Maria

Za pośrednictwem Luizy Piccarrety, Jezus otwiera nowe „okno” ukazujące cudowny krajobraz, tajemnicę Nieba, „okno” z widokiem na „Morze” Woli Bożej

Jezus powiedział: W domu Ojca mego jest mieszkań wiele (J 14,2). Tym ogromnym Domem jest Kościół. Od wielu wieków Słońce Woli Bożej oświetla i ogrzewa go, przenika do niego przez „okna”, które z ufnością i uległością otwierają się na Boga. Oknami Kościoła są dusze skierowane na wszystkie strony. Z każdego z nich można kontemplować wyjątkowy krajobraz, w zależności od powołania i charyzmatu, który Bóg im powierzył. Każda dusza staje się „świętą” w takim stopniu, w jakim otwiera się na Wolę Boga i pozwala zalać się Jego Światłem i Jego Ciepłem (czyli Jego Mądrością i Jego Miłością).

Upłynął jeden wiek, odkąd Jezus otworzył małe okienko innego mieszkania, zaledwie wybudowanego w najwyższej części Pałacu, mieszkanka malutkiej dziewczynki, Luizy Piccarrety. Od tego momentu, już od dzieciństwa, kontemplowała ona wzruszający widok, który sprawił, że oszalała z bólu i z miłości. Była to Męka Jezusa, która stała się jej własną męką.

Było to pierwsze posłannictwo, do którego wzywał ją Jezus, dzielone z wieloma innymi pięknymi duszami: towarzyszenie Jezusowi w Jego bolesnej Męce, biorąc w Niej udział jako OFIARA, aby pomóc Mu w odkupieniu i zbawieniu grzeszników. Współodkupienie, do którego wzywany jest Kościół, jest szczytowym przejawem Bożego miłosierdzia.

Luiza urodziła się 23 kwietnia 1865 roku w niedzielę in Albis”, w pierwszą niedzielę po Wielkanocy. Siedemdziesiąt lat po tym Pan poprosił, za pośrednictwem Świętej Faustyny Kowalskiej, aby właśnie w tę niedzielę obchodzone było święto Miłosierdzia Bożego.

Wyglądając przez to „okno”, Luiza mogła poznać Jezusa w Jego fascynującym i Najświętszym Człowieczeństwie. Tak więc kontemplowała Jego Boskie cnoty, a Jezus udzielał jej wzniosłych nauk o swojej pokorze, o swojej Miłości, oosłuszeństwie itp., jednym słowem, o tym, kim On jest. A ona, w imię posłuszeństwa swoim spowiednikom, spisała w swoim dzienniku wszystkie te przeżycia, spisała wszystko, co sam Jezus wcześniej wyrył swym świetlanym palcem w głębi duszy Luizy.

Po długim okresie czasu, kiedy Luiza miała 46 lat, Pan zaczął otwierać drugie okno” w jej życiu, ukazując jej nowy widok, cudowny krajobraz, tajemnicę Nieba. Widząc zdziwienie Luizy, Jezus wyjaśnił jej, że w tym kierunku nie otworzył jeszcze żadnego okna swojego Pałacu. Nowe „okno” posiada widok na ogromne „Morze” Woli Bożej, która pragnie być życiem stworzenia, tak aby stworzenie nauczyło się żyć i działać w Niej na sposób boski.

Było to drugie zadanie powierzone Luizie przez Jezusa: jako pierwsza została powołana do przyjęcia tego najwyższego Daru Woli Bożej. Stała się depozytariuszem Jej tajemnic i wspaniałych prawd, aby z kolei jako JEJ SEKRETARKA przekazała Kościołowi to niebiańskie Dziedzictwo. Jezus przygotowuje w ten sposób nadejście Królestwa Woli Bożej. Dzięki poznaniu tej nowej wiedzy, którą Kościół musi jeszcze przyjąć, objawi się Królestwo Boże i jego sprawiedliwość, czy też świętość Boża.

Krótko mówiąc, możemy porównać życie Luizy do pokoju z dwoma oknami, w dwóch różnych ścianach. Są to dwa „urzędy”, czyli zadania, które posiadała:

  • ofiara wraz z Jezusem Odkupicielem
  • sekretarka i pierworodna córka Woli Bożej wraz z Chrystusem Królem

W pierwszym urzędzie Luiza dzieli los wielu innych dusz ofiarnych.

W drugim Luiza ma niespotykane, unikalne i niepowtarzalne zadanie: przyjąć wspaniałe prawdy Woli Bożej i nimi żyć, aby następnie powierzyć je Kościołowi. Od niej rozpoczyna się nowe „pokolenie” dzieci Światłości – mówi do niej Jezus, dzieci Woli Bożej. Ona zapoczątkowuje „łańcuch miłości”, łańcuch dusz powołanych do życia w Woli Bożej.

W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Tyleż jest zadań powierzonych przez Boga, ile jest dusz, i tyle też jest wątków, które objawia Jezus. Wszystko, co Bóg może objawić – i to bez końca – znajduje się już w rzeczywistości w Objawieniu publicznym, ale dalej, w ciągu wieków, Duch Święty ciągle dodaje nowe światło, tak iż my poznając coraz lepiej wszystko to, co Bóg już dla nas przygotował, wchodzimy coraz bardziej w posiadanie tego. A Jezus mówi do Luizy:

We wszystkich świętościach byli zawsze święci, którzy jako pierwsi zapoczątkowali pewien rodzaj świętości. Był więc święty, który zapoczątkował świętość pokuty, drugi, który zapoczątkował świętość posłuszeństwa, inny pokory – tak samo więc było z całą resztą innych świętości. A teraz chcę, abyś ty była początkiem świętości życia w mojej Woli (27 listopada 1917).

Wszystko ma swój początek. Miłość do Ubóstwa zapoczątkował Święty Franciszek, gorliwość misyjną – Święty Franciszek Ksawery, kult Najświętszego Serca – Święta Małgorzata Maria Alacoque, kult Miłosierdzia Bożego – Święta Faustyna Kowalska, Wcielenie Mistyczne – Sługa Boża Conchita Cabrera itp.…[1] Moglibyśmy dodać, że Najświętsza Maryja Panna zapoczątkowała Wcielenie Słowa i dzieło Odkupienia. A ponadto „Mała Córeczka Woli Bożej”, Luiza Piccarreta jest początkiem objawienia Królestwa Woli Bożej i przywrócenia tego Królestwa człowiekowi, Królestwa , w którym Wola Boża ma być wypełniana „jako w Niebie, tak i na ziemi”, w którym, innymi słowy, Wola Boża ma być Życiem dzieci Bożych, tak jak jest Życiem trzech Osób Boskich.

Wola Boga jest zawsze taka sama wobec wszystkich stworzeń, ale światło niezbędne do Jej poznania i dar posiadania Jej nie są jednakowe dla wszystkich, nawet przyjęcie Jej nie jest jednakowe dla wszystkich. W Swoim niezgłębionym zamyśle Bóg „pragnie zapoczątkować obecnie świętość życia w Swojej Woli” jako doskonały owoc i cel Swojego potrójnego dzieła, którym jest Stworzenie, Odkupienie i Uświęcenie.


[1] Wszystko miało swój początek w Kościele. Święty Franciszek był początkiem miłości do Ubóstwa i był wzorem dla tej duchowości. Święty Franciszek Ksawey był wzorem gorliwości misyjnej …

Zwróćmy ku Bogu naszą pierwszą myśl dnia tymi oto modlitwami

1. Modlitwa biblijna jako pierwsza myśl po przebudzeniu

Modlitwa ta nie jest bezpośrednio modlitwą Luizy, jest jednak jej „szkołą” i jest propozycją na to, jak mamy, tuż po przebudzeniu, zwrócić ku Bogu naszą pierwszą myśl dnia.

Oto idę – abym spełniał Wolę Twoją, Boże. (Hbr 10,7). Tak, Ojcze, proszę Cię o łaskę, abym mógł czynić wyłącznie to, czego Ty pragniesz. Jest to jedyny powód mojego istnienia i jedyne moje pragnienie: pragnąć tego, czego Ty pragniesz dla mnie i dla wszystkich stworzeń, tylko dlatego, że Ty tego pragniesz. Ale ja sam nie dam rady i potrzebuję Ciebie. Przyjdź i uczyń to razem ze mną…

Oto ja sługa Pański, niech mi się stanie według Twego słowa, niech się spełni we mnie Twoja Wola. (por. Łk 1,38). Tak, Ojcze, niech Twoja Wola spełni się we mnie, Twoim stworzeniu, tak jak się spełnia w Tobie. Niech Twoja Wola, która jest Twoim Życiem, stanie się także i moim życiem. Niech Twoja Wola urzeczywistni i zgromadzi we mnie wszystko to, czym Ona jest, tak jak uczyniła to w Mojej błogosławionej Mamie.

„Ojcze, nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!” (Łk 22:42). Tak, Ojcze, niech już nigdy nie ożyje moja wola, lecz tylko Twoja niech we mnie żyje i króluje. Niech Twoja Wola będzie życiem mojego ducha, duszy i ciała, niech będzie życiem całego mojego bytu, mojej osoby, mojego życia, niech będzie życiem tego wszystkiego, kim jestem, wszystkiego, co posiadam i wszystkiego, co czynię. Niech Twoja Wola stanie się życiem moich władz, moich zmysłów, moich członków… Niech tworzy w moim umyśle myśli Jezusa – ujście Twojej wiecznej Myśli, niech tworzy w moich ustach słowa Jezusa – ujście Waszego odwiecznego FIAT, niech tworzy w moich czynach dzieła Jezusa – odwieczny Akt Twojej Woli. Niech tworzy w moim sercu Twoje wieczne bicie serca – Twoją nieskończoną Miłość. Niech mój oddech tworzy Tchnienie Ducha Świętego, niech w moich żyłach płynie Krew Jezusa, a Wola Boża krąży we mnie i utworzy we mnie Twoje Życie…

2. Wezwanie do Ducha Świętego

Dodajemy dwie modlitwy do Ducha Świętego z najczęściej używanych przez Kościół, ponieważ Duch Święty jest duszą modlitwy.

O Stworzycielu Duchu Przyjdź (Veni Creator Spiritus)

– O Stworzycielu Duchu, przyjdź, nawiedź dusz wiernych Tobie krąg, 
Niebieską łaskę zesłać racz, Sercom, co dziełem są Twych rąk.

– Pocieszycielem jesteś zwan, I najwyższego Boga dar, Tyś namaszczeniem naszych dusz, Zdrój żywy, miłość, ognia żar. 

– Ty darzysz łaską siedemkroć, bo moc z prawicy Ojca masz, Przez Ojca obiecany nam, mową wzbogacasz język nasz.

– Światłem rozjaśnij naszą myśl, w serca nam miłość świętą wlej, i wątłą słabość naszych ciał okrzep stałością mocy Swej. 

– Nieprzyjaciela odpędź w dal i Twym pokojem obdarz wraz, niech w drodze za przewodem Twym miniemy zło, co kusi nas. 

– Daj nam przez Ciebie Ojca znać, daj, by Syn poznany był, i Ciebie, jedno Tchnienie Dwóch, niech wyznajemy z wszystkich sił. 

– Niech Bogu Ojcu chwała brzmi, Synowi, który zmartwychwstał i temu, co pociesza nas, niech hołd wieczystych płynie chwał. Amen 

Przybądź, Duchu Święty 

– Przybądź, Duchu Święty, spuść z niebiosów wzięty Światła Twego strumień.
– Przyjdź, Ojcze ubogich, przyjdź, Dawco łask drogich, przyjdź, światłości sumień.

– O najmilszy z gości, słodka serc radości, słodkie orzeźwienie!
– W pracy Tyś ochłodą, w skwarze żywą wodą, w płaczu utulenie.

– Światłości najświętsza, Serc wierzących wnętrza poddaj Twej potędze.
– Bez Twojego tchnienia cóż jest wśród stworzenia, jeno cierń i nędze.

– Obmyj, co nieświęte, oschłym wlej zachętę, ulecz serca ranę.
– Nagnij, co jest harde, rozgrzej serca twarde, prowadź zabłąkane.

– Daj Twoim wierzącym, w Tobie ufającym siedmiorakie dary.
– Daj zasługę męstwa, daj wieniec zwycięstwa, daj szczęście bez miary.

3. Modlitwa do Najświętszej Maryi Panny

Po przywołaniu Ducha Świętego, nasze myśli i serce przechodzą do naszej Mamy, ponieważ tylko za pośrednictwem Maryi możemy posiąść w nas Jezusa. Dobrze jest w tym momencie przywitać Ją, odmawiając Anioł Pański. Jezus mówi o tym do Luizy i razem z nami wita swoją Mamę, odmawiając wspólnie z nami Zdrowaś Maryjo.

„Mój jedyny i niepowtarzalny Skarbie, nie pokazałeś mi Święta naszej Królowej Matki ani nie pozwoliłeś mi usłyszeć pierwszych pieśni, które zaśpiewali Aniołowie i Święci przy Jej wstąpieniu do Nieba.”

A Jezus: „Pierwszą pieśnią, którą wykonali dla mojej Mamy, było Zdrowaś Maryjo, ponieważ Zdrowaś Maryjo zawiera najpiękniejsze pochwały, oddaje największą cześć i odnawia radość, jaką odczuwała, kiedy stała się Matką Boga. Tak więc odmówmy ją wspólnie, aby oddać Jej cześć, a kiedy ty wejdziesz do Nieba, sprawię, że znajdziesz ją, jak gdybyś odmówiła ją z Aniołami po raz pierwszy w Niebie.”

I tak, wspólnie z Jezusem odmówiliśmy pierwszą część Zdrowaś Maryjo. Och, jak miłym i wzruszającym było powitanie naszej Najświętszej Mamy wraz z Jej Umiłowanym Synem! Każde wypowiadane przez Niego słowo przynosiło ogromne światło, w którym pojmowało się wiele rzeczy na temat Najświętszej Dziewicy. Ale któż może wyrazić to wszystko, i to w dodatku przy mojej nieudolności? Dlatego też przemilczę to. (Tom 2, 15.08.1899)

„Moja ukochana, najbardziej przyjemne słowa i które najbardziej pocieszają moją Matkę to „Dominus tecum[1]”, ponieważ jak tylko zostały wypowiedziane przez Anioła, poczuła Ona w Sobie przekaz całej Boskiej Istoty, a więc poczuła się zatopiona Bożą Mocą, tak że jej moc w obliczu Bożej rozproszyła się, i moja Matka pozostała z Bożą Mocą w swoich dłoniach.” (Tom 4, 10.01.1903).

Modlitwa poranna do Najświętszej Maryi Panny

Ukochana Mamo, obudziłem się i biegnę w Twoje matczyne ramiona. Wiem dobrze, o Matko, że trzymasz na swym Łonie urocze Dzieciątko Jezus, to właśnie dla Niego chcę przyjść. Trzymaj nas obu razem. Czyż nie jesteś także moją Mamą? Podaj mi swoją rękę, a oto już jestem w Twoich ramionach.

Święta Mamo, pozwól mi dać pocałunek Jezusowi a potem Tobie. Posłuchaj, tego ranka nie zejdę wcale z Twoich kolan. Ty będziesz dla mnie Mamą: skieruj wszystkie moje myśli do Jezusa. Swoim wzrokiem wpatrzonym w Jezusa, kieruj moim, abym zawsze spoglądał na Jezusa. Przyłącz mój język do swojego, tak aby rozbrzmiał wspólnie nasz głos, żeby się modlić i ciągle rozmawiać o miłości. Jezus będzie szczęśliwy, słysząc w moim głosie, głos swojej Mamy…

 Matko moja, wybacz mi, jeśli jestem zbyt śmiały. Pozwól ​​memu sercu pulsować w Twoim oraz prowadź moje uczucia i pragnienia do Jezusa. Niech moja wola, połączona z Twoją, utworzy słodki łańcuch miłości i przyniesie zadośćuczynienie Jego Boskiemu Sercu, pokrzepiając Go we wszystkich Jego bólach i zniewagach. Moja Mamo, pomóż mi i prowadź mnie we wszystkim, prowadź moje ręce do Jezusa i nigdy nie pozwól mi popełnić niegodnych czynów, które mogłyby Go obrazić…

Posłuchaj, o Mamo, gdy będę na Twoich kolanach, zrób wszystko, bym stał się cały podobny do Jezusa… Widzę, że Jezus cierpi, a ja nie. Jak bardzo chciałbym cierpieć wraz z Nim! Och, Święta Mamo, użyj Swego słowa, powiedz Jezusowi, aby pozwolił mi cierpieć wraz z Nim, płakać wraz z Nim i czynić wszystko wspólnie z Nim. Wszystkiego oczekuję od Ciebie: swoimi rękoma dasz mi jedzenie, pracę i polecenia, co mam czynić. Pozwól mi pozostać związanym z Jezusem na Twoich kolanach. Droga Mamo, pobłogosław mnie i niech Twoje błogosławieństwo upewni mnie, że będziesz dla mnie Matką we wszystkim. Amen.

[1] „Pan z Tobą”

W jaki sposób Pan przekazuje Dar Woli Bożej?

Aby otrzymać ten Dar, trzeba Go poznać i zapragnąć

„W obliczu Mojej Woli, twoja musi zniknąć. A poza tym, to jest Świętość Mojej Woli, która pragnie być poznana (…). Świętość życia w Mojej Woli nie posiada dróg ani drzwi, ani kluczy, ani pomieszczeń. Zalewa wszystko, jest jak powietrze, którym się oddycha, którym wszyscy muszą i mogą oddychać. Jeśli tylko dusza tego zapragnie i odłoży na bok swoją wolę ludzką, Wola Boża pozwoli duszy oddychać Sobą i da jej życie, efekty oraz wartość życia Moją Wolą. A jeśli nie jest znana, jak mogą pokochać czy zapragnąć życia tak świętego? Jest ono największą chwałą, jaką stworzenie może Mi przynieść.

Świętość innych cnót jest dość znana w całym Kościele i kto chce, może ją kopiować – oto dlaczego nie zatroszczyłem się, aby pomnożyć tę samą wiedzę. Ale Świętość życia w Mojej Woli, efekty, wartość, którą zawiera, ostatnie pociągnięcie pędzlem, które wykona Moja twórcza dłoń w stworzeniu, aby upodobnić je do siebie, nie są jeszcze znane. Oto dlaczego cały Mój pośpiech, aby to, co ci powiedziałem zostało ujawnione. A gdybyś tego nie uczyniła, ograniczyłabyś Moją Wolę, uwięziłabyś we Mnie płomienie, które Mnie palą i opóźniłabyś pełnię Chwały, jaką Stworzenie jest Mi winne. Chcę jedynie, aby rzeczy wyszły uporządkowane, ponieważ jedno brakujące słowo, jedno brakujące słowo łączące dwa inne słowa czy dwie myśli, jedno przerwane zdanie, zamiast przynieść światło, mogą przynieść ciemności, a stworzenia, zamiast przynieść Mi chwałę i miłość, mogą stać się obojętne. Dlatego bądź uważna. Chcę, aby wyszło w całości wszystko to, co powiedziałem.”

A ja: „Ale żeby ujawnić w całości Twoją część, jestem zmuszona ujawnić także i moją.”

A Jezus: A co masz na myśli? Jeśli drogę przebyliśmy razem, chcesz, abym sam wyszedł na scenę? A w dodatku kogo mam polecać i pokazywać jako przykład do naśladowania, jeśli ta, którą przeszkoliłem i która zna praktyczny sposób życia w mojej Woli, nie chce być znana? Córko moja, to absurd (16.07.1922).

Co możemy i co powinniśmy uczynić w obliczu tego Daru? W jaki sposób Pan go przekazuje?

[…] Powiedziałam sobie: „Skoro żyć w Woli Bożej to posiadać Wolę Boga, a to jest darem, więc jeśli Dobroć Boga nie zechce go przekazać, to co może uczynić biedne stworzenie?”

W tym momencie mój uwielbiony Jezus poruszył się w moim wnętrzu, jakby przytulając mnie mocno do Siebie, i powiedział do mnie:

„Córko moja, prawdą jest, że życie w Mojej Woli jest darem i oznacza posiadanie największego daru, ale dar ten, który posiada nieskończoną wartość, który jest monetą pojawiającą się w każdej chwili, który jest nigdy niegasnącym światłem, który jest nigdy nie zachodzącym słońcem, który umieszcza duszę na swoim miejscu wyznaczonym jej w porządku boskim przez Boga (zajmuje więc ona w Stworzeniu swoje honorowe i królewskie miejsce), dar ten przekazuje się tylko temu, kto jest gotów, temu, kto go nie zmarnuje. Dar ten przekazuje się temu, kto będzie szanować i kochać go bardziej niż własne życie, temu, kto będzie gotów poświęcić nawet własne życie, aby ów dar Mojej Woli mógł mieć zwierzchnictwo nad wszystkim i aby mógł być ceniony bardziej niż samo życie, a raczej, aby własne życie uważane było za nic w porównaniu do Mojej Woli.

