morza każdego z moich atrybutów, a kiedy je pobudza i porusza, Ja odczuwam, jak oddawane jest Mi wszystko to, co do Mnie należy, a także cześć, chwała i miłość, które na sposób boski może dać Mi stworzenie. (…) A oto co oznacza wkraczanie w Moją Wolę, oznacza pobudzać i poruszać moją Istotą, mówiąc do Mnie: Czy widzisz jaki jesteś dobry, miły, kochający, święty, ogromny i potężny? Jesteś wszystkim, a ja pragnę poruszyć Cię Całym, aby Cię miłować i sprawiać Ci przyjemność… Czy uważasz to za nieistotne?” (01.07.1923)

Modlitwa, która poszukuje jedynie Woli Bożej

„Córko moja, jak bardzo dotyka mojego Serca modlitwa tego, kto poszukuje jedynie mojej Woli! Słyszę echo Mojej własnej modlitwy, którą odmawiałem, będąc na ziemi. Wszystkie moje modlitwy sprowadzały się do jednego tylko punktu: aby Wola mojego Ojca, zarówno wobec Mnie, jak i wobec wszystkich stworzeń, była doskonale spełniana. Największą czcią dla Mnie i dla Ojca Niebieskiego było to, że we wszystkim wypełniałem Jego Przenajświętszą Wolę…” (22.02.1925)

Ten sposób modlitwy jest prawem Bożym i pierwszym obowiązkiem stworzenia

Luiza mówi: «Kiedy wtapiałam się w Świętą Wolę Bożą, aby miłością odwzajemnić się Bogu za wszystko, co uczynił w dziele Stworzenia z miłości do stworzeń, przemknęła mi myśl, że nie było koniecznym tak czynić, że ten sposób modlitwy nie był miły mojemu Jezusowi, że są to wymysły mojego umysłu. A wtedy mój zawsze uwielbiony Jezus, poruszając się w moim wnętrzu, powiedział do mnie:

 „Córko moja, musisz wiedzieć, że ten sposób modlitwy, czyli odwzajemnienie się Bogu miłością za wszystkie rzeczy przez Niego stworzone, jest prawem Bożym i pierwszym obowiązkiem stworzenia. Świat powstał z miłości do człowieka. Co więcej, nasza miłość była tak wielka, że jeśli by to było koniecznym, stworzylibyśmy tyle niebios, tyle słońc, tyle gwiazd, tyle mórz, ziem, roślin i całą resztę, ile stworzeń miałoby ujrzeć światło świata, ażeby każdy mógł otrzymać swoje własne Stworzenie, swój własny Wszechświat. I faktycznie, kiedy wszystko zostało stworzone, Adam był jedynym widzem całego Stworzenia. Mógł korzystać z wszelkiego dobra, którego zapragnął. I jeśli tego nie uczyniliśmy, to dlatego, że człowiek tak czy owak mógł korzystać ze wszystkiego, jak gdyby wszystko było jego własnością, mimo że także inni z tego korzystali.

(…) Tak więc, biorąc pod uwagę to wszystko, to znaczy, że do wszystkich rzeczy stworzonych Bóg przywiązał swoją Miłość do każdego stworzenia, to obowiązkiem stworzenia było okazanie wdzięczności, swego „dziękuję” Temu, który tak wiele dla niego uczynił. To nieodwzajemnienie się Bogu miłością za wszystko, co uczynił w stworzeniu człowieka jest pierwszym nadużyciem, które stworzenie popełnia wobec Boga, jest przywłaszczaniem sobie Jego dóbr, bez rozpoznania skąd one pochodzą i bez uznania Tego, który go tak bardzo pokochał. Dlatego też jest to pierwszym obowiązkiem stworzenia, obowiązkiem tak niezbędnym i ważnym, że Ta, która przyjęła do serca całą naszą Chwałę, naszą obronę, nasze dobro, nie czyniła nic innego, jak tylko krążyła po wszystkich sferach, od najmniejszej do największej rzeczy stworzonej przez Boga, aby odcisnąć swoje odwzajemnienie miłości, chwały i dziękczynienia za wszystkich i w imieniu wszystkich ludzkich pokoleń. Ach tak, to była właśnie moja Niebieska Mama, która wypełnia Niebo i ziemię odwzajemnieniem za wszystko, co Bóg uczynił w dziele stworzenia. Po Niej nadeszło Moje Człowieczeństwo, które spełniło ten tak święty obowiązek, tak bardzo zaniechany przez stworzenie i sprawiło, że Mój Ojciec Niebieski stał się łaskawy wobec winnego człowieka. Tak więc były to modlitwy moje i mojej nierozłącznej Mamy. Nie chcesz więc i ty powtórzyć Moich własnych modlitw? Co więcej, to właśnie dlatego wezwałem cię do mojej Woli – abyś jednocząc się z Nami, mogła naśladować i powtarzać nasze czyny.”

