Maria

Jaką chwałę będą mieli w Niebie ci, którzy żyli w Woli Bożej na ziemi?

Wtapiałam się w Przenajświętszą Wolę, a mój słodki Jezus powiedział do mnie: Córko moja, tylko ze strony tego, kto żyje w mojej Woli, czuję się odwzajemniony za dzieło Stworzenia, Odkupienia i Uświęcenia i tylko ten, kto żyje w mojej Woli, wielbi Mnie tak, jak stworzenie powinno Mnie wielbić. Tak więc dusze te będą klejnotami mojego Tronu i przyjmą w sobie całą radość i chwałę, którą każdy błogosławiony ma tylko dla siebie. Dusze te będą wokół mojego Tronu jak królowe i wszyscy błogosławieni będą przebywać wokół nich. Błogosławieni będą wieloma słońcami, które będą świecić w Niebieskim Jeruzalem. Natomiast dusze, które będą żyły w mojej Woli, będą świecić w moim własnym Słońcu. Będą jakby otoczone moim Słońcem, a błogosławieni będą widzieć te dusze wewnątrz Mnie. Skoro żyły na ziemi zjednoczone ze Mną i z moją Wolą i nie żyły swoim własnym życiem, to jest całkiem słuszne, żeby w Niebie miały inne miejsce niż wszyscy pozostali i żeby prowadziły dalej w Niebie życie, którym żyły na ziemi, całkowicie przemienione we Mnie i zanurzone w morzu mojej radości. (Tom11, 12.08.1916)

Miłość Jezusa do tych, którzy Go kochają. Dusza tworzy w swoim życiu swój własny raj

Skarżyłam się mojemu słodkiemu Jezusowi, że już mnie nie kocha tak jak wcześniej. On zaś, pełen dobroci, powiedział do mnie: Córko moja, jest dla Mnie niemożliwe nie kochać tego, kto Mnie kocha, co więcej, czuję się tak bardzo do niego przyciągany, że na najmniejszy akt miłości, jaki mi czyni, odpowiadam mu potrójną miłością i umieszczam w jego sercu boską strunę, która udziela mu boskiej nauki, przekazuje mu świętość i boskie cnoty. Im bardziej dusza Mnie kocha, tym bardziej wyłania się ta boska struna, a nawadniając wszystkie władze duszy, rozprzestrzenia się dla dobra innych stworzeń. Także w tobie umieściłem tę strunę i kiedy będzie ci brakować mojej obecności i nie będziesz słyszeć mojego głosu, struna ta zastąpi ci wszystko i będzie głosem dla ciebie i dla innych stworzeń.

Innego dnia tak jak zwykle wtapiałam się całkowicie w Wolę błogosławionego Jezusa, a On powiedział do mnie: Córko moja, im bardziej wtapiasz się we Mnie, tym bardziej Ja wtapiam się w ciebie. Tak więc dusza tworzy swój raj na ziemi w zależności od tego, czy napełnia się świętymi myślami, uczuciami, pragnieniami, słowami, uczynkami i świętymi krokami. W ten sposób tworzy swój raj. Jednej świętej myśli więcej, jednemu świętemu słowu więcej, będzie odpowiadać jedna radość więcej. A im więcej dobra uczyniła, tym więcej otrzyma różnorodnego piękna, radości i chwały. Jakie będzie zadziwienie duszy, gdy przełamie więzienie ciała i natychmiast znajdzie się w morzu wielkiej rozkoszy, szczęścia, światła i piękna w zależności od tego, ile dobra więcej uczyniła, choćby to była nawet jedna myśl! (Tom 11, 12.08.1916)


Księga Nieba (tom 11)

Królestwo mojej Bożej Woli pośród stworzeń – KSIĘGA NIEBA – przywołanie stworzenia, aby powróciło do porządku, na swoje miejsce i do celu, do jakiego zostało stworzone przez Boga

Jezus do Luizy: Ten, kto czyni moją Wolę, jest żywym obrazem mojego Życia na ziemi. Choć zewnętrznie ukazywałem się tylko jako Człowiek, to byłem jednocześnie umiłowanym Synem mojego drogiego Ojca. Tak samo dusza, która czyni moją Wolę, posiada na zewnętrz ludzką powłokę, a wewnątrz moją Osobę, nieodłączną jak Ja w Miłości i Woli od Trójcy Świętej. Tak więc Boskość mówi: To jest kolejna córka, którą mamy na ziemi. Z miłości do niej wspieramy ziemię, gdyż we wszystkim Nas zastępuje. (02.04.1913)

pobierz

Maryja przygotowała w swoim dziewiczym łonie boską przestrzeń, w której Odwieczne Słowo mogło przybrać ludzkie ciało

Z Pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

Moja ukochana córko, jeśli Poczęcie mojej Niebieskiej Mamy było cudowne i jeśli została poczęta w morzu, które wyszło z Trzech Osób Boskich, to moje Poczęcie nie nastąpiło w morzu, które z Nas wyszło, ale w wielkim morzu, które w Nas przebywało, w naszej Boskości. Boskość zstąpiła do dziewiczego łona tej Dziewicy i tak zostałem poczęty. Prawdą jest, że ​​się mówi, iż zostało poczęte Słowo, ale mój Ojciec Niebieski i Duch Święty byli nierozłączni ze Mną. Prawdą jest, że Ja ​​miałem aktywny udział, ale Oni ze Mną współdziałali.