Tak więc najpierw chcę zobaczyć, czy dusza naprawdę pragnie czynić Moją Wolę i nigdy swoją własną, czy jest gotowa ponieść wszelką ofiarę, aby czynić Moją Wolę i czy we wszystkim, co czyni zawsze prosi Mnie, nawet w formie pożyczki, o dar Mojej Woli. I kiedy widzę, że nic nie czyni bez Mojej Woli przekazanej w formie pożyczki, przekazuję Ją w darze, ponieważ prosząc i jeszcze raz o Nią prosząc, utworzyła pustkę w swojej duszy, pustkę, w której można umieścić ten niebiański dar. A ponieważ przyzwyczaiła się żyć, zapożyczając ten Boski pokarm, straciła smak swojej woli. Jej podniebienie uszlachetniło się i nie zadowala się marnym pokarmem własnej woli. Tak więc, widząc siebie w posiadaniu tego daru, którego tak gorąco pragnęła, którego tak pożądała i który tak kochała, będzie żyła Życiem tego daru, będzie go kochała i darzyła szacunkiem, na jaki zasługuje. (…)

„Właśnie dlatego potrzebne są warunki do przygotowania duszy, potrzebne jest poznanie daru, szacunek i uznanie, a także miłość do samego daru. Zatem poznanie Mojej Woli jest jakby zwiastunem daru Mojej Woli, zwiastunem daru, który pragnę przekazać stworzeniom. Wiedza przygotowuje drogę, wiedza jest jak umowa, którą pragnę sporządzić, aby przekazać dar, który chcę ofiarować. Im więcej wiedzy przekazuję duszy, tym więcej ma motywacji, by pragnąć tego daru i ponaglić Boskiego Pisarza, żeby złożył ostatni podpis potwierdzający, że dar do niej należy i że jest w jego posiadaniu. Tak więc znakiem, że chcę przekazać w tych czasach ten dar Mojej Woli jest wiedza o Niej. Bądź zatem czujna, aby nie przegapić niczego z tego, co ci ujawniam o Mojej Woli, jeśli chcesz, abym złożył ostatni podpis daru, który gorąco pragnę przekazać stworzeniom.” (25.12.1925)

Wola Boża ustanowi Swoje Królestwo na ziemi, ponieważ jest Ono odwiecznym dekretem Boga

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety „Małej Córeczki Woli Bożej”:

Królestwo Woli Bożej jest odwiecznym dekretem Boga. Koniecznym jest, aby zostało objawione pomimo ludzkich sprzeciwów

„… Całe nasze zwycięstwo polega na tym, że nie mogą nam przeszkodzić w czynieniu tego, co chcemy. Tak więc mogę ci mówić o mojej Odwiecznej Woli, a ty możesz Mnie słuchać. Żadna siła nie może nam w tym przeszkodzić. To, co mówię ci o mojej Woli, jest niczym innym, jak realizacją naszego dekretu (uczynionego «ab eterno»[1] w porozumieniu naszej Trójcy Przenajświętszej), w którym moja Wola ma ustanowić na ziemi swoje Królestwo. Nasze dekrety są nieomylne i nikt nie może nam przeszkodzić w ich realizacji. Tak jak Stworzenie i Odkupienie były naszym dekretem, tak też naszym dekretem jest Królestwo naszej Woli na ziemi. Musiałem więc ukazać dobra zawarte w naszej Woli, Jej zalety, Jej piękno oraz cuda, aby wypełnić ten nasz dekret. To dlatego istnieje potrzeba, abym tak dużo z tobą rozmawiał: żeby wypełnić ten dekret.

Córko, chciałem zdobyć człowieka siłą miłości, by to osiągnąć, ale ludzka przewrotność Mi to uniemożliwia. Użyję zatem Sprawiedliwości. Zmiotę ziemię, usunę wszelkie szkodliwe stworzenia, które jak trujące rośliny zatruwają te niewinne. A kiedy już oczyszczę wszystko, moje prawdy znajdą drogę, aby tym, którzy przeżyli, dać życie, balsam i pokój, jakie moje prawdy w sobie zawierają. Wszyscy otrzymają Wolę Bożą i dadzą Jej pocałunek pokoju. I ku zażenowaniu tych, którzy Jej nie uwierzyli, a nawet Ją potępili, będzie panowała, a Ja będę miał na ziemi swoje Królestwo – moja Wola będzie wypełniania jak w Niebie, tak i na ziemi.  

Dlatego powtarzam ci, nie zmieniajmy niczego[2]. Podążajmy naszą drogą i będziemy święcić zwycięstwo, a oni niech podążają swoją własną drogą, na której znajdą zamieszanie i wstyd z samych siebie. Stanie się z nimi jak ze ślepymi, którzy nie wierzą w światło słońca, bo go nie widzą. Pozostaną oni w swojej ślepocie. A ci, którzy go widzą i wierzą, będą się cieszyć i chlubić dobrem Światła z największą radością…” (02.10.1938)

Królestwo jest oparte na prawdzie, którą ukazał Jezus 

„… Otóż musisz wiedzieć, że Królestwo Mojej Woli zostanie utworzone i oparte na prawdach, które moja Wola ukazała. Im więcej prawd ukazuje, tym bardziej okazałe, piękniejsze, bardziej majestatyczne i bardziej obfite w dobra i radość będzie to Królestwo. Moje prawdy utworzą system, prawa, pokarm, wyszkoloną armię, obronę i samo życie tych, którzy będą w Nim żyć …” (13.11.1938)

Bóg postanowił ponownie dać swoje Życie stworzeniom. Dlatego koniecznym jest poznanie Jego prawd 

„… Teraz, podobnie jak przy Stworzeniu, Moja miłość intensywnie się przelewa, a Królestwo Mojej Woli zostało ustanowione, ponieważ Moja Wola pragnie Swojego życia pośród stworzeń. I dlatego, ukazując się z pełnym przepychem, nie patrząc na ich zasługi, z niezwykłą hojnością, moja Wola pragnie ponownie przekazać Swoje Królestwo. Pragnie tylko, aby stworzenia wiedziały o tym, poznały jego dobra, a znając je, mogły chcieć i gorąco pragnąć Królestwa świętości, światła i szczęścia. I tak jak jedna wola je odrzuciła, tak też druga ma je wzywać, gorąco pragnąć i nalegać, aby przybyło królować pośród stworzeń. Oto dlaczego potrzebna jest wiedza. Jeśli jakieś dobro nie jest znane, nie jest chciane ani kochane. Dlatego też wiedza będzie wysłannikiem, zwiastunem, który ogłosi Moje Królestwo. Wiedza o Moim «Fiat» raz przybierze postawę słońca, raz grzmotu, raz wybuchu światła, raz silnego wiatru, które przyciągną uwagę uczonych i nieuczonych, dobrych, a także i złych. Jak piorun wpadnie w ich serca i z nieodpartą siłą powali ich, aby mogli odrodzić się dla dobra nabytej wiedzy.

Wiedza o Moim «Fiat» przyniesie prawdziwą nowość w świecie. Przyjmie wszelką postawę, aby przyciągnąć i przekonać stworzenia. Raz przyjmie postawę rozkoszy, pragnącej otrzymać pocałunek od stworzeń, aby dać im swój i tym samym zapomnieć o całej przeszłości i pamiętać tylko o wzajemnym miłowaniu i radowaniu się. Innym razem przyjmie postawę wojowników pewnych swojego zwycięstwa, tak aby podbój, jakiego chcą dokonać z tymi, którzy ją nabywają, stał się pewny. Innym razem przyjmie postawę nieustannej modlitwy, która przestanie błagać tylko wtedy, gdy stworzenia zdobyte wiedzą o Mojej Bożej Woli, powiedzą: «wygrałaś, jesteśmy zdobyczą twojego królestwa». Innym razem przyjmie postawę rządzących i okazujących miłość królów, przed którymi stworzenia się pokłonią i pozwolą sobą panować.” (30.10.1927)

[1] Odwiecznie

[2] w niczym nie zmieniajmy naszego zachowania i naszego sposobu życia

Wola Boża jak czuła matka troszczy się o Swoje dzieci, czekając na dzień, w którym pozwolą Jej królować w ich własnym życiu

Wola Boża, którą Jezus nazywa w Ewangelii „Wolą Ojca”, jest najintymniejszą, najbardziej witalną i najistotniejszą rzeczywistością Boga. Wyrażając to w bardziej intuicyjny sposób, możemy powiedzieć, że Wola Boża jest rzeczownikiem (termin, który wyraża pewną rzecz), podczas gdy wszystkie atrybuty Boskie – Miłość, Dobroć, Wieczność, Niezmienność, Bezmiar, Sprawiedliwość, Miłosierdzie, Wszechmoc, Wszechwiedza, Świętość, Mądrość itp. – są jego przymiotnikami. Wola Boża jest ponad tym wszystkim, co Ona czyni i ponad tym wszystkim, co Bóg chce, czy nie chce lub co dopuszcza. Jest źródłem i najwyższą przyczyną tego wszystkiego, Kim Bóg jest, niepojętego Życia Trójcy Przenajświętszej i Ich Dzieł odwiecznej Miłości.

Ale dlaczego jest najmniej znaną wśród ludzi, będąc jednocześnie największą i najbardziej zachwycającą? Dlaczego odczuwa się wobec Niej skrępowanie, mając do czynienia z decyzją kogoś innego, kogoś, kto jest nieuchronną siłą, przed którą nie ma możliwości ucieczki? Ponieważ jedynym i prawdziwym problemem, który w gruncie rzeczy istnieje, to relacja między Wolą Boga a naszą.

Wola Boża i wola ludzka zostały wyrażone przez dwie tajemnicze i symboliczne rośliny Edenu: Drzewo Życia i drzewo poznania dobra i zła (Rdz 2,9). Błogosławionym owocem pierwszego drzewa jest Życie, a owocem drugiego, z którego człowiek miał nie spożywać, jest śmierć.

Wola Boża „zstąpiła” z miłości w Swoim dziele Stworzenia. Jest obecna w każdej stworzonej rzeczy, której daje istnienie, energię i życie, życie Swoich nieskończonych przymiotów, dzięki którym „Niebiosa i ziemia są pełne Jej chwały”.

Nawet w człowieku, w Adamie, doskonale i niepokalanie stworzonym, Wola Boża była obecna, aby być jego życiem i była w nim tym bardziej chwalebna, im bardziej człowiek przewyższał godnością i pięknem wszystkie inne stworzone istoty. Inne istoty w rzeczywistości są dziełami i stworzeniami Boga, ale człowiek, Adam został stworzony jako syn Boży. (Łk. 3,38)

Bóg ustanowił w Adamie wszystkich pozostałych i przyszłych ludzi oraz chciał, aby byli Jego dziećmi. Adam i całe jego potomstwo zostali wezwani, aby być dziećmi Bożymi w Jezusie Chrystusie, Słowie Wcielonym, „pierworodnym” wobec każdego stworzenia (Kol 1,15-17) „Głowie każdego mężczyzny” (1 Kor. 11,3), „Dziedzicu całego Stworzenia”. (Łk. 20,14)

W Adamie, synu Bożym, Wola Boża chciała utworzyć nie tylko życie Adama, bo Adam został stworzony „duszą żyjącą” (1 Kor 15,45), ale własne, nadprzyrodzone Życie Boga, a to było darem łaski. Dlatego Drzewo Życia zostało umieszczone „w środku ogrodu”. (Rdz 2,9)

Ale Dar musiał być przyjęty dobrowolnie i z miłości, tak jak dobrowolnie i z miłości przekazał go Bóg. Oto dokładne znaczenie próby. Bez próby, bez dobrowolnej i całkowitej akceptacji Woli Bożej, Bóg miałby sługi, nawet więcej, niewolników, a nie synów, co jest niegodnym Jego Miłości. Człowiek miał posiadać swoją ludzką wolę, „jak gdyby jej nie posiadał”. Tak więc miał złożyć ją w ofierze, czyli poświęcić, innymi słowy, ofiarować ją Bogu jako dar miłości, aby zrobić w niej miejsce na Dar Woli Bożej.

Ale co to oznacza, że ​​człowiek miał posiadać swoją wolę, „jak gdyby jej nie posiadał”? Krótko mówiąc, miał czy nie miał ją posiadać? Ten sam problem jest z Drzewem poznania dobra i zła. Miało się ono znajdować w ogrodzie Eden, ale nie wolno było spożywać z niego owoców, aby nie umrzeć.

Co to wszystko oznacza? Co to oznacza, że w tym „ziemskim Raju”, którym była natura ludzka, nie może absolutnie zabraknąć woli ludzkiej, która jest naszą czynną władzą, za pomocą której podejmujemy decyzje. Zasadniczą cechą woli ludzkiej jest to, że jest wolna, czyli posiada „wolną wolę”. Jest ona oczywiście darem Bożym, ukazującym, że człowiek został stworzony „na obraz” Boga. Możliwość decydowania bez przymusu jest rzeczywiście czymś bardzo szlachetnym, właściwym Bogu, ale w stworzeniu jest także bardzo poważnym i koniecznym ryzykiem: możliwość odrzucenia Boga, przedkładając siebie nad Boga. I to jest właśnie to, co uczynił Lucyfer i to, co w mniejszym stopniu czyni człowiek, kiedy grzeszy.

Do natury ludzkiej („ducha, duszy i ciała”, 1 Tes 5,23), w której człowiek był i jest „obrazem” Boga, Bóg dodał Boski dar na wzór korony królewskiej, dar nadprzyrodzony – dar Swojej godnej uwielbienia Woli, która czyniła człowieka „podobnym do Boga”.

Bóg stworzył człowieka na Swój obraz, aby człowiek żył i postępował na podobieństwo Boże, jak mały stworzony Bóg i aby Bóg mógł kochać człowieka i być przez niego kochanym, i aby w ten sposób człowiek „stał się uczestnikiem Boskiej Natury” (2 P 1,4).

Ale w chwili odpowiedzi na próbę, człowiek powiedział Bogu „nie”. Nie posłuchał Go i okazując wielką niewdzięczność, zlekceważył Dawcę i Dar, to znaczy chciał czynić swoją własną wolę. Na tym polega grzech. Człowiek odrzucił i stracił Wolę Bożą, spadła mu z głowy korona królewska i nie był już podobnym do Boga. Grzesząc, przestał być synem Bożym, zerwał więź miłości i życia, która łączyła go z Bogiem i choć potem tego żałował, mógł być tylko Jego sługą. Żeby stać się ponownie synem, koniecznym było, aby sam Syn Boży, będący Synem Bożym z natury, przywrócił człowiekowi przez łaskę swój własny stan syna za pośrednictwem Odkupienia.

Wola Boża nie mogła już więcej żyć i królować w człowieku. Poczuła się wypędzona i pozostała jakby ukryta w Stworzeniu, zlekceważona przez człowieka (dlatego „całe Stworzenie aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach rodzenia”, Rz 8, 22). Została jak czuła matka bez dzieci, bo one nie uznają Jej już więcej, lekceważą i obrażają Ją okrutnie. A jednak Wola Boża nadal troszczy się o nie, nadal usługuje im za pomocą wszystkich stworzonych rzeczy, dając im tę odrobinę co może ze względu na ich ślepotę i oddalenie, czekając na dzień, w którym Jej Światło będzie mogło przeniknąć do ich ciemnych umysłów, dzień, w którym wreszcie przyjmą Ją i pozwolą Jej królować w ich własnym życiu.

Bóg wybrał dwie małe istoty, aby rozpowszechnić Królestwo Woli Bożej

Aby rozpowszechnić Królestwo Woli Bożej, Bóg wybrał dwie małe istoty

Wszystko jest gotowe. Nie pozostaje nic innego, jak „otworzyć drzwi” i dać poznać Moją Wolę 

„Córko moja, ten krąg to Moja Odwieczna Wola, która obejmuje wielkie koło Wieczności. Wszystko, co znajduje się wewnątrz tego kręgu, jest niczym innym, jak tym, co Moje Człowieczeństwo uczyniło w Woli Bożej, aby wybłagać, żeby Moja Wola była wypełniana jak w Niebie, tak i na ziemi. Wszystko jest przygotowane i wykonane. Nie pozostaje nic innego, jak otworzyć drzwi i dać poznać Moją Wolę, aby człowiek mógł Ją posiąść. 

O Mnie powiedziano, kiedy przyszedłem na ziemię, aby odkupić człowieka, że będę zbawieniem i upadkiem dla wielu. Tak samo teraz się powie, że Moja Wola albo będzie wielką świętością (ponieważ Moja Wola jest całkowitą Świętością), albo upadkiem dla wielu. Zobacz, że krążąc po tym kręgu, trzeba spoglądać od środka, nigdy od zewnątrz, bo wewnątrz jest światło, wiedza, Moja siła, Moje czyny jako pomoc, zachęta i życie, aby można było nabyć życie Mojej Woli. Na zewnątrz nie ma tego wszystkiego, stworzenia znajdą ciemność i mogą wpaść w przepaść. Dlatego też bądź uważna, wpatruj się zawsze w Moją Wolę, a znajdziesz pełnię łaski, aby żyć w Mojej Woli.” (21.09.1923) 

Aby rozpowszechnić Królestwo Woli Bożej, Bóg wybrał dwie małe istoty – Mamę Jezusa i Swoją „Małą Córeczkę” 

„… Całe dobro człowieka polega na czynieniu Mojej Woli, całe zło na czynieniu swojej własnej. Tak więc, żeby przyjść i zbawić człowieka, wybrałem Moją Matkę, bo była mała, a jako kanał użyłem jej, aby zesłać ludzkości wszystkie dobra i owoce Odkupienia. A teraz, żeby rozpowszechnić Moją Wolę, żeby otworzyć Niebo i tym samym pozwolić Mojej Woli zstąpić na ziemię oraz pozwolić Jej królować jak w Niebie, musiałem wybrać inną małą pośród wszystkich pokoleń. A ponieważ przywrócenie człowieka do jego pierwotnego stanu, z którego wyszedł, otwarcie dla niego tej Woli Bożej, którą on odrzucił, otwarcie ramion, by ponownie przyjąć go do łona Mojej Woli, jest największym dziełem, jakiego chcę dokonać, Moja nieskończona Mądrość wzywa z niczego tę najmniejszą. 

To było słuszne, że była mała. Jeśli małą postawiłem na czele Odkupienia, drugą małą musiałem postawić na czele «FIAT VOLUNTAS TUA[1], jako w Niebie, tak i na ziemi». Między dwiema małymi miałem zawrzeć cel stworzenia człowieka i miałem zrealizować Moje plany wobec niego. Za pośrednictwem pierwszej musiałem go odkupić, obmyć go Moją Krwią z jego brzydoty i dać mu przebaczenie. Za pośrednictwem drugiej miałem przywrócić go do jego początku, do jego źródła, do utraconej godności, do zerwanych przez niego więzi Mojej Woli, dopuścić go ponownie do uśmiechu Mojej Odwiecznej Woli, pozwolić jego woli i Mojej pocałować się nawzajem i podjąć życie jedna w drugiej.

To był jedyny cel stworzenia człowieka i nikt nie może się sprzeciwić temu, co Ja postanowiłem. Nawet gdyby miały upłynąć wieki, jak w przypadku Odkupienia, tak też będzie i tym razem, ale człowiek powróci w Moje ramiona, taki jaki został przeze Mnie stworzony. Ale aby to zrobić, muszę najpierw wybrać stworzenie, które jako pierwsze będzie żyć w Mojej Odwiecznej Woli, muszę powiązać z nim wszystkie więzi Stworzenia, żyć z nim bez żadnego rozłamu woli, a raczej jego i Nasza Wola jako jedna tylko wola …” (10.11.1923)

Bóg będzie uciekać się do wszelkich środków, aby Jego Wola mogła zatriumfować

„… Kontynuujemy to, co robiliśmy. Z naszej strony czynimy to, co jest niezbędne, tak aby nie zabrakło niczego – pomocy, światła, dobra i zaskakujących prawd, żeby Moja Wola stała się znana i mogła królować. Posłużę się wszelkimi środkami miłości, łaski i kary. Dotknę wszystkich stron stworzeń, aby pozwolić Mojej Woli królować. A kiedy będzie się wydawać, że prawdziwe dobro umarło, odrodzi się jeszcze piękniejsze i bardziej majestatyczne.” (18.09.1938)

[1] Bądź Wola Twoja”

Próba Królowej Matki: „próba czyni duszę dojrzałą i przysposabia ją do uzyskania wielkich zdobyczy”

Poniżej fragment tekstu zaczerpnięty z książki Sługi Bożej Luizy Piccarrety (Dziewica Maryja w Królestwie Woli Bożej, dzień czwarty), w którym Królowa Nieba opowiada o swojej próbie.

Czwarty krok Woli Bożej w Królowej Nieba. Próba.

Dusza do Dziewicy

Oto jestem znowu na matczynych kolanach swojej drogiej Niebieskiej Mamy. Moje serce bije bardzo mocno. Płonę z miłości, gdyż bardzo pragnę słuchać Twoich przepięknych lekcji. Dlatego daj mi rękę i weź mnie w swoje ramiona. W twoich ramionach czuję się jak w raju, czuję się szczęśliwa. Och, jak bardzo pragnę usłyszeć Twój głos! Nowe życie zstępuje do mojego serca! Mów więc do mnie, a ja obiecuję, że wprowadzę w życie Twoje święte nauki.