Tak więc w takim stopniu, w jakim mogłam, starałam się krążyć po wszystkich rzeczach stworzonych, aby odwzajemnić się mojemu Bogu miłością, chwałą i wdzięcznością za wszystko, co uczynił w stworzeniu…» (09.08.1925)

Jezus, wręcz z płaczem, mówi do nas: „Przyjmijcie moją Wolę jako wasze własne życie, przyjdźcie do Jej Królestwa”

Fragment apelu Luizy Piccarrety napisanego jako przedmowa do jej pism:

[…] W pierwszej kolejności apeluję do Najwyższego Kapłana, Biskupa Rzymu, Ojca Świętego, przedstawiciela Kościoła Świętego, a więc przedstawiciela Królestwa Woli Bożej. U Jego świętych stóp ta mała dziecina składa to Królestwo, ażeby w Nim panował, ażeby świat z nim zapoznał i ojcowskim, miarodajnym głosem wezwał swoje dzieci do zamieszkania w tym tak świętym Królestwie. Niech słońce Najwyższego Fiat olśni swojego przedstawiciela na ziemi i utworzy w nim pierwsze słońce Woli Bożej. A kształtując swoje wiodące życie w tym, który jest głową wszystkich, niechaj rozszerzy swoje nieskończone promienie na cały świat i oświecając wszystkich swoim światłem, utworzy jedną owczarnię z jednym pasterzem.

Drugi apel kieruję do wszystkich kapłanów. Padając do stóp każdego z nich, proszę ich i błagam, aby zechcieli zainteresować się i poznać Wolę Bożą. Pierwszy ruch, pierwszy czyn z Niej bierzcie, więcej, zanurzcie się w Fiat, a poczujecie jak słodkie i przyjemne jest życie Wolą Bożą. Czerpiąc z Niej wszelkie wasze działanie, poczujecie w sobie boską siłę, usłyszycie niemilknący głos, który będzie wam mówił rzeczy wspaniałe, nigdy przedtem niesłyszane. Poczujecie światłość, która przyćmi całe wasze zło, a przyćmiewając narody, odda panowanie nad nimi w wasze ręce. Ileż waszych wysiłków pozostaje bezowocnych, bo brakuje wam życia Woli Bożej! Rozdawaliście narodom chleb bez zaczynu Fiat i dlatego był im twardy i niemal niestrawny, gdy go spożywały. A nie czując w sobie życia, nie poddali się waszej nauce. Wy sami spożyjcie więc ten chleb Bożego Fiat! Tylko wtedy będziecie w stanie nakarmić nim wszystkie ludy i wraz z nimi stworzyć jedno tylko życie i jedną tylko wolę.

Trzeci apel kieruję do wszystkich, do całego świata, gdyż wszyscy jesteście moimi braćmi, siostrami oraz moimi dziećmi. Wiecie, dlaczego każdego z was wzywam? Bo każdemu chcę podarować życie Woli Bożej! Jest Ona czymś więcej niż powietrze, którym wszyscy oddychamy. Jest jak słońce, z którego możemy czerpać światła oraz dobro z niego płynące. Jest jak bicie serca, które pragnie bić w każdym. A ja, jak małe dziecko, pragnę i wzdycham, byście wszyscy przyjęli życie Fiat. Och, gdybyście tylko wiedzieli, ile otrzymacie darów, życie oddalibyście, aby zapanowała w każdym z was!

Ta mała dziecina pragnie wam wyjawić kolejną tajemnicę, jaką jej powierzył Jezus, a czynię to, abyście oddali mi waszą wolę. W zamian otrzymacie Wolę Boga, który was uszczęśliwi na duszy i na ciele. Chcecie wiedzieć, dlaczego ziemia nie wydaje płodów? Dlaczego w wielu miejscach na świecie ziemia często trzęsie się i rozstępuje, i pochłania do swojego łona miasta i ludzi? Dlaczego wiatr i woda tworzą burze i niszczą wszystko? Skąd tyle klęsk dobrze wam znanych? Stąd, że wszystkie stworzone rzeczy posiadają Wolę Bożą, która nad nimi panuje i dlatego są możne i władne, i są od nas szlachetniejsze. My natomiast jesteśmy zdominowani przez wolę ludzką oraz zdegradowani, jesteśmy więc słabi i bezsilni. Jeśli bacząc na własny los, odrzucimy ludzką wolę i przyjmiemy życie Woli Bożej, także i my staniemy się silni i władni. Będziemy braćmi wszelkiego stworzenia, które nie tylko przestanie nas dręczyć, ale też pozwoli nad sobą zawładnąć, i będziemy szczęśliwi w życiu doczesnym i w wieczności.

Czy jesteście radzi? Zatem pospieszcie się, posłuchajcie tej ubogiej dzieciny, która was tak ukochała. Wtedy i ja będę rada, kiedy będę mogła powiedzieć, że wszyscy moi bracia i siostry to króle i królowe, bo posiadają w sobie życie Woli Bożej.

Odwagi zatem, odpowiedzcie wszyscy na moje wezwanie!

A nade wszystko pragnę, byście jednogłośnie odpowiedzieli na moje wezwanie, ponieważ nie sama was wzywam, nie sama błagam, ale wraz ze mną, głosem łagodnym i czułym, wzywa was mój ukochany Jezus, który tyle razy wręcz z płaczem mówi do was: Przyjmijcie moją Wolę jako wasze własne życie. Przyjdźcie do Jej Królestwa.

