Maria

Jezus narodził się w skrajnym ubóstwie, będąc całkowicie opuszczonym przez ludzi

Jezus narodził się, składając siebie w ofierze na chwałę Ojca, za nawrócenie grzeszników i za tych, którzy byli Jego najwierniejszymi towarzyszami w cierpieniu

Spędziłam kilka dni, będąc niemal całkowicie pozbawioną mojej najwyższej i jedynej Dobroci. Towarzyszyła temu nieczułość. Nie mogłam nawet opłakiwać mojej wielkiej straty, choć ofiarowywałem tę nieczułość Bogu, mówiąc do Niego: Panie, przyjmij ją jako ofiarę. Jedynie Ty możesz zmiękczyć to tak nieczułe serce. Po tym, jak tak długo cierpiałam, wreszcie przyszła moja droga Królowa Mama, niosąc na swoim łonie Niebiańskie Dziecię, owinięte w pieluszkę, całe drżące. Oddała mi Je w ramiona i powiedziała do mnie: Córko moja, ogrzej Go swoimi uczuciami, gdyż mój Syn narodził się w skrajnym ubóstwie, będąc całkowicie opuszczonym przez ludzi i bardzo umartwionym.

Och, jaki był uroczy z tym swoim niebiańskim pięknem! Wzięłam Go w ramiona i przytuliłam, żeby Go ogrzać, ponieważ był niemal zdrętwiały z zimna, nie mając nic do okrycia poza jedną pieluszką. Kiedy ogrzałam Go tak bardzo, jak mogłam, moje czułe Dzieciątko, rozchylając swoje szkarłatne usta, powiedziało do mnie: Czy obiecujesz mi, że zawsze będziesz ofiarą z miłości do Mnie, tak jak Ja nią jestem z miłości do ciebie? A ja: Tak, Skarbie, obiecuję Ci to. A On: Nie jestem zadowolony ze słowa. Chcę przysięgi, a nawet podpisu twoją krwią. A ja: Jeśli chce tego posłuszeństwo, uczynię to.

Wydawał się całkowicie szczęśliwy i dodał: Ja nieustannie składałem moje Serce, z którego się narodziłem, w ofierze na chwałę Ojca, za nawrócenie grzeszników i za ludzi, którzy Mnie otaczali i którzy byli najwierniejszymi towarzyszami w moim cierpieniu. Tak samo pragnę, aby twoje serce było nieustannie składane w duchu ofiary dla tych trzech celów.

Kiedy to mówił, Królowa Mama zapragnęła Dzieciątka, żeby orzeźwić Je swoim najsłodszym mlekiem. Oddałam Je Jej, a Ona wyjęła swoją pierś, aby włożyć ją do ust Bożego Dziecka. Ja zaś, sprytna, chcąc zażartować sobie, podłożyłam swoje usta i zaczęłam ssać. Wypiłam kilka kropel. Kiedy to czyniłam, oni znikli, pozostawiając mnie szczęśliwą i nieszczęśliwą[1]. Niech wszystko będzie ku chwale Bożej i zażenowaniem dla mnie, nieszczęsnej grzesznicy. (Tom 3, 25.12.1899)

Los nowo narodzonego Jezusa w grocie betlejemskiej jest mniej dotkliwy niż w Eucharystii z powodu porzucenia przez stworzenia

Potem powrócił mój słodki Jezus. Był czułym dzieckiem. Kwilił, płakał i trząsł się z zimna. Rzucił się w moje ramiona, żeby się ogrzać. Przytuliłam Go mocno i jak zwykle wtopiłam się w Jego Wolę, aby znaleźć wraz z moimi myślami myśli wszystkich i otoczyć drżącego Jezusa adoracją wszystkich stworzonych umysłów; aby znaleźć spojrzenia wszystkich i sprawić, żeby spoglądali na Jezusa i oderwali Go od płaczu; aby znaleźć usta, słowa i głosy wszystkich stworzeń i sprawić, żeby Go pocałowały i wstrzymały Jego kwilenie, a swoim oddechem Go ogrzały. Kiedy to czyniłam, Dzieciątko Jezus już więcej nie kwiliło, przestało płakać i jakby ogrzane, powiedziało do mnie:

Córko moja, czy widziałaś, co było przyczyną tego, że drżałem, płakałem i kwiliłem? Porzucenie przez stworzenia. Ty umieściłaś je wszystkie wokół Mnie. Poczułem, jak wszystkie stworzenia na Mnie patrzą i Mnie całują. Dlatego uciszyłem swój płacz. Wiedz jednak, że moja sytuacja w Przenajświętszym Sakramencie jest jeszcze gorsza niż sytuacja z dzieciństwa. Grota, choć zimna, była obszerna, miała powietrze do oddychania. Hostia też jest zimna i tak mała, że prawie brak Mi tchu. W grocie miałem jako łóżko żłóbek z odrobiną siana. W moim sakramentalnym życiu brakuje Mi nawet siana, a za łóżko mam tylko twarde i lodowate metale. W grocie miałem moją ukochaną Mamę, która bardzo często obejmowała Mnie swoimi czystymi dłońmi i okrywała palącymi pocałunkami, aby Mnie ogrzać. Uciszała mój płacz i karmiła Mnie swoim słodkim mlekiem. Wręcz przeciwnie jest w moim sakramentalnym życiu. Nie mam Mamy. Kiedy Mnie przyjmują, czuję dotyk niegodnych rąk, rąk, które cuchną ziemią lub gnojem… Och, jak bardzo odczuwam smród! Bardziej niż gnój, który czułem w grocie! Zamiast okryć Mnie pocałunkami, dotykają Mnie lekceważącymi czynami, a zamiast mleka dają Mi żółć świętokradztwa, niedbalstwa i chłodu. W grocie św. Józef zapewnił Mi lampkę w nocy. Tutaj, w Przenajświętszym Sakramencie, ileż razy pozostaję w ciemności nawet w nocy! Och, jakże boleśniejszy jest mój los w Przenajświętszym Sakremncie! Ileż ukrytych łez, których nikt nie widzi! Ileż kwilenia, którego nikt nie słyszy! Jeśli mój los z dzieciństwa wzbudził w tobie litość, to tym bardziej powinien wzbudzić w tobie litość mój los w Przenajświętszym Sakramencie. (Tom 12, 25 grudnia 1920)


[1] Te wydarzenia, które Luiza przeżywa „poza swoim ciałem” lub w wizji, mają znaczenie duchowe.

Porządek Opatrzności Bożej: trzy epoki świata i jego trzy odnowy

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety

Jezus do Luizy: Moja umiłowana córko, chcę, abyś poznała porządek mojej Opatrzności. Co dwa tysiące lat odnawiałem świat. W pierwszych dwóch tysiącach odnowiłem go potopem. W drugich dwóch tysiącach odnowiłem go moim przyjściem na ziemię, objawiając moje Człowieczeństwo, z którego jak przez wiele pęknięć przeświecała moja Boskość. Sprawiedliwi i święci z drugich dwóch tysięcy lat żyli z owoców mojego Człowieczeństwa i kropla po kropli korzystali z mojej Boskości. Jesteśmy teraz mniej więcej u schyłku trzecich dwóch tysięcy lat i nastąpi trzecie odnowienie. Stąd powszechny zamęt. To nic innego jak przygotowanie do trzeciej odnowy.

Jeśli podczas drugiej odnowy objawiłem to, co uczyniło i wycierpiało moje Człowieczeństwo, a bardzo mało z tego, czego uczyniła Boskość, to teraz, w tej trzeciej odnowie, po tym, jak ziemia zostanie oczyszczona, a obecne pokolenie w dużej mierze zniszczone, będę jeszcze bardziej hojny wobec stworzeń i dokonam odnowy poprzez ukazanie tego, co uczyniła moja Boskość w moim Człowieczeństwie, i tego, jak działała moja Boża Wola z moją ludzką wolą, jak wszystko było we Mnie powiązane, jak wszystko czyniłem i przerabiałem, jak każda myśl każdego stworzenia była przeze Mnie przerobiona i przypieczętowana moją Bożą Wolą. Moja Miłość chce dać sobie upust i chce ukazać przekraczające miarę rzeczy, których moja Boskość dokonała w moim Człowieczeństwie dla dobra stworzeń, a które dalece przewyższają rzeczy dokonane na zewnątrz przez moje Człowieczeństwo.

Oto dlaczego tak często ci mówię o życiu w mojej Woli, którego aż po dziś dzień nikomu nie ukazałem. Znano najwyżej cień mojej Woli, łaskę i słodycz, jaką niesie spełnianie Jej. Natomiast wniknięcie do Jej wnętrza, ogarnięcie Jej bezmiaru, pomnożenie się ze Mną i przeniknięcie wszystkiego – nawet przebywając na ziemi i w Niebie, i w sercach – to nie jest jeszcze znane, tak iż dla wielu wyda się to dziwne. Kto jednak nie otworzy swojego umysłu na światło prawdy, nic nie zrozumie. Ale Ja powoli utoruję sobie drogę, objawiając raz jedną prawdę życia w mojej Woli, raz drugą, tak iż w końcu to zrozumieją.

Otóż pierwszym ogniwem, które połączyło ze stworzeniami prawdziwe życie w mojej Woli, było moje Człowieczeństwo. Moje Człowieczeństwo, utożsamiane z moją Boskością, rozprzestrzeniało się w Odwiecznej Woli i odnajdywało wszystkie czyny stworzeń, aby uczynić je swoimi własnymi i oddać Ojcu ze strony stworzeń boską chwałę oraz nadać wszystkim czynom stworzeń wartość, miłość i pocałunek Odwiecznej Woli.

W środowisku Odwiecznej Woli widziałem wszystkie czyny stworzeń, widziałem czyny, które można było dokonać, a nie zostały dokonane oraz dobre czyny, które zostały źle dokonane. Dokonałem tych niedokonanych i poprawiłem te źle dokonane. Otóż​​ czyny, które nie zostały dokonane przez stworzenia, a zostały dokonane tylko przeze Mnie, są zawieszone w mojej Woli. Czekam więc, aż stworzenia przyjdą żyć w mojej Woli i powtórzą w mojej Woli to, co Ja uczyniłem.

Dlatego wybrałem ciebie jako drugie ogniwo łączności z moim Człowieczeństwem. Zespala się ono w jedno z moim ogniwem, żyjąc w mojej Woli i powtarzając moje własne czyny. W przeciwnym razie z twojej strony moja Miłość nie mogłaby dać sobie ujścia, a ze strony stworzeń byłaby pozbawiona chwały za to, co moja Boskość uczyniła w moim Człowieczeństwie, i nie osiągnęłaby doskonałego celu Stworzenia, który ma się zawrzeć i udoskonalić w mojej Woli. To tak, jakbym przelał całą swoją krew i wiele wycierpiał, a nikt by o tym nie wiedział. Kto by Mnie wtedy pokochał? Jakie serce byłoby poruszone? Żadno, a zatem w nikim nie miałbym owoców i chwały Odkupienia.

A ja, przerywając słowa Jezusa, powiedziałam: Miłości moja, jeśli tak wiele jest dobra w tym życiu w Woli Bożej, to dlaczego nie ujawniłeś tego wcześniej?

A On: Córko moja, musiałem najpierw ukazać to, co uczyniło i wycierpiało na zewnątrz moje Człowieczeństwo, aby przygotować dusze do tego, by mogły poznać, co moja Boskość uczyniła wewnątrz. Stworzenie nie jest w stanie zrozumieć od razu w całości mojego działania. Dlatego objawiam się krok po kroku.

Następnie do twojego ogniwa łączności ze Mną będą przyłączone inne ogniwa stworzeń i będę miał zastęp dusz, które żyjąc w mojej Woli, przerobią na nowo wszystkie czyny stworzeń. Będę miał chwałę tak wielu zawieszonych czynów, dokonanych tylko przeze Mnie, które będą dokonane także przez stworzenia, i to ze wszystkich klas. Będą nimi dziewice, kapłani i ludzie świeccy w zależności od ich zadania. Nie będą już dłużej działać po ludzku, ale kiedy będą wnikać w moją Wolę, ich czyny pomnożą się dla wszystkich w sposób całkowicie boski, a Ja będę miał ze strony stworzeń boską chwałę za wiele sakramentów otrzymanych i udzielonych po ludzku, za inne sakramenty zbezczeszczone, za jeszcze inne zabłocone z powodu korzyści własnej i za wiele dobrych uczynków, w których jestem bardziej hańbiony niż czczony. Oczekuję z utęsknieniem na ten czas. Ty zaś się módl i wyczekuj go razem ze Mną z utęsknieniem, a żyjąc w mojej Woli, nie oddzielaj się ode Mnie, który jestem pierwszym ogniwem. (Tom 12, 29.01.1919)

Wspaniały cud Niepokalanego Poczęcia Królowej Matki

Niepokalane Poczęcie naszej Matki było wspaniałe i cudowne, był to cud, który przewyższa wszelkie inne cuda uczynione przez Boga w całym dziele Stworzenia. Matka Boża została poczęta w nieskończonym Świetle Woli Bożej, która władała Nią i dała Jej zachwycającą siłę zniewolenia swojego Stwórcy. Poniżej niektóre fragmenty zaczerpnięte z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety (Dziewica Maryja w Królestwie Woli Bożej, dzień pierwszy i drugi), w których Niebiańska Królowa opisuje swoje Niepokalane Poczęcie. Continue reading

Pośród wszystkich rzeczy stworzonych człowiek jest arcydziełem Boga

Kiedy znajdowałam się w swoim zwyczajowym stanie, przyszedł błogosławiony Jezus i powiedział do mnie: Córko moja, nic nie powiedziałaś o stworzeniu człowieka, o arcydziele twórczej Mocy, w które Odwieczny nie kroplami, ale falami i strumieniami, przelał swoją miłość, swoje piękno i swój kunszt. Ujęty zaś miłością bez miary, ustawił siebie jako centrum człowieka. Jednak chciał mieć godne zamieszkanie. Co więc uczynił ten niestworzony Majestat? Stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo. Z głębi swojej Miłości wydobył oddech i swoim wszechmogącym Tchnieniem wlał w niego życie, obdarzając człowieka wszystkimi swoimi przymiotami, dopasowanymi do stworzenia. Uczynił go małym Bogiem. Wszystko więc, co widzisz w całym stworzeniu, było niczym w porównaniu ze stworzeniem człowieka. Och, ile niebios, gwiazd i najpiękniejszych słońc rozpostarł w stworzonej duszy! Ile różnorodnego piękna i harmonii w niej zawarł! Wystarczy powiedzieć, że spojrzał na stworzonego człowieka i postrzegł go tak pięknym, że zakochał się w nim. Zazdrosny o ten swój cud, sam stał się opiekunem i panem człowieka. Powiedział do człowieka:Wszystko stworzyłem dla ciebie. Daję ci władzę nad wszystkim. Wszystko jest twoje, a ty będziesz całkowicie mój”. Ty nie jesteś w stanie pojąć wszystkich mórz miłości, zażyłych i bezpośrednich relacji między Stwórcą a stworzeniem oraz podobieństwa, które występuje między Stwórcą a stworzeniem.