Wyobraź sobie dwa reflektory, z których jeden odzwierciedla w drugim ten sam przedmiot. Przedmioty są trzy: ten w środku zajmuje aktywny, cierpiący i błagający udział. Dwa pozostałe są razem, współuczestniczą i są widzami. Mogę więc powiedzieć, że jednym z dwóch reflektorów jest Trójca Święta, a drugim moja droga Mama[1].

Ona w krótkim czasie swojego życia, żyjąc ciągle w mojej Woli, przygotowała Mi w swoim dziewiczym łonie małą boską przestrzeń, w której Ja, Odwieczne Słowo, miałem przybrać ludzkie ciało, gdyż nigdy nie zstąpiłbym do ludzkiej przestrzeni. Trójca się w Niej odzwierciedliła, a Ja zostałem poczęty. Tak więc podczas gdy Trójca została w Niebie, Ja zostałem poczęty w łonie tej szlachetnej Królowej. Wszystkie inne rzeczy, nawet jeśli są wielkie, szlachetne, wzniosłe, cudowne, nawet samo Poczęcie Królowej Dziewicy – wszystkie pozostają w tyle. Nie ma rzeczy ani miłości, ani wielkości, ani mocy, które mogłyby dorównać mojemu Poczęciu. Tu nie chodzi o ukształtowanie życia, ale o zawarcie Życia[2], które wszystkim daje życie. Tu nie chodzi o to, żebym się powiększył, ale żebym się pomniejszył i był poczęty nie po to, żeby otrzymywać, ale żeby dawać… Ten, który stworzył wszystko, zamyka się w stworzonym i malutkim Człowieczeństwie! Są to dzieła jedynie Boga, Boga, który kocha i za wszelką cenę pragnie swoją Miłością uwiązać stworzenie, by być przez niego kochanym.

Ale to jeszcze nic. Czy wiesz, gdzie zajaśniała cała moja Miłość, cała moja Moc i Mądrość? Jak tylko boska Moc utworzyła owo malutkie Człowieczeństwo (tak małe, że może być porównywalne do wielkości orzeszka[3], posiadające zaś wszystkie członki – ukształtowane i we właściwych proporcjach[4]), Słowo zostało w Nim poczęte. Moja bezgraniczna Wola, obejmując wszystkie stworzenia, przeszłe, teraźniejsze i przyszłe, poczęła w Nim wszystkie życia stworzeń. I jak moje życie wzrastało, tak one we Mnie wzrastały. Choć pozornie wydawałem się sam, to pod mikroskopem mojej Woli widać było poczęte we Mnie wszystkie stworzenia. Podobnie jest, gdy patrzymy na krystaliczne wody, które wydają się przezroczyste, ale gdy je oglądamy pod mikroskopem, widzimy w nich wiele mikroorganizmów. Moje Poczęcie było tak ogromne, że wielkie koło Wieczności zostało porażone i zachwycone, widząc ogromny nadmiar mojej Miłości i wszystkie cuda razem połączone. Cały ogrom Wszechświata został wstrząśnięty, widząc jak Ten, który daje życie wszystkiemu, zamyka się, zacieśnia się, pomniejsza i zawiera wszystko… Po co? Po to, aby przyjąć życie wszystkich i sprawić, by wszyscy się na nowo narodzili.  (Tom 15, 16.12.1922)


[1] – Trójca Przenajświętsza odzwierciedla obraz (ludzkiej natury Jezusa) w Maryi, a Maryja czyni to samo w Trójcy Przenajświętszej.

[2] – Wcielenie Słowa było nie tylko stworzeniem życia (Jego życia), lecz także „zawarciem (w Jego malutkim Człowieczeństwie) Życia (Bożego), które wszystkim daje życie”.

[3] – Luiza używa w dialekcie słowa „nocella”, które oznacza „orzech”, ale jednocześnie oznacza wewnętrzną tkankę jajeczka, dającego początek woreczku zalążkowemu (słownik języka włoskiego, Zanichelli). Jest to znaczenie, którego nie mogła znać Luiza. Pan wykorzystuje błędy Luizy i śmieje się z naszych zuchwałych przekonań…

[4] – To nie przypadek, że Jezus Chrystus jest w swoim Przenajświętszym Człowieczeństwie „Pierworodnym” wobec wszystkich stworzeń, „nowym Adamem”, doskonałym wzorem samego Adama i całej ludzkości, prawdziwym przywódcą ludzkości.

Ból naszej Matki z powodu tego, co cierpią Jej dzieci

Z Pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety „Małej Córeczki Woli Bożej:

Dlaczego płacze nasza Matka

Moja Niebieska Mama ukazała się płacząca. Zapytałam Ją więc: Moja Mamusiu, dlaczego płaczesz? Ona odpowiedziała mi: Córko moja, jak mogę nie płakać, jeśli ogień sprawiedliwości Bożej chce pochłonąć wszystko? Ogień grzechu pochłania całe dobro dusz, a ogień sprawiedliwości chce zniszczyć wszystko, co należy do stworzeń. I kiedy widzę, jak ogień się rozprzestrzenia, płaczę. Dlatego módl się, módl. (Tom 12, 18.09.1917)

Ból naszej Matki z powodu tego, co cierpią Jej dzieci

Potem w nocy powrócili Jezus i Królowa Matka i wołali mnie po imieniu, jakby chcieli, żebym zwróciła na Nich uwagę. Jak pięknie było widzieć Matkę i Jezusa rozmawiających ze sobą. Moja Niebieska Mama mówiła: Synu mój, co robisz? To, co chcesz uczynić, jest zbyt wielkie. Mam prawa matki i ubolewam nad tym, że dzieci muszą tak bardzo cierpieć. Czy chcesz otworzyć niebo, aby spuścić kary i zniszczyć stworzenia oraz pokarm, który jest potrzebny do ich żywienia? Czy chcesz je zalać zaraźliwą chorobą? Co oni zrobią? Mówisz, że kochasz tę moją córkę. Ileż będzie ona cierpiała, jeśli to zrobisz? Nie zrobisz tego, ażeby jej nie zasmucać.