A co więcej, wiedzcie, że pierwszym, który prosił Ojca Niebieskiego, aby nadeszło Jego Królestwo i stała się Jego Wola na ziemi, jak jest w Niebie, był Pan Nasz w modlitwie Ojcze Nasz. Przekazując nam swoją modlitwę, wzywał nas i prosił, abyśmy się modlili: Fiat Voluntas Tua sicut in coelo et in terra[1]. Dlatego też ilekroć odmawiacie Ojcze Nasz, miłość Jezusa, który pragnie dać wam swoje Królestwo, swój FIAT, jest tak wielka, że spieszy powtarzać razem z wami: „Ojcze mój, Ja sam proszę Cię o to dla moich dzieci, spraw, by wnet się stało!”. Tak więc sam Jezus modli się jako pierwszy, a potem i wy prosicie o to w modlitwie Ojcze Nasz. Czyżbyście nie chcieli tak wielkiego dobra?

A teraz ostatnie słowo. Wiedzcie, że, widząc pragnienie, szał i łzy Jezusa, który chce dać wam swoje Królestwo, swój Fiat, tak wielki jest zapał tej małej dziewczynki, jej pragnienie oraz gorąca chęć, by wszystkich was ujrzeć w Królestwie Woli Bożej, by wszystkich was ujrzeć szczęśliwych i tym samym wywołać uśmiech u Jezusa, że jeśli nie może zdobyć was modlitwą i łzami, to chce uczynić to natrętnym błaganiem, tak u Jezusa, jak i u was.

Posłuchajcie więc tej małej dzieciny, niech już nie wzdycha! Powiedzcie mi, proszę: Niech się tak stanie, niech się tak stanie, wszyscy pragniemy Królestwa Woli Bożej.

Corato, rok 1924

Luiza, Mała Córeczka Woli Bożej

[1] Bądź Wola Twoja, jako w Niebie, tak i na ziemi.

O mój Jezu, każdą chwilę Twego życia pragnę opieczętować moim kocham Cię

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

«…Teraz dodam, że wtapiając się w Najwyższą Wolę, kiedy ogromna pustka ukazuje się w moim umyśle, mała dziewczynka wznawia swoje krążenie i unosząc się do góry pragnie odwzajemnić się Swojemu Bogu za całą miłość, jaką obdarzył wszystkie istoty w Dziele Stworzenia. Pragnie oddać Mu cześć jako Stwórcy wszystkich rzeczy i dlatego też krąży wokół gwiazd i w każdym błysku światła odciskam moje kocham Cię i Chwała mojemu Stwórcy; w każdym atomie światła słonecznego, które dociera na dół, moje kocham Cię i Chwała; w całym sklepieniu niebios, w odległości pomiędzy jednym krokiem a drugim, moje kocham Cię i Chwała…; w śpiewie ptaka, w trzepotaniu jego skrzydeł, Miłość i Chwała mojemu Stwórcy; w źdźble trawy, które kiełkuje z ziemi, w kwiecie, który zakwita, w zapachu, który się unosi, Miłość i Chwała; wysoko w górach i w głębi doliny, Miłość i Chwała. Krążę wokół każdego ludzkiego serca, jak gdybym chciała zamknąć się w środku i wykrzyczeć we wnętrzu każdego serca, moje Kocham Cię i Chwała mojemu Stwórcy

A potem, jakby zebrawszy wszystko razem, tak aby wszystko mogło dać odwzajemnienie miłości i świadectwo chwały za wszystko, co Bóg dokonał w Dziele Stworzenia, przychodzę przed Jego Tron i mówię do Niego: Najwyższy Majestacie i Stwórco wszystkich rzeczy, ta mała dziewczynka przybywa w Wasze ramiona, aby Wam powiedzieć, że całe Stworzenie, w imieniu wszystkich istot, przynosi Wam nie tylko odwzajemnienie miłości, ale także należną Wam chwałę za tak wiele rzeczy przez Was stworzonych z miłości do nas. W Waszej Woli, w tej ogromnej pustce krążyłam wszędzie, tak aby wszystkie rzeczy mogły oddać Wam chwałę, kochać Was i błogosławić Was. A ponieważ przywróciłam więź miłości między Stwórcą a stworzeniem, więź, którą wola ludzka przerwała, a także oddałam chwałę, jaką​​wszyscy są Wam winni, to pozwólcie Woli Waszej zstąpić na ziemię, tak aby związała i wzmocniła wszystkie relacje między Stwórcą a stworzeniem. W ten sposób wszystko powróci do pierwotnego porządku przez Was ustalonego. Zatem pospieszcie się, nie zwlekajcie dłużej, czyż nie widzicie, jak zło zalewa ziemię? Wasza Wola jest jedyną, która może zatrzymać ten bieg, może ją uratować, to znaczy Wasza Wola poznana i panująca

Po tym czuję, że moje zadanie nie jest jeszcze w pełni zrealizowane. Schodzę więc w dół tej pustki, aby odwzajemnić się mojemu Jezusowi za Dzieło Zbawienia i, jak gdybym znalazła w ruchu wszystko to, co uczynił, pragnę zanieść Mu moje odwzajemnienie wszystkich czynów, jakie powinny były uczynić dla Niego wszystkie stworzenia w oczekiwaniu na Niego i w przyjęciu Go na ziemi. Następnie, jak gdybym chciała przemienić się cała w miłość do Jezusa, powracam do mojej przyśpiewki i mówię: Kocham Cię w akcie Twego zstąpienia z Nieba w celu realizacji Twego Wcielenia, odciskam moje kocham Cię w akcie Twego poczęcia w najczystszym łonie Dziewicy Maryi, kocham Cię w pierwszej kropli Krwi, jaka powstała w Twoim Człowieczeństwie; kocham Cię w pierwszym uderzeniu Twego serca, aby oznaczyć wszystkie Twoje uderzenia serca moim kocham Cię; Kocham Cię w pierwszym Twoim oddechu, kocham Cię w pierwszych Twoich cierpieniach, kocham Cię w pierwszych Twoich łzach, które wylałeś w łonie Matki. Chcę odwzajemnić Twoje modlitwy, Twoje zadośćuczynienia, Twoje ofiary, moim kocham Cię