Ach, córko mojego Serca, gdyby stworzenie wiedziało, jak piękna jest jego dusza, ile boskich darów zawiera i jak spośród wszystkich rzeczy stworzonych przewyższa wszystko pięknem, mocą i światłem, tak iż może powiedzieć, że jest małym Bogiem i małym światem, który zawiera w sobie wszystko, jakże bardziej by siebie ceniło i nie plamiłoby najmniejszym grzechem tak rzadkiego piękna i tak nadzwyczajnego cudu twórczej Mocy! Jednak stworzenie jest niemal ślepe i nie zna siebie, a tym bardziej nie zna swojego Stwórcy. Brudzi się więc pośród tysiąca nieczystości i szpeci dzieło Stwórcy, tak iż trudno jest je rozpoznać. Pomyśl sama, jaki jest nasz ból. Przyjdź więc i wejdź w moją Wolę, i razem ze Mną zastąp przed tronem Odwiecznego w imieniu naszych braci wszystkie czyny, których powinni byli dokonać za to, że zostali stworzeni jako cud miłości Wszechmocy Boga. Są jednak tak niewdzięczni.

W jednej chwili znaleźliśmy się przed Najwyższym Majestatem i w imieniu wszystkich wyraziliśmy naszą miłość, uwielbienie i dziękczynienie za to, że nas stworzył z taką miłością ponad miarę i obdarzył nas tak wieloma pięknymi cechami. (Tom 12, 24.02.1919)

Wola Boża jest niebiańskim rajem, w którym Bóg umieszcza stworzenie, aby działało jakby w nowym dziele Stworzenia

Kiedy trwałam w swoim zwyczajowym stanie, byłam całkowicie pogrążona w Woli Bożej. Wtedy przyszedł mój zawsze ukochany Jezus, przycisnął mnie do swojego Serca i powiedział do mnie: Jesteś pierworodną córką mojej Woli. Jak droga i cenna jesteś w moich oczach! Będę cię bardzo strzegł. I jeśli przygotowałem człowiekowi ziemski raj przy jego stworzeniu, to tobie przygotowałem boski raj. Jeśli w ziemskim raju związek małżeński między pierwszymi prarodzicami był ludzki i jeśli pozwoliłem im radować się najpiękniejszymi rozkoszami ziemi, i jeśli radowali się Mną od czasu do czasu[1], to w boskim raju związek ten będzie boski i sprawię, że będziesz cieszyć się najpiękniejszymi niebiańskimi rozkoszami, a Mną będziesz się radować, ile tylko zechcesz. Co więcej, będę Twoim życiem i będziemy wspólnie dzielić radość i słodycz, a jeśli to konieczne, nawet boleść. Do ziemskiego raju wróg miał wstęp i został popełniony pierwszy grzech. W boskim raju zamknięty jest wstęp dla diabła, dla namiętności i dla słabości. Diabeł nawet nie chce wejść, gdyż wie, że moja Wola może sparzyć go bardziej niż ogień piekła. Gdy tylko wróg odczuwa moją Wolę, ucieka. W boskim raju dasz początek na boski sposób pierwszym czynom, które są niezmierzone, wieczne i nieskończone, mogące objąć wszystko i wszystkich.

Ja zaś, przerywając wypowiedź Jezusa, powiedziałam: Jezu, Miłości moja, im więcej mówisz o Woli Bożej, tym bardziej jestem zmieszana i się lękam, i doświadczam takiego unicestwienia, że czuję się wyniszczona, a więc niezdolna do spełnienia Twoich planów. On zaś, pełen dobroci, dodał: To moja Wola niszczy w tobie to co ludzkie. Zamiast się obawiać, powinnaś rzucić się w bezmiar mojej Woli. Moje plany wobec ciebie są wzniosłe, szlachetne i boskie. Och, jakże dzieło Stworzenia pozostaje w tyle wobec dzieła, w którym wzywam cię do życia w Woli Bożej, abyś żyła nie życiem ludzkim, lecz życiem Bożym. Jest to silniejszy przejaw mojej Miłości, jest to moja Miłość wstrzymywana przez stworzenia, a której nie mogę wstrzymać i którą przelewam strumieniami w tego, kto Mnie miłuje. Aby mieć pewność, że moja Miłość nie zostanie odrzucona i sprzeniewierzona, wzywam cię do mojej Woli, abyś ty wraz z tym, co moje, otrzymała pełny owoc i pełną ochronę. Córko moja, nie zasmucaj swoimi lękami dzieła twojego Jezusa i dalej wzlatuj tam, gdzie Ja cię wzywam. (Tom 12, 03.03.1919)


[1] Tak więc boski raj ma się wypełnić również tu na tym świecie.

Kiedy stworzenia zmęczą się walką między sobą, Bóg wywoła swoją wojnę miłości, a Jego Wola zstąpi z Nieba i zatriumfuje

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

Nadal trwam w swoim bolesnym stanie. Gdy tylko przyszedł mój słodki Jezus, przyciągnął mnie mocno do siebie i powiedział do mnie: Córko moja, powtarzam ci, nie patrz na ziemię. Pozwólmy im działać. Chcą prowadzić wojnę? Niech ją prowadzą. Kiedy się zmęczą, Ja też wywołam wojnę. Ich zmęczenie złem, ich rozczarowanie, zawód i poniesione straty skłonią ich do przyjęcia mojej wojny. Moja wojna będzie wojną miłości. Moja Wola zstąpi pośród nich z Nieba. Wszystkie twoje czyny i czyny innych, dokonane w mojej Woli, będą prowadzić wojnę ze stworzeniami, ale nie będzie to wojna krwi. Będą walczyć bronią miłości, przynosząc im dary, łaski i pokój. Dadzą im zaskakujące rzeczy, aby zadziwić niewdzięcznego człowieka. Moja Wola, armia Nieba, za pomocą boskiej broni zawstydzi człowieka, obezwładni go i da mu światło, aby nie widział zła, ale widział dary i bogactwa, którymi chcę go wzbogacić. Czyny dokonane w mojej Woli, niosące w sobie moc twórczą, będą nowym zbawieniem człowieka. Zstępując z Nieba, przyniosą na ziemię wszelkie dobra, przyniosą nową erę i triumf nad ludzką niegodziwością. Pomnażaj więc swoje czyny w mojej Woli, aby utworzyć broń, dary oraz łaski i tym samym móc zstąpić pośród stworzeń i podbić ich miłością.

Następnie dodał bardziej bolesnym tonem: Córko moja, stanie się ze Mną tak, jak z biednym ojcem, którego złe dzieci nie tylko obrażają, lecz także chciałyby zabić. A jeśli tego nie robią, to dlatego, że nie mogą. Nic więc dziwnego, że te dzieci zabijają się nawzajem, skoro chcą zabić własnego ojca, skoro jedno jest przeciwko drugiemu, skoro popadają w nędzę, tak iż wszyscy umierają, a co gorsza, nawet nie pamiętają, że mają ojca. Cóż więc czyni ten ojciec? Podczas gdy dzieci walczą, ranią się nawzajem i umierają z głodu, ojciec, wygnany przez swoje własne dzieci, poci się, aby nabyć nowe bogactwa, dary i lekarstwa dla swoich dzieci. A kiedy widzi, że są niemal zagubione, idzie do nich, aby uczynić je bogatszymi, daje im lekarstwa na ich rany i przynosi wszystkim pokój i szczęście. Dzieci te, przezwyciężone tak wielką miłością, wiążą się ze swoim ojcem trwałym pokojem i go miłują. Tak samo będzie ze Mną.

Pragnę cię więc w mojej Woli jako zaufaną córkę mojej Woli. Chcę, abyś razem ze Mną pracowała i nabywała nowe bogactwa, aby przekazać je stworzeniom. Bądź Mi wierna i nie zajmuj się niczym innym. (Tom 12, 26.04.1921)

Luiza ma za zadanie okryć boskimi czynami wszystkie czyny woli ludzkiej stworzeń, aby ściągnąć Wolę Bożą na ziemię, tak aby wszczęła Ona swoją wojnę miłości i zaczęła królować

Kiedy byłam w stanie największej goryczy, mój słodki Jezus poruszył się w moim wnętrzu, wyciągnął swoje ręce i wziął moje ręce w swoje, i powiedział mi w moim wnętrzu: Córka moja, odwagi! Przyjdę, przyjdę. Nie zajmuj się niczym innym jak tylko moją Wolą. Odłóżmy ziemię na bok. Zmęczą się złem, wszędzie będą siać strach, przerażenie i pogrom. Ale nadejdzie koniec, moja miłość zatriumfuje nad całym ich złem. Rozciągnij więc twoją wolę w mojej Woli, rozciągnij ją wraz z twoimi czynami jak drugie niebo nad głowami wszystkich, a Ja spojrzę na czyny stworzeń poprzez twoje boskie czyny, ponieważ są one wszystkie owocem mojej Woli. Wtedy zmusisz moją odwieczną Wolę, aby zstąpiła na ziemię i zatriumfowała nad złem ludzkiej woli. Tak więc, jeśli chcesz, aby moja Wola zstąpiła, a moja miłość zatriumfowała, musisz się udać na drugą stronę nieba i tam żyć, i rozciągać swoje czyny w mojej Woli. Potem zstąpimy razem, zaatakujemy stworzenia moją Wolą i moją miłością. Zmylimy je tak, iż nie będą mogły się oprzeć. Tak więc na razie pozwólmy im działać. Ty zaś żyj w mojej Woli i bądź cierpliwa. (Tom 12, 23.04,1921)

Wytrwałość w czynieniu dobra oczyszcza duszę i opróżnia ją z samej siebie

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

Trwałam nadal w swoim zwyczajowym stanie, znosząc boleści, tym bardziej że moja Niebieska Mama ukazała się płacząca. Zapytałam Ją więc: Moja Mamusiu, dlaczego płaczesz? Ona odpowiedziała mi: Córko moja, jak mogę nie płakać, jeśli ogień sprawiedliwości Bożej chce pochłonąć wszystko? Ogień grzechu pochłania całe dobro dusz, a ogień sprawiedliwości chce zniszczyć wszystko, co należy do stworzeń. I kiedy widzę, jak ogień się rozprzestrzenia, płaczę. Dlatego módl się, módl.

Skarżyłam się Jezusowi na Jego nieobecność. Wydawało mi się, że bez Niego nie mogę już tego dłużej wytrzymać, a mój ukochany Jezus, poruszony współczuciem dla mojej biednej duszy, przyszedł i przemieniając mnie w siebie, powiedział do mnie: Córko moja, cierpliwość i wytrwałość w czynieniu dobra ocala wszystko. Co więcej, powiadam ci, że kiedy ty, będąc Mnie pozbawioną, walczysz między życiem a śmiercią z powodu bólu bycia pozbawioną twojego Jezusa, a mimo to jesteś wytrwała w czynieniu dobra i niczego nie zaniedbujesz, nie czynisz nic innego, jak tylko wyciskasz siebie samą, a przy wyciskaniu uchodzi miłość własna i to, co przynosi zadowolenie. Natura jest jakby wyniszczona i pozostaje tak czysty i słodki sok, że Ja piję go ze smakiem i się pokrzepiam. Patrzę na ciebie z taką miłością i czułością, że czuję Twoje boleści, jak gdyby były moimi własnymi. Jeśli więc jesteś zimna, oschła itp., ale jesteś wytrwała, tym więcej wyciskasz siebie i tym więcej soku tworzysz dla mojego pełnego goryczy Serca. To tak jak z ciernistym owocem o twardej skórze, który zawiera wewnątrz słodką i przydatną substancję. Jeśli człowiek jest wytrwały w usuwaniu kolców i w wyciskaniu tego owocu, wydobędzie całą substancję owocu i posmakuje jego piękna. Tak więc biedny owoc będzie pozbawiony piękna, które zawierał, co więcej, kolce i skóra zostaną wyrzucone. Tak samo dusza, będąc zimna i oschła, wyrzuca to co, przynosi jej zadowolenie, opróżnia się z siebie i wytrwale wyciska siebie oraz pozostaje z czystym owocem dobra. Ja zaś smakuję jego słodyczy. Jeśli więc będziesz wytrwała, wszystko posłuży twojemu dobru, a Ja bezpiecznie złożę w tobie moje łaski. (Tom 12, 18.09.1917)

W obecnych mrocznych czasach tylko czyny dokonane w Woli Bożej będą światłem, które nie dopuści, aby stworzenia się zagubiły. Kto żyje w Woli Bożej, służy Jezusowi za „powóz”

Kiedy trwałam w swoim zwyczajowym stanie, mój słodki Jezus powiedział do mnie: Córko moja, ciemność jest gęsta i stworzenia pogrążają się coraz bardziej, co więcej, w tej ciemności drążą sobie przepaść, w której polegną. Umysł człowieka stał się ślepy i nie ma już światła, by widzieć dobro. Widzi tylko zło. Zło go zaleje i sprawi, że zginie. Gdzie myślał znaleźć wybawienie, tam znajdzie śmierć. Ach, moja córko! Ach, moja córko!

Następnie dodał: Czyny dokonane w mojej Woli są jak słońca, które oświetlają wszystkich. Dopóki trwa czyn stworzenia w mojej Woli, jedno słońce więcej jaśnieje w ślepych umysłach i ten, kto ma trochę dobrej woli, znajdzie światło, aby uniknąć przepaści. Cała reszta zginie. Jak wiele dobrego przyniosą więc czyny stworzenia dokonane w mojej Woli w obecnych czasach gęstej ciemności! Kto uniknie przepaści, dokona tego jedynie dzięki tym czynom.