Lekcja Królowej Nieba

Córko moja, gdybyś tylko wiedziała, jak bardzo pragnę trzymać cię mocno w swoich ramionach, spoczywającą na moim matczynym Sercu, abyś mogła słuchać niebiańskich tajemnic Bożego Fiat! I jeśli tak bardzo pragniesz Mnie słuchać, są to moje własne pragnienia, które odzywają się w twoim sercu. To jest twoja Mama, która pragnie swojej córki. Twoja Mama pragnie powierzyć ci swoje tajemnice i opowiedzieć ci historię o tym, co Wola Boża w Niej zdziałała. Córko mojego Serca, posłuchaj Mnie uważnie, to jest Serce matki, które gorąco pragnie wyznać córce swoje uczucia. Chcę powierzyć ci swoje tajemnice, które jak dotąd nikomu nie zostały ujawnione, ponieważ godzina Boga jeszcze wtedy nie wybiła. Bóg chce szczodrze obdarować stworzenie niespodziewanymi łaskami, których w ciągu całej historii świata nikomu jeszcze nie udzielił. Dlatego pragnie, aby poznane zostały cuda Bożego Fiat oraz wszystko, co ów Fiat może dokonać w stworzeniu, jeśli pozwoli Mu ono nad sobą panować. Chce On zatem postawić Mnie przed oczami wszystkich jako wzór, ponieważ moim ogromnym zaszczytem było kształtowanie w Woli Bożej całego mojego życia.

Wiedz, moja córko, że jak tylko zostałam poczęta, Boskie Osoby zaczęły świętować. Niebo i ziemia hucznie Mnie powitały i uznały za swoją Królową. Byłam tak utożsamiana ze swoim Stwórcą, że czułam się jak właściciel wśród Bożych posiadłości. Nie wiedziałam, co to znaczy oddzielenie się od mojego Stwórcy. Ta sama Wola Boża, która we Mnie królowała, królowała również i w Nich [Boskich Osobach] i czyniła Nas nierozłącznymi. I podczas gdy wszystko pomiędzy Mną a Nimi było uśmiechem i radością, to widziałam, że Oni nie mogli Mi zaufać bez mojej próby. Córko moja, próba jest sztandarem, który oznajmia o zwycięstwie. Próba składa wszystkie dobra, którymi Bóg chce nas obdarzyć, w bezpieczne miejsce. Próba czyni duszę dojrzałą i przysposabia ją do uzyskania wielkich zdobyczy. Ja również widziałam potrzebę owej próby, ponieważ chciałam okazać swojemu Stwórcy wierność, która by Mnie kosztowała ofiarę całego mojego życia, w zamian za tak wiele mórz łask, jakich Mi udzielił. Jakże pięknie jest móc powiedzieć: „Ty mnie umiłowałeś, a ja umiłowałam Ciebie”. Jednakże bez próby nigdy nie może być to wypowiedziane.

Wiedz, moja córko, że Boży Fiat zapoznał Mnie ze stworzeniem człowieka, niewinnego i świętego. Dla niego również wszystko było szczęściem. Sprawował on władzę nad całym Stworzeniem, a wszystkie żywioły były posłuszne na każde jego skinienie. A ponieważ Wola Boża panowała w Adamie, dzięki Niej on również był nierozłączny ze swoim Stwórcą. Przy tak wielkiej ilości dóbr, jakimi Bóg go obdarzył, polecił mu nie dotykać tylko jednego owocu spośród tak wielu znajdujących się w tym ziemskim raju, ażeby otrzymać jeden akt posłuszeństwa Adama. Była to próba, jakiej Bóg potrzebował, aby potwierdzić niewinność, świętość i szczęście Adama i dać mu prawo panowania nad całym Stworzeniem. Ale Adam nie okazał się wierny w próbie. A ponieważ nie był wierny, Bóg nie mógł mu zaufać. I tak stracił panowanie, niewinność i szczęście i można powiedzieć, że odwrócił dzieło Stworzenia do góry nogami.

Wiedz, córko mojego Serca, że gdy poznałam wielkie zło ludzkiej woli w Adamie i w całym jego potomstwie, Ja, twoja Niebieska Matka, zaledwie poczęta, płakałam gorzko gorącymi łzami nad upadłym człowiekiem. A Wola Boża, widząc Mnie płaczącą, poprosiła Mnie tytułem próby, abym Jej oddała swoją ludzką wolę. Boży Fiat powiedział do Mnie: „Nie proszę Cię o owoc jak w przypadku Adama, nie, nie, ale proszę Cię o Twoją wolę. Zatrzymasz ją, jak gdybyś jej nie posiadała, pod zwierzchnictwem mojej Bożej Woli, która będzie Twoim życiem. Wola Boża będzie miała wtedy pewność, że może z Tobą uczynić to, co chce”. I tak Najwyższy Fiat uczynił czwarty krok w mojej duszy i poprosił Mnie tytułem próby o moją wolę, oczekując ode Mnie mojego Fiat i mojej zgody na taką próbę.

Jutro znowu będę na ciebie czekać, abyś przyszła na moje kolana, gdyż chcę ci opowiedzieć o wyniku próby. A ponieważ pragnę, żebyś naśladowała swoją Mamę, proszę cię jako Matka, abyś nigdy nie odmawiała niczego twojemu Bogu, nawet jeśli by miały to być ofiary, które by trwały przez całe twoje życie. Wytrwałość w próbie, jakiej Bóg od ciebie oczekuje, oraz twoja wierność są przywołaniem Bożych planów wobec ciebie i odzwierciedleniem Jego cnót, które jak liczne pędzle czynią z duszy mistrzowskie dzieło Najwyższej Istoty. Można powiedzieć, że próba dostarcza surowca w Boże ręce, aby mogli Oni dokonać w stworzeniu swojego dzieła. A Bóg nie wie, co ma czynić z kimś, kto nie jest wierny w próbie. Co więcej, taki ktoś wprowadza zamieszanie w najpiękniejsze dzieła swojego Stwórcy. Moja droga córko, bądź więc uważna. Jeśli będziesz wierna podczas próby, uczynisz swoją Mamę szczęśliwszą. Nie przysparzaj Mi zmartwień, daj Mi swoje słowo, a Ja jak swoją własną córkę poprowadzę cię i wspomogę we wszystkim.

Dusza:

Święta Mamo, ja znam swoje słabości, ale Twoja matczyna dobroć dodaje mi takiej ufności, że wszystkiego oczekuję od Ciebie i z Tobą czuję się bezpieczna. Nawet więcej, w Twoje matczyne ręce składam wszystkie próby, których Bóg ode mnie zażąda. Udziel mi wszelkich łask, abym nie doprowadziła Bożych planów do ruiny.

Modlitwa w Woli Bożej porusza Niebo i ziemię

Przyjrzyjmy się niektórym naukom Jezusa dotyczącym modlitwy, modlitwy, która jest spotkaniem miłości z Bogiem, spotkaniem naszej woli z Wolą Bożą. Teksty zaczerpnięte są z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety.

Modlić się tak, jak Jezus się modli, modlitwą powszechną w Jego Woli:

„Córko moja, módl się, ale módl się tak, jak Ja się modlę, czyli rozpłyń się całkowicie w Mojej Woli, a znajdziesz w Niej Boga i wszystkie stworzenia. Oddasz je Bogu, jak gdyby były jednym tylko stworzeniem, ponieważ Wola Boża jest Panem wszystkich. A u stóp Boskości złożysz dobre czyny, aby oddać Mu cześć, oraz złe czyny, aby za nie zadośćuczynić mocą Świętości, Potęgi i Bezmiaru Woli Bożej, przed którą nic nie może umknąć. Takim było życie Mojego Człowieczeństwa na ziemi.

(…) A teraz, dlaczego i ty nie mogłabyś również tego uczynić? Dla kogoś, kto Mnie kocha, wszystko jest możliwe w zjednoczeniu ze Mną. Módl się w mojej Woli i przynieś przed Boży Majestat w swoich myślach, myśli wszystkich, w swoich oczach, spojrzenia wszystkich, w swoich słowach, ruchach, uczuciach i pragnieniach, wszystko to, co należy do twoich braci, aby za nich odpłacić i wybłagać dla nich Światło, Łaskę i Miłość. W mojej Woli znajdziesz się we Mnie i we wszystkich, będziesz żyła Moim Życiem, będziesz modliła się ze Mną, a Bóg Ojciec będzie szczęśliwy i całe Niebo powie: «Kto przywołuje nas z ziemi? Kto pragnie zawrzeć w sobie tę Świętą Wolę, obejmując nas wszystkich razem?» Jakże wiele dobrego może uzyskać ziemia, sprawiając, że Niebo zstępuje na ziemię!” (03.05.1916)

Modlitwa w Woli Bożej jest Boska, ogromna i powszechna:

«… Po otrzymaniu Komunii Świętej, mówiłam do Jezusa: „Kocham Cię”, a On powiedział do mnie: „Córko moja, pragniesz Mnie naprawdę miłować? Powiedz: ‘Jezu, kocham Cię Twoją własną Wolą’. A ponieważ Moja Wola wypełnia Niebo i ziemię, to twoja miłość otoczy Mnie wszędzie, a twoje „Kocham Cię” będzie rozbrzmiewało tam wysoko w Niebiosach, a nawet w głębi otchłani. Tak więc, gdy chcesz powiedzieć ‘Wielbię Cię, błogosławię Cię, wychwalam Cię, dziękuję Ci‘, powiesz to w zjednoczeniu z Moją Wolą, a wypełnisz Niebo i ziemię adoracją, błogosławieństwem, chwałą i dziękczynieniem w Mojej Woli. Są to rzeczy proste, łatwe i ogromne.”» (02.10.1913)

Kto modli się w Woli Bożej, nie potrzebuje przedkładać własnych intencji:

„Córko moja, kto znajduje się w mojej Woli i wykonuje swoje czynności, gdyż Ja tego pragnę, nie potrzebuje przedkładać swoich własnych intencji. A ponieważ znajduje się w mojej Woli, kiedy działa, modli się, cierpi, Ja sam tym rozporządzam, tak jak chcę… Pragnę zadośćuczynienia? Umieszczam je jako zadośćuczynienie. Pragnę miłości? Przyjmuję je jako miłość. A ponieważ jestem Panem wszystkiego, mogę robić z tym, co chcę. W przypadku tych, którzy nie znajdują się w mojej Woli, dzieje się inaczej: to oni decydują, a Ja dostosowuję się do ich woli.”  (29.09.1912)

Efekty modlitwy w Woli Bożej:

«Spędziłam ranek, modląc się z Jezusem w Jego Woli, ale, co za niespodzianka! Podczas modlitwy, choć jedno tylko było słowo, Wola Boża rozprzestrzeniała je na wszystkie stworzone rzeczy, tak iż pozostawały nim naznaczone. Wola Boża zanosiła je do Niebios i wszyscy Święci nie tylko otrzymywali jego znamię, ale także było ono dla nich powodem nowej radości. Schodziło w dół do głębi ziemi, a nawet do Czyśćca i wszyscy otrzymywali jego efekty. Ale któż może oddać ten sposób modlitwy z Jezusem i wszystkie efekty, które ta modlitwa przynosi? Tak więc po tej wspólnej modlitwie, powiedział do mnie:

„Córko moja, czy widziałaś, co oznacza modlić się w mojej Woli? Nie ma niczego, co mogłoby istnieć poza moją Wolą. Moja Wola krąży we wszystkim i we wszystkich, jest życiem, aktorem i widzem wszystkiego. W ten sam sposób czyny dokonane w mojej Woli stają się życiem, aktorem i widzem wszystkiego, nawet samej radości, błogości i szczęścia Świętych. Wszędzie zanoszą światło oraz balsamiczne i niebiańskie powietrze, z którego wytryska radość i szczęście. Tak więc nie opuszczaj nigdy Mojej Woli. Niebo i ziemia oczekują ciebie, aby otrzymać nową radość i nowy blask.”» (21.04.1922)

Zadośćuczynienie w Woli Bożej, dziękczynienie oraz miłość w imieniu wszystkich i we wszystkim, są całkowite:

„Córko moja, rozpłyń się w mojej Woli, aby dać Mi całkowite zadośćuczynienie. Moja Miłość odczuwa nieodpartą tego potrzebę. Przy tak wielu zniewagach ze strony stworzeń, pragnie przynajmniej jednej, która wstawiając się pomiędzy Mną a nimi, dałaby Mi całkowite zadośćuczynienie oraz miłość za wszystkich i uzyskałaby ode Mnie łaski dla wszystkich. Możesz to uczynić tylko w Mojej Woli, gdzie znajdziesz Mnie i wszystkie stworzenia. Och, z jakim utęsknieniem czekam, aż wejdziesz w moją Wolę, abym mógł znaleźć w tobie satysfakcję i zadośćuczynienie za wszystkich! Tylko w mojej Woli znajdziesz wszystko w ruchu, ponieważ Ja jestem napędem, aktorem i widzem wszystkiego.

Otóż gdy to mówił, ja rozpłynęłam się w Jego Woli, ale któż może wyrazić to, co zobaczyłam? Byłam w kontakcie z każdą myślą stworzenia, którego życie pochodziło od Boga. I będąc w kontakcie z każdą myślą, ja, w Jego Woli, mnożyłam się w każdym i mocą Świętości Jego Woli wynagradzałam za wszystko, wypowiadałam «dziękuję» w imieniu wszystkich i dawałam miłość za wszystkich. I w ten sposób pomnażałam się w spojrzeniach, w słowach i tak w całej reszcie… Ale któż może oddać sposób, w jakim się to odbywało? Brak mi słów i być może nawet same języki anielskie byłyby tylko pojękiwaniem, więc na tym poprzestanę. Spędziłam zatem całą noc z Jezusem w Jego Woli. (15.06.1916)

Przykład modlitwy w Woli Bożej:

Oddanie się Woli Bożej, aby zadośćuczynić w imieniu wszystkich

Oddaję się, O Jezu, Twojej Woli i cokolwiek Ty czynisz, ja także zamierzam to czynić. A ponieważ wszystko, co uczyniłeś na ziemi jest ciągłym aktem zadośćuczynienia, tak więc poprzez moją wolę zjednoczoną z Twoją, zamierzam zadośćuczynić za wszelkie zniewagi, które w tej chwili czynią Ci stworzenia, tak aby mój głos, rozbrzmiewając echem w Twoim głosie i we wszystkich zniewagach stworzeń, przemknął we wszystkich na sposób boski. A dotykając, mocą Twojej Woli, serc stworzeń, chcę przynieść je wszystkie w Twoje ramiona.

Jezus z niecierpliwością czeka, aby położyć się na Krzyżu jak na swoim łożu boleści

Ukrzyżowanie (11 rano do 12 w południe) – fragment tekstu zaczerpnięty z książki Luizy Piccarrety, Godziny Męki naszego Pana Jezusa Chrystusa.

Jezu, Miłości moja, już zdarli z Ciebie szaty. Twoje Najświętsze Ciało jest tak poszarpane, że wyglądasz jak owca obdarta ze skóry… Widzę, że drżysz, podczas gdy wrogowie przygotowują Ci krzyż. I nie mogąc się utrzymać na nogach, upadasz na ziemię, tu na tej górze. Moja Dobroci i moje Wszystko, serce mi się ściska z bólu, gdy widzę krew spływającą ze wszystkich miejsc Twojego Najświętszego Ciała, które jest okaleczone od stóp do głów.

Twoi wrogowie, zmęczeni, ale jeszcze nienasyceni, obnażając Cię, zerwali koronę cierniową z Twojej głowy, zadając Ci nieopisany ból. A potem znowu wbili ją na Ciebie, powodując niebywałe cierpienie i okaleczając Twoją Najświętszą Głowę nowymi ranami… Ach, Ty naprawiasz perfidię i zawziętość w grzechu, zwłaszcza grzechu pychy. Jezu, widzę, że gdyby miłość nie popychała Cię jeszcze wyżej, to byłbyś umarł na skutek przenikliwego bólu, jaki cierpiałeś podczas tego trzeciego koronowania cierniem. Ale widzę, że już nie jesteś w stanie znieść tego bólu i oczami przysłoniętymi krwią spoglądasz, czy może przynajmniej ktoś jeden nie podejdzie bliżej do Ciebie, aby Cię podtrzymać w tak wielkim cierpieniu i zamęcie…

Moja słodka Dobroci, moje drogie Życie, tutaj nie jesteś sam jak podczas nocy swojej Męki. Jest tu pełna boleści Mama, która z rozdartym Sercem przeżywa po tylekroć śmierć, ile razy Ty przeżywasz ból. Jest tu również wierny Jan. Zaniemówił on na skutek tak silnego bólu, jaki odczuwa z powodu Twojej Męki. Jest to góra kochających. Nie możesz zostać sam… Powiedz mi, Jezu, Miłości moja, kogo chcesz do podtrzymania Cię w tak ogromnym bólu. Och, pozwól, że ja Cię podtrzymam. To ja, bardziej niż ktokolwiek inny, potrzebuję tego. Kochana Mama wraz z innymi ustępuje mi miejsca i już jestem, Jezu, podchodzę do Ciebie. Obejmuję Cię i proszę, abyś złożył swoją głowę na moim ramieniu i dał mi odczuć Twoje ciernie na mojej głowie…

Nie tylko chcę poczuć Twoje ciernie, lecz także pragnę obmyć Twoją drogocenną Krwią, która spływa z Twojej głowy, wszystkie moje myśli, aby mogły być w ciągłym ruchu, dając Ci zadośćuczynienie za wszelkie zniewagi, jakich stworzenia dopuszczają się w myślach…

Jezu, Miłości moja, przytul się do mnie! Chcę pocałować kropla po kropli Krew, która spływa po Twoim Najświętszym Obliczu, i podczas gdy otaczam ją czcią, modlę się do Ciebie, żeby każda z tych kropli była światłem dla umysłu każdego stworzenia, aby nikt nie mógł Cię obrażać złymi myślami.

O Jezu, widzę, że spoglądasz na Krzyż, który Twoi wrogowie dla Ciebie przygotowują. Słyszysz uderzenia, jakie czynią, robiąc dziury, do których Cię przybiją. O mój Jezu, słyszę, jak Twoje Serce bije gwałtownie oraz drży, pragnąc, jakkolwiek z nieopisanym bólem, tego najbardziej przez Ciebie pożądanego łoża, w którym przypieczętowujesz w sobie zbawienie naszych dusz. I słyszę Cię, jak mówisz: Miłości moja, kochany Krzyżu, moje drogocenne łoże, byłeś moim męczeństwem w życiu, a teraz jesteś moim wytchnieniem! Proszę, o Krzyżu, przyjmij mnie szybko w swoje ramiona. Z niecierpliwością cię oczekuję! Krzyżu Święty, w tobie wszystko wypełnię. Pośpiesz się, o Krzyżu, spełnij żarliwe i pochłaniające Mnie pragnienie dania duszom życia. Życia te zostaną opieczętowane przez Ciebie, o Krzyżu. Och, już dłużej nie zwlekaj. Z niecierpliwością czekam, aby się na tobie położyć i tym samym otworzyć Niebo wszystkim moim dzieciom, i zamknąć przed nimi piekło. Och, Krzyżu, prawdą jest, że jesteś moim zmaganiem, ale jesteś również moim zwycięstwem i całkowitym triumfem. Za twoim pośrednictwem będę dawał swoim dzieciom obfite dziedzictwa, zwycięstwa, triumfy i korony…

Ale któż może wypowiedzieć wszystko to, co mój ukochany Jezus mówi do Krzyża? Ale podczas gdy Jezus wyznaje Krzyżowi swoje uczucia, wrogowie rozkazują Mu położyć się na nim, a On z pośpiechem spełnia ich wolę, aby zadośćuczynić za nasze nieposłuszeństwa…

Miłości moja, zanim się położysz na krzyżu, pozwól, że przytulę Cię mocniej do swojego serca i Cię pocałuję. Słuchaj, Jezu, nie chcę Cię opuścić. Chcę się razem z Tobą położyć na krzyżu i razem z Tobą zostać do niego przybita. Prawdziwa miłość nie toleruje żadnej rozłąki. Przebacz mi śmiałość mojej miłości i pozwól, żebym została ukrzyżowana razem z Tobą… Spójrz, Jezu, nie ja jedna Cię o to proszę, ale również udręczona bólem Mama, nierozłączna Magdalena, najukochańszy Jan – wszyscy Ci mówią, że bardziej znośne byłoby dać się z Tobą ukrzyżować niż być świadkiem i widzieć, jak sam jesteś ukrzyżowany… Dlatego razem z Tobą ofiarowuję siebie Ojcu Przedwiecznemu, łącząc się z Twoją Wolą, z Twoją Miłością, z Twoimi zadośćuczynieniami, z Twoim własnym Sercem i z całym Twoim bólem.

Ach, wydaje się, że mój pełen boleści Jezus mówi do mnie: Córko moja, odgadłaś moją Miłość. Moją Wolą jest, aby wszyscy, którzy Mnie kochają, byli wraz ze Mną ukrzyżowani. Ach tak, podejdź, aby się ze Mną położyć na Krzyżu. Uczynię cię życiem mojego Życia, będziesz dla Mnie ukochaną mojego Serca.