I przyciągnęła Go do mnie, ale Jezus stanowczo odparł: Nie mogę. Wiele nieszczęść dzięki niej wstrzymuję, ale nie wszystkie. Moja Mamusiu, pozwólmy przejść burzy nieszczęść, ażeby się poddali. (Tom 12, 28.05.1918)

Zmartwienie Maryi

Na razie, proszę Cię, nie zajmuj się Mną, ale moją Mamą. Pociesz Ją, gdyż jest bardzo zatroskana z powodu jeszcze cięższych kar, jakie mam zamiar zesłać na ziemię. (Tom 4, 30.09.1900)

Maryja była świadoma wszystkich ukrytych boleści życia Jezusa

Drugim widzem wszystkich boleści mojego ukrytego życia była moja Mama, i to było konieczne. Jeśli przyszedłem z Nieba na ziemię, by cierpieć, i to nie dla siebie, ale dla dobra innych, musiałem mieć przynajmniej jedną istotę, na której mógłbym oprzeć dobro, które moje boleści zawierały. Musiałem więc poruszyć moją drogą Mamę, aby Mi dziękowała, wielbiła Mnie, miłowała, błogosławiła Mi i podziwiała nadmiar mojej dobroci. Tak więc Ona przejęta, urzeczona i wzruszona widokiem moich boleści, prosiła Mnie, abym ze względu na wielkie dobro, jakie przynosiły Jej moje boleści, pozwolił Jej wczuć się w moje własne boleści. Chciała je znosić, odwzajemnić Mi się za nie i być moją doskonałą naśladowczynią.

Gdyby moja Mama nie widziała niczego, nie miałbym swojej pierwszej naśladowczyni. Nie otrzymałbym żadnego podziękowania ani żadnego uwielbienia.Moje boleści i dobro, które owe boleści w sobie zawierały, byłyby bezowocne,ponieważ jeśli nikt by o nich nie wiedział, nie mógłbym utworzyć pierwszego wsparcia, na którym wsparliby się pozostali. Toteż cel wielkiego dobra, które miało otrzymać stworzenie, byłby utracony. Czy widzisz, jak bardzo było konieczne, aby przynajmniej jedna istota znała moje cierpienia?… (Tom 14, 03.10.1922)

Owoce czynów, jakich dokonali razem w Woli Bożej na naszą korzyść Jezus i Maryja

…chciałem, aby moja Święta Mama podążała za Mną w ogromnym morzu Najwyższej Woli i wraz ze Mną podwajała wszystkie ludzkie czyny, stawiając we wszystkich czynach stworzeń, zaraz po Mnie, podwójną pieczęć czynów dokonanych w mojej Woli. Jakże słodkie było w mojej Woli towarzystwo mojej nierozłącznej Mamy! Towarzystwo w działaniu przynosi szczęście, zadowolenie, czułą miłość, radość, zgodę i męstwo. Odosobnienie przynosi przeciwieństwo tego wszystkiego. Gdy więc działaliśmy razem z moją kochaną Mamą, powstawały morza radości, wzajemnego zadowolenia, morza miłości, które rywalizując ze sobą, zanurzały się jedno w drugim i tworzyły ogromne męstwo. Morza te powstawały nie tylko dla Nas, lecz także dla tych, którzy w naszej Woli dotrzymywaliby Nam towarzystwa. A co więcej, mogę powiedzieć, że morza te przekształcały się w wiele głosów, które wzywały człowieka do życia w naszej Woli, aby przywrócić mu szczęście, jego pierwotną naturę i wszelkie dobra, które utracił, odstępując od naszej Woli… (Tom 14, 11.11.1922)

Jaki jest prawdziwy spoczynek, który powinniśmy mieć w Bogu?

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

Ofiarowywałam mój sen Jezusowi, mówiąc do Niego: Biorę twój sen i czynię go swoim, a śpiąc Twoim snem, chcę dać Ci radość, jak gdyby spał drugi Jezus. On zaś, nie pozwalając mi dokończyć tego, co chciałam Mu powiedzieć, powiedział do mnie: Ach tak, moja córko, śpij moim snem, abym patrząc na ciebie, mógł się w tobie przeglądać, a przyglądając się sobie, mógł znaleźć w tobie całego siebie. Skoro śpisz moim snem, a Ja chcę, abyśmy mogli być w zgodzie we wszystkim i abyś ty mogła przyglądać się sobie we Mnie, mam zamiar ci powiedzieć, dlaczego moje Człowieczeństwo przyjęło słabość snu.