Każdą chwilę Twego życia pragnę opieczętować moim kocham Cię: kocham Cię przy Twoich narodzinach; kocham Cię w zimnie, które cierpiałeś; kocham Cię w każdej kropli mleka, którą ssałeś z piersi Twojej Przenajświętszej Mamy. Zamierzam wypełnić moimi kocham Cię pieluchy, którymi owijała Cię Twoja Mama; składam moje kocham Cię na tej ziemi, na której Twoja droga Matka ostrożnie położyła Cię w żłobie, a Twoje najczulsze kończyny poczuły twardość siana, ale bardziej niż siana, twardość serc… Moje kocham Cię w każdym Twoim kwileniu, w każdej Twojej łzie i bólu z dzieciństwa. Pozwalam przepływać mojemu kocham Cię w relacji, w komunikowaniu się i w miłości, jaką dzieliłeś ze Swoją Niepokalaną Matką; kocham Cię w Jej najdroższych pocałunkach, we wszystkich słowach, które wypowiedziałeś, w jedzeniu, które spożyłeś, w krokach, które uczyniłeś, w wodzie, której się napiłeś. Kocham Cię w pracy, którą wykonałeś Swymi rękoma; kocham Cię we wszystkich czynach, których dokonałeś w całym Swym ukrytym życiu. Opieczętowuje moim kocham Cię każdy Twój czyn wewnętrzny i ból, który znosiłeś… Składam moje kocham Cię na drogach, które przebyłeś, w powietrzu, które wdychałeś, ​​we wszystkich naukach, które wygłosiłeś w Swoim Życiu publicznym. Moje kocham Cię płynie w sile cudów, których dokonałeś, w Sakramentach, które ustanowiłeś… We wszystkim, o mój Jezu, nawet w najgłębszych zakamarkach Twego Serca, odciskam moje kocham Cię za mnie i za wszystkich.

Twoja Wola ukazuje mi wszystko, a ja nie chcę pozostawić niczego, w czym nie byłoby wyciśnięte moje kocham Cię… A ponieważ Twoja mała Córeczka Twojej Woli niczego innego nie potrafi dla Ciebie uczynić, czuje się zobowiązana sprawić, żebyś otrzymał przynajmniej małe kocham Cię za wszystko, co uczyniłeś dla mnie i dla wszystkich… I dlatego moje kocham Cię podąża za Tobą we wszystkich bólach Twej Męki, we wszystkich plwocinach, pogardach i obelgach, które Ci uczyniono. Moje kocham Cię naznacza każdą kroplę Krwi, którą przelałeś, każdy cios, który otrzymałeś, każdą ranę, która powstała na Twoim Ciele, każdy cierń, który przebił Twoją głowę, gorzkie bóle ukrzyżowania, słowa, które wypowiedziałeś na Krzyżu… Aż do ostatniego Twego oddechu zamierzam odcisnąć moje kocham Cię. Pragnę zamknąć całe Twoje Życie i wszystkie Twoje czyny w moim kocham Cię. Pragnę, abyś wszędzie dotykał, widział i czuł moje nieustanne kocham Cię. Moje kocham Cię nigdy Cię nie opuści – Twoja własna Wola jest życiem mojego kocham Cię. Ale czy wiesz, czego pragnie ta mała dziewczynka? Pragnie, aby ta Wola Boża Twego Ojca, którą tak bardzo kochałeś i którą spełniałeś przez całe Swoje ziemskie życie, dała się poznać wszystkim stworzeniom, tak aby wszyscy pokochali i spełniali Twoją Wolę jak w Niebie, tak i na ziemi. Mała dziewczynka chciałaby przezwyciężyć Cię miłością, abyś mógł podarować Swoją Wolę wszystkim stworzeniom… Och, spraw radość temu biednemu maleństwu, które nie pragnie niczego innego, jak tylko tego, czego Ty pragniesz – aby Twoja Wola była znana i mogła królować na całej ziemi.” (17.05.1925)

[1] „Bądź Wola Twoja”

Przyjdzie czas, w którym Jezus zatriumfuje, a Jego Wola będzie wypełniana na ziemi jak jest w Niebie

Fragmeny listów Luizy Piccarrety z ostatniego okresu jej życia, po konfiskacie jej prywatnych pism i umieszczeniu trzech książek opublikowanych przez jej spowiednika i przez Św. Hannibala Maria Di Francia na Indeksie ksiąg zakazanych:

„Moja dobra córko, to były zaledwie pierwsze krople wiedzy o Woli Bożej, w porównaniu z wielkim morzem, które objawił o Swojej Przenajświętszej Woli, a diabła ogarnęła taka wściekłość, że nawet w Watykanie dał się słyszeć i wygrał, tak że zostały nawet zakazane, ponieważ jeśli Boski „Fiat” zostanie poznany, królestwo wroga skończy się. Oto dlaczego cała jego wściekłość. Ale Pan wygra, ponieważ są to dekrety Boże, że Jego Królestwo ma przyjść na ziemię. To kwestia czasu, ale będzie wiedział, jak ma przygotować Sobie drogę i nie brakuje Mu ani siły, ani mądrości do rozporządzenia przyczyn wtórnych…”
(List z 5 grudnia 1939)

„… Dlatego cuda życia w Woli Bożej są niewyczerpane i być może poznamy je dopiero w Niebie. I to było powodem, dla którego piekielny wróg zamknął wszystkie drogi i posłużył się osobami duchownymi. Ale przyjdzie czas, w którym Jezus zatriumfuje wbrew wszelkim przeszkodom ludzi. I z pewnością nadejdzie Jego Królestwo na ziemi, ponieważ jest Ono dekretem Boga, a On nie zmienia z łatwością, ze względu na niegodziwość ludzi, Swoich dekretów. Błogosławieni zatem ci, którzy interesują się życiem w Jego Woli, ponieważ Pan posłuży się nimi, aby otworzyć już zamknięte drogi i posłuży się ich czynami jak wieloma kluczami, aby otworzyć Niebo oraz pozwolić Swojej Woli zstąpić i panować na ziemi …” (Kolejny list)

Najdroższy synu w Woli Bożej,

Odpowiadam na wasz najdroższy list i proszę Jezusa, aby nieustannie dawał wam nowe łaski, nowe światło, ażeby wszyscy mogli zrozumieć, czym jest życie w Woli Bożej. Och, jak Jezus gorąco tego pragnie i aż płacze, gdyż chce, abyśmy poznali Świętą Wolę Bożą, żeby mogła Ona królować i panować na całym świecie i ponieważ dekretem Trójcy Przenajświętszej jest to, aby Wola Boża była wypełniana na ziemi, tak jak jest wypełniana w Niebie. Tak jak został wydany dekret o Stworzeniu i Odkupieniu, tak też został wydany dekret o Królestwie Woli Bożej na ziemi. A więc Jezus użyje wszelkich sztuczek, chwyci stworzenie ze wszystkich stron, za pomocą strasznych kar, za pomocą zdumiewających cudów, aby tak się stało. Sięgnie tak daleko, że pierwszym, który poniesie ofiarę będzie Sam Jezus. Stanie na czele wszystkich naszych czynów, aby wszystkie popłynęły w morzu Woli Bożej. I jeśli Jezus nas karze, to właśnie jest przyczyną – to, że stworzenia, zwłaszcza część kościelna, zamiast pozwolić się zdobyć Jezusowi drogą miłości, jak On chciał, pozwalają się zdobyć drogą kar. 

Biedny Jezus, ileż cierpi, jak wzdycha i płacze, ponieważ stworzenia nie proszą Go, nie nalegają, aby przyznał im Dar życia w Woli Bożej. A jeśli znajdzie kogoś, chwyta go w swoje ramiona, świętuje, czuje się jak zwycięski Król, który choć przez sześć tysięcy lat musiał walczyć, odnosząc rany i porażki, teraz w końcu dokonał Swojego pierwszego podboju. I triumfując, cieszy się nim, wzywa całe Niebo, żeby świętować Swoje pierwsze zwycięstwo. I kiedy tak świętuje, daje stworzeniu do dyspozycji Swoją Świętość, Swoją Miłość, Swoje Światło, Swoje Łaski oraz daje mu prawo do Swojej Niebieskiej Ojczyzny, tak że nawet przebywając na ziemi, jest ono w posiadaniu Niebieskiej Ojczyzny i może powiedzieć: ja czynię na ziemi to, co czynią ci, którzy są w Niebie, a co więcej, oni ciesząc się i radując, a ja dokonując nowych podbojów, które służą przyniesieniu nowych radości Niebu. 

Mówcie zatem wszystkim, że nie ma większej rzeczy i bardziej niezwykłego cudu niż życie w Woli Bożej. My oddajemy się do dyspozycji Boga, a On oddaje się do naszej dyspozycji, pozwalając nam nawet stworzyć tyle Jezusów, ile czynów wykonujemy w Jego Świętej Woli. 

Morza Woli Bożej nie są jeszcze znane. Gdyby je znali, rzuciliby się w morze Woli Bożej, aby żyć w nim wiecznie. Dlatego módlmy się i czekajmy. Jezus posiada wieki w Swojej mocy. Czego nie zrobi dziś, zrobi jutro, ponieważ dzisiaj umysły są ślepe. Jutro znajdzie oczy, które będą mogły znieść widok Światła Woli Bożej i zrobi to, czego nie zrobił dzisiaj. 

Pozdrawiając was, zanurzam was wszystkich w ogromnym morzu Woli Bożej,

mała córeczka Woli Bożej.”
(List z 15 stycznia 1945)

Modlitwa Luizy, w której odwzajemnia się Bogu za całą miłość, jaką obdarzył On wszystkie istoty

«Wiele razy w swoich pismach mówię:Wtapiałam się w Świętą Wolę Bożą” i nie wyjaśniam więcej… Teraz, zmuszona posłuszeństwem, opowiem, co mi się przytrafia w tym wtapianiu się w Wolę Bożą.