A oto kładziesz się na krzyżu i spoglądasz na swoich oprawców, którzy trzymają w rękach gwoździe i młoty gotowe, żeby Cię przybić. Spoglądasz na nich z taką miłością i słodyczą, że aż czynisz słodkie zaproszenie, aby czym prędzej Cię ukrzyżowali. A oni, choć czują odrazę, to jednak z nieludzką furią chwytają Twoją prawą rękę, przykładają gwóźdź i uderzeniami młota przebijają go na drugą stronę krzyża… […]

Godziny Męki naszego Pana Jezusa Chrystusa

Zadowolenie, jakie błogosławiony Jezus odczuwa, gdy rozważamy owe Godziny jest tak duże, że chciałby, aby przynajmniej jeden egzemplarz tych medytacji, do praktykowania, znajdował się w każdym mieście lub miasteczku, ponieważ gdy je rozważamy, dzieje się tak, jakby Jezus słyszał w tych zadośćuczynieniach odtwarzany swój własny głos i swoje własne modlitwy, które wznosił do Ojca podczas 24 godzin swojej bolesnej Męki. I jeśli byłoby to praktykowane przez przynajmniej kilka dusz w każdym mieście lub miasteczku, to wydaje mi się, że Jezus daje mi do zrozumienia, iż sprawiedliwość Boża zostałaby częściowo złagodzona… (Z listu Luizy Piccarrety)

Godziny Męki naszego Pana Jezusa Chrystusa nie są narracją czy zwykłym rozważaniem Męki Jezusa opisanej przez wielu innych autorów kościelnych. Są natomiast modlitwą na wzór gimnastyki lub szkoły życia, modlitwą, w której się jednoczymy z Jezusem, żeby nauczyć się czynić wraz z Nim i tak jak On  tego, co On czynił w swoim wnętrzu, aby nas odkupić.

 

Słońce Słowa Przedwiecznego wysyła swojego anioła, aby powiadomić Dziewicę, że nadeszła godzina Boga

Poniżej fragment tekstu zaczerpnięty z książki Luizy Piccarrety, Dziewica Maryja w Królestwie Woli Bożej (dzień dziewiętnasty).

Dusza do swojej Niebieskiej Mamy

Święta Mamo, oto jestem znowu na kolanach swojej Mamy. Jestem Twoją córką i pragnę być karmiona pożywieniem Twojego słodkiego słowa, które mi przynosi balsam uzdrawiający rany mojej nieszczęsnej ludzkiej woli. Moja Mamo, mów do mnie. Niech Twe potężne słowa zstąpią do mojego serca i utworzą nowe stworzenie oraz ukształtują w mojej duszy ziarno Woli Bożej.

Lekcja wszechwładnej Królowej

Najdroższa córko, to jest dokładnie przyczyną, dla której tak bardzo pragnę, abyś usłyszała o niebiańskich tajemnicach Bożego Fiat i o cudach, jakie On może zdziałać tam, gdzie całkowicie panuje, oraz o tym, jak wielkie jest zło tego, kto pozwala się zdominować przez swoją ludzką wolę. To dlatego, abyś pokochała ów Boży Fiat i pozwoliła Mu utworzyć w sobie Jego tron. To dlatego, abyś odrzuciła swoją wolę i uczyniła ją podnóżkiem Woli Bożej oraz złożyła ją w ofierze u Jej Bożych stóp.

Córko moja, posłuchaj Mnie. Kontynuowałam swoje życie w Nazarecie. Boży Fiat kontynuował rozszerzanie we Mnie swojego królestwa i wykorzystując wszystkie moje małe czyny (nawet te najmniej znaczące, jak utrzymywanie porządku w małym domku, rozpalanie ognia, zamiatanie i wszystkie inne prace wykonywane w rodzinie), dawał Mi odczuć drgania swojego życia w ogniu, w wodzie, w pożywieniu, w powietrzu, którym oddychałam – we wszystkim. A zalewając moje małe czyny, tworzył On ponad nimi morza światła, łaski i świętości, bo gdziekolwiek panuje Wola Boża, ma Ona moc utworzenia z małych drobiazgów nowych niebios o urzekającej piękności. A ponieważ jest nieskończona, nie potrafi czynić rzeczy małych, ale swoją potęgą daje wartość najmniejszym drobiazgom, tworząc z nich tak wielkie rzeczy, że zadziwiają Niebo i ziemię. Wszystko jest święte, wszystko jest uświęcone dla kogoś, kto żyje Wolą Bożą.

Córko mojego Serca, bądź uważna i słuchaj Mnie. Na kilka dni przed zstąpieniem Słowa na ziemię, ujrzałam otwarte Niebo oraz Słońce Słowa Bożego u jego bram. Słowo Boże jakby spoglądało, na kogo ma skierować swój lot, aby uczynić siebie Niebieskim Więźniem stworzenia. Och, jak cudownie było oglądać Go u bram Nieba, jakby na straży, wypatrującego szczęśliwego stworzenia, które miało udzielić gościny swojemu Stwórcy. Trójca Przenajświętsza już więcej nie spoglądała na ziemię, jakby była dla Nich obca, ponieważ przebywała tam malutka Maryja, która będąc w posiadaniu Woli Bożej, utworzyła Boże królestwo. Do tego królestwa Słowo mogło bezpiecznie zstąpić jak do swojej własnej rezydencji, w której znalazło Niebo i wiele słońc wielu czynów Woli Bożej dokonanych w mojej duszy. Boskość została przepełniona miłością. Boskie Osoby, zdejmując płaszcz sprawiedliwości, który od tak wielu stuleci utrzymywały nad stworzeniami, okryły się płaszczem nieskończonego miłosierdzia. Wydały między sobą dekret o zstąpieniu Słowa i wybiły godzinę spełnienia. Na ten dźwięk Niebo i ziemia się zadziwiły i wszyscy skupili swoją uwagę, aby być świadkami tak wielkiego nadmiaru miłości i tak niebywałego cudu.

Twoja Mama czuła się rozpalona miłością. I powtarzając echem miłość swojego Stwórcy, chciałam utworzyć jedno morze miłości, żeby Słowo mogło w nie zstąpić, [tutaj] na ziemi. Moje modlitwy były nieustające i gdy się modliłam w swoim pokoiku, przyszedł anioł, wysłany z Nieba jako posłaniec wielkiego Króla. Stanął przede Mną i składając Mi pokłon, pozdrowił Mnie: „Bądź pozdrowiona, o Maryjo, nasza Królowo, Boży Fiat napełnił Cię łaską. Wypowiedział On już swój Fiat, bo chce zstąpić. Jest tuż za mną, ale pragnie Twojego Fiat, aby dopełnić swojego”. Na tak wielką zapowiedź, tak bardzo przeze Mnie upragnioną – jakkolwiek nigdy nie myślałam, że to Ja będę tą wybraną – zdumiałam się i zawahałam przez chwilę, ale anioł powiedział do Mnie: „Nie lękaj się, nasza Królowo, znalazłaś łaskę u Boga, zwyciężyłaś swojego Stwórcę. Wypowiedz więc swój Fiat, aby odnieść zwycięstwo”. Wypowiedziałam Fiat. Co za wspaniałości! Dwa Fiat się stopiły i Boże Słowo we Mnie zstąpiło. Mój Fiat, posiadając tę samą wartość co Boży, z ziarenka mojego człowieczeństwa utworzył maleńkie człowieczeństwo, które miało zawrzeć w sobie Słowo. I tak dokonał się wielki cud Wcielenia.

O potęgo Najwyższego Fiat! Ty wyniosłeś Mnie tak wysoko, uczyniłeś Mnie tak potężną, że zdołałam utworzyć w sobie owo człowieczeństwo, które miało zawrzeć w sobie Odwieczne Słowo – Słowo, którego Niebo i ziemia nie mogły w sobie pomieścić! Niebiosa były wstrząśnięte, a całe Stworzenie zaczęło świętować. Krzycząc z radości, wszystko co stworzone wtórowało echem nad małym domkiem w Nazarecie, aby oddać hołd i cześć Stworzycielowi, który stał się Człowiekiem. I swoim niemym językiem wołało: „O cudzie nad cudami, którego jedynie Bóg mógł dokonać! Nieskończoność stała się maleńka, Potęga pozbawiła się mocy, a Jego nieosiągalna Wysokość zniżyła się do głębi łona Dziewicy. Pozostał jednocześnie maleńkim i niezmierzonym, potężnym i bezsilnym, mocnym i słabym”. Moja droga córko, ty nie możesz zrozumieć tego, co odczuwała twoja Mama w akcie Wcielenia Słowa. Wszyscy Mnie ponaglali i oczekiwali na mój Fiat, mogłabym rzec, wszechmogący Fiat.

Droga córko, posłuchaj Mnie. Jak bardzo powinno ci leżeć na sercu czynienie Woli Bożej i życie Wolą Bożą! Moja potęga nadal trwa, pozwól Mi więc wypowiedzieć mój Fiat nad twoją duszą. Ale abym mogła tego dokonać, potrzebuję twojego Fiat. Samotnie nie można uczynić prawdziwego dobra, największe dzieła są zawsze czynione we dwoje. Sam Bóg nie chciał działać samotnie, ale pragnął Mnie ze sobą, aby dokonać wspaniałego cudu Wcielenia. W moim i w Ich Fiat ukształtowane zostało życie Boga-Człowieka i naprawione zostały losy ludzkości. Niebo już więcej nie było zamknięte. Wszelkie dobro zostało zawarte pomiędzy dwoma Fiat. Toteż wypowiedzmy razem Fiat! Fiat!, a moja matczyna miłość zamknie w tobie Życie Woli Bożej. Na dzisiaj wystarczy. Jutro będę czekała na ciebie ponownie, aby opowiedzieć swojej córce dalszy ciąg historii Wcielenia.

Dusza

Przepiękna Mamo, jestem zachwycona, słysząc Twoje wspaniałe lekcje. Och, proszę Cię, wypowiedz nade mną swój Fiat, a ja wypowiem mój, tak aby się we mnie począł ów Fiat, którego Ty tak bardzo we mnie pragniesz jako moje własne życie.

Ofiara

Dzisiaj, aby Mi oddać cześć, przyjdziesz dać pierwszy pocałunek Jezusowi i dziewięć razy powiesz do Niego, że chcesz wypełniać Jego Wolę, a Ja powtórzę cud poczęcia Jezusa w twojej duszy.

Modlitwa

Potężna Królowo, wypowiedz swój Fiat i stwórz we mnie Wolę Bożą.

Druga godzina konania Jezusa w ogrodzie Getsemani: „Ojcze, nie moja Wola, lecz Twoja niech się stanie”

Druga godzina konania Jezusa w ogrodzie Getsemani (10 do 11 w nocy) – fragment tekstu zaczerpnięty z książki Luizy Piccarrety, Godziny Męki naszego Pana Jezusa Chrystusa.

O mój ukochany Jezu, minęła już godzina od czasu, gdy się znalazłeś w tym Ogrodzie. Miłość przejęła pierwszeństwo nad wszystkim, sprawiając, że cierpisz na raz wszystko to, co oprawcy każą Ci przecierpieć podczas całego trwania Twojej bolesnej Męki. A co więcej, Miłość nadrabia i każe Ci cierpieć to, czego oni nie są w stanie Ci uczynić w najbardziej skrytych zakamarkach Twojej Boskiej Osoby. O mój Jezu, widzę, że się słaniasz na nogach, a mimo to chcesz dokądś pójść… Powiedz mi, o moja Dobroci, gdzie chcesz iść. Ach, zrozumiałam. Pragniesz iść do swoich ukochanych uczniów. Ja również chcę Ci towarzyszyć, ażeby Cię podtrzymać, gdy się zachwiejesz.

Ale, o mój Jezu, następna gorycz Twojego Serca. Oni już śpią. A Ty, zawsze litościwy, wołasz ich, budzisz i z całą ojcowską miłością napominasz, i zalecasz im czuwanie oraz modlitwę. Powracasz do Ogrodu, ale niesiesz następną ranę w swoim Sercu… W tej ranie widzę, o moja Miłości, wszystkie rany, które zadają Ci dusze poświęcone Tobie. Dusze te, czy to z powodu pokusy, czy stanu ducha, czy braku umartwienia, zamiast przylgnąć do Ciebie, czuwać i się modlić, zamykają się same w sobie. I zamiast czynić postępy w miłości i w zjednoczeniu z Tobą, ospałe, posuwają się do tyłu… Jakże Ci współczuje, o żarliwa Miłości, i daję Ci zadośćuczynienie za wszelką niewdzięczność Twoich najwierniejszych. To te zniewagi najbardziej zasmucają Twoje uwielbione Serce, a ich gorycz jest tak wielka, że doprowadzają Cię do szaleństwa…

Ale, o Miłości bez granic, Twoja Miłość, która już się gotuje w Twoich żyłach, przezwycięża wszystko i zapomina o wszystkim… Widzę, że w pokorze leżysz na ziemi, modlisz się, ofiarowujesz samego siebie, wynagradzasz i we wszystkim starasz się oddać Ojcu chwałę za zniewagi wyrządzone Mu przez stworzenia. Ja również, o mój Jezu, upadam wraz z Tobą na ziemię i wspólnie z Tobą zamierzam czynić to, co Ty czynisz.

Ale, o Jezu, radości mojego serca, widzę, że nawał wszystkich grzechów, nasze nieszczęścia, nasze słabości, najstraszliwsze zbrodnie, najokrutniejsze niewdzięczności stają przed Tobą, rzucają się na Ciebie, przytłaczają Cię, ranią Cię i męczą. A Ty co robisz? Krew, która się gotuje w Twoich żyłach, stawia czoła wszystkim tym zniewagom, przerywa żyły i wylewa się szerokim strumieniem, zalewa Cię całego i spływa na ziemię. A Ty oddajesz krew za zniewagi oraz Życie za śmierć… Ach, Miłości, do jakiego stanu widzę Cię doprowadzonego! Wydajesz już ostatni oddech. Och, moja Dobroci, moje słodkie Życie, proszę, nie umieraj! Podnieś Twarz z tej ziemi, którą zalałeś swoją Przenajświętszą Krwią! Pójdź w moje ramiona! Pozwól mi umrzeć zamiast Ciebie…!

Ale słyszę drżący i umierający głos mojego ukochanego Jezusa, który mówi: Ojcze, jeśli to możliwe, oddal ode Mnie ten kielich, ale nie moja, lecz Twoja Wola niech się stanie…

Już po raz drugi słyszę to od mojego ukochanego Jezusa. Ale co chcesz dać mi do zrozumienia tym „Ojcze, jeśli to możliwe, oddal ode Mnie ten kielich”? O Jezu, wszelki bunt stworzeń staje przed Tobą. Widzisz, że to Fiat Voluntas Tua, to Bądź Wola Twoja, które miało być życiem każdego stworzenia, jest odrzucane niemal przez nie wszystkie. I zamiast znajdować życie, znajdują one śmierć. A Ty, chcąc dać życie wszystkim i uroczyście zadośćuczynić Ojcu za bunt stworzeń, powtarzasz trzykrotnie: Ojcze, jeśli to możliwe, oddal ode Mnie ten kielich, czyli to, że dusze, odstępując od naszej Woli, idą na zatracenie… Ten kielich jest dla Mnie bardzo gorzki, ale nie Moja Wola, lecz Twoja niech się stanie.

Ale gdy to mówisz, Twoja gorycz jest tak wielka, że doprowadzasz się do ostateczności, konasz i wydajesz nieomal ostatnie tchnienie. O mój Jezu, moja Dobroci, jako że jesteś w moich ramionach, ja również chcę się do Ciebie przyłączyć. Chcę Ci współczuć i zadośćuczynić za wszystkie uchybienia i grzechy, które są popełniane przeciwko Twojej Przenajświętszej Woli, i jednocześnie modlić się do Ciebie, żebym zawsze i we wszystkim czyniła Twoją Przenajświętszą Wolę. Niech Twoja Wola będzie moim oddechem i moim powietrzem. Niech Twoja Wola będzie moim uderzeniem serca, moim sercem, moją myślą, moim życiem i moją śmiercią… Ale proszę, nie umieraj! Gdzie pójdę bez Ciebie? Do kogo się zwrócę? Kto mi udzieli pomocy? Wszystko się dla mnie skończy! Och, nie opuszczaj mnie, zatrzymaj mnie taką, jaką chcesz, według Twojego upodobania, ale zatrzymaj mnie przy sobie, zawsze przy sobie! Obym nigdy nie oddzieliła się od Ciebie nawet na chwilę! Pozwól mi raczej w imieniu wszystkich pocieszyć Cię, zadośćuczynić Ci i współczuć, gdyż widzę, że czujesz na sobie ciężar wszystkich grzechów, jakiegokolwiek rodzaju by nie były. […]

Godziny Męki naszego Pana Jezusa Chrystusa

Zadowolenie, jakie błogosławiony Jezus odczuwa, gdy rozważamy owe Godziny jest tak duże, że chciałby, aby przynajmniej jeden egzemplarz tych medytacji, do praktykowania, znajdował się w każdym mieście lub miasteczku, ponieważ gdy je rozważamy, dzieje się tak, jakby Jezus słyszał w tych zadośćuczynieniach odtwarzany swój własny głos i swoje własne modlitwy, które wznosił do Ojca podczas 24 godzin swojej bolesnej Męki. I jeśli byłoby to praktykowane przez przynajmniej kilka dusz w każdym mieście lub miasteczku, to wydaje mi się, że Jezus daje mi do zrozumienia, iż sprawiedliwość Boża zostałaby częściowo złagodzona… (Z listu Luizy Piccarrety)

Godziny Męki naszego Pana Jezusa Chrystusa nie są narracją czy zwykłym rozważaniem Męki Jezusa opisanej przez wielu innych autorów kościelnych. Są natomiast modlitwą na wzór gimnastyki lub szkoły życia, modlitwą, w której się jednoczymy z Jezusem, żeby nauczyć się czynić wraz z Nim i tak jak On  tego, co On czynił w swoim wnętrzu, aby nas odkupić.

 

Czym jest Dar Boga, Dar nad darami, który Jezus pragnie nam przekazać w tych burzliwych czasach?

Czym jest ten Dar Boga? Nie jest nim jakikolwiek dar ani cnota czy charyzmat, nie jest nim nawet duchowa rzecz, ale jest nim dar Jego własnej Woli Bożej, wszechmogącej, odwiecznej i świętej. Przestrzeganie Przykazań, wykonywanie wszystkiego, czego Bóg od nas oczekuje, przyjmowanie ze spokojem tego, co dopuszcza lub rozporządza, wszystko to jest konieczne do naszego zbawienia, ale to za mało dla Jego Miłości.

Pewna pieśń ludowa mówi: „Bóg kiedyś stał się jednym z nas – by nas przemienić w Siebie”. Bóg chce, byśmy stali się tacy jak On, podobni do Niego. Bóg pragnie, abyśmy żyli z Nim w doskonałej wspólnocie życia, byśmy mogli wypowiedzieć te same słowa, które Jezus wypowiedział do Ojca: «Wszystko bowiem moje jest Twoje, a Twoje jest moje» (J 17,10). Bóg pragnie, byśmy miłowali i to miłowali Go Jego własną Miłością, tak aby nasza wspólna wymiana miłości nie była niesprawiedliwa. Dlatego też, wiedząc, że nasze „serce” (nasza wola) samo z siebie nie jest zdolne miłować na sposób boski, pragnie przekazać nam obecnie dar Swojego własnego „Serca”, Swoją uwielbioną Wolę, dar „Serca” Trzech Osób Boskich, tak abyśmy mogli żyć z Bogiem Jego życiem, brać udział w Jego dziełach oraz miłować, tak jak miłują Osoby Boskie.

A teraz Pan mówi do ciebie: «To zbyt mało, iż jesteś Mi Sługą, ustanowię cię światłością dla pogan» (Iz 49, 6)

A teraz Pan mówi do ciebie: „Synu mój, oddaj mi swoje serce, ponieważ Ja pragnę ofiarować ci Moje.”

A teraz Pan mówi do ciebie: „Pragnę dać ci Moją Wolę, aby stała się dla ciebie tym, czym jest dla Mnie.”

A teraz Pan mówi do ciebie: „Nie mógłbym dać ci nic większego ponad dar Mojej Woli, która jest dla mnie Wszystkim, jest esencją Mojej Boskiej Istoty, jest Źródłem wszystkich Moich Atrybutów, Mojej Miłości, Mojego Życia, Moich dzieł, wszelkiego dobra i szczęścia.”

A teraz Pan mówi do ciebie: „Jeśli oddasz mi swoją wolę, ja dam ci Moją. Powodem, dla którego stworzyłem twoją wolę, było to, żebyś posiadał swoją małą wolę, aby móc Mi ją ofiarować, móc wymienić ją na Moją i połączyć ją z Moją.”

A teraz Pan mówi do ciebie: „Ukazałem ci to Moje pragnienie, Moje największe pragnienie, nie tylko dlatego, aby poinformować cię o tym, ale dlatego, by przekazć ci dar – Dar nad darami. Jeśli ci Go ukazałem to dlatego, że pragnę ci Go przekazać.”