Córko moja, stworzenie zostało stworzone przeze Mnie. Chciałem więc trzymać je jako moją własność na moim łonie, w moich ramionach, w nieustannym spoczynku. Dusza zatem miała wypoczywać w mojej Woli i świętości, w mojej miłości, w moim pięknie, mocy, mądrości itd. Te wszystkie moje przymioty są czynami, które tworzą prawdziwy wypoczynek. Ale co za ból! Stworzenie ucieka z mojego łona, a usiłując wyrwać się z moich ramion, w których mocno je ściskam, chce się przebudzić. Przebudzeniem są namiętności, grzech, ataki i przyjemności. Przebudzeniem są lęki, niepokoje, wzburzenie itd. Mimo że bardzo opłakuję stworzenie i wzywam je do wypoczynku we Mnie, ono Mnie nie słucha.

To jest wielka obraza i zniewaga mojej miłości, zniewaga, której stworzenie nie bierze pod uwagę. Nie stara się także za nią zadośćuczynić. To dlatego chciałem spać. Chciałem dać Ojcu zadośćuczynienie za wypoczynek, którego dusze w Nim nie przyjmują, i odwzajemnić się Mu za wszystkich. A kiedy odpoczywałem, wypraszałem dla wszystkich prawdziwy wypoczynek i czuwałem nad każdym sercem, aby uwolnić je od przebudzenia grzechu. Tak bardzo lubię wypoczynek stworzenia we Mnie, że nie tylko chciałem spać, lecz także chciałem chodzić, aby dać spoczynek jego stopom. Chciałem pracować, aby dać spoczynek jego rękom. Chciałem, aby moje serce biło i kochało, aby dać spoczynek jego sercu… Jednym słowem, chciałem uczynić wszystko, aby dusza czyniła wszystko we Mnie i odpoczywała we Mnie i abym Ja czynił dla niej wszystko i tym samym chronił ją w sobie. (Tom 11, 14.12.1916)

Jezus nieustannie oczyszcza, oświeca i rozpala dusze za pomocą swojego działania w Woli Bożej, a wraz z Nim ten, kto w Niej żyje

Medytowałam i jak zwykle zatapiałam się całkowicie w Woli mojego słodkiego Jezusa. W tej chwili ujrzałam przed moim umysłem maszynę, zawierającą niezliczone źródła, z których wypływały fale Wody, Światła i Ognia. Wznosiły się do Nieba i przelewały na wszystkie stworzenia. Nie było stworzenia, które nie zostałoby zalane tymi falami. Jedyną różnicą było to, że niektóre stworzenia wkraczały do wnętrza tych fal, a niektóre pozostawały na zewnątrz.

Mój zawsze ukochany Jezus powiedział do mnie: Córko moja, Ja jestem maszyną. Moja miłość utrzymuje tę maszynę w ruchu i wylewa się na wszystkich. Jednak fale wnikają do wnętrza tylko tych, którzy Mnie miłują i chcą je przyjąć. Pozostali są nimi poruszani, aby mogli się przygotować na przyjęcie tak wielkiego dobra. Zatem dusze, które działają i żyją w mojej Woli, znajdują się w mojej własnej maszynie, a ponieważ żyją we Mnie, mogą dla dobra innych rozporządzać falami, które z niej wypływają. Raz są światłem, które oświeca, raz ogniem, który rozpala, a raz wodą, która oczyszcza. Jak pięknie jest widzieć dusze, które żyją moją Wolą i które jak wiele małych maszyn wychodzą z wnętrza mojej maszyny, i rozprzestrzeniają się dla dobra wszystkich, a potem powracają do mojej maszyny i odchodzą spośród stworzeń! Żyją Mną i tylko Mną! (Tom 11, 05.12.1916)

Kary świata i wielkie próby nielicznych dobrych ludzi

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

Nadal przechodzę udręczone dni, szczególnie z powodu niemal ciągłych gróźb Jezusa, że kary będą się bardziej rozprzestrzeniać. Zeszłej nocy byłam więc przerażona. Znalazłam się poza sobą i spotkałam mojego cierpiącego Jezusa. Gdy Go odnalazłam, poczułam, jak odradzam się do nowego życia. Jednak to było tylko moje złudzenie! Kiedy miałam Go pocieszyć, liczni ludzie wydarli mi Go i poszarpali na kawałki! Co za zgryzota! Co za przerażenie! Rzuciłam się na ziemię przy jednym z kawałków, a głos z Nieba rozległ się w tym miejscu: Wytrwałość i odwaga dla tych nielicznych, którzy są dobrzy! Niech nie zmieniają się w niczym i nie zaniedbują niczego. Będą wystawieni na wielkie próby ze strony Boga i ludzi. Jedynie wierność nie pozwoli im się zachwiać i będą ocaleni. Ziemia zostanie pokryta niespotykanymi karami. Stworzenia chcą zniszczyć Stwórcę. Będą chciały mieć własnego boga i zaspokoić swoje zachcianki kosztem wszelkiej rzezi. A ponieważ nie osiągną swoich zamiarów, dopuszczą się najbardziej odrażającego okrucieństwa. Wszystko będzie przerażeniem i zgrozą.