Kiedy wtapiam się w Wolę Bożą, przed moim umysłem ukazuje się ogromna i pełna światła pustka, tak iż nie można ustalić zakresu jej wysokości i głębokości ani jej granic w prawo czy w lewo, z przodu czy z tyłu… Pośrodku tego ogromu, w najwyższym punkcie wydaje mi się, że widzę Boskość albo Trzy Osoby Boskie, które na mnie czekają, ale odbywa się to zawsze w myślach. I nie wiem, jak to się dzieje, ale wychodzi ze mnie mała dziewczynka, i to ja nią jestem, być może jest to moja mała dusza… Ale wzruszającym jest widzieć tę małą dziewczynkę całkiem samą, przedzierającą się przez tę ogromną pustkę i nieśmiało idącą na palcach, z oczyma ciągle utkwionymi w miejsce, gdzie spostrzega Trzy Osoby Boskie, gdyż obawia się, że jeśli w tej ogromnej pustce spuści wzrok, nie będzie wiedziała, jak zakończy się jej droga[1]. Cały jej wysiłek skupiony jest na tym spojrzeniu w górę, a będąc odwzajemnioną spojrzeniem Najwyższego, zdobywa siłę do drogi…

A teraz, kiedy malutka przybywa przed oblicze Trzech Osób Boskich, zanurza się twarzą w tej pustce, aby uwielbić Majestat Boży, ale jedna ręka Osób Boskich unosi małą dziewczynkę i mówią do niej: „Córko nasza, mała Córeczko Naszej Woli, przyjdź w Nasze ramiona” … A ona, słysząc to, staje się wesoła i rozwesela Trzy Osoby Boskie, które ciesząc się z niej, oczekują wypełnienia zadania, które jej powierzyli. A ona, z wdziękiem typowym dla dziewczynki, mówi: „Przychodzę, aby Was wielbić, błogosławić i dziękować Wam w imieniu wszystkich. Przychodzę, aby przywiązać do Waszego Tronu wszystkie wole ludzkie wszystkich pokoleń, od pierwszego do ostatniego człowieka, tak aby wszyscy mogli uznać Waszą Najwyższą Wolę, wielbić Ją, miłować i dać Jej życie w swoich duszach.”

Potem dodała: „O Najwyższy Majestacie, w tej ogromnej pustce znajduję wszystkie stworzenia i pragnę ująć je wszystkie, żeby umieścić je w Waszej Świętej Woli, tak aby wszystkie mogły powrócić do źródła, z którego wyszły, czyli do Waszej Woli. Dlatego przychodzę w Wasze Ojcowskie ramiona, aby przynieść Wam wszystkie Wasze dzieci i moich braci i przywiązać ich wszystkich do Waszej Woli. I w imieniu wszystkich i za wszystkich, pragnę zadośćuczynić Wam, oddać Wam hołd i chwałę, jak gdyby wszyscy spełnili Waszą Przenajświętszą Wolę. Ależ proszę, błagam Was, niech nie będzie już więcej rozłamu między Wolą Bożą a ludzką! Mała dziewczynka jest tą, która Was o to prosi, i wiem, że małym nie potraficie niczego odmówić…”

Ale któż może wyrazić wszystko to, co czyniłam i mówiłam? Za długo bym się rozwodziła, a w dodatku brak mi słów, żeby wyrazić to, co wypowiadam przed Najwyższym Majestatem. Wydaje mi się, że tutaj, na tym niskim świecie nie używa się takiego języka jak w tej ogromnej pustce.

Innymi razy, kiedy wtapiam się w Wolę Bożą i kiedy ta ogromna pustka ukazuje się w moim umyśle, krążę wokół wszystkich rzeczy stworzonych i odciskam na nich „kocham Cię” dla Najwyższego Majestatu, jakbym chciała wypełnić całą atmosferę wieloma „kocham Cię”, aby odwzajemnić się Najwyższej Miłości za tak wielką miłość do stworzeń. Nawet więcej, krążę wokół myśli każdego stworzenia i odciskam na nich moje „kocham Cię”; wokół każdego spojrzenia i składam moje „kocham Cię”; wokół każdych ust i każdego słowa i opieczętowuje je moim „kocham Cię”; wokół każdego uderzenia serca, pracy i kroku i pokrywam je moim „kocham Cię”, które kieruję ku memu Bogu… Schodzę w dół w głębokie morze, na dno oceanu i każde drgnięcie ryby i każdą kroplę wody pragnę wypełnić moim „kocham Cię”. Następnie, po tym jak udzieliła się wszędzie, jak gdyby zasiewając swoje „kocham Cię” wszędzie, mała dziewczynka staje przed Boskim Majestatem i jak gdyby chciała zrobić Mu miłą niespodziankę, mówi:

„Mój Stwórco i mój Ojcze, Jezu mój i moja Wieczna Miłości, spójrzcie na wszystkie rzeczy i posłuchajcie, jak wszystko stworzenie mówi Wam, że Was kocha. Wszędzie jest dla Was „kocham Cię”, Niebo i ziemia są nimi przepełnione. A Wy zatem nie przyzwolicie waszej małej dziecinie na to, żeby Wasza Wola zstąpiła pośród stworzeń, dała Siebie poznać i zawarła pokój z wolą ludzką, tak aby odzyskując Swoje należne panowanie, Swoje honorowe miejsce, żadne stworzenie nie mogło już nigdy więcej uczynić swojej własnej woli, ale zawsze Waszą?”