Powiedziawszy to, odszedł. Potem powrócił i dodał: Mogę powiedzieć, że dusza, która czyni moją Wolę i w Niej żyje, jest moim powozem. Ja zaś trzymam wodze we wszystkim. Trzymam wodze jej umysłu, uczuć i pragnień. Żadnych wodzy nie pozostawiam w jej mocy. Zasiadam na jej sercu, aby było Mi wygodniej. Moje panowanie jest całkowite i czynię to, co chcę. Raz sprawiam, że powóz jedzie, a raz lata. Raz powóz zabiera Mnie do Nieba. Innym razem podróżuję po całej ziemi, a jeszcze innym się zatrzymuję… Och, jaki jestem chwalebny i zwycięski! Och, jakże rządzę i panuję! A jeśli dusza nie czyni mojej Woli i żyje wolą ludzką, powóz się rozpada i dusza zabiera Mi wodze. Ja zaś zostaję bez władzy jak biedny król wygnany ze swojego królestwa. Wróg zajmuje moje miejsce, a wodze są pod panowaniem własnych namiętności. (Tom 12, 28.09.1917)

Warunki i kroki, które są potrzebne, aby móc żyć w Woli Bożej

Z Pism Sługi Bożej Luizy Piccarrrety:

Martwiłam się tym, co mój słodki Jezus mówi mi o Woli Bożej. Powiedziałam do siebie: Jak to możliwe, że dusza może osiągnąć tak wiele i żyć bardziej w Niebie niż na ziemi? Jezus zaś przyszedł i powiedział do mnie:

Córko moja, to, co jest niemożliwe dla stworzenia, dla Mnie jest możliwe. To prawda, że ​​jest to największy cud mojej wszechmocy i mojej miłości, ale kiedy chcę, wszystko mogę uczynić, a to, co wydaje się trudne, dla Mnie jest bardzo łatwe. Chcę więc usłyszeć „tak” od stworzenia i pragnę, aby było jak miękki wosk, gotowe na wszystko, co chcę z nim uczynić. Co więcej, musisz wiedzieć, że zanim ostatecznie przywołam je do życia w mojej Woli, wzywam je od czasu do czasu i obnażam ze wszystkiego. Sprawiam, że odbywa coś w rodzaju sądu, ponieważ w mojej Woli nie ma sądów, wszystko jest w pełni ze Mną zgodne, a sąd występuje poza moją Wolą.

Któż by się ośmielił osądzić to wszystko, co przenika do mojej Woli? Ja nigdy nie osądzam samego siebie. Co więcej, wiele razy pozwalam umrzeć duszy, nawet cieleśnie, a potem znowu przywracam ją do życia. Dusza więc żyje tak, jakby nie żyła. Jej serce jest w Niebie, a życie jest jej największym męczeństwem. Ileż to razy nie zrobiłem tego z tobą! Są to warunki, aby przygotować duszę do życia w mojej Woli. A w dodatku jak wiele łańcuchów łask ci przekazałem? Ile regularnych wizyt ci złożyłem? Wszystko to było po to, aby cię przygotować do życia na wyżynach bezkresnego morza mojej Woli. Dlatego nie chciej badać, ale wzlatuj dalej. (Tom 12, 06.03.1919)

Kto nie żyje w Woli Bożej, jest jak ziemia, czyli jest nierówny i niestały

Kiedy trwałam w swoim biednym stanie, mój słodki Jezus właśnie przyszedł i tuląc mnie do swojego Przenajświętszego Serca, powiedział do mnie: Córko moja, gdyby ziemia nie była ruchoma i górzysta, ale byłaby stała i cała płaska, lepiej korzystałaby z dobrodziejstw słońca. Wtedy na całej ziemi byłby zawsze pełny dzień. We wszystkich miejscach byłoby jednakowe ciepło, a zatem dałoby więcej energii. A ponieważ ziemia jest ruchoma i utworzona z wyżyn i dolin, nie otrzymuje wszędzie jednakowego światła i ciepła od słońca. Raz jedno miejsce jest zaciemnione, a raz drugie. Inne nieliczne miejsca otrzymują światło słońca. Wiele terenów jest nieurodzajnych, ponieważ góry z powodu swojej wysokości nie pozwalają, aby światło i ciepło słońca przenikało w najgłębsze miejsca. Ile jest jeszcze innych trudności.

Otóż, moja córko, mówię ci, że ziemia jest obrazem tych, którzy nie żyją w mojej Woli. Czyny ludzkie sprawiają, że stają się oni zmienni. Słabości, namiętności i wady tworzą góry i zapadnięte miejsca, w których tworzą się skupiska wad. Tak więc ich zmienność przynosi im ciemność i chłód, a jeśli cieszą się odrobiną światła, to z przerwami, gdyż góry ich namiętności przeciwstawiają się temu światłu. Ileż nieszczęścia napotyka ten, kto nie żyje w mojej Woli! Natomiast moja Wola sprawia, że ten, kto w Niej żyje, staje się niezmienny. Zrównuje mu wszystkie góry namiętności, tak iż wszystkie stają się płaskie[1], a słońce mojej Woli rzuca na niego palące promienie tak, jak chce. Nie ma kryjówki, która nie byłaby oświetlona jego światłem. Cóż w tym dziwnego, jeśli dusza staje się świętsza w przeciągu jednego dnia, w którym żyje w mojej Woli, niż w przeciągu stu lat poza moją Wolą? (Tom 12, 12.03.1919)


[1] Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego! Każda dolina niech będzie wypełniona, każda góra i pagórek zrównane, drogi kręte niech się staną prostymi, a wyboiste drogami gładkimi! (Łk 3, 4-6)

Początek świętości życia w Woli Bożej

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

Wznawiam pisanie ze względu na posłuszeństwo. Wydaje się, że mój zawsze ukochany Jezus pragnie mówić o życiu w swojej Przenajświętszej Woli. Wydaje się, że kiedy mówi o swojej Przenajświętszej Woli, zapomina o wszystkim i pozwala zapomnieć o ​​wszystkim. Dusza nie znajduje nic innego, żadnego innego dobra niż potrzeba życia w Jego Woli. Po tym, jak 20 listopada napisałam o Jego Woli, mój słodki Jezus, wyrażając żal, powiedział do mnie:

Córko moja, nie powiedziałaś wszystkiego. Nie chcę, abyś pominęła czegokolwiek w pisaniu, kiedy mówię ci o mojej Woli, nawet najdrobniejszych rzeczy, ponieważ wszystkie posłużą dobru przyszłych pokoleń. We wszystkich świętościach byli zawsze święci, którzy jako pierwsi zapoczątkowali pewien rodzaj świętości. Był więc święty, który zapoczątkował świętość pokuty, drugi, który zapoczątkował świętość posłuszeństwa, inny pokory – tak samo więc było z całą resztą innych świętości. A teraz chcę, abyś ty była początkiem świętości życia w mojej Woli.

Córko moja, wszystkie inne świętości są podatne na marnowanie czasu i na korzyść własną. Przykładem jest dusza, która żyje cała skupiona na posłuszeństwie. Traci ona dużo czasu. Jej ciągłe rozmawianie i dyskutowanie odciąga ją ode Mnie. Zamienia Mnie na cnoty, a jeśli nie ma możliwości przyjęcia wszystkich poleceń, jest niespokojna. Och, ileż czasu traci jeszcze inna dusza, która znosi pokusy! Takie dusze nigdy nie są zmęczone opowiadaniem o wszystkich swoich zmaganiach i wymieniają Mnie na cnotę cierpienia. Wiele razy taka świętość się rozpada. Natomiast świętość życia w mojej Woli pozbawiona jest korzyści własnej i nie marnuje czasu. Nie ma niebezpieczeństwa, że ​​wymienią Mnie na cnotę, ponieważ Ja sam jestem życiem w mojej Woli. Taka była świętość mojego Człowieczeństwa na ziemi i dlatego uczyniłem wszystko i dla wszystkich bez odrobiny korzyści własnej. Korzyść własna usuwa piętno boskiej świętości i dlatego nigdy nie może być słońcem. Choć jest piękna, może co najwyżej być gwiazdą. Dlatego pragnę świętości życia w mojej Woli.

W tych tak smutnych czasach obecne pokolenie potrzebuje takich słońc, które je ogrzeją, oświetlą i użyźnią. Brak korzyści własnej tych ziemskich aniołów, które uczynią wszystko dla dobra dusz, a nie dla własnego dobra, otworzy w sercach drogę na przyjęcie mojej łaski. W dodatku jest mało kościołów, a wiele zostanie zniszczonych. Często nie znajduję kapłanów, żeby Mnie konsekrowali. Innym razem pozwalają na przyjęcie Mnie duszom niegodnym, a godnym nie pozwalają Mnie przyjąć. Inne dusze nie mogą Mnie przyjąć, tak więc moja Miłość jest blokowana. Dlatego pragnę stworzyć świętość życia w mojej Woli. W niej nie będę potrzebował kapłanów do konsekracji ani kościołów, ani tabernakulum, ani hostii, ale będą one wszystkim zarazem: kapłanami, kościołami, tabernakulum i hostiami[1]. Moja Miłość będzie swobodniejsza. Jeśli zechcę się konsekrować, będę mógł to uczynić o każdej porze dnia i nocy oraz w każdym miejscu, w którym dusze te się znajdują. Och, jakże moja Miłość będzie mogła całkowicie dać sobie upust! Ach, moja córko, obecne pokolenie zasłużyło sobie na całkowite zniszczenie. A jeśli pozwolę, by coś z niego pozostało, to po to, by ukształtować te słońca świętości życia w mojej Woli, które idąc za moim przykładem, na nowo uczynią dla Mnie wszystko to, co powinny były uczynić dla Mnie inne stworzenia z przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Wtedy ziemia odda mi prawdziwą chwałę, a mój „Fiat Voluntas Tua jako w Niebie, tak i na ziemi” zostanie zrealizowany i spełniony. (Tom 12, 27.11.1917)


[1] „Nie będę potrzebował” nie oznacza, że ​​nie będzie tych środków lub sakramentów. Później (29.01.1919) Jezus mówi do Luizy: Będę miał zastęp dusz, które żyjąc w mojej Woli, przerobią na nowo wszystkie czyny stworzeń, i będę miał chwałę tak wielu zawieszonych czynów, dokonanych tylko przeze Mnie, które będą dokonane także przez stworzenia, i to ze wszystkich klas: przez dziewice, kapłanów i świeckich w zależności od ich zadania. Tak więc będą te środki i sakramenty. Kto żyje w Woli Bożej, kształtuje w sobie Życie Jezusa jak w Eucharystii oraz pomnaża je, aby na mocy Woli Bożej dać je wszystkim, ponieważ Wola Boża jest źródłem i życiem wszystkich sakramentów. Jeśli przyjmuje sakramenty w Woli Bożej, to po to, aby je uwielbić, jak czyni to Luiza (por. t. XXII, 04.07.1927).

W Woli Bożej krzyż Jezusa stał się tak długi i szeroki, że objął wszystkie wieki i przeniknął do każdego serca

Boleści trzeba posłać na Krzyż Jezusa, aby niczego nie zabrakło w miłości, a zatem i w szczęściu

Z Pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

Kiedy przebywałam w swoim zwyczajowym stanie, przyszedł mój zawsze ukochany Jezus i ponieważ trochę cierpiałam, wziął mnie w swoje ramiona i powiedział do mnie: Moja umiłowana córko, moja umiłowana córko, odpocznij we Mnie, co więcej, nie zachowuj w sobie swoich boleści, ale poślij je na mój krzyż, aby towarzyszyły moim boleściom i Mnie pokrzepiły oraz aby moje boleści towarzyszyły twoim boleściom i cię wspierały oraz płonęły tym samym ogniem i wspólnie się spalały. Będę postrzegać twoje boleści jako moje własne, dam im te same skutki, tę samą wartość i będą pełnić te same zadania, które Ja pełniłem na krzyżu wobec Ojca i dusz. Co więcej, sama wejdź na krzyż. Jakże będziemy szczęśliwi, przebywając razem, nawet cierpiąc, ponieważ to nie cierpienie czyni stworzenie nieszczęśliwym. Cierpienie czyni je zwycięskim, chwalebnym, bogatym i pięknym. Stworzenie jest nieszczęśliwe, gdy jego miłości czegoś brakuje. Ty zaś, zjednoczona ze Mną na krzyżu, będziesz całkowicie zaspokojona w miłości, twoje boleści będą miłością, twoje życie będzie miłością, i to w pełni miłością. Będziesz więc szczęśliwa. (Tom 12, 12.04.1917)

W odwiecznej Woli Ojca ukrzyżowanie Jezusa jest całkowite i rozciąga się na wszystkich

Skarżyłam się mojemu słodkiemu Jezusowi, mówiąc do Niego: Gdzie są twoje obietnice? Nie mam już krzyża, nie mam już podobieństwa do Ciebie, wszystko zniknęło. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko opłakiwać mój bolesny koniec. Jezus zaś poruszył się i powiedział mi w moim wnętrzu:

Córko moja, moje ukrzyżowanie było kompletne. A wiesz dlaczego? Ponieważ zostało dokonane w odwiecznej Woli mojego Ojca. W Jego Woli krzyż stał się tak długi i szeroki, że objął wszystkie wieki i przeniknął do każdego serca, teraźniejszego, przeszłego i przyszłego, tak iż zostałam ukrzyżowany w każdym sercu każdego stworzenia. Wola Boża wbiła gwoździe w całe moje wnętrze, w moje pragnienia, w moje uczucia i bicia serca. Mogę powiedzieć, że nie miałem własnego życia, ale miałem życie Odwiecznej Woli, która zamknęła we Mnie wszystkie stworzenia i chciała, abym za wszystko Jej odpowiedział. Moje ukrzyżowanie nigdy nie byłoby kompletne ani obszerne, tak aby objąć wszystkich, gdyby Odwieczna Wola nie była jego aktorem.