Potem powróciłam do siebie. Drżałam. Myśl o tym, do jakiego stanu doprowadzili mojego ukochanego Jezusa, przynosiła mi śmierć. Za wszelką cenę chciałam Go ujrzeć przez chwilę, aby zobaczyć, co się z Nim stało. Jezus zaś, który jest zawsze dobry, przyszedł, a ja się uspokoiłam. Niech będzie zawsze błogosławiony. (Tom 11, 05.02.1916)

Pośród kar świata Jezus pragnie znaleźć w tym, kto żyje w Jego Woli, wszystko to, co znalazł w Nim Ojciec

Byłam zasmucona z powodu nieobecności mojego ukochanego Jezusa. Jeśli przybywa, to wdycham trochę życia, ale jestem jeszcze bardziej zasmucona, gdyż widzę, że jest bardziej strapiony niż ja i nie chce dać się przebłagać, ponieważ stworzenia zmuszają Go do zesłania kar i wydzierają z Niego kolejne. Ale gdy On karze, rozpacza nad dolą człowieka i kryje się wewnątrz mojego serca, jakby po to, żeby nie widzieć, jak człowiek cierpi… Wygląda na to, że nie można już dłużej żyć w tych okropnych czasach. A jednak to tylko początek…

Gdy więc byłam pełna obaw o swój trudny i smutny los (gdyż bardzo często byłam Go pozbawiona), mój ukochany Jezus przyszedł, zarzucił mi rękę wokół szyi i powiedział: Córko moja, nie wzmagaj mojego bólu swoimi obawami. Jest go i tak za wiele. Nie tego od ciebie oczekuję. Pragnę raczej, abyś uczyniła swoimi moje boleści, moje modlitwy i całego Mnie, tak abym mógł znaleźć w tobie drugiego siebie. W obecnych czasach potrzebuję ogromnego zadośćuczynienia i tylko ten, kto czyni siebie Mną, może Mi je dać. To zaś, co Ojciec znalazł we Mnie dla dobra wszystkich, czyli chwałę, zadowolenie, miłość oraz całkowite i doskonałe zadośćuczynienie, pragnę znaleźć w tych duszach, które jak wielu drugich Jezusów odpłacą Mi się na równi. Powinnaś powtarzać te intencje w każdej godzinie Męki, którą rozważasz, w każdym czynie, we wszystkim. Ach, jeśli nie znajdę mojego zadośćuczynienia, to koniec ze światem! Kary będą spływać w dół potokami. Ach, córko moja! Ach, córko moja…! (Tom 11, 09.12.1916)

Jezus chce dla dobra wszystkich pomnożyć dusze żyjące w Jego Woli

Kiedy znajdowałam się w swoim zwyczajowym stanie, mój słodki Jezus przyszedł na chwilę i przelotnie i powiedział do mnie: Córko moja, moje Serce odczuwa nieodpartą potrzebę, aby pomnożyły się dusze żyjące moją Wolą, ponieważ są one miejscem moich spotkań. Moja Miłość chce czynić dobro dla wszystkich, ale grzechy nie pozwalają Mi wylać na nich moich dobrodziejstw. Poszukuję więc tych miejsc spotkań, gdyż w nich bez przeszkód mogę wylewać moje łaski. A za ich pośrednictwem korzystają z nich kraje i ludzie, którzy je otaczają. Dlatego im więcej mam na ziemi tych miejsc spotkań, tym bardziej moja Miłość daje sobie upust i tym więcej przelewa się dla dobra ludzkości. (Tom 11, 06.08.1916)

Jezus, Król Nieba, przebywa na ziemi w duszach, które żyją Wolą Bożą

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

Kiedy trwałam dalej w swoim biednym stanie, czułam, jak moja biedna natura umiera. Znajduję się w stanie ciągłego napięcia. Chcę wywrzeć nacisk na moim ukochanym Jezusie, ale On ukrywa się, aby nie być pod naciskiem. Potem, kiedy widzi, że nie naciskam na Niego z powodu Jego ukrycia, nagle ukazuje się i wybucha płaczem z powodu tego, co cierpi i z powodu tego, co będzie cierpiała nieszczęsna ludzkość… Innym razem mówi do mnie poruszającym i prawie błagalnym głosem: Córko moja, nie naciskaj na Mnie. Mój stan sam w sobie jest już napięty z powodu poważnych nieszczęść, jakie dotykają i dotkną stworzenia. Muszę jednak pozwolić, aby sprawiedliwość skorzystała ze swoich praw.

Kiedy to mówi, płacze. Ja zaś płaczę razem z Nim. Wiele razy wydaje się, że przemienia się cały we mnie i płacze moimi oczami. Tak więc w mojej głowie przechodzą wszystkie nieszczęścia, okaleczone ludzkie ciała, zalew krwi, zniszczone miasta i zbezczeszczone kościoły. To wszystko Jezus pokazał mi już wiele lat wcześniej. Moje biedne serce rozdarte jest z bólu. Raz czuję, jak wije się ono w agonii, a raz zamarza. Kiedy to cierpię, słyszę głos Jezusa, który mówi: Jakże ubolewam, jakże ubolewam! I zanosi się szlochem. Ale któż mógłby wyrazić to wszystko?

Kiedy byłam w tym stanie, mój słodki Jezus, aby jakoś złagodzić mój lęk i strach, powiedział do mnie: Córko moja, odwagi. To prawda, że ​​nieszczęście będzie wielkie, ale wiedz, że będę miał wzgląd na dusze żyjące moją Wolą i na miejsca, w których one przebywają. Królowie ziemi mają swoje dwory i gabinety, w których bezpiecznie zamieszkują pośród zagrożeń i najbardziej zaciekłych wrogów, ponieważ mają tak wielką siłę, że ​​ich wrogowie niszczą inne miejsca i nie spoglądają na ich miejsce ze strachu, że mogą być pokonani. Tak samo i Ja, Król Nieba, mam swoje gabinety na ziemi oraz swoje dwory, a są nimi dusze, które żyją moją Wolą i w których Ja żyję. Dwór Nieba zaś tłoczy się wokół nich. Siła mojej Woli zapewnia im bezpieczeństwo, schładzając pociski i odpychając najbardziej zaciekłych wrogów.