Innymi razy, kiedy wtapiam się w Wolę Bożą, pragnę ubolewać nad każdą zniewagą wyrządzoną mojemu Bogu i wznawiam moje krążenie wokół tej ogromnej pustki, aby odnaleźć cały ból, jaki mój Jezus przecierpiał za wszystkie grzechy. Czynię go moim i krążę wszędzie, krążę w najbardziej ukrytych i tajemniczych miejscach, w miejscach publicznych, we wszystkich złych czynach ludzkich, aby ubolewać nad każdą zniewagą…. I czuję, że za każdy grzech, chciałabym wykrzyknąć w każdym ruchu całego Stworzenia: „Przebaczenie, przebaczenie”, gromadząc w sobie cały ból wszystkich grzechów. Nie ma zniewagi wobec Boga, nawet najmniejszej, nad którą bym nie ubolewała i za którą nie prosiłabym o przebaczenie. I aby każdy mógł usłyszeć tę moją prośbę o przebaczenie za wszystkie grzechy, odciskam ją w dudnieniu grzmotu, żeby ból zniewagi Mego Boga zagrzmiał w każdym sercu. Błagam o „Przebaczenie!” w uderzeniu pioruna, odciskam bolesną skruchę w szmerze wiatru, tak aby krzyczał do wszystkich: „skrucha i wołanie o przebaczenie!”, a w boiciu dzwonów „ból i przebaczenie!”. Jednym słowem, czynię tak ze wszystkim. Następnie zanoszę Memu Bogu ból wszystkich, błagam o przebaczenie w imieniu wszystkich i mówię:

Wielki Boże, pozwól Twej Woli zstąpić na ziemię, tak aby grzech nie pojawił się już nigdy więcej! To wola ludzka jest jedyną, która dopuszcza się tak wielu wykroczeń, iż wydaje się, że zalewa ziemię grzechami. Wasza Wola zniszczy wszelkie zło. Dlatego proszę Was, wysłuchajcie małej Córeczki Waszej Woli, która nie pragnie niczego innego, jak tylko tego, aby Wasza Wola była znana i kochana i aby królowała w każdym sercu.» (10.05.1925)

[1] Nie będzie wiedziała, jak zakończy się jej życie czy droga

Przesłanie Luizy Piccarrety i jej misja obwieszczenia Dekretu Boga, który ogłasza spełnienie Królestwa Bożego

Jest wielu mistyków znanych z konkretnej „doktryny”, która charakteryzuje ich życie duchowe. Na przykład:

  • „Miłosierdzie Boże” Świętej Faustyny Kowalskiej;
  • „mała droga w ufnym oddaniu się Bogu” Świętej Teresy z Lisieux;
  • „Nabożeństwo do Najświętszego Serca Jezusowego” Świętej Małgorzaty lub Siostry Józefy Menendez;
  • „Mistyczne Wcielenie” Sługi Bożej Concepción Cabrera;
  • „Orędzia Boga Ojca” Matki Eugenii Ravasio …itd.

Każda z tych postaci (prawie wszystkie kobiety!) przekazała Kościołowi swoje skarby życia duchowego jako owoc „objawień” lub doświadczeń mistycznych zbadanych i potwierdzonych przez Kościół. Jaka jest więc w skrócie doktryna duchowa, która charakteryzuje Sługę Bożą Luizę Piccarretę?

Jest nią „życie w Woli Bożej”. Jest nią Własna Wola Boga, przez Niego przekazana i przyjęta przez stworzenie – człowieka jako dziedzictwo i własne życie.

Czy pisma Luizy to „orędzia” o charyzmatycznym charakterze jak wiele innych (prawdziwych czy domniemanych), które krążą w naszych czasach?

Nie są to „orędzia”, bo po prostu nie istniały one w umyśle Luizy. Luiza ukazuje się jako mistyczna dusza, która pozostawiła po sobie swoje pisma, podobnie jak wielu innych starożytnych i współczesnych autorów Kościoła, których osobiste doświadczenia duchowe są nam znane, gdyż pozostawili po sobie świadectwa swoich bogatych przeżyć ascetyczno-mistycznych. Na przykład wielcy „klasycy” jak Święta Teresa z Avila, Święty Jan od Krzyża lub w ostatnim czasie Święta Teresa z Lisieux, Święta Faustyna Kowalska – żeby wymienić choć kilku. Luizę tylko po części można rozpatrywać w tych kategoriach, ponieważ jej pisma nie tylko opisują podróż życia duchowego, ale są także obwieszczeniem odwiecznego Projektu, Dekretu Boga, który ogłasza spełnienie Swojego Królestwa: Królestwa Woli Bożej.

Co jest istotą jej przesłania?

Cytując słowa Jezusa: „W tych burzliwych i pędzących zawrotnie w kierunku zła czasach, nie mógłbym udzielić większej Łaski niż ta, którą jest ukazanie, że pragnę przekazać wielki Dar Królestwa Najwyższego ‘Fiat’.” Ściślej mówiąc, jest to spełnienie tego Królestwa, o które prosimy w Modlitwie „Ojcze Nasz”: począwszy od Luizy, Wola Boża musi być spełniana na ziemi w nowy sposób, w taki, w jaki jest spełniana w Niebie, gdzie jest Źródłem wszelkiego dobra i szczęścia, gdzie jest Życiem Boga i Jego dzieci. A zatem Nasz Pan rozpoczyna Swoje nadzwyczajne Orędzie tymi słowami: „Przychodzę, aby pozostać z wami i aby żyć razem z wami i żyć tylko jedną Wolą, tylko jedną Miłością.