Chcę, aby ukrzyżowanie również w tobie było kompletne i rozciągnięte na wszystkich. To dlatego nieustannie wzywam cię do mojej Woli i popycham cię, abyś przyniosła przed Najwyższy Majestat całą ludzką rodzinę i w imieniu wszystkich dokonała czynów, których oni nie dokonują. Zapomnienie o sobie i brak osobistych rozmyślań nie są niczym innym jak gwoździami, które wbija moja Wola. Moja Wola nie potrafi czynić małych i niekompletnych rzeczy. Stając się koroną wokół duszy, pragnie w sobie duszy. Rozciągając duszę po całym środowisku swojej Odwiecznej Woli, umieszcza w niej pieczęć ukończenia swojego dzieła. Moja Wola usuwa z wnętrza stworzenia wszystko co ludzkie i umieszcza w nim wszystko co boskie. I aby być bardziej pewną, utwierdza całe jego wnętrze, wbijając tyle gwoździ, ile ludzkich czynów może dokonać stworzenie, i zastępuje je boskimi czynami. W ten sposób tworzy prawdziwe ukrzyżowanie, i to nie na jakiś czas, ale na całe życie. (Tom 12, 15.05.1920)

Stworzenie nie jest niczym innym jak tchnieniem samego Boga

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

Kiedy nadal trwałam w swoim biednym stanie, próbowałam tak jak zwykle wtopić się w mojego słodkiego Jezusa. Jednak bez względu na to, jak bardzo się starałam, było to bezużyteczne. Sam Jezus mnie rozpraszał i wzdychając głośno, powiedział do mnie:

Córko moja, stworzenie nie jest niczym innym jak moim tchnieniem. Kiedy oddycham, daję życie wszystkiemu. Całe życie zależy od oddechu. Jeśli nie ma oddechu, serce przestaje bić, krew już nie krąży, ręce stają się bezwładne, a umysł czuje, że rozum umiera. I tak jest z całą resztą. Całe więc życie ludzkie polega na przyjmowaniu i dawaniu tego oddechu. Ale kiedy moim oddechem daję wszystkim stworzeniom życie i ruch, a moim świętym tchnieniem chcę je uświęcić, miłować, upiększyć, wzbogacić itd., one, dając Mi oddech, który otrzymują, wysyłają Mi zniewagi, bunt, niewdzięczność, bluźnierstwa i tak dalej. Posyłam więc czysty oddech, a powraca do Mnie nieczysty oddech, posyłam go z błogosławieństwem, a powraca do Mnie z przekleństwem. Posyłam go z pełną miłością, a kiedy powraca do Mnie, znieważa Mnie aż do głębi mojego Serca. Jednak Miłość sprawia, że ​​nadal posyłam oddech, aby utrzymać te maszyny ludzkiego życia, w przeciwnym razie przestałyby działać i rozpadłyby się. Ach, moja córko, czy słyszałaś, jak utrzymywane jest ludzkie życie? Moim oddechem. Kiedy znajduję duszę, która Mnie miłuje, czuję, jak słodki jest jej oddech, jak Mnie pokrzepia i wzmacnia! Między nią a Mną tworzy się echo harmonii. Te dusze odróżniają się od innych stworzeń i będą również wyróżniać się w Niebie. Córko moja, nie mogłem wstrzymać mojej Miłości i chciałem dać sobie upust przy tobie.

I tak nie mogłam się dzisiaj wtopić w Jezusa, gdyż On sam skupiał moją uwagę na swoim oddechu. Ileż rzeczy zrozumiałam! Jednak nie potrafię ich dobrze wyrazić, dlatego milczę. (Tom 12, 10.05.1917)

Kiedy Jezus spostrzega, że ​​wszystko w duszy należy do Niego, zespala ją w jedno z samym sobą. Tylko miłość jednoczy

Znajdując się w swoim zwyczajowym stanie, skarżyłam się mojemu słodkiemu Jezusowi na Jego nieobecność i powiedziałam do Niego: Co za gorzka rozłąka! Kiedy jestem oddzielona od Ciebie, wszystko jest skończone. Jestem najbardziej nieszczęśliwym stworzeniem, jakie może istnieć.

A Jezus, przerywając mi, powiedział do mnie: Córko moja, jaką rozłąkę znajdujesz? Dusza zostaje oddzielona ode Mnie, gdy dopuszcza, aby wniknęło w nią coś, co do Mnie nie należy. Ja więc wkraczam w duszę i jeśli widzę, że jej wola jest moją Wolą, jej pragnienia są moimi pragnieniami, jej uczucia moimi uczuciami, jej myśli moimi myślami, jej serce jest moim sercem i wszystko jest moje, wchłaniam ją w siebie i stapiam jej wolę w ogniu mojej Miłości, i zespalam ją w jedno z moją Wolą. Stapiam jej pragnienia z moimi pragnieniami, jej uczucia i myśli z moimi uczuciami i myślami. A kiedy powstaje jeden płyn, przelewam go na całe moje Człowieczeństwo jak niebiańską rosę, która tworząc tyle kropel, ile zniewag Ja otrzymuję, całuje Mnie, miłuje, wynagradza Mi i opatruje moje jątrzące się rany. A ponieważ Ja czynię dobro wszystkim, rosa ta zstępuje dla dobra wszystkich stworzeń. Jeśli następnie znajduję w duszy coś obcego, co do Mnie nie należy, to nie mogę stopić moich rzeczy w jej rzeczach, ponieważ tylko miłość ma moc, żeby się stopić i stać się jedną tylko miłością. Rzeczy, które są podobne, można razem wymieniać. Mają one tę samą wartość. Jeśli więc w duszy są żelazo, ciernie i kamienie, jak się mogą stopić? Jest zatem rozłąka i nieszczęście. Jak więc mogę się od Ciebie oddzielić, jeśli nic nie wniknęło w twoje serce? (Tom 12, 07.06.1917)

Matczyny Apel Królowej Nieba, abyśmy wstąpili do Królestwa Woli Bożej

Najdroższa córko, odczuwam nieodpartą potrzebę zstąpienia z Nieba i złożenia ci swoich matczynych wizyt. Jeśli zapewnisz Mnie o swojej miłości dziecka oraz o wierności, to Ja na zawsze pozostanę z tobą, w twojej duszy, aby być twoim nauczycielem, wzorem, przykładem i najczulszą Matką. Przychodzę, żeby cię zaprosić do wejścia do królestwa twojej Mamy, to jest do królestwa Woli Bożej. Pukam do drzwi twojego serca, abyś Mi je otworzyła…

Czyż nie wiesz, że własnymi rękami przynoszę ci w darze tę książkę? Z matczyną troską ci ją ofiarowuję, abyś ty z kolei, czytając ją, mogła się nauczyć żyć życiem Nieba i już nigdy więcej życiem ziemi!

Ta książka jest ze złota, moja córko. Będzie ona kształtowała twoje duchowe bogactwo i twoje szczęście również tu, na ziemi. W niej znajdziesz źródło wszelkiego dobra: jeśli jesteś słaba, nabierzesz siły, jeśli jesteś kuszona, osiągniesz zwycięstwo, jeśli popadłaś w grzech, znajdziesz współczującą i silną rękę, która cię ponownie podniesie. Jeśli się czujesz zmartwiona, znajdziesz pocieszenie, jeśli zimna – skuteczny środek, żeby się ogrzać. Jeśli jesteś głodna, będziesz się delektować wyśmienitym pożywieniem Woli Bożej. Z nią nie będzie ci brakowało niczego, nie będziesz już nigdy samotna, ponieważ twoja Mama będzie ci dotrzymywać słodkiego towarzystwa i z całą swoją matczyną troską zobowiążę się uczynić cię szczęśliwą. Ja, Niebieska Władczyni, zatroszczę się o wszystkie twoje potrzeby, pod warunkiem że się zgodzisz żyć w zjednoczeniu ze Mną.

Gdybyś tylko znała moje troski, moje żarliwe westchnienia, jak również łzy, które wylewam z powodu moich dzieci! Gdybyś wiedziała, jak płonę z pragnienia, żebyś słuchała moich lekcji, całych o Niebie, i uczyła się żyć Wolą Bożą!

W tej książce zobaczysz cuda, znajdziesz Mamę, która kocha cię tak bardzo, że poświęca dla ciebie swojego ukochanego Syna, ażebyś mogła żyć takim samym Życiem, jakim Ona żyła na ziemi. Och, nie zadawaj Mi tego bólu, nie odrzucaj Mnie. Przyjmij ten dar z Nieba, który ci przynoszę. Przyjmij moją wizytę i moje lekcje…

Wiedz, że przewędruję cały świat, pójdę do każdej osoby, do wszystkich rodzin, do wspólnot religijnych, do każdego narodu, do wszystkich ludzi, a jeśli zajdzie potrzeba, będę krążyła przez całe stulecia, dopóki jako Królowa nie uformuję swojego ludu, a jako Matka swoich dzieci, które będą znały Wolę Bożą i sprawią, że będzie Ona królowała wszędzie.

To jest celem tej książki. Ci, którzy przyjmą ją z miłością, będą pierwszymi szczęśliwymi dziećmi należącymi do królestwa Bożego Fiat, a Ja złotymi literami wypiszę ich imiona w swoim matczynym Sercu.

Spójrz, moja córko, ta sama nieskończona Miłość Boga, który chciał się Mną posłużyć w dziele Odkupienia, ażeby Odwieczne Słowo zstąpiło na ziemię, teraz ponownie wzywa Mnie do działania i powierza Mi trudne zadanie, zaszczytny mandat uformowania na ziemi dzieci królestwa Jego Bożej Woli. Z matczyną troską przystępuję zatem do pracy i przygotowuję dla ciebie drogę, która cię zaprowadzi do tego szczęśliwego królestwa.

W tym celu udzielę ci zaszczytnych i niebiańskich lekcji, jednym słowem, nauczę cię nadzwyczajnych i nowych modlitw, dzięki którym będziesz angażowała niebo, słońce, Stworzenie, moje własne Życie i Życie mojego Syna oraz wszystkie czyny świętych, aby w twoim imieniu upraszały godne uwielbienia królestwo Woli Bożej. Modlitwy te posiadają największą moc, ponieważ angażują Boże działanie. Pod ich wpływem Bóg będzie czuł się rozbrojony i zwyciężony przez stworzenie. Wzmocniona ową pomocą będziesz przyspieszała nadejście Jego szczęśliwego królestwa i wraz ze Mną sprawisz, że Wola Boża będzie czyniona na ziemi, jak jest czyniona w Niebie, zgodnie z pragnieniem Bożego Mistrza.

Odwagi, moja córko, spraw Mi tę radość, a Ja cię pobłogosławię.


Dziewica Maryja w Królestwie Woli Bożej

Niepokalana Królowo, moja Niebieska Matko, przychodzę na Twoje matczyne kolana, aby się wtulić w Twoje ramiona jako Twoja ukochana córka i aby Cię prosić z najgorętszym westchnieniem o największą z łask: ażebyś mi dozwoliła żyć w królestwie Woli Bożej. Święta Mamo, Ty, która jesteś Królową tego królestwa, pozwól mi w Nim żyć jako Twoja córka, aby ono już więcej nie było bezludne, ale zamieszkałe przez Twoje dzieci. Dlatego też, wszechwładna Królowo, ja powierzam się Tobie, abyś kierowała moimi krokami po królestwie Woli Bożej. A trzymając mnie mocno za rękę, pokierujesz całą moją istotę ku nieskończonemu życiu w Woli Bożej. Będziesz moją Mamą i Tobie jako mojej Mamie zawierzam moją wolę, abyś mi ją wymieniła na Wolę Bożą, a wtedy będę pewna, że już nie opuszczę królestwa Woli Bożej. Proszę Cię więc, oświeć mnie, abym mogła zrozumieć, czym jest Wola Boga.

Kiedy wola ludzka łączy się z Wolą Bożą, w duszy tworzy się Życie Jezusa

Znakiem, że żyjemy w Woli Bożej jest to, że czujemy tak jak Jezus, iż niczego nam nie potrzeba. Odczuwamy zaś potrzebę dawania

Kiedy się modliłam (…nie potrafię jednak tego dobrze wyjaśnić. To może być też moja mała duma: nigdy nie myślę o sobie, o moich wielkich nieszczęściach, ale zawsze myślę o zadośćuczynieniu, o pocieszaniu Jezusa, o grzesznikach, o wszystkich. Ale wcześniej nie zastanawiam się nad tym. Po prostu zaczynam się modlić i odruchowo daję zadośćuczynienie, pocieszam Jezusa)…

Martwiłam się tym, a mój zawsze ukochany Jezus przyszedł i powiedział do mnie: Córko moja, jak to? Martwisz się tym? Musisz wiedzieć, że kiedy umieszczam duszę w mojej Woli, a ona trwale w Niej przebywa, to skoro moja Wola zawiera wszelkie możliwe i wyobrażalne dobra, dusza czuje, że opływa we wszystko i przyjmuje mój własny stan, ponieważ czuje potrzebę dawania, a nie otrzymywania. Czuje, że niczego nie potrzebuje, a jeśli chce, może wziąć to, czego pragnie, i nie musi o to prosić. A ponieważ moja Wola posiada nieodpartą siłę chęci dawania, więc dusza jest szczęśliwa, kiedy daje. A kiedy daje, jest bardziej spragniona dawania. W jakim ciężkim położeniu znajduje się dusza, kiedy chce dawać, a nie ma komu dać! Córko, wprowadzam duszę czyniącą moją Wolę w mój własny stan i dzielę się z nią moją wielką radością i goryczą, a wszystkie jej czynności opieczętowane są bezinteresownością. Ach tak, ten, kto czyni moją Wolę, jest prawdziwym słońcem, które każdemu daje ciepło i światło oraz odczuwa potrzebę dawania światła i ciepła. Gdy je daje wszystkim, nie bierze niczego od nikogo, ponieważ jest wyższe od wszystkiego i nie ma na ziemi nikogo, kto mógłby się z nim równać pod względem światła i wielkiego ognia, który w sobie zawiera. Ach, gdyby stworzenia mogły ujrzeć duszę czyniącą moją Wolę, spostrzegłyby, że jest czymś więcej niż okazałym słońcem, które czyni dobro wszystkim. Co więcej, ujrzałyby Mnie w tym słońcu. Tak więc oznaką tego, że dusza czyni moją Wolę, jest to, że odczuwa zdolność dawania. Czy zrozumiałaś? (Tom 11, 03.09.1913)

Kiedy wola ludzka łączy się z Wolą Bożą, w duszy tworzy się  Życie Jezusa. Ten, kto przyjmuje Wolę Bożą, przyjmuje wszystko!

Kiedy trwałam w swoim zwyczajowym stanie, błogosławiony Jezus ukazał się wewnątrz mnie. Był tak utożsamiony ze mną, że widziałam Jego oczy w moich oczach, Jego usta w moich ustach i tak z całą resztą. I kiedy widziałam Go takiego, On powiedział do mnie: Córko moja, zobacz, jak utożsamiam się z duszą, która czyni moją Wolę, i zespalam się z nią w jedno. Czynię jej życie moim własnym, ponieważ moja Wola jest wewnątrz i na zewnątrz tej duszy. Można powiedzieć, że moja Wola jest jak powietrze, którym oddycha i które ożywia w niej wszystko. Jest jak światło, które pozwala ujrzeć wszystko i zrozumieć wszystko. Jest jak ciepło, które ogrzewa, użyźnia i pozwala wzrastać. Jest jak serce, które bije, jak ręce, które pracują, jak stopy, które chodzą. A kiedy wola ludzka łączy się z moją Wolą, tworzy się w duszy moje Życie.