Córko moja, dlaczego błogosławieni są bezpieczni i w pełni szczęśliwi, nawet kiedy widzą, że stworzenia cierpią, a ziemia płonie? Ponieważ żyją całkowicie w mojej Woli. Wiedz zatem, że wprowadzam w ten sam stan co błogosławionych dusze, które żyją na ziemi całkowicie moją Wolą. Żyj więc moją Wolą i nie lękaj się niczego. Co więcej, pragnę, abyś żyła w mojej Woli i jednocześnie pośród swoich braci, między Mną a nimi, w tych czasach ludzkiej rzezi. Będziesz Mnie strzec w sobie i bronić przed zniewagami, które stworzenia Mi posyłają. I podczas gdy będziesz Mnie bronić, Ja przekażę ci w darze moje Człowieczeństwo i to, co sam wycierpiałem. Ty zaś dasz swoim braciom dla ich zbawienia moją krew, moje rany, moje ciernie i moje zasługi. (Tom 11, 18.05.1915)

Dusza żyjąca Wolą Bożą posiada Jezusa w każdej części swojego bytu

Z pism Sługo Bożej Luizy Piccarrety

Kiedy się modliłam, ujrzałam w sobie zawsze ukochanego Jezusa, a wokół mnie wiele dusz, które mówiły: Panie, wszystko umieściłeś w tej duszy! I wyciągając do mnie ręce, powiedziały: Skoro Jezus jest w tobie, a z Nim wszystkie dobra, to weź je i daj je nam.

Byłam tym zmieszana, a błogosławiony Jezus powiedział do mnie: Córko moja, w mojej Woli są wszelkie możliwe dobra, a dusza, która w Niej żyje, powinna przebywać w Niej z ufnością, działając ze Mną jako władczyni. Stworzenia oczekują wszystkiego od tej duszy, a jeśli nie otrzymują dóbr, czują się skrzywdzone. A jak dusza może dawać, jeśli nie działa wraz ze Mną z całkowitą ufnością? Tak więc dusza, która żyje w mojej Woli, potrzebuje ufności, aby dawać dobra, prostoty, aby udzielać się wszystkim, oraz bezinteresowności, aby żyć całkowicie dla Mnie i dla bliźniego. Taki Ja jestem.

Następnie dodał: Córko moja, z tym, kto czyni moją Wolę, jest tak jak z przeszczepionym drzewem. Siła szczepu ma moc zniszczyć życie drzewa, które jest zaszczepione. Tak więc nie widać już owoców i liści pierwszego drzewa, ale widać owoce i liście szczepu. A gdyby pierwsze drzewo powiedziało do szczepu: „Chcę zatrzymać przynajmniej małą gałązkę, żeby też wydać jakiś owoc i żeby wszyscy wiedzieli, że ja nadal istnieję”, szczep odpowiedziałby: „Nie masz już powodu, by istnieć, po tym, jak się poddałeś i przyjąłeś mój szczep. Twoje życie należy całkowicie do mnie”. Tak samo dusza, która czyni moją Wolę, może powiedzieć: „Moje życie się skończyło. Nie wyjdą już ze mnie moje uczynki, moje myśli i moje słowa, ale wyjdą uczynki, myśli i słowa Tego, którego Wola jest moim życiem”. Mówię więc do tego, kto czyni moją Wolę: „Ty jesteś moim życiem, moją krwią i moimi kośćmi”…

Następuje zatem prawdziwa, rzeczywista i sakramentalna przemiana, nie mocą słów kapłana, ale mocą mojej Woli[1]. Kiedy dusza postanowi żyć moją Wolą, wtedy moja Wola stwarza Mnie w duszy. A kiedy moja Wola rozchodzi się w woli, w czynach i w krokach duszy, Ja jestem wiele razy stwarzany w duszy. To tak jak z cyborium pełnym konsekrowanych hostii: ile jest hostii, tyle jest Jezusów na każdą hostię. Podobnie dusza na mocy mojej Woli posiada Mnie we wszystkim i w każdej części swojego bytu. Ten, kto czyni moją Wolę, tworzy prawdziwą i wieczną Komunię, i to z pełnym owocem. (Tom 11, 20.08.1913)


[1] Na tym polega pełnienie królewskiego kapłaństwa: A zatem proszę was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej (Rz 12,1).

Modlitwa bez żarliwości, ale odmawiana, aby sprawić radość Jezusowi, to kadzidło bez dymu

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

Piszę o drobnych rzeczach, o których błogosławiony Jezus powiedział mi w tych ostatnich dniach.

Pamiętam, że kiedy miałam uczucie obojętności i byłam zimna (ale przy tym wszystkim czyniłam to, co zwykle czynię), pomyślałam sobie: Kto wie, ile więcej chwały oddawałam naszemu Panu, kiedy czułam przeciwieństwo tego, co czuję dzisiaj? A błogosławiony Jezus powiedział do mnie: Córko moja, kiedy dusza modli się żarliwie, jest to kadzidło z dymem. Kiedy natomiast modli się i jest zimna, ale nie dopuszcza do siebie niczego dla Mnie obcego, jest to kadzidło bez dymu. Tak więc oba są dla Mnie przyjemne, ale kadzidło bez dymu jest dla Mnie przyjemniejsze, gdyż dym drażni oczy.