Wydaje się, jakby w Luizie były dwie różne osoby, jakby dwie różne duchowości, dwa wymiary, dwa światy, dwie rzeczywistości, tak wielkie, że nam umykają…

Jedna z nich wydaje się być bardziej w naszym zasięgu, wydaje się łatwiejsza do zrozumienia – ta, która mówi o posłuszeństwie, o krzyżu… Ale jest też ta druga, która dotyczy „życia w Woli Bożej”. Są to dwa powołania czy misje Luizy – pierwsza to „Ofiara” wraz z Jezusem w Dziele Zbawienia, a druga, którą Jezus przedstawia jej później, to depozytariusz prawd Woli Bożej, prekursor nowego pokolenia, pokolenia wyczekiwanego przez Jezusa, pokolenia, które będzie posiadać wszystko wspólne z Jezusem, będzie posiadać Wolę Bożą jako własne życie… Pod koniec 12-tego tomu, Jezus mówi Luizie, że do tej pory pełniła ona ten sam urząd, jaki pełniło na ziemi Jego Przenajświętsze Człowieczeństwo, ale od tej chwili będzie pełniła urząd Woli Bożej w Jego Człowieczeństwie. (17.03.1921)

I tak jak duchowość Luizy można wyjaśnić tylko poprzez jej doktrynę (Wola Boża, Życie Boga i Życie przeznaczone dla dzieci Bożych), tak też można ją wyjaśnić poprzez jej podwójny urząd – ten, w którym jest ofiarą i ten drugi, w którym daje początek „życiu w Woli Bożej” i w którym jest depozytariuszem prawd Woli Bożej objawianych za jej pośrednictwem.

„Do tej pory trzymałem cię przy Sobie, aby złagodzić Moją Sprawiedliwość i zapobiec wylaniu surowszych kar na ziemię. Teraz (…) pragnę, abyś ty razem ze Mną, w Mojej Woli, zajęła się przygotowaniem ery Mojej Woli. Kiedy zapuścisz się w głąb drogi Mojej Woli, powstanie tęcza pokoju, która utworzy ogniwo łączące Wolę Bożą i wolę ludzką, z którego Moja Wola rozpocznie Swoje Życie na ziemi i które zapoczątkuje spełnienie modlitwy Mojej i całego Kościoła: przyjdź Królestwo Twoje, bądź Wola Twoja, jako w Niebie, tak i na ziemi.” (02.03.1921)

 Sam Jezus powiedział do niej: „Twoja misja jest wielka, ponieważ nie mówimy tu jedynie o świętości osobistej, ale o ogarnięciu wszystkiego i wszystkich i o przygotowaniu Królestwa Mojej Woli dla ludzkich pokoleń.

Dlatego Jezus wezwał Luizę, aby stanęła na Czele drugiego pokolenia Dzieci Światłości”: jest ona Trębaczem – jak mówi do niej – który ma zgromadzić nowe, tak żarliwie wyczekiwane i umiłowane pokolenie. Jest Pierworodną córką, „Sekretarką i pisarzem Jezusa”, Nauczycielem najbardziej wzniosłej nauki”, którą jest WOLA BOŻA itp. Są to tytuły, jakich Jezus często używał w odniesieniu do Luizy. Luiza jest więc Małą córeczką Woli Bożej.ą ją wypełniła.

Modlitwa z prośbą o beatyfikację Sługi Bożej Luizy Piccarrety

Panie mój, Jezu Chryste, który tak bardzo pragniesz, aby Wola Boża miała Swoje Królestwo na ziemi, jak jest w Niebie, racz, prosimy Cię, wprowadzić „lampę”, którą zapaliłeś na „świeczniku” Swego Kościoła, „aby ujrzeli światło ci, którzy wchodzą” (por. Łk 8,16), i wynieś do chwały Świętych, ku czci Twojej Woli, Twoją uniżoną Sługę Luizę Piccarretę, „Małą Córeczkę Woli Bożej”, która „będąc posłuszną aż do śmierci”, tak bardzo wielbiła Cię na ziemi, przykładem swych niezwykłych cnót, swymi wzniosłymi pismami oraz całym swym życiem ofiarowanym dla zbawienia i uświęcenia dusz. Amen.

Naszą nadzieją jest nie tyle, aby Luiza została wyniesiona przez Kościół do chwały Świętych, ale żeby Wola Boża została wywyższona w taki sposób, w jaki Jezus objawia Ją w życiu, a zatem w pismach Luizy. Aby, jak mówi Luiza w jednym ze swoich listów, „Kościół otrzymał ten Niebiański Pokarm, który odrodzi go do jego największego triumfu.

Wywyższenie Woli Bożej (co nie jest akceptacją, ale przyjęciem Jej z radością, z wdzięcznością i z miłością), jako słuszne następstwo, spowoduje wywyższenie także „Sługi Bożej” Luizy Piccarrety, uznanie jej roli i wyjątkowej misji, którą, w Swoim Projekcie Miłości Bóg chciał jej powierzyć i uznanie wierności, z jaką ją wypełniła.