Tak więc po przyjęciu Komunii powiedziałam do Jezusa: kocham Cię.

A On powiedział do mnie: Córko moja, pragniesz Mnie naprawdę miłować? Powiedz: „Jezu, kocham Cię Twoją własną Wolą”. A ponieważ moja Wola wypełnia Niebo i ziemię, to twoja miłość otoczy Mnie wszędzie, a twoje „kocham Cię” będzie rozbrzmiewało wysoko w Niebiosach, a nawet w głębi otchłani. Tak więc, gdy chcesz powiedzieć „wielbię Cię, błogosławię Cię, wychwalam Cię, dziękuję Ci”, powiesz to w zjednoczeniu z moją Wolą, a wypełnisz Niebo i ziemię adoracją, błogosławieństwem, chwałą i dziękczynieniem w mojej Woli. Są to rzeczy proste, łatwe i ogromne.  Skoro moja Wola jest wszystkim, to czym są moje przymioty? Zwykłym aktem mojej Woli. Kiedy więc sprawiedliwość, dobroć, mądrość i siła podejmują swoje działanie, moja Wola je poprzedza, towarzyszy im i wprowadza je w działanie. Krótko mówiąc, nie odstępują ani trochę od mojej Woli. Dlatego ten, kto przyjmuje moją Wolę, przyjmuje wszystko. Co więcej, może powiedzieć, że jego życie się skończyło, skończyły się słabości, pokusy, namiętności i nieszczęścia, ponieważ w tym, kto czyni moją Wolę, wszystko traci swoje prawa, gdyż moja Wola ma pierwszeństwo we wszystkim i ma prawo do wszystkiego.[1](Tom 11, 02.10.1913)


[1] Błędem jest myślenie, że wystarczy powiedzieć „Wola Boża”, aby w Niej żyć, nie „opróżniając się” z własnej woli. Innym błędem jest stwierdzenie, że jest to coś nieosiągalnego, gdyż wciąż odczuwamy nasze nędze i pokusy.

 

Wniebowzięcie Maryi było triumfem i świętem Woli Bożej

Z Pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

Święto Wniebowzięcia i „Zdrowaś, Maryjo”

…poczułam, że wychodzę ze swojego ciała na sklepienie niebios wraz z moim kochanym Jezusem. Wydawało się, że wszystko świętowało – Niebo, ziemia i czyściec. Wszyscy byli zalani nową rozkoszą i radością. Wiele dusz wychodziło z czyśćca i jak błyskawica docierało do Nieba, aby uczestniczyć w święcie naszej Królowej Matki. Ja też się posuwałam (zwłaszcza że miałam pozwolenie spowiednika) pośród tego ogromnego tłumu ludzi, czyli aniołów, świętych i dusz z czyśćca, którzy zajmowali to nowe Niebo, tak ogromne, że ​​to nasze, jakie widzimy, w porównaniu z tym wydawało mi się małym otworem…

Ale gdy spoglądałam, nie widziałam niczego poza jasnym Słońcem rzucającym promienie, które przenikały mnie na wskroś, iż stałam się jakby kryształem tak bardzo, że można było dobrze dostrzec małe skazy oraz nieskończoną odległość, jaka istnieje pomiędzy Stwórcą a stworzeniem. Zwłaszcza, że ​​każdy z tych promieni posiadał swoje piętno: jeden oznaczał świętość Boga, drugi czystość, inny moc, jeszcze inny mądrość i wszystkie pozostałe cnoty i atrybuty Boga. Tak więc dusza, widząc swoją nicość, swoje ubóstwo i nędzę, czuła się unicestwiona i zamiast na Nie spoglądać, upadała na twarz [w głębokiej adoracji] przed tym Odwiecznym Słońcem, przed którym nikt nie mógłby stanąć. A co więcej, żeby zobaczyć święto naszej Królowej Matki, trzeba było spoglądać z wnętrza Słońca, tak bardzo wydawała się zanurzona w Bogu Przenajświętsza Dziewica, bo patrząc z innych miejsc, niczego nie można było dostrzec.

[…] Mój jedyny i niepowtarzalny Skarbie, nie pokazałeś mi święta naszej Królowej Matki ani nie pozwoliłeś mi usłyszeć pierwszych pieśni, które zaśpiewali aniołowie i święci przy Jej wstąpieniu do Nieba.

A Jezus: Pierwszą pieśnią, którą wykonali dla mojej Mamy, było „Zdrowaś, Maryjo”, ponieważ „Zdrowaś, Maryjo” zawiera najpiękniejsze pochwały, oddaje największą cześć i odnawia radość, którą odczuwała, kiedy się stała Matką Boga. Odmówmy ją więc wspólnie, aby oddać Jej cześć. A kiedy ty wstąpisz do Nieba, sprawię, że ją znajdziesz, jak gdybyś odmówiła  z aniołami po raz pierwszy w Niebie.

I tak, wspólnie z Jezusem odmówiliśmy pierwszą część „Zdrowaś, Maryjo”. Och, jak miłe i wzruszające było powitanie naszej Najświętszej Mamy wraz z Jej umiłowanym Synem! Każde wypowiadane przez Niego słowo przynosiło ogromne światło, w którym się pojmowało wiele rzeczy na temat Najświętszej Dziewicy. Ale któż może wyrazić to wszystko, i to w dodatku przy mojej nieudolności? Dlatego przemilczę to. (Tom 2, 15.08.1899)

Wniebowzięcie Maryi było triumfem i świętem Woli Bożej

[…] Po tym zaczęłam myśleć o święcie mojej Mamy Niebieskiej, wziętej do Nieba, a mój słodki Jezus czułym i wzruszającym głosem dodał: Córko moja, prawdziwą nazwą tego święta, którą ono powinno nosić, jest święto Woli Bożej. To ludzka wola zamknęła Niebo, zerwała więzy ze swoim Stwórcą, zrodziła nieszczęścia i cierpienia oraz zakończyła święta, jakimi stworzenie miało się cieszyć w Niebie. Owa istota, Królowa wszystkich, czyniąc zawsze i we wszystkim Wolę Odwiecznego – a co więcej, można powiedzieć, że Jej życie było jedynie Wolą Bożą – otworzyła Niebo, związała się z Odwiecznym i przywróciła w Niebie wspólne świętowanie ze stworzeniem. Każdy czyn, którego dokonywała w Najwyższej Woli, był świętem rozpoczynającym się w Niebie, był słońcem, które tworzyła jako ozdoba tego święta, był muzyką, którą wysyłała, aby rozweselić Jeruzalem Niebieskie. Prawdziwym więc źródłem tego święta jest Odwieczna Wola działająca i spełniona w mojej Niebieskiej Mamie. Odwieczna Wola zdziałała w Niej takie cuda, że moja Mama zadziwiła Niebo i ziemię, skrępowała Odwiecznego nierozerwalnymi więzami miłości i porwała Słowo aż do swojego łona. Sami aniołowie zachwyceni powtarzali między sobą: «Skąd w tym cudownym Stworzeniu tyle chwały, tyle czci, tyle wspaniałości i cudów nigdy dotąd niewidzianych? A przecież przychodzi z wygnania». I zaskoczeni rozpoznali Wolę Stwórcy będącą Jej Życiem oraz w Niej działającą, i drżąc, mówili: «Święta, Święta, Święta! Cześć i chwała Woli naszego Pana i Władcy oraz chwała i po trzykroć święta Ta, która pozwoliła działać owej Najwyższej Woli».

A więc to moja Wola, bardziej niż cokolwiek innego, była i jest obchodzona w dniu Wniebowzięcia mojej Najświętszej Matki. To moja Wola pozwoliła się Jej ​​wznieść tak wysoko, że wyróżniła Ją spośród wszystkich. Cała reszta byłaby niczym, gdyby nie posiadała cudu mojej Woli. To moja Wola dała Jej Boską Płodność i uczyniła Ją Matką Słowa. To moja Wola ukazała Jej i pozwoliła objąć razem wszystkie stworzenia. Sprawiła, że stała się Matką wszystkich i pokochała wszystkich miłością Boskiego Macierzyństwa. To moja Wola, czyniąc Ją Królową wszystkich, pozwoliła Jej rządzić i panować. W tym dniu moja Wola po raz pierwszy otrzymała więc cześć, chwałę i obfite owoce swojej pracy podjętej przy dziele Stworzenia. Rozpoczęła swoje Święto, którego nigdy nie zaprzestanie, żeby wielbić swoje własne dzieło dokonane w mojej ukochanej Matce. I chociaż Niebo zostało przeze Mnie otwarte i wielu świętych zdobyło już Ojczyznę Niebieską, kiedy Niebieska Królowa została wzięta do Nieba, to jednak główną przyczyną była właśnie Ona, czyli Ta, która we wszystkim spełniła Najwyższą Wolę. Oczekiwano zatem Tej, która tak bardzo Ją uwielbiła i która zawarła w sobie prawdziwy cud Przenajświętszej Woli, aby uczynić pierwsze święto Najwyższej Woli. Och, jakże całe Niebo wychwalało, błogosławiło, wielbiło Odwieczną Wolę, gdy ujrzało tę wzniosłą Królową wstępującą do Nieba pośród dworu niebieskiego, całą pokrytą Odwiecznym Słońcem Najwyższej Woli. Ujrzeli Ją całą okrytą mocą Najwyższego ‘FIAT’. Nie było w Niej nawet jednego uderzenia serca, które by nie było opieczętowane owym ‘FIAT’. Zdumieni spoglądali na Nią i mówili do Niej: «Wznieś się, wznieś się wyżej. Wypada, żeby Ta, która tak bardzo wielbiła Najwyższy ‘FIAT’, dzięki któremu my znajdujemy się w Niebieskiej Ojczyźnie, miała najwyższy tron ​​i była naszą Królową». A największym zaszczytem, ​​jaki otrzymała moja Matka, było ujrzenie Woli Bożej w chwale. (Tom 18, 15.08.1925)


Dziewica Maryja w Królestwie Woli Bożej

Najdroższa córko, odczuwam nieodpartą potrzebę zstąpienia z Nieba i złożenia ci swoich matczynych wizyt. Jeśli zapewnisz Mnie o swojej miłości dziecka oraz o wierności, to Ja na zawsze pozostanę z tobą, w twojej duszy, aby być twoim nauczycielem, wzorem, przykładem i najczulszą Matką […].

Czyż nie wiesz, że własnymi rękoma przynoszę ci w darze tę książkę? Z matczyną troską ci ją ofiarowuję, abyś ty z kolei, czytając ją, mogła się nauczyć żyć życiem Nieba i już nigdy więcej życiem ziemi! (Matczyny Apel Królowej Nieba).

Jezus patrzy nie na wielkie uczynki, ale na intencję, z jaką są one dokonywane

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrey:

Kiedy w ciągu dnia rozważałam, Jezus dalej ukazywał się przy mnie i powiedział do mnie: Moja osoba otoczona jest jak szatą wszystkimi dziełami, które są dokonywane przez dusze. Przynoszą Mi piękno w zależności od tego, jak czysta jest intencja i jak intensywna jest miłość, z jaką ich dokonują. Ja zaś dam im odpowiednio więcej chwały, tak iż w dniu Sądu Ostatecznego pokażę je całemu światu, aby wszyscy wiedzieli, jak moje dzieci Mnie czciły i jak Ja je czczę.

Mając bardziej zmartwiony wygląd, dodał: Córko moja, co będzie z tak wieloma dziełami, nawet dobrymi, dokonanymi bez czystej intencji, z przyzwyczajenia i dla korzyści własnej? Jaki wstyd poczują w dniu sądu, kiedy ujrzą tak wiele dzieł, samych w sobie dobrych, ale zepsutych przez ich intencję, które zamiast oddawać im cześć jak wielu innym, przynoszą im wstyd? Albowiem Ja nie patrzę na wielkie dzieła, ale na intencję, z jaką są dokonywane. Na niej skupia się cała moja uwaga.

Przez chwilę Jezus milczał, a ja rozważałam słowa, które mi powiedział, i myślałam w moim umyśle szczególnie o czystości intencji i o tym, że kiedy czynimy dobro stworzeniom, stworzenia muszą zniknąć, gdyż powinniśmy utożsamić je z Panem[1]. Powinniśmy postępować tak, jakby stworzenia nie istniały. Jezus powrócił do swojej wypowiedzi i powiedział do mnie: A jednak tak jest. Spójrz, moje Serce jest bardzo szerokie, ale drzwi są bardzo wąskie. Nikt nie może wypełnić pustki tego Serca oprócz dusz oderwanych, ogołoconych i prostych, bo jak widzisz, skoro drzwi są małe, to każda przeszkoda, choćby minimalna, jak na przykład trochę przywiązania, zła intencja, dzieło bez zamiaru przypodobania się Mnie nie pozwalają im wejść do mojego Serca, aby się w nim radować. Dużo miłości do bliźniego wnika w moje Serce, ale musi być ona tak połączona z moją miłością, aby utworzyć jedną tylko miłość i aby nie można było odróżnić jednej od drugiej. Ja patrzę na miłość do bliźniego, która nie przemieniła się w moją miłość, jak na coś, co do Mnie nie należy. (Tom 2, 07.05.1899)

Jedyną intencję doskonałej miłości jest przypodobanie się Jezususowi

Dziś rano mój uwielbiony Jezus nadal ukazał się cierpiący. Przeniósł mnie poza moje ciało i pokazał mi różne zniewagi, których doznał. Ja zaś ponownie zaczęłam Go prosić, aby przelał we mnie swoją gorycz. Jezus od początku mnie nie słuchał i tylko powiedział do mnie: Córko moja, miłość jest doskonała, gdy okazywana jest tylko po to, by Mi się przypodobać. Wtedy jest rzeczywiście prawdziwa. Miłość jest przeze Mnie uznawana, gdy jest ogołocona ze wszystkiego. (Tom 2, 12.05.1899)


[1] Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili (Mt 25,40).