Kiedy czułam się tak samo, ukochany Jezus powiedział do mnie: Córko moja, lód w mojej Woli jest bardziej palący niż ogień. Co zrobiłoby na tobie większe wrażenie: widzieć lód, który ma moc spalania i niszczenia wszystkiego, co mogłoby go dotknąć, czy widzieć ogień, który zamienia rzeczy w ogień? Oczywiście, że lód.

Ach, moja córko, w mojej Woli rzeczy zmieniają swoją naturę. Tak więc lód w mojej Woli ma moc zniszczenia wszystkiego, co nie jest godne mojej świętości, i sprawia, że dusza staje się czysta, jasna i święta, według mojego upodobania, nie według jej własnego upodobania. Ślepota stworzeń, nawet tych, które uważają się za dobre, polega na tym, że czują się zimne, nieszczęśliwe, słabe i przygnębione itp., a im bardziej czują się źle, tym bardziej zamykają się w swojej własnej woli i tworzą labirynt, w którym wplątują się jeszcze bardziej w swoje zło, zamiast wznieść się w mojej Woli, w której odkryłyby, że mróz jest ogniem, nędza bogactwem, słabość siłą, a ucisk radością. Ja celowo pozwalam im czuć się tak źle, aby dać im w mojej Woli przeciwieństwo krzywd, które mają. Jednak stworzenia nie chcą zrozumieć tego raz na zawsze i krzyżują plany, które mam wobec nich. Co za ślepota, co za ślepota!

Innego dnia Jezus powiedział do mnie: Córko moja, spójrz, czym się karmi ten, kto czyni moją Wolę. W tym momencie ujrzałam słońce, które rzucało niezliczone promienie, i było tak wspaniałe, że to nasze wydawało się tylko cieniem. Kilka dusz, zanurzonych w tym świetle, ssało ustami jego promienie, jakby były piersią. Nie zajmowały się innymi rzeczami i wydawało się jakby nic nie czyniły. Choć wydawało się, że nic nie czyniły, to wychodziło z nich w pełni boskie działanie.

Mój zawsze uwielbiony Jezus dodał: Czy widziałaś szczęście tych, którzy czynią moją Wolę, i jak jedynie oni powtarzają moje własne dzieła? Kto zatem czyni moją Wolę, ten karmi się światłem, to znaczy Mną, i podczas gdy nic nie czyni, czyni wszystko. Może być pewien, że wszystko, co pomyśli, czego dokona i co powie, będzie skutkiem pokarmu, który spożywa, czyli owocem mojej Woli. (Tom 11, 16.03.1913)

Życie w Woli Bożej jest Świętością ponad wszelkimi świętościami

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

Trwając nadal w swoim zwyczajowym stanie, poczułam ogromne pragnienie czynienia Najświętszej Woli błogosławionego Jezusa. On zaś przyszedł i powiedział do mnie: Córko moja, moja Wola jest Świętością ponad wszelkimi świętościami. Dlatego dusza czyniąca moją Wolę [zgodnie z doskonałością, której cię uczę, to znaczy na ziemi, tak jak jest w Niebie, choć jest mała, nieobeznana oraz nieznana, pozostawia za sobą wszystkich innych świętych mimo ich nadzwyczajnych dokonań i wielkich nawróceń oraz cudów. Co więcej, jeśli je porównamy, to dusze, które czynią moją Wolę [będącą moim trzecim „Fiat”, są królowymi, a wszystkie pozostałe są do ich usług.

Wydaje się, że dusze, które czynią moją Wolę, nic nie robią, a robią wszystko, ponieważ będąc w mojej Woli, działają na sposób boski, w ukryciu i zaskakująco. Są więc światłem, które oświetla, wiatrem, który oczyszcza, ogniem, który płonie, są cudami, które pozwalają czynić cuda… Ci, którzy czynią cuda, są kanałami. Natomiast w duszach czyniących moją Wolę jest moc czynienia cudów. Są więc stopą misjonarza, językiem kaznodziejów, siłą słabych, cierpliwością chorych, władzą i posłuszeństwem poddanych, wytrzymałością oczernianych, wytrwałością w niebezpieczeństwie, heroizmem bohaterów, odwagą męczenników, świętością świętych, i tak z całą resztą, ponieważ będąc w mojej Woli, przyczyniają się do wszelkiego dobra, jakie może zaistnieć zarówno w Niebie, jak i na ziemi. To dlatego mogę potwierdzić, że są moimi prawdziwymi hostiami, i to żywymi hostiami, a nie martwymi, gdyż przypadłość, która tworzy hostię, nie jest pełna życia ani nie wpływa na moje Życie. Natomiast dusza znajdująca się w mojej Woli jest pełna życia, a czyniąc moją Wolę, wpływa i oddziaływuje na wszystko, co Ja czynię. To dlatego te hostie, konsekrowane przez moją Wolę, są Mi droższe niż hostie sakramentalne. A jeśli Ja żyję w hostiach sakramentalnych, to dlatego, żeby utworzyć sakramentalne hostie mojej Woli.