A teraz Pan mówi do ciebie: „Jeśli powiesz mi tak, wezmę to na poważnie. Twoja mała ludzka wola jest dla Mnie cenna, pragnę połączyć ją z Moją Wolą, utożsamić ją z Moją, w taki sposób, aby nie było można odróżnić jednej od drugiej.

A teraz Pan mówi do ciebie: „Jeśli ze swej strony nie dasz już więcej życia swojej własnej woli, a na jej miejsce będziesz nieustannie wzywał Moją, wtedy przyjdzie taki moment, w którym odczujesz życie tylko Mojej Woli i będziesz postępować w sposób boski, jak Bóg, jak prawdziwe dziecko Boże, którym jesteś. Będziesz miał do dyspozycji Moją Wszechmoc, Moją Mądrość i Moją odwieczną Miłość. Wtedy popatrzę na Jezusa i ujrzę ciebie, popatrzę na ciebie i ujrzę Jezusa, i tak jak patrząc z wieczności na uwielbione Człowieczeństwo Jezusa widziałem ciebie i wszystkie inne stworzenia (jako pierwszą widziałem w Nim Jego Mamę), tak patrząc na ciebie zobaczę w tobie wszystko i wszystkich, a nawet Samego Siebie.”

„Jeśli mi pozwolisz – Jezus wielokrotnie mówi do Luizy – chcę być w tobie jednocześnie Widzem i Aktorem.”

Te słowa Jezusa są dokładnie tym, co papież Benedykt XVI powiedział w swojej pierwszej encyklice „Deus caritas est” (n. 17): „«Tak» naszej woli na Jego Wolę łączy rozum, wolę i uczucie w ogarniający wszystko akt miłości.(…) Chcieć tego samego i wspólnie to samo odrzucać, to właśnie starożytni uznali za prawdziwą treść miłości: stać się podobnym jedno do drugiego, co prowadzi do wspólnoty pragnień i myśli. Historia miłości między Bogiem a człowiekiem polega właśnie na fakcie, że ta wspólnota woli wzrasta w jedności myśli i uczuć, i w ten sposób nasza wola i Wola Boga stają się coraz bardziej zbieżne: Wola Boża przestaje być dla mnie obcą wolą, którą narzucają mi z zewnątrz przykazania, ale staje się moją własną wolą, która wychodzi z fundamentalnego doświadczenia tego, że w rzeczywistości Bóg jest mi bardziej bliski niż ja sam. W konsekwencji wzrasta nasze oddanie Bogu i Bóg staje się naszą radością.”

Czy Luiza Piccarreta Mała Córeczka Woli Bożej obwieszcza coś szczególnego?

Cytując słowa Jezusa: „W tych burzliwych i pędzących zawrotnie w kierunku zła czasach, nie mógłbym udzielić większej Łaski niż ta, którą jest ukazanie, że pragnę przekazać wielki Dar Królestwa Najwyższego ‘Fiat’.” Ściślej mówiąc, jest to spełnienie tego Królestwa, o które prosimy w Modlitwie Pańskiej „Ojcze Nasz”: począwszy od Luizy, Wola Boża musi być spełniana na ziemi w nowy sposób, w taki, w jaki jest spełniana w Niebie, gdzie jest Źródłem wszelkiego dobra i szczęścia, gdzie jest Życiem Boga i Jego dzieci. A zatem, Nasz Pan rozpoczyna Swoje nadzwyczajne Orędzie tymi słowami: „Przychodzę, aby pozostać z wami i aby żyć razem z wami i żyć tylko jedną Wolą, tylko jedną Miłością.

Prawdy Woli Bożej są jaśniejsze niż Słońce, ale żeby je zrozumieć trzeba całkowicie opróżnić się z własnej woli ludzkiej

Jeśli chcemy, aby Wola Boża była w nas źródłem życia:

– 1°, musimy dość dobrze wiedzieć, czego chcemy i czym Ona jest;

– 2°, musimy usunąć przeszkodę, jaką jest nasza własna wola ludzka.

Jak to powiedział Jan Chrzciciel: „On musi wzrastać, ja zaś stawać się mniejszym”. W każdym momencie możemy przywołać Wolę Bożą, aby „żyła” i „odrodziła się” w nas na nowo, ale tylko w takim stopniu, w jakim „umrzemy” dla naszej woli ludzkiej.

Przyjęcie tego Daru nie jest magiczną formułką czy jakąś modlitwą do odmówienia, ale – powtarzamy – trzeba wiedzieć, czym on jest, trzeba go chcieć i trzeba usunąć jedyną przeszkodę, jaką jest dawanie życia naszej woli – czynienie tego, czego my chcemy, gdy jest to sprzeczne z Wolą Boga.

Prawdy Woli Bożej są jaśniejsze niż Słońce, ale ten, kto nie jest całkowicie opróżniony z własnej woli ludzkiej, nie rozumie ich i nie docenia ich.

Luiza mówi: Myślałam sobie: Jezus mówi wiele rzeczy na temat Swojej Przenajświętszej Woli, ale wydaje się, że nie jest rozumiany. Nawet sami spowiednicy wydają się być sceptyczni i w obliczu tak ogromnego światła nie są ani oświeceni, ani poruszeni, by pokochać tak uwielbioną Wolę. A teraz, gdy o tym myślałam, Mój zawsze uwielbiony Jezus, zarzucając rękę wokół mojej szyi, powiedział do mnie: „Córko moja, nie dziw się temu. Kto nie jest całkowicie opróżniony z własnej woli, nie może nabyć pewnej wiedzy na temat Mojej, ponieważ wola ludzka tworzy, między Moją Wolą a swoją, chmurę i uniemożliwia poznanie wartości i efektów, które Moja Wola zawiera. Ale mimo to nie mogą powiedzieć, że nie jest światłem.” (23.06.1922)

„Świętość życia w Mojej Woli nie posiada dróg ani drzwi, ani kluczy, ani pomieszczeń. Zalewa wszystko, jest jak powietrze, którym się oddycha, którym wszyscy muszą i mogą oddychać. Jeśli tylko dusza tego zapragnie i odłoży na bok swoją wolę ludzką, Wola Boża pozwoli duszy oddychać Sobą i da jej życie, efekty oraz wartość życia Moją Wolą. A jeśli nie jest znana, jak mogą pokochać czy zapragnąć życia tak świętego? (16.07.1922)

Bóg przekazuje swój Dar bez ograniczeń już od pierwszej chwili, ale stworzenie przyjmuje go stopniowo.

Stworzenie musi się najpierw przygotować, musi poznać go dość dobrze, pokochać i zapragnąć go. Musi dostarczyć wystarczających dowodów wierności, być gotowym do wszelkiej ofiary, ażeby Wola Boża mogła w nim zamieszkać. Tylko wtedy darowizna zostanie całkowicie zrealizowana:

Chcę usłyszeć „tak” od stworzenia i pragnę, aby było jak miękki wosk, gotowe na wszystko, co chcę z nim uczynić. Co więcej, musisz wiedzieć, że zanim ostatecznie wezwę je do życia w mojej Woli, przywołuję je od czasu do czasu i ogołacam je ze wszystkiego. Sprawiam, że odbywa coś w rodzaju sądu […]. Ileż razy nie zrobiłem tego wobec ciebie! Wszystkie te rzeczy to warunki, aby przygotować duszę do życia w mojej Woli (06.03.1919).

 „Oto dlaczego tak wiele łask i tak wiele przekazów o Mojej Woli: to Świętość Mojej Woli, która tego wymaga, która wymaga, aby Wola Boża, zanim zostanie umieszczona w duszy, była najpierw poznana, kochana i szanowana oraz miała możliwość rozwinięcia w duszy wszystkich Swoich Cnót i Swojej Mocy i była otoczona Naszymi własnymi Łaskami.” (14.07.1922)

„Właśnie dlatego potrzebne są warunki do przygotowania duszy, potrzebne jest poznanie daru, szacunek i uznanie, a także miłość do samego daru. Zatem poznanie Mojej Woli jest jakby zwiastunem daru Mojej Woli, zwiastunem daru, który pragnę przekazać stworzeniom. Wiedza przygotowuje drogę, wiedza jest jak umowa, którą pragnę sporządzić, aby przekazać dar, który chcę ofiarować. Im więcej wiedzy przekazuję duszy, tym więcej ma motywacji, by pragnąć tego daru i ponaglać Boskiego Pisarza, żeby złożył ostatni podpis potwierdzający, że dar do niej należy i że jest w jego posiadaniu. Tak więc znakiem, że chcę przekazać w tych czasach ten dar Mojej Woli jest wiedza o Niej.” (25.12.1925)

Dziewięć eksplozji miłości Jezusa podczas swego Wcielenia

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

Byłam pogrążona w kontemplacji, a ponieważ dzisiaj rozpoczyna się Nowenna do Dzieciątka Jezus, rozmyślałam o dziewięciu eksplozjach Jego Poczęcia, o których Jezus opowiedział mi tak czule i które zapisane są w pierwszym tomie dziennika. Odczuwałam głęboką niechęć, żeby przypomnieć o tym spowiednikowi, ponieważ gdy je czytał, powiedział mi, że chciałby je przedłożyć publicznie w naszej kaplicy.

Gdy o tym myślałam, moje maleńkie Dzieciątko Jezus, takie malusieńkie, pojawiło się na moich ramionach i głaszcząc mnie swoimi rączkami, powiedziało do mnie: Jakże piękna jest moja mała córeczka! Jakże piękna! Jak bardzo powinienem ci dziękować za to, że Mnie wysłuchałaś!

A ja: Miłości moja, co też Ty mówisz? To ja powinnam Ci dziękować za to, że ze mną rozmawiałeś i za to, że byłeś moim nauczycielem i z tak wielką miłością udzieliłeś mi tak wielu lekcji, których nie byłam godna.

A Jezus: Ach, córko moja! Do jak wielu pragnę mówić, ale oni Mnie nie słuchają, zmuszają Mnie do milczenia i gaszą moje płomienie. Powinniśmy więc dziękować sobie nawzajem, ty powinnaś dziękować Mi, a Ja tobie. A właściwie, dlaczego chcesz się sprzeciwiać czytaniu dziewięciu eksplozji? Ach, ty nie wiesz, ile życia, ile miłości i ile łask one w sobie zawierają! Musisz wiedzieć, że moje Słowo jest twórcze i gdy opisywałem ci dziewięć eksplozji Miłości mojego Wcielenia, nie tylko wznawiałem swoją miłość, którą okazałem podczas swojego Wcielenia, lecz także tworzyłem nową miłość, ażeby zalać stworzenia i nakłonić je do oddania się Mi. Tymi dziewięcioma eksplozjami mojej Miłości, które z tak czułą miłością i prostotą ci ukazałem, dałem wstęp do wielu innych lekcji, których miałem ci udzielić o moim Bożym Fiat w celu utworzenia Jego Królestwa. A teraz, gdy są czytane, moja miłość jest wznawiana i zwielokrotniana. Czy nie chcesz, żeby moja miłość się zwielokrotniła i wypłynęła na zewnątrz, i przepełniła inne serca? Czy nie chcesz, żeby przygotowała serca, aby mogły się przysposobić do lekcji o mojej Woli i tym samym dały Ją poznać i pozwoliły Jej królować?

A ja: Moje drogie Dziecko, myślę, że wielu mówiło już o Twoim Wcieleniu.

A Jezus: Tak, tak, mówiło, ale nie były to słowa zaczerpnięte z powierzchni morza mojej miłości. Tak więc były to słowa, które nie posiadały ani czułości, ani pełni życia. Natomiast tych kilka słów, które powiedziałem tobie, zaczerpnąłem z wnętrza życia, ze źródła mojej Miłości. Zawierają taką żywotność, nieodpartą siłę i czułość, że tylko umarli nie poczują litości do Mnie, małej Dzieciny, która znosiła tyle boleści już od samego łona Niebieskiej Mamy. (Tom 25, 16 grudnia 1928)

Nowenna Bożego Narodzenia 

Nowenna Bożego Narodzenia

Boże Narodzenie przygotowane i opowiedziane przez Luizę Piccarretę to dziewięć eksplozji Miłości Jezusa w łonie swej Matki wyrażonych w nowennie przygotowującej do święta Bożego Narodzenia.

Nowenna ukazuje niezgłębioną miłość i niezgłębione cierpienia naszego błogosławionego Pana Jezusa Chrystusa z miłości do nas i dla zbawienia dusz.

Nowenna została zaczerpnięta z pierwszego tomu dziennika Luizy Piccarrety, Małej Córeczki Woli Bożej.

Miłować Boga tą samą Miłością, jaką Syn – Jezus Chrystus miłuje Ojca

miłować Boga jak Chrystus

Bóg stworzył nas po to, aby móc dzielić się z nami Swoim Życiem, Swoją Miłością, Swoim Szczęściem i Swoją Chwałą, aby dać upust Swojej nieskończonej Miłości, aby nas kochać i być przez nas kochanym (a w tym zawiera się nasze szczęście).

A więc miłość, przez wzgląd na sprawiedliwość, wymaga odwzajemnienia. Ale w jaki sposób stworzenie mogło rywalizować w miłości z Bogiem? Jak mogło spełnić prawa Sprawiedliwości, miłując „minimalną” miłością Tego, Który kocha nas Miłością nieskończoną i wieczną? Czy dla Boga wystarczającym byłaby „świadomość”, że skoro stworzenie jest małe i ograniczone i „nic nie można z tym zrobić”, to musi się pogodzić z istotnym nieodwzajemnieniem Swojej Miłości ze strony stworzeń? „Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych”.

Tak więc On Sam przygotował rozwiązanie: ofiarować stworzeniu Swoje własne Serce, tak aby stworzenie mogło się Mu odwzajemnić na równi. Przekazać stworzeniu w Darze źródło Swojej własnej Miłości, Swoją Wolę Bożą.

Naturalnie Dar ten nie jest częścią natury człowieka, ale jest bezwzględnie darem czystej łaski, Darem całkowicie niezasłużonym. Stworzenie nie potrzebuje nic innego uczynić, jak tylko poznać ten Dar i go przyjąć. Ten najwyższy Dar, ta królewska i Boska korona jest tym, co ustanawiało człowieka dziedzicem i królem, „Adama, synem Bożym”, małym „bogiem” na podobieństwo swego Stwórcy i Ojca.

Za pośrednictwem daru Woli Bożej człowiek mógł i powinien był kochać Boga tą samą Miłością, jaką Syn kocha Ojca, mocą Ducha Świętego, który jest Miłością.

To, co pochodzi z Jedności i różnicuje się w Trzech Osobach, powraca do Jedności, wypalając się Miłością. W ten sam sposób i tylko tak, człowiek, który wyszedł od Boga powinien (dobrowolnie) powrócić do Boga.

Ubogie ludzkie słowa! Rzeczywistość Boga nieskończenie przerasta marne pojęcia, które człowiek potrafi sformułować i które, choć są ograniczone, i (z pewnością) nieadekwatne, to z tego powodu nie są błędne: Błogosławieństwo Jezusasą jak ludzie, ograniczone.

„Albowiem tych, których od wieków poznał, tych też przeznaczył na to, by się stali na wzór obrazu Jego Syna, aby On był pierworodnym między wielu braćmi. Tych zaś, których przeznaczył, tych też powołał, a których powołał – tych też usprawiedliwił, a których usprawiedliwił – tych też obdarzył chwałą.” (Rz 8,29-30)

Odwiecznie przeznaczeni, czyli odwiecznie powołani (do istnienia = stworzeni), tak więc odwiecznie usprawiedliwieni (czyli odkupieni), tak więc odwiecznie obdarzeni chwałą. To z Jego strony, a teraz to od nas zależy, aby potwierdzić, czyli uprawomocnić to z naszej strony, tak aby było to na zawsze.

Nasze odwieczne powołanie

„Staniecie się jak Bóg” – zaproponował Ewie ojciec kłamstwa, „stać się jak Bóg”, na własną rękę, uwalniając się od Boga. To tak, jakby promień słońca mógł istnieć, a nawet stać się słońcem, odrywając się od słońca!

Tym jest nasze odwieczne powołanie – stać się jak Bóg przez czystą łaskę oraz dzięki Jego dobroci i hojności. My nie „jesteśmy” jak Bóg, ale Bóg wzywa nas, byśmy „stali się” tacy jak On, nie w naszym bycie stworzonym czy naturze ludzkiej, ale żyjąc i miłując Jego własną Wolą i Jego własną Miłością:

„Tak samo Boska Jego wszechmoc udzieliła nam tego wszystkiego, co się odnosi do życia i pobożności, przez poznanie Tego, który powołał nas swoją chwałą i doskonałością. Przez nie zostały nam udzielone drogocenne i największe obietnice, abyście się przez nie stali uczestnikami Boskiej natury. (2 P 1,3-4)

Dlatego przepasawszy biodra waszego umysłu, [bądźcie] trzeźwi, miejcie doskonałą nadzieję na łaskę, która wam przypadnie przy objawieniu Jezusa Chrystusa. (1 P 1,13) „Synowie w Synu!”

„[Proszę w nich], aby Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam ducha mądrości i objawienia w głębszym poznaniu Jego samego. [Niech da] wam światłe oczy serca tak, byście wiedzieli, czym jest nadzieja waszego powołania, czym bogactwo chwały Jego dziedzictwa wśród świętych i czym przemożny ogrom Jego mocy względem nas wierzących – na podstawie działania Jego potęgi i siły.” (Ef 1, 17-19)

„Niechaj się stanie światłość” – jasne idee w odniesieniu do treści Wiary, szczególnie w tym czasie zagubienia duchowego

„Niechaj się stanie światłość”

Należy posiadać jasne idee i jasne poglądy w odniesieniu do treści Wiary, szczególnie w tym czasie zamieszania i zagubienia duchowego. Powiedzmy teraz wraz z Bogiem „Niechaj się stanie światłość”, z miłości do Prawdy, ponieważ w ciemnościach, w niejasności, we mgle znajduje się oszustwo i pułapka „ojca kłamstwa”.

1 – „Wiedz, że Bóg jest BOGIEM”. Jest tylko jeden Bóg. I Bóg to Trzy Osoby, a nie cztery.

„Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz”, powiedział Jezus do kusiciela.

Jezus Chrystus jest Osobą Boską, Drugą Osobą Trójcy, Synem „zrodzonym, a nie stworzonym, współistotnym Ojcu” („z tej samej Istoty Ojca”, czyli posiada z Nim tę samą i jedną „Substancję”, czyli Istotę Bożą). Jezus Chrystus jest Niestworzonym Obrazem Ojca, „Słowem”, jest „Drugim Ja” Ojca.

Jezus Chrystus przez Swoje Wcielenie posiada dwie Natury: Swoją Boskość, prawdziwy Bóg z natury, niestworzony, więc nieskończony i wieczny oraz Swoje Człowieczeństwo, prawdziwy Człowiek, stworzenie, więc ograniczony i doczesny.

Jezus Chrystus jest „współtwórcą” wraz z Ojcem i z Duchem Świętym: choć jako Trzy Osoby Boskie są nierozłączni w Swym Życiu i w Swych Dziełach, to każdej z Trzech Osób Boskich przypisuje się dzieło, w którym jest bohaterem – Ojcu Stworzenie, Synowi Zbawienie i Duchowi Świętemu Uświęcenie.

Jezus Chrystus jest „Pierworodnym” wobec każdego stworzenia. Wszystkie inne stworzenia zostały stworzone przez Niego, ze względu na Niego, dla Niego i w Nim. (J 1,3; Kol 1,15-17)

2 – Dziewica Maryja – „Drugorodna” Ojca

Dziewica Maryja jest i może być nazwana „Drugorodną” Ojca, poznana, chciana, powołana, kochana, a więc stworzona w Jezusie, ze względu na Jezusa (aby być Jego Matką) i razem z Jezusem „w tym samym wiecznym Dekrecie o predestynacji”. „Co Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela”.

Dziewica Maryja jest tylko stworzeniem, nie jest Stwórcą ani nie jest częścią Trójcy. Jest osobą ludzką, posiada tylko naturę ludzką, ale doskonałą i niepokalaną, więc jest (tak jak natura ludzka Jezusa Chrystusa) ograniczona i doczesna. Dziewica Maryja zawdzięcza Bogu przyczynę swego istnienia. Natomiast Bóg nie zawdzięcza Swego istnienia nikomu, ale tylko Sobie. Bóg nie może nie istnieć.

3 – „Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam”

Stworzenie Adama„A wreszcie rzekł Bóg: „Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam, więc na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę.” (Rdz 1,26-27) Zauważamy, że Bóg mówi w liczbie pojedynczej (jeden Bóg) i działa w liczbie mnogiej (Trzy Osoby).

Podwójna „wersja” człowieka (mężczyzna i kobieta) odzwierciedla to, że został on stworzony „na obraz” Boga.

Początkowo Bóg stworzył jednego człowieka, mężczyznę (Adama), z którego w drugiej chwili wydobył kobietę. Z jednej istoty uczynił dwie – Adama i Ewę, mężczyznę i kobietę, wezwanych w trzeciej chwili, aby stać się ponownie jednością („jednym ciałem”, nie w istocie, ale w życiu), jednością wyrażoną w trzeciej osobie, w synu.