Każdy dobry uczynek więcej lub mniej jest wart jeden raj więcej lub mniej

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

Kiedy trwałam w swoim zwyczajowym stanie, mój ukochany Jezus ukazywał się pobieżnie albo mówił kilka słów i uciekał, albo chował się we mnie.

Pamiętam, że pewnego dnia powiedział do mnie: Córko moja, Ja jestem centrum, a całe Stworzenie otrzymuje życie z tego centrum. Jestem więc życiem każdej myśli, każdego słowa, każdego działania, wszystkiego. Stworzenia jednak wykorzystują to życie, które im daję, aby szukać okazji do obrażania Mnie. Ja daję im życie, a one, gdyby mogły, dałyby Mi śmierć.

Pamiętam też, że kiedy prosiłam Go, żeby darował kary, On powiedział do mnie: Córko, czy sądzisz, że to Ja chcę ich karać? Ach, nie! Przeciwnie, moja Miłość jest tak wielka, że ​​całe moje życie spędziłem, czyniąc na nowo to, co człowiek był zobowiązany uczynić wobec Najwyższego Majestatu. A ponieważ moje czyny były boskie, pomnożyłem je w wiele czynów, aby wszystko uczynić na nowo dla wszystkich i dla każdego i wypełnić tymi czynami Niebo i ziemię oraz rozmieścić je jako ochronę dla człowieka, tak aby sprawiedliwość nie mogła w niego uderzyć. Jednak człowiek przełamuje grzechem tę ochronę, a kiedy jest ona przełamana, kary uderzają w człowieka.

Ale któż mógłby wyrazić wszystkie te drobne rzeczy, które mi powiedział? Tak więc dziś rano modliłam się i żaliłam Jezusowi, że mnie nie wysłuchał, zwłaszcza że nie zaprzestał karania. Powiedziałam do Niego: Jaki jest pożytek z modlitwy, jeśli nie chcesz mnie wysłuchać, co więcej, mówisz, że nieszczęścia się nasilą? A On: Córko moja, dobro jest zawsze dobrem. Co więcej, musisz wiedzieć, że każda modlitwa, każde zadośćuczynienie, każdy akt miłości oraz wszelkie święte rzeczy, które czyni stworzenie, są dodatkowym rajem, który nabywa. Tak więc najprostszy święty czyn będzie jednym rajem więcej. Jeden czyn mniej, jeden raj mniej, gdyż każdy dobry czyn pochodzi od Boga i dlatego dusza w każdym dobrym czynie przyjmuje Boga. A ponieważ Bóg zawiera w sobie nieskończoną, niezliczoną, ogromną i wieczną radość, tak iż błogosławieni nie będą w stanie przez całą wieczność nacieszyć się nią w pełni, nic więc dziwnego, że za każdy dobry czyn, w którym Bóg jest obecny, Bóg czuje się zobowiązany dać w zamian odpowiednią radość. Jeśli więc dusza cierpi z powodu rozproszenia i ubolewa z miłości do Mnie, to jej umysł będzie miał w Niebie więcej światła i zakosztuje więcej rajów oraz zrozumie bardziej Boga, w zależności od tego, ile razy umartwiała swój umysł. Jeśli z miłości do Mnie cierpi chłód, zakosztuje wiele rajów różnorodnej radości, która znajduje się w mojej Miłości. Jeśli cierpi z powodu ciemności, będzie miała więcej radości w moim nieosiągalnym Świetle. I tak będzie z całą resztą. To właśnie oznacza jedna modlitwa więcej lub mniej. (Tom 11, 03.08.1916)

Kto żyje w Woli Bożej znajduje się w samej głębi Serca Jezusa

Kiedy trwałam w swoim zwyczajowym stanie, mój ukochany Jezus dalej się ukazywał całkowicie we mnie. Ukazywał, że posiadam wszystkie Jego członki. Był tak szczęśliwy, że nie mogąc powstrzymać tego zadowolenia, powiedział do mnie: Córko moja, kto czyni moją Wolę, bierze udział w czynach wewnętrznych [„ad intra”] Osób Boskich. Tylko temu, kto czyni moją Wolę, należy się ten przywilej, czyli nie tylko bierze udział we wszystkich naszych dziełach zewnętrznych [„ad extra”], lecz także przechodzi z nich do dzieł wewnętrznych [„ad intra”].

Dlatego jest Mi trudno nie zadowolić tego, kto żyje moją Wolą, ponieważ jeśli dusza przebywa w mojej Woli, znajduje się w samej głębi naszego Serca, naszych pragnień, naszych uczuć i myśli. Jej bicie serca i jej oddech stanowią jedno z naszym biciem serca i oddechem. Zadowolenie więc, chwała i miłość, które Nam daje, są ogromne i nieskończenie różnorodne, w niczym się nie różnią od naszych. I tak jak w naszej odwiecznej Miłości Jeden porywa Drugiego, Jeden uszczęśliwia Drugiego, i to tak bardzo, że wiele razy nie mogąc wstrzymać tej Miłości i tego szczęścia, wychodzimy w naszych dziełach na zewnątrz [„ad extra”], tak też jesteśmy zachwyceni i rozradowani duszą, która czyni naszą Wolę.

Jak więc mamy nie uszczęśliwić tego, kto tak bardzo Nas uszczęśliwia? Jak mamy nie kochać – tak jak kochamy siebie, a nie jak kochamy inne stworzenia – tego, kto Nas kocha naszą własną Miłością? Wobec tej duszy nie ma zasłony tajemnic. Między Nami a nią nie istnieje to co „nasze” ani to co „jej”, ale wszystko jest wspólne. Sprawiamy, że dusza dzięki łasce staje się tym, czym My jesteśmy z natury, czyli nienaganni, święci itd., tak aby nie było żadnej różnicy między nią a Nami. I tak jak nie mogąc wstrzymać naszej Miłości, wychodzimy w naszych dziełach na zewnątrz [„ad extra”], tak też nie mogąc wstrzymać miłości duszy, która czyni naszą Wolę, sprawiamy, że z Nas wychodzi, i ukazujemy ją ludziom jako naszą wybrankę i oblubienicę. Ukazujemy, że tylko ze względu na nią zsyłamy na ziemię dobra i tylko z miłości do niej utrzymujemy ziemię. Następnie zamykamy tę dusza w sobie, aby się nią nacieszyć, ponieważ tak jak My, Osoby Boskie, jesteśmy nierozłączni, tak też ten, kto czyni naszą Wolę, staje się z Nami nierozłączny. (Tom 11, 17.03.1914)

Ten, kto czyni Wolę Bożą, tak bardzo utożsamia się z Jezusem, że jego serce zespala się w jedno z Sercem Jezusa i w ten sposób dzieli zasługę zbawienia dusz

Jezus do Luizy: Córko moja, ten, kto czyni moją Wolę, jest tak utożsamiany ze Mną, że jego serce i moje stanowią jedno. A ponieważ wszystkie dusze, które dostępują zbawienia, zbawiają się przez to Serce, a kiedy Ono bije, wzbijają się w kierunku zbawienia, wychodząc z otworu tego Serca, więc oddam duszy zasługę tych zbawionych dusz, ponieważ pragnęła razem ze Mną ich zbawienia i ponieważ Ja posłużyłem się nią jako życiem mojego własnego Serca. (Tom 11, 28.07.1917)

Kto naprawdę kocha Jezusa i czyni Jego Wolę, tworzy z Nim jedno bicie serca, ale do tego potrzebne jest doskonałe obnażenie

Dziś rano mój słodki Jezus ukazał się w moim sercu. Jego bicie serca biło w moim. Spojrzałam na Niego, a On powiedział do mnie: Córko moja, moje bicie serca i bicie serca tego, kto naprawdę Mnie miłuje i we wszystkim czyni moją Wolę, stanowią jedno tylko bicie serca. Tak więc nazywam je moimi biciami serca i pragnę, aby jako moje własne bicia serca były wokół mojego Serca, a nawet wewnątrz niego, pochłonięte pocieszaniem Mnie i osładzaniem wszystkich moich bolesnych uderzeń serca. Bicie jego serca w moim utworzy słodką harmonię, która będzie powtarzała całe moje Życie i będzie Mi mówiła o duszach, zmuszając Mnie do zbawienia ich. Ale, moja córko, jak wielkie obnażenie jest potrzebne, aby powtórzyć echem bicie mojego serca! To musi być życie bardziej Nieba niż ziemi, bardziej Boże niż ludzkie! Wystarczy tylko cień lub drobnostka, aby dusza nie poczuła siły, harmonii i świętości bicia mojego serca. Wtedy nie powtórzy echem mojego bicia serca i nie będzie ze Mną w harmonii. Będę więc zmuszony pozostać sam w swoich boleściach i swoich radościach. Boleści te zadają Mi dusze, które wiele Mi obiecywały. Jednak w momencie decyzji zawiodłem się ich obietnicami. (Tom 11, 01.04.1916)

Przyjmowanie Eucharystii w Woli Bożej

Z pism Sług Bożej Luizy Piccarrety

Kto żyje w Woli Bożej, powtarza to, co Jezus w Niej uczynił: na przykład, gdy ustanawiając Eucharystię, przyjął siebie samego

Dziś rano, po Komunii, poczułam, że mój Jezus w szczególny sposób wchłonął mnie całkowicie w swoją Wolę, a ja w Niej pływałam. Ale któż mógłby wyrazić to, co czułam? Brak mi słów, żeby się wyrazić. Jezus zaś powiedział do mnie:

Córko moja, dusza może powiedzieć, że kształtuje na ziemi Życie Boże tak wiele razy, jak wiele razy przebywa w mojej Woli. Jakże się cieszę, kiedy widzę, jak dusza wnika w moją Wolę, aby kształtować w Niej życie Boże! Bardzo lubię widzieć dusze, które powtarzają w mojej Woli to, co uczyniło w Niej moje Człowieczeństwo!

Ja przyjąłem Komunię i przyjąłem siebie w Woli Ojca. W ten sposób nie tylko za wszystko zadośćuczyniłem, lecz także objąłem wszystkich i udzieliłem Komunii wszystkim, gdyż w Woli Bożej znalazłem ogrom i zdolność widzenia wszystkiego i wszystkich. A ponieważ widziałem, że wielu nie weźmie udziału w Przenajświętszym Sakramencie i że Ojciec będzie znieważony, gdyż nie będą chcieli przyjąć Życia, więc oddałem Ojcu zadośćuczynienie i chwałę, jak gdyby wszyscy przyjęli Komunię Świętą, i dałem Ojcu za każdego zadośćuczynienie i chwałę boskiego życia. Ty także przyjmuj Komunię w mojej Woli, powtarzaj to, co Ja uczyniłem, a w ten sposób nie tylko za wszystko zadośćuczynisz, lecz także dasz Mnie każdemu, tak jak Ja zamierzałem oddać siebie każdemu. Oddasz Mi także chwałę, jak gdyby wszyscy przyjęli Komunię Świętą. Moje Serce się wzrusza, kiedy widzę, jak stworzenie, nie mogąc dać Mi z siebie niczego, co byłoby Mnie godne, przyjmuje moje rzeczy, czyni je swoimi własnymi, pozoruje, że to Ja je uczyniłem, i przekazuje Mi je, aby sprawić Mi przyjemność. Z zadowoleniem powtarzam wtedy: Doskonale, moja córko! Uczyniłaś dokładnie to, co Ja uczyniłem!

Następnie dodał: Czyny w mojej Woli są najprostszymi czynami, a ponieważ są proste, są przekazywane wszystkim. Ponieważ światło słońca jest proste, jest światłem każdego oka, ale słońce jest tylko jedno. Jeden tylko czyn w mojej Woli jak bardzo proste światło rozchodzi się w każdym sercu, w każdym dziele, we wszystkim, ale czyn jest jeden. A ponieważ moja Istota jest bardzo prosta, jest jednym Aktem, i to Aktem, który zawiera wszystko. Nie ma stóp, a jest krokiem wszystkich, nie ma oczu, a jest okiem i światłem wszystkich. Ja daję życie wszystkiemu, i to bez wysiłku i trudu. Daję akt działania wszystkim. Tak więc dusza w mojej Woli staje się prosta i razem ze Mną pomnaża się we wszystkich i czyni dobro wszystkim. Och, gdyby wszyscy zrozumieli ogromną wartość najmniejszych czynów dokonanych w mojej Woli, nie pozwoliliby umknąć żadnemu czynowi! (Tom 11, 08.09.1916)

Komunia przyjęta tak, jak ją przyjął Jezus, oddaje Mu brakującą miłość wszystkich stworzeń

Dziś rano przyjęłam Komunię, tak jak mnie nauczył Jezus, to znaczy byłam zjednoczona z Jego Człowieczeństwem, Boskością i Najświętszą Wolą. A kiedy przyszedł Jezus, ukazał się mi. Pocałowałam Go i przytuliłam do serca, a On odwzajemnił mi mój pocałunek i uścisk i powiedział do mnie: Córko moja, jakże jestem szczęśliwy, że ​​przyszłaś przyjąć Mnie zjednoczona z moim Człowieczeństwem, Boskością i Wolą! Odnowiłaś moją radość, którą odczuwałem, kiedy przyjąłem siebie samego w Komunii.A ponieważposiadasz w sobie całego Mnie, to kiedy Mnie całowałaś i tuliłaś, zawarłaś w sobie wszystkie stworzenia.Ja zaś czułem, jak wszyscy Mnie całują i obejmują, ponieważ taka była twoja wola,czyli taka sama jak moja Wola, kiedy przyjmowałem siebie w Komunii. Chciałem zrekompensować Ojcu całą miłość stworzeń, mimo że wielu Go nie kocha.Ojciec zrekompensował sobie ich miłość we Mnie, a Ja w tobie rekompensuję sobie miłość wszystkich stworzeń.A ponieważ odnalazłem tego, kto w mojej Woli w imię wszystkich Mnie miłuje, oddaje Mi zadośćuczynienie itd. (gdyż w mojej Woli nie ma niczego, czego dusza nie mogła Mi dać), więc czuję, że kocham stworzenia, mimo że one Mnie obrażają, i obmyślam miłosne sztuczki wokół najbardziej zatwardziałych serc, aby je nawrócić.Tylko z miłości do tych dusz, które wszystko czynią w mojej Woli, daję stworzeniom cuda największych nawróceń, gdyż czuję się jakby przykuty i zachwycony. (Tom 11, 02.10.1916)

Dusza, które żyje w Woli Bożej, jest cudem nad cudami

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

Wtapiałam się w Wolę Bożą i przyszła mi do głowy myśl, żeby w szczególny sposób polecić różne osoby. Błogosławiony Jezus powiedział do mnie:

Córko moja, kiedy się modlisz w Woli Bożej, intencje szczególne są już zawarte w tej modlitwie[1]. W porządku łaski dzieje się tak jak w porządku naturalnym: słońce daje światło wszystkim, ale nie każdy korzysta z tych samych efektów. Przyczyną tego nie jest słońce, lecz stworzenia. Jeden wykorzystuje światło słońca, aby pracować, uwijać się, uczyć i doceniać rzeczy. Staje się on bogaty, rozwija się i nie żebrze o chleb u innych. Inny leniuchuje i nie chce się mieszać do niczego. Światło słońca zalewa go wszędzie, ale dla niego jest ono bezużyteczne, gdyż nie chce nic robić. Jest on ubogi i chorowity, ponieważ lenistwo powoduje wiele chorób fizycznych i duchowych. A kiedy czuje głód, musi żebrać o chleb u innych. Czy może światło słońca jest przyczyną tego? Czy może słońce jednemu daje więcej światła, a drugiemu mniej? Oczywiście, że nie. Jedyną różnicą jest to, że jeden w szczególny sposób korzysta ze światła, a drugi nie.

Otóż ​​tak samo jest w porządku łaski, która bardziej niż światło zalewa dusze. Raz staje się głosem, by je wzywać, pouczać i poprawiać. Raz staje się ogniem i wypala im rzeczy tego świata, a swoimi płomieniami przepędza im stworzenia i przyjemności. Swoimi oparzeniami wytwarza boleści i krzyże, aby nadać duszy formę świętości, której od niej oczekuje… Raz staje się wodą, która je oczyszcza, upiększa i wszystkie namacza łaską. Ale kto jest czujny, aby przyjąć wszystkie te strumienie łask? Kto się do Mnie przyłącza? Ach, bardzo niewielu! A potem ośmielają się mówić, że jednym daję łaskę, by stali się świętymi, a drugim nie. Chcą niemal Mnie obwinić i zadowalają się, żeby prowadzić bezczynne życie, jakby nie było dla nich światła łaski.

Następnie dodał: Córko moja, tak bardzo kocham stworzenie, że sam stanąłem na straży każdego serca, aby nad nim czuwać, bronić go i własnymi rękami wypracować jego uświęcenie. Jednak iluż goryczom Mnie poddają! Jedni Mnie odrzucają, inni nie troszczą się o Mnie i gardzą Mną, jeszcze inni narzekają na mój nadzór, a inni zamykają Mi drzwi przed nosem, czyniąc moją pracę bezużyteczną. Ja staję na straży i celowo wybieram dusze, które żyją w mojej Woli. A ponieważ znajdują się całkowicie we Mnie, stawiam je razem ze sobą na straży jako drugich strażników każdego serca. Ci drudzy strażnicy pocieszają Mnie, odwzajemniają Mi się za tamtych i dotrzymują Mi towarzystwa w samotności, którą narzuca Mi wiele serc, i zmuszają Mnie, bym ich nie opuszczał. Nie mógłbym udzielić stworzeniom większej łaski niż ofiarowanie im dusz, które żyją w mojej Woli i które są cudem nad cudami. (Tom 11, 20.10.1916)


[1] Tak jest w przypadku słońca. Kiedy oświetla wszystkich, każda osoba jest oświetlona.

Jak dusza może w Woli Bożej uczynić z siebie żywą Eucharystię?

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

Kiedy trwałam w swoim zwyczajowym stanie i byłam bardzo smutna z powodu nieobecności Jezusa, przyszedł po wielu żmudnych staraniach i ukazał się w całej mojej biednej istocie. Wydawało mi się, że jestem szatą Jezusa. Ale On, przerywając ciszę, powiedział do mnie:

Córko moja, ty także możesz tworzyć hostie i mistycznie je konsekrować. Czy widzisz szatę, która Mnie okrywa w Najświętszym Sakramencie? Jest to przypadłość chleba, z którego tworzona jest hostia. Życie, które istnieje w tej hostii, to moje Ciało, moja Krew i moja Boskość. Moja najwyższa Wola jest aktem, który zawiera to Życie. Moja Wola pozwala działać Miłości, zadośćuczynieniu, ofierze i całej reszcie, którą czynię w Najświętszym Sakramencie. Wszystko to nigdy nie oddala się od mojej Woli nawet na trochę. Nie ma rzeczy, która ode Mnie wychodzi, a której moja Wola by nie poprzedziła.

Otóż ty także możesz utworzyć hostię. Hostia jest materialna i całkowicie ludzka. Ty też masz materialne ciało i ludzką wolę. Jeśli zachowasz swoje ciało i swoją wolę w czystości, prawości i z dala od jakiegokolwiek cienia grzechu, będą przypadłością i zasłoną, w których będę mógł się konsekrować i żyć ukryty w tobie. Ale to nie wystarczy. To byłoby jak hostia bez konsekracji. Potrzebne jest moje Życie. Moje Życie składa się ze świętości, miłości, mądrości, mocy itd., ale motorem tego wszystkiego jest moja Wola. Dlatego po przygotowaniu hostii musisz pozwolić swojej woli umrzeć w mojej. Musisz ją bardzo dobrze wypalić, aby nigdy się nie odrodziła. Musisz pozwolić mojej Woli zastąpić we wszystkim twoją istotę. Wtedy moja Wola, która zawiera całe moje życie, dokona prawdziwej i doskonałej konsekracji. Tak więc ludzka myśl nie będzie już miała w tobie życia, ale tylko myśl mojej Woli. Moja Wola dokona konsekracji mojej mądrości w twoim umyśle. To co ludzkie, czyli słabość i niestałość, nie będzie już miało w tobie życia, ponieważ moja Wola dokona konsekracji Życia Bożego, siły, stałości i wszystkiego, czym jestem. Za każdym więc razem, gdy rozprzestrzenisz w mojej Woli twoją wolę, twoje pragnienia i wszystko to, czym jesteś i co możesz dokonać, odnowię konsekrację i jak w żywej hostii – a nie umarłej, którą są hostie pozbawione Mnie – będę kontynuował w tobie moje życie.

Ale to jeszcze nie koniec. Wszystko jest martwe i nieme w konsekrowanych hostiach, w cyboriach i w tabernakulach. Nie ma bicia serca ani porywu miłości, które mogłyby odpowiedzieć na moją tak wielką miłość. Gdyby nie to, że czekam na serca, aby im się oddać, byłbym bardzo nieszczęśliwy i skrzywdzony w miłości, a moje sakramentalne życie nie miałoby sensu. A jeśli toleruje to w tabernakulach, to nie tolerują tego w żywych hostiach. Dlatego w Najświętszym Sakramencie pragnę żywić się moim własnym Pokarmem. Otóż dusza uczyni swoimi własnymi moją Wolę, moją miłość, moje modlitwy, zadośćuczynienie oraz ofiarę i odda Mi je jako swoje własne. Ja będę się nimi żywił. Zjednoczy się ze Mną i będzie się starać wyczuć, co Ja czynię, aby czynić to razem ze Mną. Gdy stopniowo będzie powtarzać moje własne czyny, podaruje Mi swój pokarm. Będę wtedy szczęśliwy. Tylko w tych żywych hostiach znajdę wynagrodzenie za samotność, głód i za to, co cierpię w tabernakulach. (Tom 11, 17.12.1914)

Dusze, które mają więcej zaufania, będą bardziej błyszczeć w koronie Bożego miłosierdzia

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

Trwałam w swoim zwyczajowym stanie i jak tylko przyszedł błogosławiony Jezus, powiedział do mnie: Córko moja, dusze, które jak lśniące klejnoty będą błyszczeć mocniej w koronie mojego miłosierdzia, to dusze, które mają więcej zaufania, ponieważ im więcej ufności mają, tym więcej pozwalają działać mojemu miłosierdziu, aby wylało wszelką łaskę, jakiej chcą. Natomiast ten, kto nie ma prawdziwej ufności, sam zamyka we Mnie łaski i ciągle pozostaje ubogi i ogołocony. Moja miłość zaś pozostaje we Mnie, a Ja bardzo cierpię z tego powodu. Aby tak bardzo nie cierpieć i móc swobodniej dać upust mojej miłości, porozumiewam się bardziej z duszami, które są ufne, niż z innymi, gdyż z nimi mogę dać upust mojej miłości, mogę żartować i toczyć miłosny spór, ponieważ nie ma obaw, że się poczują urażone lub się przestraszą. Wręcz przeciwnie, stają się bardziej odważne i przyjmują wszystko, aby móc Mnie bardziej miłować. Tak więc ufne dusze są ujściem i rozrywką mojej miłości, są najbardziej urocze i najbogatsze. (Tom 11, 10.04.1912)

Ten, kto żyje w Woli Bożej, odczuwa tę samą ranę miłości, którą odczuwa Bóg. W ten sposób staje się jakby drugim Jezusem na ziemi

Dziś rano tak ubolewałam nad zniewagami, których Jezus doznaje, i współczułam tak wielu biednym stworzeniom, które na swoje nieszczęście Go obrażają, że chciałam znieść wszelki ból, aby wstrzymać grzech. Z całego serca modliłam się i oddawałam zadośćuczynienie. W tym momencie przyszedł błogosławiony Jezus i wydawał się dźwigać te same rany co moje serce. Jednak były o wiele większe! Powiedział do mnie:

Córko moja, kiedy moja Boskość powołała do życia stworzenie, była jakby zraniona moją własną Miłością z miłości do stworzenia. Rana ta sprawiła, że ​​zstąpiłem z Nieba na ziemię, że płakałem i przelałem krew. Pozwoliła Mi uczynić wszystko, co uczyniłem. Dusza, która żyje w mojej Woli, w żywy sposób odczuwa tę moją ranę, czuje, jakby była jej własną, płacze, modli się i pragnie wycierpieć wszystko, aby ocalić biedne stworzenie i nie pozwolić, żeby ta moja rana miłości powiększyła się z powodu zniewag stworzeń. Ach, moja córko, te łzy, te boleści, te modlitwy i zadośćuczynienia łagodzą moją ranę i spływają na moją pierś jak wiele lśniących klejnotów, które z dumą trzymam na swojej piersi, aby pokazać mojemu Ojcu i wzbudzić w Nim litość dla stworzeń. Tak więc między Mną a tymi duszami zstępuje i wznosi się boska łączność życia, która w tych duszach zastępuje to co ludzkie tym co boskie. A im bardziej dzielą moją ranę i moje własne Życie, tym bardziej poszerza się ta boska łączność życia, tak iż stają się wieloma Chrystusami. Ja zaś powtarzam Ojcu: „Jestem w Niebie, ale na ziemi są inni Chrystusowie, zranieni moją własną raną, którzy płaczą jak Ja, cierpią, modlą się itd. jak Ja. Musimy więc wylać na ziemię nasze miłosierdzie…” Ach, tylko ci, którzy żyją w mojej Woli, dzielą moją ranę. Są podobni do Mnie na ziemi i będą podobni do Mnie w Niebie, biorąc udział w tej samej chwale co moje Człowieczeństwo. (Tom 11, 11.11.1915)

Krzyż oczyszcza i odrywa od ziemi oraz jednoczy z Bogiem

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety

Jezus do Luizy: Krzyż przysposabia duszę do cierpliwości. Krzyż otwiera Niebo i jednoczy Niebo i ziemię, czyli Boga i duszę. Moc krzyża jest potężna. Kiedy krzyż wnika w duszę nie tylko ma moc usuwania rdzy wszystkich ziemskich rzeczy, lecz także sprawia, że dusza znudzona jest rzeczami ziemskimi, czuje do nich wstręt i gardzi nimi. Sprawia natomiast, że smakują jej i podobają się rzeczy niebieskie. Jednak cnotę krzyża uznają nieliczni, tak więc gardzą nim.

Któż mógłby wyrazić, ile rzeczy zrozumiałam o krzyżu, gdy Jezus przemawiał? Mowa Jezusa nie jest taka jak nasza, którą można zrozumieć tyle, ile się mówi. Jedno słowo Jezusa pozostawia ogromne światło, a rozważając je dobrze, można pozostać cały dzień w bardzo głębokiej medytacji. Dlatego gdybym chciała powiedzieć wszystko, zbyt długo by mi to zajęło i nie miałabym też na to czasu. (Tom 2, 16.05.1899)

Krzyż sprawia, że ​​dusza staje się przejrzysta i jaśniejąca

Mój ukochany Jezus ukazał się dziś rano ze złotym krzyżem zawieszonym na szyi. Krzyż był cały lśniący, a gdy na niego spoglądałam, byłam niezmiernie uradowana. W jednej chwili zobaczyłam, że spowiednik jest obecny. Jezus powiedział do niego: Cierpienia minionych dni zwiększyły blask krzyża tak bardzo, że patrząc na niego, odczuwam ogromną przyjemność.

Potem zwrócił się do mnie i powiedział: Krzyż daje duszy taki blask, że czyni ją przejrzystą. A ponieważ kiedy przedmiot jest przejrzysty, można nadać mu wszelkie kolory, jakie się chce, tak też krzyż swoim światłem nadaje wszelkie najpiękniejsze cechy i kształty, jakie nie tylko mogą sobie wyobrazić inni, lecz także może sobie wyobrazić dusza, która ich doznaje. Oprócz tego kurz, małe plamki, a nawet cień są natychmiast wykrywane w przezroczystym obiekcie. Taki jest krzyż. A ponieważ czyni duszę przejrzystą, więc natychmiast sprawia, że ​​dusza odkrywa małe wady i najdrobniejsze niedoskonałości, tak iż nie ma zręczniejszej mistrzowskiej ręki niż krzyż, który potrafi przygotować duszę, aby była godnym mieszkaniem dla Boga Nieba.