Tak więc obraz Trójcy Osób Boskich znajduje się w człowieku indywidualnie jako jedna osoba (mianowicie obraz ten znajduje się w trzech władzach jego ducha: w woli, rozumie i pamięci, które odpowiednio są darem Ojca, Syna i Ducha Świętego), a w rodzinie jako wielość osób (mąż lub ojciec, żona lub matka oraz syn) – mała trójca stworzona, obraz Trójcy Przenajświętszej, z którą ta mała trójca powinna dzielić tę samą Miłość i to samo Życie, powołana, aby zaludnić Niebo, czyli Raj po czasie próby na ziemi.

4 – „Obraz i podobieństwo” nie są tym samym

Obraz Boży jest obecny w naturze ludzkiej, w jej bycie, w bycie, który Bóg stworzył, biorąc za wzór Samego Siebie. Podobieństwo do Boga, człowiek powinien wykazywać swym życiem, czyli w sposobie miłowania, działania i w byciu płodnym. Człowiek miał być jak Bóg w sposobie życia, miał myśleć, tak jak myśli Bóg, widzieć wszystko, tak jak widzi to Bóg, miłować tą samą, wieczną i nieskończoną Miłością Boga. Miał mieć te same upodobania, to samo szczęście, te same prawa Boskie (całkiem inne niż ludzkie!). Miał postępować w ten sam sposób jak Bóg, żyć tym samym Życiem Trójcy Przenajświętszej, Ich uwielbioną Wolą, która jest źródłem Ich dzieł, źródłem Ich Życia, źródłem wszystkich atrybutów Bożych, Ich Woli (Pragnień) oraz Ich szczęścia!

W naturalnym ludzkim życiu Bóg umieścił obraz Swego własnego Życia. W Życiu nadprzyrodzonym Łaska, czyli Bóg daje człowiekowi udział w Swym ,Życiu, czyni go podobnym do Siebie, dając mu podobieństwo Swego Życia.

5 – Dylemat: Bóg czy własne „ja”

Człowiek stworzony na obraz Boga, a zatem odpowiedzialny za swoje życie i swoje przeznaczenie, posiadający więc wolną wolę (nie mylić z wolnością), został postawiony przez Boga w obliczu tego dylematu: Bóg czy własne „ja”, miał zadecydować, czy przyjąć Wolę Boga, czy dać życie własnej woli ludzkiej.

To była konieczna i chciana przez Boga próba, aby Bóg mógł utwierdzić go jako syna.

Ale w tej próbie człowiek ulega pokusie, którą podsuwa mu szatan, aby go zniszczyć.

Decyzja ta nie była i nie jest prawdziwym „wyborem”. Bóg nie powiedział człowiekowi, że ma „wybrać” (wybór między dobrem a złem, między życiem a śmiercią, między prawdą a kłamstwem nie jest sprawiedliwy, tak jak nie jest sprawiedliwym wybór między Chrystusem a Barabaszem!), ale, że ma zdecydować się na dobro, na prawdę, na życie, na Boga, na Wolę Bożą, a nie na cokolwiek z tych dwóch rzeczy! Wybieramy pomiędzy dwoma lub więcej rzeczami, które od początku uważane są za porównywalne. Wybieramy zatem, kiedy nie znamy ich prawdziwej wartości i nie wiemy, która z nich jest bardziej opłacalna, ale kiedy to wiemy, wtedy nie potrzebujemy wybierać. Wybór łączy się z niewiedzą. „Wybór pomiędzy dobrem a złem”, po tym, jak Bóg ukazał nam, czym jest dobro, jest niedopuszczalny, jest zniewagą. Dlatego Bóg wymaga od człowieka nie wyboru, lecz decyzji.

Owoce BożeDecyzja ta wyraża się w posłuszeństwie wobec Bożego nakazu, aby nie spożywać owoców z drzewa poznania dobra i zła.

Albowiem jedną rzeczą było drzewo raju, inną był owoc z drzewa, a jeszcze inną to, co spowodowałoby spożycie tego owocu.

Co więcej, były dwa drzewa – drzewo „Życia” i drzewo „poznania dobra i zła”. Bóg powiedział, żeby nie jeść z tego drugiego, gdyż nie przyniosłoby to życia, lecz śmierć.

Drzewo Życia było obrazem Woli Bożej, drzewo poznania dobra i zła (poznania, które nie jest życiem) było obrazem woli ludzkiej. Spożywanie z niego (danie życia własnej woli ludzkiej wbrew Woli Bożej) nie przyniosłoby życia, lecz śmierć.

Te dwa drzewa były czymś w rodzaju „sakramentów”, ponieważ ustanowione przez Boga Ojca Stworzyciela, a w swej materialności oznaczały duchową rzeczywistość i jednocześnie ją przekazywały. Musiały zatem posiadać rzeczywistość materialną, aby mogły wyrazić znaczenie duchowe.

Ich owoce, zarówno pierwszego, jak i drugiego, musiały być zatem prawdziwymi owocami materialnymi (nigdzie nie mówi się, że było to słynne „jabłko”). Posiadały jednak specyficzne znaczenie: „owoc Boży” albo „owoc ludzki”, w każdym razie owoc łona, owoc prokreacji. Owoc błogosławiony i Boży, to ten Maryi. Owoc pozbawiony błogosławieństwa i ludzki, to ten Ewy, a raczej to jej pierworodny syn Kain, „który pochodził od Złego”, jak mówi nam Pismo Święte (1 J 3,12).

Poznanie Słowa Bożego, czytając Je w świetle Słońca Woli Bożej

poznanie Woli Bożej

Nie możemy pokochać tego, czego nie znamy. Kochamy w takim stopniu, w jakim znamy

„Świętość Mojej Woli pragnie być poznana… Ale jeśli nie jest znana, jak mogą pokochać czy zapragnąć życia tak świętego?” (16.07.1922)

„Wiedza jest okiem duszy. Dusza, która nie posiada wiedzy jest jak ślepa na te dobra i prawdy. W Mojej Woli – mówi Jezus – nie ma dusz ślepych, wręcz przeciwnie, każda wiedza daje im szersze pole widzenia.” (02.04.1923)

Do czego potrzebna jest każda nowa wiedza na temat Woli Bożej?

„Za każdym razem, gdy mówię ci o Mojej Woli i gdy nabywasz nowe poznanie i nową wiedzę, o tyle większą wartość ma twój czyn w Mojej Woli i tym większe bogactwa zdobywasz.

To jest tak jak z człowiekiem, który posiada pewien klejnot i wie, że klejnot ten ma wartość jednego grosza. Posiada on zatem jeden grosz. Pewnego dnia pokazuje swój klejnot rzeczoznawcy, który wycenia go na pięć tysięcy złotych. Otóż człowiek ten nie posiada już jednego grosza, lecz pięć tysięcy złotych. Po pewnym czasie ma okazję pokazać swój klejnot jeszcze bardziej doświadczonemu rzeczoznawcy, który go zapewnia, że klejnot ma wartość sto tysięcy. Rzeczoznawca jest chętny go kupić, jeśli ten zechce go sprzedać. Teraz człowiek ten posiada sto tysięcy złotych. W zależności od tego, w jakim stopniu zna wartość swojego klejnotu, o tyle wzbogaca się i czuje większą miłość do klejnotu, otacza go większym szacunkiem, przechowuje go z większą troskliwością, wiedząc, że to cały jego majątek, podzas gdy wcześniej uważał go za nic. Klejnot jednak nie zmienił się, jest taki, jaki był, zmiany dokonał ów człowiek, poznając wartość, jaką posiada klejnot.

Przenajświętsze Serce JezusaTak samo dzieje się z Moją Wolą, jak i z cnotami. W zależności od tego, jak dusza rozumie ich wartość i ile wiedzy nabywa na ich temat, tyle nowych wartości i nowego bogactwa zyskuje w swoich czynach. Tak więc im lepiej poznasz Moją Wolę, tym więcej wartości uzyska twój czyn. Och, gdybyś tylko wiedziała, jakie morza łask rozpościeram między Mną a tobą za każdym razem, gdy mówię ci o efektach Mojej Woli, umarłabyś z radości i świętowałabyś, jak gdybyś objęła nowe królestwa swoim panowaniem.” (25.08.1921) 

W miarę jak Jezus pozwala poznać duszy Swoją Wolę, poszerza jej możliwości i przygotowuje ją do lepszego Jej poznania. (02.09.1921).

Spełniać Wolę Bożą, czyli wiernie wypełniać to, czego Ona pragnie lub akceptować to, co dopuszcza, nie jest nowością. Czynili to wszyscy Święci wszystkich czasów, ponieważ bez Niej nie może zaistnieć żadna cnota ani świętość. Ale każdy może z Niej czerpać i nawiązać z Nią relację w takim stopniu, w jakim jest mu dane Ją poznać:

Oczywiście, że byli Święci, którzy zawsze spełniali Moją Wolę, lecz czerpali z Mojej Woli w takim stopniu, w jakim Ją poznali. Wiedzieli, że spełnianie Mojej Woli było największym aktem, tym, który oddawał Mi największa cześć i który prowadził do świętości i z tym też zamiarem spełniali Ją i to czerpali, ponieważ bez Mojej Woli nie ma żadnej świętości, żadne dobro ani żadna świętość, mała czy duża nie może bez Niej zaistnieć.” (06.11.1922)

Prawda jest nieskończona, Objawienie jest kompletne, ale nigdy się nie skończy

„Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, – Jezus powiedział podczas Ostatniej Wieczerzy – ale teraz [jeszcze] znieść nie możecie. (J 16,12) „Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek usłyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe.” (J 16,13)

Objawienie, jak uczy nas Kościół, jest tylko Jedno: Ojciec jest Objawionym, Syn Jezus Chrystus jest Objawieniem Ojca, Duch Święty jest Tym, Który objawia.

Światło Woli BożejObjawienie jest więc nieskończone i wieczne, nie zostało zakończone ani nigdy się nie skończy. Prawdą jest, że „Ojciec wypowiedział Swoje ostateczne Słowo”, kiedy posłał Swego Syna na świat, ale Syn Zmartwychwstał i żyje, i nigdy nie przestanie objawiać nam Ojca.

Objawienie zostało nam dane w Piśmie Świętym (kompletne i doskonałe) i w Tradycji Świętej, która je wyjaśnia i stopniowo rozjaśnia. A zatem, jeśli „Księga” jest kompletna i nawet jedna stronica nie można być do niej dodana, to „Światło” niezbędne do jej lektury stale rośnie. Jednym jest czytać ją w świetle „gwiazd i księżyca”, a drugim w świetle „Słońca” Woli Bożej. To właśnie przynoszą nam pisma Luizy, „małej Córeczki Woli Bożej”.

I dlatego Apostołowie z żywym pragnieniem spoglądali w przyszłość:

Św. Paweł mówi: „Noc się posunęła, a przybliżył się dzień. Odrzućmy więc uczynki ciemności, a przyobleczmy się w zbroję światła!” (Rz 13,12).

Św. Piotr: „Miejcie doskonałą nadzieję na łaskę, która wam przypadnie przy objawieniu Jezusa Chrystusa.” (1 P 1,13)

A Św. Jan: „Umiłowani, teraz jesteśmy dziećmi Bożymi, a jeszcze się nie okazało, czym będziemy. Wiemy, że gdy się okaże, będziemy do Niego podobni, gdyż ujrzymy Go takim, jakim jest.” (1 J 3,2) lub „Przez to miłość osiąga w nas kres doskonałości, że mamy pełną ufność na dzień sądu, ponieważ tak, jak On jest [w niebie], i my jesteśmy na tym świecie.” (1 J 4,17)

A Luizie Jezus mówi: „…Zachowałem większe łaski dla tych, którzy o Mnie piszą, ponieważ są oni kontynuacją Mojego Życia ewangelicznego, rzecznikami Mojego Słowa, a to, czego nie powiedziałem w Mojej Ewangelii, zachowuję, aby powiedzieć tym, którzy mają o Mnie napisać. Nie skończyłem wówczas nauczać, zawsze muszę nauczać, tak długo, jak długo będą istnieć pokolenia.” (14.02.1922)

Czy „życie w Woli Bożej” nie jest może tym spełnianiem Woli Boga, który znają i spełniają wszyscy Święci?

Wszyscy Święci a Wola Boża

To oczywiste, że mamy do czynienia z czymś nowym. Dla przykładu, Jezus mówi do Luizy: „Sami Święci jednoczą się ze Mną i świętują, czekając z niecierpliwością, aby ich siostra zastąpiła ich własne czyny, święte w porządku ludzkim, ale nie w porządku boskim. Błagają Mnie, abym jak najszybciej wprowadził stworzenie do tego boskiego środowiska (13.02.1919)

W innym miejscu Luiza mówi: „Czy to możliwe, że Jezus pozwolił, aby upłynęło tak wiele wieków bez poznania tych cudów Woli Bożej i że spośród tak wielu Świętych nie wybrał  jednego, który dałby początek tej w pełni Boskiej świętości? Byli przecież Apostołowie i wielu innych wielkich Świętych, którzy zadziwili cały świat…” (03.12.1921)

Spełniać Wolę Bożą, czyli wiernie wypełniać to, czego Ona pragnie lub akceptować to, co dopuszcza, nie jest nowością. Czynili to wszyscy Święci wszystkich czasów, ponieważ bez Niej nie może zaistnieć żadna cnota ani świętość. Ale każdy może z Niej czerpać i nawiązać z Nią relację, w takim stopniu, w jakim jest mu dane Ją poznać:

„Moja Miłości i Moje Życie, nie mogę się jeszcze przekonać. Jak to możliwe, że nie było żadnego Świętego, który nieustannie spełniał Twoją Przenajświętszą Wolę i żył w sposób, o którym teraz mówisz – w Twojej Woli?” A Jezus: Oczywiście, że byli Święci, którzy nieustannie spełniali Moją Wolę, lecz czerpali z Mojej Woli w takim stopniu, w jakim Ją poznali. Wiedzieli, że spełnianie Mojej Woli było największym aktem, tym, który oddawał Mi największą cześć i który prowadził do świętości, i z tym też zamiarem spełniali Ją i to czerpali, ponieważ bez Mojej Woli nie ma żadnej świętości, żadne dobro ani żadna świętość, mała czy duża nie może bez Niej zaistnieć.” (06.11.1922) 

Słońce Woli Bożej„Córko moja, w Mojej Odwiecznej Woli znajdziesz wszystkie czyny, zarówno Moje, jak i Mojej Mamy. Czyny te jakby wewnątrz płaszcza, przeplatały wszystkie czyny wszystkich stworzeń, od pierwszego do ostatniego, które ma zaistnieć. Płaszcz ten utworzony był, jakby z dwóch części. Jedna jego część unosiła się do Nieba, aby oddać Mojemu Ojcu, mocą Woli Bożej, wszystko to, co stworzenia były Mu winne: miłość, chwałę, zadośćuczynienie i wynagrodzenie. Druga część pozostawała w obronie i jako pomoc dla stworzeń.

Nikt inny nie wszedł w Moją Wolę Bożą, aby czynić wszystko to, co czyniło Moje Człowieczeństwo. Moi Święci spełniali Moją Wolę, ale nigdy nie wkroczyli do Jej wnętrza, aby czynić wszystko to, co czyni Moja Wola i aby w mgnieniu oka podjąć wszystkie czyny (od pierwszego do ostatniego człowieka), stając się ich aktorem, widzem i tym, który przebóstwia. Stworzenie, które spełnia Moją Wolę, nie jest w stanie czynić tego wszystkiego, co Moja Odwieczna Wola zawiera, a raczej zstępuje Ona do niego tylko w ograniczonym zakresie, w takim, w jakim może Ją w sobie pomieścić.

Tylko ten, kto wkracza do wnętrza, może powiększać i rozchodzić się jak światło słoneczne w wiecznych lotach Mojej Woli i odnajdując czyny Moje i Mojej Mamy, dodawać do nich swoje. Spójrz w Moją Wolę: czy są tam może czyny innych stworzeń pomnożone w Moich i sięgające aż do ostatniego czynu, który ma się dokonać na tej ziemi? Spójrz dobrze, nie znajdziesz ani jednego. Oznacza to, że nikt tam nie wkroczył. Otwarcie drzwi Mojej Odwiecznej Woli przeznaczone było dla Mojej małej córeczki, po to, aby mogła ona połączyć swoje czyny z Moimi i z tymi Mojej Mamy i uczynić potrójnymi wszystkie Nasze czyny przed obliczem Najwyższego Majestatu i dla dobra stworzeń. A teraz, po otwarciu drzwi mogą tam wkroczyć także pozostali, pod warunkiem, że otworzą się na tak ogromne dobro. (24.01.1923)

Wypełnianie Woli Bożej nie jest niczym nowym. Nowością jest to, że Bóg zaprasza nas do życia w Swojej Woli, tak jak Ojciec, Syn i Duch Święty żyją tą Swoją Odwieczną Wolą. Nowością jest Wola Boża działająca w stworzeniu i stworzenie działające w Niej na boski sposób.

Nowością jest ta Łaska nad łaskimi, ten Dar nad darami, aby nie tylko spełniać to, czego Bóg od nas oczekuje, ale żeby Jego Wola była naszą, aby była życiem naszego życia i abyśmy żyli i królowali wraz z Nią i w Niej.

Nowością jest ciągła wymiana woli ludzkiej i Bożej, ponieważ dusza w obawie przed swoją, prosi o zastąpienie jej we wszystkim i w każdym momencie, Wolą Boga, która przepełnia duszę radością, miłością i nieskończonymi dobrami, przywracając jej podobieństwo Boże utracone przez grzech oraz przywracając cel, do jakiego człowiek został stworzony przez Boga: aby żyć jak dziecko Boże i brać udział we wszystkich Jego dobrach.

Życie w Woli Bożej to świętość jeszcze niepoznana, którą dam poznać i która umieści ostatni, najpiękniejszy i najbardziej błyszczący ornament pośród wszystkich innych świętości (08.04.1918).

Bolesna godzina rozstania Jezusa z Maryją

Poniżej fragment tekstu zaczerpnięty z książki Luizy Piccarrety, Godziny Męki naszego Pana Jezusa Chrystusa (1 godzina, 5 po południu) opisujący bolesne rozstanie Jezusa z Maryją. 

Jezus żegna swoją Najświętszą Matkę

O Niebieska Mamo, zbliża się godzina rozstania, a ja przychodzę do Ciebie. O Matko, daj mi swoją miłość i swoje zadośćuczynienia, daj mi swój ból, bo wspólnie z Tobą chcę podążać krok w krok za ukochanym Jezusem.

A oto nadchodzi Jezus. Ty zaś z sercem przepełnionym miłością wybiegasz Mu naprzeciw, ale gdy Go widzisz tak pobladłego i zmartwionego, Serce Ci się ściska z bólu, słabniesz i niemal upadasz u Jego stóp… O moja słodka Mamo, czy wiesz, dlaczego ukochany Jezus przyszedł do Ciebie? Ach, przyszedł, żeby się po raz ostatni z Tobą pożegnać, żeby powiedzieć Ci ostatnie słowo, żeby otrzymać Twój ostatni uścisk! O Mamo, przytulam się do Ciebie z całą czułością, do jakiej zdolne jest to moje biedne serce, tak iż przyciśnięta i przytulona do Ciebie, ja również będę mogła otrzymać uściski uwielbionego Jezusa. Czy może mną wzgardzisz? A może nie jest pociechą dla Twojego Serca mieć blisko Ciebie duszę, która dzieli Twoje boleści, uczucia i zadośćuczynienia?

smutny Jezus

O Jezu, w tej tak rozdzierającej dla Twojego najczulszego Serca godzinie jakiejże nauki nam nie udzielasz o synowskim i kochającym posłuszeństwie wobec swojej Mamy! Jaka słodka harmonia łączy Ciebie i Maryję! Co za słodki zachwyt miłości, która się wzbija aż do tronu Przedwiecznego i się rozciąga, aby przynieść zbawienie wszystkim stworzeniom na ziemi!

O moja Niebieska Mamo, czy wiesz, czego oczekuje od Ciebie ukochany Jezus? Nic innego jak tylko ostatniego błogosławieństwa. Prawdą jest, że z każdej cząstki Twojej istoty nie płynie nic innego jak tylko błogosławieństwo i uwielbienie dla Twojego Stwórcy, ale Jezus, żegnając się z Tobą, chce usłyszeć słodkie słowa: błogosławię Cię, o Synu. I to błogosławię Cię usuwa z Jego uszu wszelkie bluźnierstwa i spływa słodko i łagodnie do Jego Serca. Jezus potrzebuje Twojego błogosławię Cię…, aby przysłonić nim wszystkie zniewagi doznane od stworzeń.