Któż mógłby wyrazić to, co zrozumiałam o krzyżu i jak bardzo należy zazdrościć duszy, która go posiada? (Tom 2, 22.07.1899)

Krzyż przynosi chwałę i szczęście, gdyż znoszenie go nie jest ludzkie, ale całkowicie boskie

Jezus nadal ukazuje się, będąc udręczonym. Kiedy się pojawił, rzucił się w moje ramiona, cały wyczerpany, jakby oczekiwał pocieszenia. Podzielił się ze mną małymi cierpieniami, a potem powiedział do mnie: Córko moja, droga krzyżowa to droga usiana gwiazdami. Kiedy się po niej idzie, gwiazdy te zamieniają się w bardzo jasne słońca. Jakie to dla duszy szczęście, i to na całą wieczność, być otoczoną tymi słońcami! Nagroda, jaką daję krzyżowi, jest tak wielka, że ​​nie ma miary, ani szerokości, ani długości. Jest niemal niezrozumiały dla ludzkiego umysłu, a to dlatego że w znoszeniu krzyża nie może być nic ludzkiego, wszystko jest boskie. (Tom 2, 22.10.1899)

Ludzie uderzali Jezusa biczami, a On uderzał ich serca swoją Miłością

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

Trwając w swoim stanie, myślałam o boleściach mojego ukochanego Jezusa i ofiarowywałam moją wewnętrzną mękę, zjednoczoną z Jego boleściami. Jezus zaś powiedział do mnie: Córko moja, oprawcy mogli rozrywać moje Ciało, znieważać Mnie, deptać po Mnie itd., ale nie mogli dotknąć mojej Woli ani mojej Miłości. Chciałem, aby były wolne. Chciałem, aby rozprzestrzeniały się jak dwa prądy i aby nikt im tego nie mógł uniemożliwić, gdyż pragnąłem ofiarowywać się dla dobra wszystkich, nawet samych wrogów… Och, jakże moja Wola i moja miłość triumfowały pośród wrogów! Oni uderzali Mnie biczami, a Ja uderzałem ich serca moją miłością. Moją Wolą zaś ich związywałem. Przekłuwali moją głowę cierniami, a moja miłość zapalała światło w ich umysłach, aby mogli Mnie poznać. Otwierali Mi rany, a moja miłość uzdrawiała rany ich dusz. Przynosili Mi śmierć, a moja miłość przywracała im życie, tak iż ​​kiedy umarłem na krzyżu, płomienie mojej miłości, dotykając ich serc, zmusiły ich, żeby upadli przede Mną na twarz i uznali Mnie za prawdziwego Boga. Nigdy nie byłem tak chwalebny i triumfalny, jak podczas męki w trakcie mojego śmiertelnego życia tu na dole.

Otóż, moja córko, na moje podobieństwo stworzyłem duszę wolną w woli i miłości. Tak więc inni mogą zawładnąć zewnętrznym działaniem stworzenia, ale nikt nie może zawładnąć wewnętrznym działaniem woli i miłości. Ja sam chciałem, aby stworzenie było w tym wolne i aby jego wola i miłość mogły dobrowolnie, nie w sposób przymuszony, wzlatywać do ​​Mnie, a zanurzając się we Mnie, ofiarowywać Mi najszlachetniejsze i najczystsze czyny, jakie może dać Mi stworzenie.

A ponieważ Ja jestem wolny i stworzenie jest także wolne, więc możemy oddawać się sobie nawzajem i wzlatywać do Nieba, aby miłować i wielbić Ojca oraz przebywać razem z Trójcą Przenajświętszą. Możemy podążać w stronę ziemi, aby czynić dobro wszystkim. Możemy wzlatywać do serc wszystkich, aby ugodzić je miłością, związać je wolą oraz je zdobyć. Nie mógłbym więc dać stworzeniu większego posagu. Gdzie jednak stworzenie może najbardziej wykazać swoją wolną wolę i miłość? To w cierpieniu miłość wzrasta, wola się powiększa i jako królowa panuje nad samą sobą, i związuje moje Serce. Jego boleści jak korona otaczają Mnie i wzbudzają we Mnie litość. Daję więc zdominować się stworzeniu. Nie potrafię oprzeć się boleściom kochającej duszy i trzymam ją przy sobie jak królową. Władza tego stworzenia podczas cierpienia jest tak wielka, że jego boleści pozwalają mu nabyć szlachetny, godny, ujmujący, odważny i bezinteresowny sposób bycia, podobny do mojego, tak iż inne stworzenia współzawodniczą ze sobą, żeby dać się zdominować tej duszy. A im bardziej dusza działa ze Mną i im bardziej jest ze Mną zjednoczona i utożsamiona, tym bardziej Ja czuję się pochłonięty przez tę duszę. Tak więc, gdy ona myśli, Ja odczuwam, jak moja myśl wchłonięta jest przez jej umysł. Kiedy patrzy, mówi i oddycha, Ja odczuwam, jak moje spojrzenie, głos, oddech, działanie, krok oraz bicie serca są w niej wchłonięte… Pochłania Mnie całego, a kiedy Mnie pochłania, nieustannie nabywa moje cechy i moje podobieństwo. Ja zaś nieustannie się w niej przeglądam i odnajduję siebie. (Tom 11, 30.12.1916)

Powinniśmy zapomnieć o sobie i zajmować się tylko zbawieniem innych

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

Byłam bardzo zasmucona z powodu tego, w jaki sposób mój zawsze ukochany Jezus mnie traktuje. Byłam jednak oddana Jego Przenajświętszej Woli. Jeśli skarżę się Jezusowi na Jego nieobecność i milczenie, On mówi do mnie: Nie czas zwracać na to uwagę. Są to dziecinady bardzo słabych dusz, które zajmują się sobą, a nie Mną, które myślą o tym, co czują, a nie o tym, co jest dla nich stosowne uczynić. Dusze te wydzielają ludzki odór, a Ja nie mogę im zaufać. Od ciebie nie spodziewam się takiego postępowania. Pragnę heroicznych dusz, które zapomną o sobie i zajmą się tylko Mną, i zjednoczone ze Mną, będą troszczyć się o zbawienie moich dzieci, wobec których diabeł używa wszelkich sztuczek, aby wyrwać je z moich rąk. Chcę, abyś dostosowała się do czasów, raz bolesnych, raz smutnych, a raz tragicznych i abyś razem ze Mną modliła się i płakała z powodu ślepoty stworzeń. Twoje życie powinno zaniknąć. Powinnaś całkowicie zastąpić je moim Życiem. Gdy tak uczynisz, poczuję w tobie woń mojej Boskości i zaufam ci w tych smutnych czasach. Są one jednak niczym innym jak zapowiedzią kar… Co będzie, gdy sprawy posuną się jeszcze bardziej do przodu? Biedne dzieci, biedne dzieci…!

Wydaje się, iż Jezus tak bardzo cierpi, że traci mowę i ukrywa się bardziej w moim sercu, tak iż całkowicie zanika. A kiedy zmęczona moim bolesnym stanem, ponawiam skargi, wołam Go, wzywam i mówię do Niego: Jezu, czy nie słyszysz o nieszczęściach, które się dzieją? Jak Twoje miłosierne Serce może znieść tyle udręk w Twoich dzieciach?, wydaje się, że ledwie porusza się w moim wnętrzu, jakby nie chciał, by Go usłyszano. I wewnątrz mojego oddechu czuję inny ciężki oddech, jakby charczenie… Jest to oddech Jezusa, gdyż czuję, że jest słodki. Ale chociaż mnie całkowicie uspokaja, to daje mi odczuć śmiertelne boleści, ponieważ w tym oddechu czuję oddechy wszystkich, zwłaszcza wielu istnień, które giną na wojnie. Jezus znosi wraz z nimi ich agonię. Innym razem wydaje się, że tak bardzo ubolewa, że wysyła smutne jęki, aby wzbudzić litość w najtwardszych sercach.

Kiedy dalej się skarżyłam, przyszedł dziś rano i powiedział do mnie: Córko moja, jedność naszych woli jest tak wielka, że ​​nie sposób odróżnić, która jest wolą jednego, a która drugiego. To właśnie ta jedność Woli tworzy całą doskonałość Trzech Osób Boskich, ponieważ jesteśmy jednością w Woli, a jedność ta przynosi jednakową świętość, mądrość, piękno, moc, miłość i całą resztę naszej Istoty. Tak więc odzwierciedlamy się nawzajem jeden w drugim, a nasza radość z patrzenia na siebie jest tak wielka, że ​​jesteśmy w pełni szczęśliwi. Tak więc Jeden odzwierciedla się w Drugim i Jeden przekazuje Drugiemu każdą cechę naszej Istoty jak wiele bezkresnych mórz posiadających rozmaitą radość. Dlatego, gdyby coś między Nami było odmienne, nasza Istota nie byłaby doskonała ani w pełni szczęśliwa.

Otóż, stwarzając człowieka, tchnęliśmy w niego nasz obraz i podobieństwo, aby dzielić się z nim naszym szczęściem oraz aby się w nim przeglądać i cieszyć. Ale człowiek zerwał pierwsze ogniwo, to znaczy ogniwo woli między sobą a Stwórcą, i dlatego utracił prawdziwe szczęście, co więcej, spadło na niego wszelkie nieszczęście. Dlatego nie możemy się w nim odzwierciedlać ani radować. Czynimy to tylko w duszy, która we wszystkim spełnia naszą Wolę, i cieszymy się pełnym owocem dzieła Stworzenia. Otóż jeśli ci, którzy mają jakieś cnoty, którzy się modlą, którzy przystępują do sakramentów, nie są dostosowani do naszej Woli, My nie możemy się w nich odzwierciedlać, ponieważ ich wola jest oderwana od naszej i dlatego wszystko wewnątrz nich jest nieuporządkowane i w nieładzie. Ach, moja córko, tylko nasza Wola może być uznana, gdyż porządkuje, uszczęśliwia i niesie ze sobą wszelkie dobra. Tak więc zawsze i we wszystkim czyń moją Wolę i nie troszcz się o nic innego. (Tom 11, 8.02.1915)

Wola Boża jest jak intymny „silnik” Boga, jest jak „Serce” Trzech Osób Boskich

Wola Boża: Serce Trójcy Świętej

WOLA BOŻA, którą Jezus w Ewangelii nazywa Wolą Ojca, jest najintymniejszą, najistotniejszą i najbardziej witalną rzeczywistością Boga: Och, wszystko się zawiera w mojej Woli. Jeśli dusza Ją przyjmuje, przyjmuje całą esencję mojego Bytu i zawiera w sobie wszystko (02.03.1916). Wola Boża nie jest żadnym „przymiotem” Boga ani czymś od Boga na wzór tego, czym wola ludzka jest w człowieku. Wola Boża jest natomiast tym, kim Bóg jest. Biorąc przykład maszyny, w której pierwsze koło porusza cały mechanizm, można powiedzieć, że wola jest tym, co daje życie wszystkiemu, co jest w Bogu i w nas.

Przez Wolę Bożą zwykle rozumiemy rzeczy, których Bóg od nas oczekuje, rzeczy chciane przez Boga (tzn. widzimy Ją jako dopełnienie). Dla Boga natomiast Wola Boża jest podmiotem, sam Bóg pragnie tego. Możemy więc powiedzieć, że Wola jest rzeczownikiem (termin, który wyraża pewną rzecz), podczas gdy wszystkie atrybuty boskie – miłość, wszechmoc, dobroć, wieczność, niezmienność, bezmiar, świętość, sprawiedliwość, miłosierdzie, wszechwiedza, mądrość itd. – są jego przymiotnikami: „Wola Boża jest wszechmocna, dobra, święta, nieskończona, wieczna, mądra, miłosierna, niezmienna…”.

PRAGNIENIE BOŻE to Wola Boga w ruchu. Słowo to pochodzi od czasownika i wskazuje na to, co czyni. Natomiast pragnienia określają rzeczy chciane lub ustalone przez Boga.

Różnica między wolą a pragnieniem (choć w rzeczywistości są zbieżne) jest taka sama jak między sercem a biciem serca, lub między silnikiem a ruchem silnika, lub między źródłem a rzeką.

Stosując tę samą analogię, można powiedzieć, że efektem bicia serca jest życie, a pracy silnika może być przykładowo podróżowanie. W przypadku pragnienia efektem, który wywołuje, jest Miłość. A jeśli w Bogu źródłem jest Jego Wola, rzeką Pragnienie Boże, to wodą tej rzeki jest Miłość. W ten sposób Jezus równie dobrze może powiedzieć, że Miłość jest synem Woli Bożej, ponieważ jest Jej przejawem i przekazem.

Wola Boża jest ponad tym wszystkim, co Ona czyni i ponad tym wszystkim, co Bóg chce czy nie chce lub co dopuszcza. Jest źródłem i najwyższą przyczyną tego wszystkiego, kim Bóg jest, niepojętego Życia Trójcy Przenajświętszej i Ich Dzieł odwiecznej Miłości. Jest jak intymny „silnik” Boga, jak „pierwsze koło”, które porusza wszystkim, daje życie wszystkiemu, kim Bóg jest, i wszystkim Jego dziełom. Wola Boża jest jak Serce Trzech Osób Boskich.

Wspólnota woli to prawdziwa treść miłości

papież BenedyktPapież Benedykt XVI powiedział w swojej pierwszej encyklice Deus caritas est (n. 17): «Tak» naszej woli na Jego Wolę łączy rozum, wolę i uczucie w ogarniający wszystko akt miłości.(…) Chcieć tego samego i wspólnie to samo odrzucać, to właśnie starożytni uznali za prawdziwą treść miłości: stać się podobnym jedno do drugiego, co prowadzi do wspólnoty pragnień i myśli. Historia miłości między Bogiem a człowiekiem polega właśnie na fakcie, że ta wspólnota woli wzrasta w jedności myśli i uczuć, i w ten sposób nasza wola i Wola Boga stają się coraz bardziej zbieżne: Wola Boża przestaje być dla mnie obcą wolą, którą narzucają mi z zewnątrz przykazania, ale staje się moją własną wolą, która wychodzi z fundamentalnego doświadczenia tego, że w rzeczywistości Bóg jest mi bardziej bliski niż ja sam. W konsekwencji wzrasta nasze oddanie Bogu i Bóg staje się naszą radością. 

Jezus mówi do Sługi Bożej Luizy Piccarrety: Czy uważasz to za nieistotne, że moja Wola, święta, ogromna oraz wieczna, zniża się do stworzenia i łącząc się z wolą stworzenia, rozprasza ją we Mnie i sprawia, że Ja staję się Życiem wszystkich czynów stworzenia, nawet tych najmniejszych? Tak więc jego bicie serca, słowo, myśl, ruch, oddech stają się biciem serca, słowem, myślą, ruchem, oddechem Boga żyjącego w stworzeniu. Ukrywa ono w sobie Niebo i ziemię i tylko pozornie widać w nim stworzenie. Większej łaski i wspanialszego cudu oraz świętości bardziej heroicznej nie mógłbym ci dać niż ta, którą jest mój FIAT.  (06.06.1921)