Ja również przyłączam się do Ciebie, o słodka Mamo. Na skrzydłach wiatru chcę obejść Niebo, żeby poprosić Ojca, Ducha Świętego i wszystkich aniołów o błogosławię Cię dla Jezusa i w ten sposób zanieść Mu Ich błogosławieństwo. A tu, na ziemi, chcę pójść do wszystkich stworzeń i prosić każde usta, każde uderzenie serca, każdy krok, każdy oddech, każde spojrzenie i każdą myśl o błogosławieństwo i uwielbienie dla Jezusa. A jeśli nikt nie zechce mi ich dać, to zamierzam uczynić to w ich imieniu. O ukochana Mamo, po kilkukrotnym obejściu wokół, prosząc Trójcę Przenajświętszą, aniołów, wszystkie stworzenia, światło słońca, zapach kwiatów, fale morza, każdy powiew wiatru, każdą iskrę ognia, każdy liść, który się porusza, migotanie gwiazd, każde drgnienie natury o błogosławię Cię dla Jezusa, przychodzę do Ciebie i łączę swoje błogosławieństwa wraz z Twoimi.

Moja ukochana Mamo, widzę, że doznajesz pocieszenia i ulgi i ofiarowujesz Jezusowi wszystkie moje błogosławieństwa jako zadośćuczynienie za bluźnierstwa i przekleństwa, które On otrzymuje od stworzeń… Gdy Ci to wszystko ofiarowuję, słyszę Twój drżący głos, który mówi: Synu, pobłogosław także i Mnie!

O moja słodka Miłości, Jezu, pobłogosław także i mnie wraz ze swoją Mamą. Pobłogosław moje myśli, moje serce, moje ręce, moje uczynki, moje kroki i wraz ze swoją Matką pobłogosław wszystkie stworzenia.

O moja Matko, patrząc na Oblicze zasmuconego Jezusa, pobladłe, smutne i udręczone, odżywa w Tobie pamięć o cierpieniu, które będzie musiał znieść wkrótce. Widzisz z wyprzedzeniem Jego oplutą Twarz i Ją błogosławisz, głowę przebitą cierniem, przewiązane oczy, Ciało zmasakrowane biczami, ręce i stopy przebite gwoździami, i dokądkolwiek On idzie, Ty towarzyszysz Mu swoim błogosławieństwem. Ja również towarzyszę Mu razem z Tobą. Gdy Jezus będzie smagany biczami, koronowany cierniem, policzkowany, przebijany gwoździami, znajdzie wszędzie razem z Twoim również i moje błogosławię Cię. […]

Godziny Męki naszego Pana Jezusa Chrystusa

Zadowolenie, jakie błogosławiony Jezus odczuwa, gdy rozważamy owe Godziny jest tak duże, że chciałby, aby przynajmniej jeden egzemplarz tych medytacji, do praktykowania, znajdował się w każdym mieście lub miasteczku, ponieważ gdy je rozważamy, dzieje się tak, jakby Jezus słyszał w tych zadośćuczynieniach odtwarzany swój własny głos i swoje własne modlitwy, które wznosił do Ojca podczas 24 godzin swojej bolesnej Męki. I jeśli byłoby to praktykowane przez przynajmniej kilka dusz w każdym mieście lub miasteczku, to wydaje mi się, że Jezus daje mi do zrozumienia, iż sprawiedliwość Boża zostałaby częściowo złagodzona… (Z listu Luizy Piccarrety)

Godziny Męki naszego Pana Jezusa Chrystusa nie są narracją czy zwykłym rozważaniem Męki Jezusa opisanej przez wielu innych autorów kościelnych. Są natomiast modlitwą na wzór gimnastyki lub szkoły życia, modlitwą, w której się jednoczymy z Jezusem, żeby nauczyć się czynić wraz z Nim i tak jak On  tego, co On czynił w swoim wnętrzu, aby nas odkupić.

 

«Tak» powiedziane Bogu szczytem wolności

słowa papieża Benedykta

Pewnego dnia Papież Jan Paweł II podczas rozmowy z dzienikarzem, zobaczył przechodzącego kardynała Ratzingera i wskazał na niego mówiąc: „To on jest światłem Kościoła”. To prawda. Świadczą o tym wszystkie jego nauki, a w szczególności audiencja w rok przed jego rezygnacją, która pokazuje nam, jak dobrze zna to, co Jezus objawił Luizie Piccarrecie. Niech Pan go nam zachowa!
Ojciec Pablo

Benedykt XVI, Audiencja generalna, 1 lutego 2012:

Drodzy bracia i siostry!
Dziś chciałbym omówić modlitwę Jezusa w Getsemani, w Ogrodzie Oliwnym. Sceneria, będąca tłem ewangelicznego opowiadania o tej modlitwie, jest szczególnie znacząca. Jezus po Ostatniej Wieczerzy wyrusza w kierunku Góry Oliwnej, modląc się razem z uczniami. Opowiada Marek Ewangelista: «Po odśpiewaniu hymnu wyszli w stronę Góry Oliwnej» (14, 26). Mowa jest prawdopodobnie o psalmach Hallelu, które śpiewa się, by podziękować Bogu za wyzwolenie ludu z niewoli i prosić o pomoc w teraźniejszości, w pojawiających się wciąż na nowo trudnościach i zagrożeniach. W drodze do Getsemani Jezus wielokrotnie wypowiada słowa odnoszące się do nieuchronnej śmierci, która jest Mu przeznaczona, i zapowiadające rychłe rozproszenie się uczniów.

Po dotarciu do posiadłości na Górze Oliwnej, również tej nocy Jezus idzie modlić się sam. Tym razem jednak dzieje się coś nowego: wydaje się, że nie chce zostać sam. Wielokrotnie Jezus oddalał się od tłumów i od uczniów i szedł «w miejsca pustynne» (por. Mk 1, 35) bądź «na górę», mówi św.Marek (por. 6, 46). Natomiast w Getsemani Jezus powiedział Piotrowi, Jakubowi i Janowi, żeby byli blisko Niego. Są to uczniowie, których wziął ze sobą na Górę Przemienienia (por. Mk 9, 2-13). Bliskość tych trzech podczas modlitwy w Getsemani jest znacząca. Również tej nocy Jezus będzie się modlił do Ojca «sam», ponieważ Jego więź z Nim jest absolutnie jedyna w swoim rodzaju i wyjątkowa: jest więzią Syna Jednorodzonego. Rzec by można nawet, że zwłaszcza tej nocy nikt nie może naprawdę zbliżyć się do Syna, który staje przed Ojcem w swojej tożsamości absolutnie wyjątkowej, wyłącznej. Jednakże Jezus, Jezus w agoniichoć dociera «sam» do miejsca, w którym będzie się modlił, chce, aby co najmniej trzech uczniów pozostało w pobliżu, w ściślejszej więzi z Nim. Ma to być bliskość przestrzenna, prosi o solidarność w momencie, gdy czuje, że śmierć się zbliża, ale przede wszystkim chodzi tu o bliskość w modlitwie, by wyrazić w pewien sposób wspólnotę z Nim, kiedy On przygotowuje się do wypełnienia do końca Woli Ojca, jest to też wezwanie do każdego ucznia, by szedł za Nim w drodze na krzyż. Opowiada ewangelista Marek: «Wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i począł drżeć oraz odczuwać trwogę. I rzekł do nich: ’Smutna jest moja dusza aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie’» (14, 33-34).

Zwracając się do trzech apostołów, Jezus jeszcze raz posługuje się językiem Psalmów: «Smutna jest moja dusza» — to wyrażenie z Psalmu 43 (por. 43 [42], 5). Mocna determinacja — «aż do śmierci» — nawiązuje do położenia, w którym znalazło się wielu wysłanników Bożych w Starym Testamencie, wyrażonego w ich modlitwie. Nierzadko wypełnianie powierzonej misji oznaczało bowiem, że musieli stawiać czoło wrogości, odrzuceniu, prześladowaniom. Mojżesz przeżywa w dramatyczny sposób próbę, którą było prowadzenie ludu przez pustynię, i mówi do Boga: «Nie mogę już sam dłużej dźwigać troski o ten lud, już mi nazbyt ciąży. Skoro tak ze mną postępujesz, to raczej mnie zabij, jeśli darzysz mnie życzliwością, abym nie patrzył na swoje nieszczęście» (Lb 11, 14-15). Również prorokowi Eliaszowi nie jest łatwo służyć Bogu i Jego ludowi. W Pierwszej Księdze Królewskiej napisane jest: «Wielki już czas, o Panie! Zabierz moje życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków» (19, 4).

Słowa Jezusa do trzech uczniów, których bliskości pragnie podczas modlitwy w Getsemani, objawiają, że w tej «godzinie» doświadcza On trwogi i niepokoju, po raz ostatni doświadcza głębokiej samotności właśnie wtedy, gdy urzeczywistnia się plan Boży. W tej trwodze i niepokoju Jezusa zawierają się odczuwane przez człowieka wielkie przerażenie w obliczu własnej śmierci, pewność, że jest ona nieuchronna, i ogrom zła, które dosięga naszego życia.

Skierowawszy do trzech apostołów zachętę, by zostali z Nim i czuwali na modlitwie, Jezus «sam» zwraca się do Ojca. Ewangelista Marek opowiada, że «odszedłszy nieco do przodu, padł na ziemię i modlił się, żeby — jeśli to możliwe — ominęła Go ta godzina» (14, 35). Jezus pada na twarz: modlitwa w tej postawie wyraża posłuszeństwo Woli Ojca, zawierzenie się Mu z pełną ufnością. Gest ten powtarza się na początku Liturgii Męki Pańskiej w Wielki Piątek, a także podczas profesji zakonnej i święceń diakonatu, kapłańskich i biskupich, by wyrazić w modlitwie również ciałem całkowite zawierzenie Bogu z ufnością. Potem Jezus prosi Ojca, by — jeśli to możliwe — ta godzina Go ominęła. Nie jest to tylko trwoga i niepokój człowieka w obliczu śmierci, lecz wstrząs, którego doznaje Syn Boga, patrząc na straszliwy ogrom zła, jakie będzie musiał wziąć na siebie, by je przezwyciężyć, pozbawić mocy.

Drodzy przyjaciele, my również w modlitwie musimy umieć przedstawiać Bogu nasze trudy, cierpienia doznawane w pewnych sytuacjach, w pewne dni, codzienny wysiłek, by Go naśladować, być chrześcijanami, a także ciężar zła, które widzimy w nas i wokół nas, ażeby On dał nam nadzieję, dał nam odczuć swoją bliskość, dał nam nieco światła na drodze życia.

Jezus modli się dalej: «Abba, Ojcze, dla Ciebie wszystko jest możliwe, zabierz ten kielich ode Mnie. Lecz nie to, co Ja chcę, ale to, co Ty [niech się stanie]» (Mk 14, 36). W tym wezwaniu mamy trzy znaczące wyrażenia. Na początku słowo, którym Jezus się posługuje, zwracając się do Ojca, zostaje powtórzone: «Abba, Ojcze» (Mk 14, 36a). Dobrze wiemy, że aramejskiego słowa Abba używało dziecko zwracające się do taty, wyraża ono zatem więź łączącą Jezusa z Bogiem Ojcem, więź czułości, miłości, ufności i zawierzenia. W środkowej części wezwania znajduje się drugi element: świadomość wszechmocy Ojca — «dla Jezus w GetsemaniCiebie wszystko jest możliwe» — będąca wprowadzeniem do prośby, w której raz jeszcze uwidocznia się dramat ludzkiej Woli Jezusa w obliczu śmierci i zła: «zabierz ten kielich ode Mnie». Jest jednak trzecie wyrażenie w modlitwie Jezusa, decydujące, w którym wola ludzka całkowicie pokrywa się z Wolą Bożą. Jezus kończy bowiem, mówiąc stanowczo: «Lecz nie to, co Ja chcę, ale to, co Ty [niech się stanie]» (Mk 14, 36c). W jedności Boskiej Osoby Syna ludzka Wola znajduje swoje pełne urzeczywistnienie, kiedy «Ja» całkowicie zawierza się «Ty» Ojca, zwanego Abba. Św. Maksym Wyznawca twierdzi, że od momentu stworzenia mężczyzny i kobiety ludzka wola nastawiona jest na Wolę Bożą i właśnie w «tak» powiedzianym Bogu wola ludzka jest w pełni wolna i się urzeczywistnia. Niestety, z powodu grzechu owo «tak» Bogu zamieniło się w swoje przeciwieństwo: Adam i Ewa myśleli, że «nie» Bogu było szczytem wolności, pełnym wyrazem samych siebie. Jezus na Górze Oliwnej z powrotem doprowadza ludzką wolę do pełnego «tak» Bogu; w Nim naturalna wola jest w pełni włączona w nastawienie, które jej daje Osoba Boska. Jezus przeżywa swoje życie zgodnie z tym, co jest istotą Jego Osoby: jest Synem Bożym. Jego ludzka wola zawiera się w «Ja» Syna, zawierzającym się całkowicie Ojcu. I tak Jezus mówi nam, że tylko poprzez upodobnienie swojej woli do Woli Bożej istota ludzka osiąga swoją prawdziwą wielkość, staje się «boska»; gdy przekraczamy siebie, tylko w «tak» Bogu urzeczywistnia się pragnienie Adama, nas wszystkich, by być naprawdę wolni. Tego właśnie dokonuje Jezus w Getsemani: kiedy wola ludzka zostaje włączona w Wolę Bożą, rodzi się prawdziwy człowiek, a my jesteśmy odkupieni.

Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w syntetyczny sposób naucza: «Modlitwa Jezusa podczas agonii w Ogrodzie Oliwnym i Jego ostatnie słowa na krzyżu pozwalają dostrzec niezmierzoną głębię Jego synowskiej modlitwy: Jezus wypełnia zamysł miłości Ojca; w to wołanie Słowa Wcielonego zostały włączone wszystkie lęki ludzkości wszystkich czasów, wszystkie prośby i akty wstawiennictwa w historii zbawienia. Jezus przedstawia je Ojcu, który je przyjmuje, ponad wszelkie oczekiwania wysłuchuje, wskrzeszając swojego Syna» (n. 543). Doprawdy, «w wewnętrzną tajemnicę Jezusa nigdzie nie mamy tak głębokiego wglądu, jak w modlitwie na Górze Oliwnej» (Jezus z Nazaretu, II, 171).

Drodzy bracia i siostry, codziennie w modlitwie Ojcze nasz prosimy Pana: «niech Twoja Wola się spełnia na ziemi, tak jak w niebie» (Mt 6, 10). Uznajemy zatem, że istnieje Wola Boża, która jest z nami i nas dotyczy, Wola Boża w stosunku do naszego życia, która dzień po dniu musi stawać się coraz bardziej odniesieniem dla naszej woli i dla naszego bytu; uznajemy też, że to w «niebie» dzieje się Wola Boża i że «ziemia» staje się «niebem», miejscem, gdzie jest miłość, dobroć, prawda, Boże piękno, tylko wtedy, gdy wypełniana jest Wola Boża. W modlitwie Jezusa do Ojca podczas tej strasznej i zadziwiającej nocy w Getsemani «ziemia» stała się «niebem»; «ziemię» Jego ludzkiej woli, zdjętą lękiem i niepokojem, wchłonęła Jego Boska Wola, dlatego Wola Boga wypełniła się na ziemi. Jest to ważne również w naszej modlitwie: musimy się nauczyć bardziej zawierzać Bożej Opatrzności, prosić Boga o siłę potrzebną do przekroczenia siebie, by odnowić Mu nasze «tak», by powtórzyć «bądź Twoja Wola», by upodobnić naszą wolę do Jego Woli. Jest to modlitwa, którą musimy odmawiać codziennie, bo nie zawsze łatwo przychodzi zdać się na Wolę Bożą, powtórzyć «tak» Jezusa, «tak» Maryi. Opowieści ewangeliczne o Getsemani w bolesny sposób ukazują, że trzej uczniowie, których Jezus wybrał, by byli blisko Niego, nie potrafili z Nim czuwać, dzielić Jego modlitwy, jak On przylgnąć do Ojca, i zmorzył ich sen. Drodzy przyjaciele, prośmy Pana, byśmy potrafili czuwać razem z Nim na modlitwie, codziennie wypełniali Wolę Bożą, nawet jeśli mówi o krzyżu, żyli w coraz większej zażyłości z Panem, by dać tej «ziemi» nieco Bożego «nieba». Dziękuję.

Nasze pragnienie przebywania w Woli Bożej, aby posiąść w nas Jezusa

Poświęcenie się Woli Bożej

Są ludzie przekonani, że „żyją w Woli Bożej”, ponieważ „dokonali aktu poświęcenia się” Woli Bożej, czyli przeczytali lub odmówili pewną modlitwę. Czy to wystarczy? Musimy jednak to wyjaśnić.

Wszyscy jako stworzenia znajdujemy się w Woli Bożej, gdyż poza Nią nic nie może istnieć ani nie może być wymyślone przez Boga, ale to, co jest istotne, to nasze pragnienie przebywania w Niej, aby posiąść w nas Jezusa. Mówimy tu o pragnieniu przebywania w Niej nie tylko ze względu na nasze istnienie, ale naszym życiem, a zatem nieustannie Ją wzywając, aby stała się naszym życiem we wszystkim, co nam przynosi lub o co nas poprosi.

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

„Odprawiałam moją zwyczajową adorację do Mojej Ukrzyżowanej Dobroci, mówiąc Mu: „Wnikam w Twoją Wolę, a raczej, podaj mi rękę i Ty Sam umieść mnie w bezmiarze Swojej Woli, abym nic nie uczyniła, co nie byłoby efektem Twojej Przenajświętszej Woli.” Teraz, gdy to mówiłam, pomyślałam sobie: „Jak to? Wola Boża jest wszędzie, już w Niej przebywam…, a mówię:  wnikam w Twoją Wolę?

Ale gdy o tym myślałam, mój słodki Jezus, poruszając się w moim wnętrzu, powiedział do mnie: „Córko moja, jednakże jest wielka różnica między tym, kto się modli czy działa, ponieważ Moja Wola go otacza i zgodnie ze Swoją naturą znajduje się wszędzie, a tym, kto z własnej woli, posiadając w sobie wiedzę na temat tego, co robi, wkracza w Boskie środowisko Mojej Woli, aby działać i się modlić.” (21.06.1923)

Świętość życia w Mojej Woli nie posiada dróg ani drzwi, ani kluczy, ani pomieszczeń. Zalewa wszystko, jest jak powietrze, którym się oddycha, którym wszyscy muszą i mogą oddychać. Wystarczy tylko, że tego zapragną i odłożą na bok wolę ludzką, wtedy Wola Boża pozwoli duszy oddychać Sobą i da jej życie, efekty oraz wartość życia Moją Wolą. A jeśli nie jest znana, jak mogą pokochać czy zapragnąć życia tak świętego? Jest ono największą chwałą, jaką stworzenie może Mi przynieść.” (16.07.1922)

Akt Poświęcenia się Woli Bożej

In Voluntate Dei! Deo gratias!

O godna uwielbienia i Boska Wolo, stoję tutaj wobec ogromu Twego światła, upraszając Twoją nieskończoną dobroć o otwarcie dla mnie drzwi i pozwolenie mi na wejście do Niej, abym mógł ukształtować moje życie całkowicie w Tobie, Boża Wolo. Dlatego upadając na twarz przed Twoim światłem, ja, najmniejszy ze wszystkich stworzeń przybywam, o uwielbiona Wolo, w małej grupie synów i córek Twojego Najwyższego Fiat.

twarz Jezusa

Upadając na twarz w swojej nicości, wzywam Twoje światło i błagam, aby mnie zalało i przyćmiło wszystko to, co nie należy do Ciebie, tak abym mógł oglądać, pojmować i żyć tylko w Tobie, Wolo Boża.

Będzie Ona moim życiem, ośrodkiem mojego rozumu, zachwytem mojego serca i całej mojej istoty. Nie chcę, aby kiedykolwiek ożyła w tym sercu ludzka wola. Odrzucę ją od niego i utworzę nowy Raj pokoju, szczęścia i miłości. Z Nią będę na zawsze szczęśliwy. Będę w posiadaniu niezrównanej siły i świętości, która uświęca wszystko i kieruje wszystko ku Bogu.

Upadając tutaj na twarz, błagam o pomoc Trójcę Przenajświętszą, aby mi dozwoliła żyć w sanktuarium Woli Bożej i tym samym przywróciła we mnie pierwotny porządek stworzenia, taki jaki był, gdy stworzenie zostało powołane do życia.

Niebieska Mamo, Wszechwładna Królowo Bożego Fiat, weź mnie za rękę i zamknij mnie w świetle Woli Bożej. Będziesz moim przewodnikiem i czułą Matką, nauczysz mnie jak żyć i utrzymać się w porządku i w obrębie Woli Bożej. Niebieska Władczyni, Twojemu Sercu powierzam całą moją istotę. Ty będziesz udzielała mi lekcji o Woli Bożej, a ja będę przysłuchiwał się im z największą uwagą. Okryjesz mnie Swoim płaszczem, a wąż piekielny nie będzie miał śmiałości wkroczyć do tego świętego Raju, aby mnie kusić i powodować upadek w labirynt ludzkiej woli.

Serce mojego największego Dobra, Jezu, Ty dasz mi Swoje płomienie, aby mnie spaliły, pochłonęły i stały się moim pokarmem dla ukształtowania we mnie życia Najwyższej Woli.

Święty Józefie, ty będziesz moim opiekunem, stróżem mojego serca i będziesz trzymał klucze mojej woli w swoich rękach. Będziesz zazdrośnie strzegł mojego serca i nigdy więcej już mi go nie zwrócisz, abym był pewien, że nigdy już nie opuszczę Woli Boga.

Mój Aniele Stróżu, opiekuj się mną, broń mnie, pomagaj mi we wszystkim, aby rozkwitał mój Raj na ziemi i stał się dla świata wezwaniem do Woli Bożej. 

Niebiański Dworze, przyjdź mi z pomocą, a ja będę żył zawsze w Woli Bożej.

Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny, Niebo i ziemia świętują na cześć nowo przybyłej

Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny

Poniżej fragment tekstu zaczerpnięty z książki Luizy Piccarrety, Dziewica Maryja w Królestwie Woli Bożej (dzień trzydziesty pierwszy) opisujący Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny.

Lekcja Królowej Nieba

Najdroższa córko, dzisiaj Ja, twoja Mama, jestem pełna radości, ponieważ chcę ci opowiedzieć o swoim przejściu z ziemi do Nieba, dniu, w którym zakończyłam na ziemi pełnienie Woli Bożej, ponieważ nie było we Mnie tchnienia, uderzenia serca, ani kroku, w których Boży Fiat by nie dokonał swojego pełnego aktu. A to Mnie upiększyło, wzbogaciło i uświęciło tak bardzo, że sami aniołowie byli tym zachwyceni.

Musisz wiedzieć, że zanim się udałam do Niebieskiej Ojczyzny, powróciłam znowu ze swoim ukochanym Janem do Jeruzalem. Był to ostatni raz, kiedy przemierzałam ziemię w swoim ludzkim ciele. A całe Stworzenie, jak gdyby to przeczuwając, ukłoniło Mi się uniżenie. Od ryby w morzu, po którym pływałam, aż do najmniejszego ptaszka – wszyscy chcieli być pobłogosławieni przez swoją Królową. Pobłogosławiłam ich wszystkich i pożegnałam się z nimi po raz ostatni. I tak dotarłam do Jeruzalem. Weszłam do pomieszczenia, do którego Jan Mnie zaprowadził, zamknęłam się w nim i już nigdy z niego nie wyszłam.

Błogosławiona córko, musisz wiedzieć, że zaczęłam odczuwać w sobie taką udrękę miłości oraz gorące pragnienie dołączenia do swojego Syna w Niebie, że byłam trawiona, a nawet chora z miłości[1]. Popadłam w silne szaleństwo i omdlenie – i to całkowicie z miłości. Albowiem nigdy się nie nabawiłam żadnej choroby ani innych drobnych dolegliwości. Moja natura, poczęta bez grzechu, i żyjąca całkowicie Wolą Bożą, nie posiadała w sobie ziarna naturalnego zła. Jeśli cierpienia tak bardzo Mi towarzyszyły, to wszystkie były według porządku nadprzyrodzonego i były dla twojej Niebieskiej Mamy triumfem i zaszczytem. Za ich przyczyną sprawiłam, że moje macierzyństwo było płodne i zdobyło mnóstwo dzieci. Czy widzisz zatem, moja córko, co znaczy żyć w Woli Bożej? Znaczy stracić ziarno naturalnego zła, które zamiast zaszczytu i triumfu, wytwarza słabości, nędze i porażki.

medjugorje

Dlatego też, najdroższa córko, posłuchaj ostatniego słowa swojej Mamy, która odchodzi do Nieba. Nie mogłabym odejść szczęśliwa, gdybym nie pozostawiła swojej córki bezpiecznej. Zanim odejdę, chcę sporządzić swój testament i przekazać ci w wianie tę samą Wolę Bożą, którą posiada twoja Mama i która obdarzyła Mnie tak wieloma łaskami, że stałam się Matką Słowa, Panią i Królową Serca Jezusa oraz Matką i Królową każdego.

Posłuchaj, droga córko, jest to ostatni dzień miesiąca, który jest Mi poświęcony. Z tak wielką miłością opowiedziałam ci o tym, czego dokonała we Mnie Wola Boża, o wielkim dobru, jakie Ona potrafi czynić oraz o tym, co to znaczy dać się Jej zdominować. Mówiłam ci również o tym, jak wielkie jest zło ludzkiej woli. Ale czy sądzisz, że uczyniłam to jedynie po to, żeby przekazać ci zwykłą opowieść? Nie, nie. Twoja Mama, gdy mówi, pragnie dawać. W porywie miłości w każdym słowie, które wypowiadałam, przyłączałam twoją duszę do Bożego Fiat i przygotowywałam dla ciebie wiano, w którym mogłabyś żyć, bogata, szczęśliwa i obdarzona Bożą siłą. A teraz, gdy mam zamiar odejść, przyjmij mój testament. Niech twoja dusza będzie pergaminem. Złotym piórem Woli Bożej oraz atramentem żarliwej i pochłaniającej Mnie miłości napiszę na nim poświadczenie wiana, które ci przekazuję. Błogosławiona córko, zapewnij Mnie, że już więcej nie będziesz czyniła swojej woli. Połóż swoją dłoń na moim matczynym Sercu i przysięgnij Mi, że zamkniesz swoją wolę w tym moim Sercu. W ten sposób nie czując jej, nie będziesz miała okazji jej czynić. A Ja zabiorę ją sobie do Nieba jako triumf i zwycięstwo swojej córki.

Och, droga córko, posłuchaj ostatniego słowa swojej Mamy, umierającej z powodu czystej miłości. Przyjmij moje ostatnie błogosławieństwo jako pieczęć życia Woli Bożej, które w tobie pozostawiam i które ukształtuje twoje niebo, twoje słońce, twoje morza miłości i łask. W tych ostatnich chwilach twoja Niebieska Mama chce zatopić cię miłością i przeszczepić w tobie swoje Serce, pod warunkiem że osiągnie cel i usłyszy twoje ostatnie słowo: że wolałabyś raczej umrzeć i ponieść wszelką ofiarę niż pozwolić swojej woli choćby na jeden akt życia. Powiedz Mi to, córko moja, powiedz!

Dusza

Święta Mamo, przeszyta bólem, płacząc, mówię do Ciebie: jeśli zobaczysz, że zamierzam dokonać choćby jednego aktu swojej woli, spraw, abym umarła. Sama przyjdź i weź moją duszę w swoje ramiona, i zanieś mnie do Nieba. A ja z całego serca obiecuję, przysięgam, że nigdy, przenigdy, nie uczynię swojej woli.

Królowa Miłości

Błogosławiona córko, jak bardzo jestem z tego zadowolona! Nie mogłabym się zdecydować, żeby ci opowiedzieć o swoim odejściu do Nieba, gdyby moja córka nie miała na ziemi zapewnionego bezpieczeństwa i nie była obdarzona Wolą Bożą. Ale wiedz, że gdy będę w Niebie, Ja cię nie pozostawię, nie zostawię cię sierotą. Będę cię prowadzić we wszystkim. Wzywaj Mnie od najmniejszej swojej potrzeby po największą, a Ja szybko przybędę, aby być twoją Mamą.

Droga córko, posłuchaj Mnie. Byłam już chora z miłości. Aby pocieszyć apostołów jak również i Mnie, Boży Fiat pozwolił niemal cudem, aby wszyscy apostołowie, z wyjątkiem jednego, utworzyli wokół Mnie koronę w chwili mojego odejścia do Nieba. Wszyscy czuli ból w sercu i gorzko płakali. Pocieszyłam ich wszystkich, poleciłam w specjalny sposób nowo narodzony Kościół Święty i wszystkim udzieliłam swojego matczynego błogosławieństwa, a na jego mocy pozostawiłam w ich sercach ojcostwo miłości wobec dusz.

Matka Boża z Gaudalupy

Mój drogi Syn nie czynił nic innego, jak tylko wchodził i schodził z Nieba. Nie mógł pozostawać dłużej bez swojej Mamy. Wydałam swoje ostatnie tchnienie czystej miłości w nieskończonej Woli Bożej, a mój Syn przyjął Mnie w swoje ramiona i pośród chórów anielskich, śpiewających hymny na cześć swojej Królowej, zaprowadził do Nieba. Mogę powiedzieć, że Niebo opustoszało, aby wyjść Mi na spotkanie. Wszyscy hucznie Mnie przywitali, a przypatrując się Mnie, byli zachwyceni i chórem wołali: „Kimże jest Ta, która przychodzi z wygnania w objęciach swojego Pana – cała piękna, cała święta, z berłem Królowej? Jej wielkość jest tak niesamowita, że Niebo się pochyliło, aby Ją przyjąć! Żadne inne stworzenie nie wkroczyło do niebieskiej krainy tak upiększone, tak urocze i tak potężne, że aż otrzymało władzę nad wszystkim”.

Córko moja, czy chcesz wiedzieć, kim jest Ta, której całe Niebo śpiewa hymny pochwalne i którą wszyscy są tak zachwyceni? Ja Nią jestem, czyli Tą, która nigdy nie uczyniła swojej własnej woli. Wola Boża wzbogaciła Mnie tak bardzo, że rozpostarła we Mnie najpiękniejsze niebiosa, najbardziej jaśniejące słońca, morza piękności, miłości i świętości, które wszystkim mogły dać światło, miłość i świętość, wszystko i wszystkich mogły zamknąć w moim niebie. Było to działanie operującej we Mnie Bożej Woli, które dokonało tak wielkich cudów. Byłam jedyną istotą, która wstąpiła do Nieba i która uczyniła na ziemi Wolę Bożą, tak jak się Ją czyni w Niebie, i która utworzyła w swojej duszy królestwo Woli Bożej. Patrząc na Mnie, cały dwór niebieski się zdumiewał, ponieważ spoglądając na Mnie, wszyscy widzieli, że byłam niebem, spoglądając na Mnie ponownie, widzieli, że byłam słońcem, a nie mogąc oderwać ode Mnie oczu, przyglądali się dokładniej i widzieli, że byłam morzem. Znajdowali we Mnie czyściutką ziemią mojego człowieczeństwa z najpiękniejszymi kwiatami. I zachwyceni wołali: „Jakże jest piękna! Wszystko w Niej zgromadził. Ze wszystkich dzieł swojego Stworzyciela nie brakuje Jej niczego. Jest jedynym kompletnym dziełem całego Stworzenia!”.

Błogosławiona córko, musisz wiedzieć, że było to pierwsze święto uczynione w Niebie dla Woli Bożej, która zdziałała w swoim stworzeniu tak wiele cudów. A zatem podczas mojego wejścia do Nieba dwór niebieski uczcił wszystkie piękne i wspaniałe rzeczy, jakich Boży Fiat może dokonać w stworzeniu. Od tego czasu owe święta już więcej się nie powtórzyły. Dlatego, by dać Woli Bożej możliwość powtórzenia Jej wspaniałych cudów i przepięknych świąt, Twoja Mama bardzo pragnie, żeby całkowicie zapanowała Ona w duszach. […]

Niebieska Mamo, zamknij moją wolę w Twoim Sercu i pozostaw Słońce Woli Bożej w mojej duszy.


[1]   Zaklinam was, córki jerozolimskie: jeśli umiłowanego mego znajdziecie, cóż mu oznajmicie? Że chora jestem z miłości (Pnp 5,8).

Wola Boża musi być poznana i nikt nie będzie mógł Jej zataić lub uniemożliwić Jej triumfu

Słońce Woli Bożej

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

„… Chcesz, abym mówił o Mojej Woli i Ją rozpowszechniał, a ta, która powinna być kanałem, rzecznikiem i narzędziem do Jej poznania, nie powinna istnieć? Gdyby to miało pozostać między Mną a tobą, być może mogłoby przejść. Ale ponieważ chcę, aby Moja Wola miała Swoje Królestwo (a Królestwa nie tworzy się z jednej tylko osoby, ale z wielu i to o różnych stanach), więc koniecznym jest, aby nie tylko poznano Moją Wolę, dobra, które zawiera, szlachetność tych, którzy zechcą żyć w tym Królestwie, dobro, szczęście, porządek, harmonię, które każdy posiądzie, ale także tę, którą Moja Dobroć wybrała jako źródło i początek tak wielkiego dobra. Splatając ciebie z Moją Wolą i wywyższając cię ponad wszystkie rzeczy stworzone, nie czynię nic innego, jak tylko daję większe znaczenie, podnoszę wyżej i daję większą wagę Mojej Woli.

(…) Ty, mówiąc, że nie chcesz być spleciona z Moją Wolą, chciałabyś Królestwa bez króla, naukę bez nauczyciela, dobytek bez pana. Co by było z tym Królestwem, z tą nauką i z tym dobytkiem? Ileż nieładu by nie przyniosło, ileż zniszczeń? A Ja nie umiem czynić rzeczy nieuporządkowanych, wręcz przeciwnie, pierwszą rzeczą we Mnie jest porządek…” (04.12.1923)

Koniecznym jest, aby Wola Boża została poznana. Nikt nie będzie mógł Jej zataić lub uniemożliwić Jej triumfu

Rozmyślałam sobie o pewnych rzeczach na temat Woli Boga, o których powiedział mi dobry Jezus i które zostały opublikowane, w wyniku czego obracają się w rękach tych, którzy chcą je czytać. Czułam taki wstyd w sobie, że przynosił mi nieopisany ból, powiedziałam więc: „Moja umiłowana Dobroci, dlaczego na to pozwoliłeś? Nasze tajemnice, które spisałam z posłuszeństwa i tylko z miłości do Ciebie, są już na oczach innych, a jeśli nadal będą publikować inne rzeczy, umrę ze wstydu i z bólu…”

Księga Nieba

Ale gdy tak rozmyślałam, mój słodki Jezus wyszedł z mojego wnętrza, a kładąc jedną rękę na moim czole, a drugą na ustach, jakby chciał zatrzymać wiele niepokojących myśli, które mnie nachodziły, powiedział do mnie:

„Bądź cicho, bądź cicho, nie zagłębiaj się dalej. To nie są twoje sprawy, ale Moje. To jest Moja Wola, która pragnie utorować sobie drogę, aby mogła być poznana. A Moja Wola jest czymś więcej niż słońce i zbyt trudno jest ukryć światło słońca. Jest to zupełnie niemożliwe. Jeśli zasłaniają Ją z jednej strony, Moja Wola przechodzi wokół przeszkody, którą przed Nią umieścili, i uciekając z innych stron, majestatycznie toruje sobie drogę, pozostawiając zmylonych tych, którzy chcieli uniemożliwić Jej przebieg, ponieważ spostrzegli, że ucieka ze wszystkich stron, a oni nie mogli Jej uchwycić. Można ukryć lampę, ale nie słońce.

Taka jest Moja Wola – jest czymś więcej niż słońce i gdybyś chciała Ją ukryć, nie mogłabyś tego uczynić. Tak więc bądź cicho, córko moja, i spraw, aby wieczne słońce Mojej Woli podjęło swój bieg, zarówno poprzez pisma, druk, twoje słowa, jak również poprzez twoje zachowanie. Spraw, aby Moja Wola pomknęła jak światło i przemierzyła cały świat. Ja gorąco tego pragnę i chcę tego. 

A poza tym, cóż wielkiego zostało ujawnione z prawd o Mojej Woli? Można powiedzieć, że zaledwie atomy Jej światła. I mimo, że tylko atomy, gdybyś tylko znała dobro, jakie czynią! A co się stanie, gdy zostaną zebrane wszystkie prawdy, które powiedziałem ci o Mojej Woli, wraz z płodnością Jej światła, wraz z dobrami, które zawiera? Co się stanie, gdy wszystko to połączone razem, nie utworzy jedynie atomów słońca czy wschodzącego słońca, ale samo południe słońca? Jakiego dobra pośród stworzeń nie przyniesie to wieczne Słońce? A Ja i ty będziemy szczęśliwsi, widząc Moją Wolę znaną i kochaną. Więc pozwól Mi działać.” (26.04.1925)

Słońce Woli Bożej pragnie przemienić w światło i miłość tych, którzy chcą żyć w Jej Królestwie

Światło Woli Bożej

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety „Małej Córeczki Woli Bożej”:

„Córko moja, jeśli światło słoneczne nie jest w równym stopniu wykorzystywane przez wszystkich – to nie z winy słońca, ale z winy stworzeń, ponieważ Moje dzieła zawierają dobro powszechne i czynią dobro wszystkim bez żadnych ograniczeń – podobnie załóżmy, że pewna osoba znajduje się w swoim mieszkaniu. Osoba ta nie cieszy się pełnym blaskiem światła, a jeśli cieszy się łagodnym światłem, to nie korzysta z jego ciepła. Natomiast druga osoba znajduje się na zewnątrz domu. Ta druga cieszy się większą ilością światła i odczuwa ciepło słońca. Ciepło oczyszcza, dezynfekuje zgniłe powietrze i osoba ta, korzystając z oczyszczonego powietrza, nabiera sił i czuje się zdrowsza. Tak więc druga osoba lepiej korzysta z dobrobytu, jakie słońce przynosi ziemi.

Ale idąc dalej, trzecia osoba lokuje się dokładnie w tym miejscu, w którym promienie słoneczne padają na powierzchnię ziemi. Osoba ta czuje się zalana tymi promieniami, czuje się sparzona ciepłem słońca. Jasność tego światła jest tak wielka, że wypełniając jej oczy, sprawia, że z trudem może spoglądać na ziemię. Można powiedzieć, że widzi siebie, jakby przemienioną w to światło. Mimo że dotyka ziemi stopami, mało odczuwa z tego co ziemskie i mało pamięta o sobie, lecz żyje całkowicie dla słońca. Czy widzisz, jak wielka jest różnica pomiędzy pierwszą, drugą i trzecią osobą?

przyjmować Słońce Woli Bożej

Ale idąc jeszcze dalej, czwarta osoba wykonuje lot w promieniach słońca i wznosi się do centrum jego sfery. Osoba ta zostaje spalona intensywnością ciepła, które słońce zawiera w swoim centrum. Intensywność światła przyćmiewa ją całkowicie, tak że zostaje rozproszona i strawiona w tym słońcu. Ta czwarta osoba nie może już więcej patrzeć na ziemię ani myśleć o sobie, a jeśli będzie patrzeć, zobaczy światło i poczuje ogień. Tak więc wszystkie rzeczy są dla niej skończone. Światło i ciepło zastąpiły jej życie. Jak wielka jest różnica między trzecią i czwartą osobą! Ale cała ta różnorodność nie zależy od słońca, ale od stworzeń, zależy od tego, jak się wystawią na działanie promieni słonecznych. Otóż słońce jest obrazem Mojej Woli, która bardziej niż słońce rzuca Swoje promienie, aby przemienić w światło i miłość wszystkich tych, którzy chcą żyć w Jej Królestwie. Te osoby są obrazem czterech stopni życia w Mojej Woli.

Można powiedzieć, że pierwsza osoba nie żyje w Jej Królestwie, ale tylko w świetle, które Słońce Mojej Woli wysyła z Mojego Królestwa wszystkim. Można powiedzieć, że znajduje się poza jego granicami, a jeśli korzysta ze słabego światła, to dzięki naturze światła, które przenika wszędzie. Jej natura, jej słabości i namiętności tworzą wokół niej jakby mieszkanie oraz wytwarzają zakażone i zgniłe powietrze, a oddychając nim, czuje się chorowita i bez żywotnej siły w czynieniu dobra. Ale przy tym wszystkim jest podporządkowana, znosi jak najlepiej to, co napotyka w swoim życiu, ponieważ światło Mojej Woli, mimo że łagodne, zawsze przynosi swoje dobro.

Druga jest obrazem tego, kto znajduje się zaledwie wewnątrz granic Królestwa Najwyższej Woli. Osoba ta nie tylko cieszy się większym światłem, ale także i ciepłem. Tak więc powietrze, którym oddycha, jest czyste, a oddychając nim, czuje, że zamierają w niej namiętności. Jest stała w czynieniu dobra, znosi krzyże nie tylko z cierpliwością, ale i z miłością. A ponieważ znajduje się zaledwie wewnątrz granic, spogląda na ziemię i czuje ciężar ludzkiej natury.

w objęciach Jezusa

Natomiast trzecia jest obrazem tego, kto przeniknął w głąb tego Królestwa. Światło tego Królestwa jest tak wielkie, że pozwala jej ​​zapomnieć  o wszystkim, nie pamięta już więcej o sobie. Dobro, cnoty i krzyże przemieniają się w naturę. Światło przyćmiewa ją, przekształca ją i jedynie z daleka pozwala jej oglądać to, co do niej już nie należy.

Czwarta jest najbardziej szczęśliwa, ponieważ jest obrazem tego, kto nie tylko żyje w Moim Królestwie, ale tego, kto także Je nabył. Osoba ta przechodzi całkowite wyniszczenie w Najwyższym Słońcu Mojej Woli. Natężenie światła jest tak silne, że sama staje się światłem i ciepłem. Niczego innego nie może oglądać poza światłem i ogniem, a wszystko przemienia się dla niej w światło i miłość. Tak więc będą różne szczeble w Królestwie Mojej Woli, w zależności od tego, jak stworzenia zechcą przyjąć Jej dobra. Ale pierwsze szczeble będą zachętą i drogą, aby dojść do ostatniego. Dla ciebie jest całkowicie niezbędnym, abyś żyła na ostatnim szczeblu, ponieważ masz  rozpowszechnić to życie w mojej Woli.” (26.07.1926)