Córko moja, przyjemność, jaką czerpię z mojej Woli, jest tak wielka, że ​​gdy tylko słyszę, jak się o Niej mówi, tryskam radością i wzywam całe Niebo do świętowania. Wyobraź sobie, co będzie z tymi duszami, które Ją czynią. Znajduję w nich wszelką radość i daję im wszelką radość. Ich życie jest życiem błogosławionych. Tylko dwie rzeczy leżą im na sercu, tylko dwóch rzeczy pragną i pożądają: mojej Woli i Miłości. Niewiele mają do zrobienia, podczas gdy czynią wszystko. Nawet ich cnoty wchłonięte są w mojej Woli i Miłości. Tak więc nie zajmują się już cnotami, ponieważ moja Wola zawiera, posiada i wchłania wszystko, i to w sposób boski, niezmierzony i nieskończony. Takie jest życie błogosławionych. (Tom 11, 15.03.1912)

Kto chce poznać samego siebie, powinien poznać siebie w Jezusie, gdyż w Nim odnajdzie prawdziwy obraz siebie

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety

Gdy dalej byłam zmartwiona, powiedziałam sobie: Już nie rozpoznaję siebie! Moje słodkie Życie, gdzie jesteś? Co mam zrobić, aby Cię odnaleźć? Kiedy nie ma Ciebie, Miłości moja, nie znajduję piękna, które mogłoby mnie upiększyć, siły, która mogłaby mnie wzmocnić, ani życia, które mogłoby mnie ożywić. Brakuje mi wszystkiego, wszystko jest dla mnie martwe, a samo życie bez Ciebie jest bardziej rozdzierające niż jakakolwiek śmierć… Ach, nieustannie umieram! Przyjdź, o Jezu, nie mogę już tego wytrzymać! O Najwyższa Światłości, przyjdź, nie każ mi już dłużej czekać! Pozwalasz mi poczuć dotyk Twoich rąk, a kiedy próbuję Cię uchwycić, umykasz mi. Ukazujesz mi swój cień, a kiedy próbuję oglądać w tym cieniu majestat i piękno mojego słońca Jezusa, tracę cień i słońce… Och, zlituj się! Moje serce jest udręczone i rozdarte na kawałki. Nie mogę już żyć… Ach, gdybym przynajmniej mogła umrzeć!

Kiedy to mówiłam, przyszedł mój zawsze ukochany Jezus i powiedział do mnie: Córko moja, jestem tutaj, w tobie. Jeśli chcesz poznać siebie, przyjdź i wkrocz we Mnie i poznaj siebie wewnątrz Mnie. Jeśli przyjdziesz poznać siebie we Mnie, powrócisz do porządku, ponieważ we Mnie znajdziesz swój obraz, stworzony przeze Mnie i podobny do Mnie. Znajdziesz wszystko, co jest potrzebne, aby zachować i upiększyć ten obraz. A kiedy poznasz siebie we Mnie, poznasz również we Mnie swojego bliźniego. A widząc, jak cię kocham i jak kocham twojego bliźniego, wzniesiesz się do stopnia prawdziwej Miłości Bożej, a wszystkie rzeczy, wewnątrz i na zewnątrz ciebie, przyjmą prawdziwy porządek, który jest boskim porządkiem. Jeśli natomiast chcesz poznać siebie w sobie, po pierwsze tak naprawdę nie poznasz siebie, ponieważ nie będziesz miała boskiego światła, a po drugie, znajdziesz wszystkie rzeczy w nieładzie i walczące ze sobą: nędzę, słabość, ciemności, namiętności i całą resztę. Znajdziesz w sobie i na zewnątrz siebie nieporządek, gdyż nędza, słabości, ciemności i namiętności będą walczyć nie tylko z tobą, lecz także między sobą, żeby zobaczyć, która z nich będzie w stanie najbardziej cię skrzywdzić… Jeśli taki nieporządek uczynią tobie, to wyobraź sobie, w jakim nieporządku ukażą ci twojego bliźniego. Chcę, abyś poznawała siebie we Mnie. Co więcej, jeśli chcesz pamiętać o sobie, musisz przyjść i uczynić to we Mnie. W przeciwnym razie, jeśli będziesz chciała pamiętać o sobie beze Mnie, uczynisz więcej zła niż dobra. (Tom 11, 02.11.1912)

Rozmyślanie o sobie zubaża i poniża duszę. Ten, kto czegoś potrzebuje, myśli o sobie. Ten natomiast, kto znajduje się w Woli Bożej, jest w takim samym stanie co Jezus

Będąc bardzo zmartwiona brakiem mojego ukochanego Jezusa, modliłam się i wynagradzałam za wszystkich. W mojej skrajnej goryczy zwróciłam myśl ku sobie i powiedziałam: Jezu, zlituj się nade mną. Wybacz mej duszy! Czy Twoja Krew i Twoje boleści nie są także i dla mnie? Czy dla mnie mają mniej wartości?

Kiedy to mówiłam, mój ukochany Jezus powiedział mi z mojego wnętrza: Ach, moja córko, dlaczego rozmyślasz o sobie? Teraz się zniżasz, a będąc panią, zniżasz się do nędznego stanu błagania! Biedna córka! Myśląc o sobie, zubożasz siebie, ponieważ przebywając w mojej Woli jesteś panią i sama możesz brać, co chcesz. Jeśli w mojej Woli jest coś do zrobienia, to są to modlitwy i zadośćuczynienie za innych.

A ja: Najsłodszy Jezu, Ty bardzo pragniesz, aby ten, kto się znajduje w Twojej Woli, nie myślał o sobie. A Ty myślisz o sobie? (Co za niedorzeczne pytanie!)

A Jezus: Nie, nie myślę o sobie. Myśli o sobie ten, kto czegoś potrzebuje. Ja niczego nie potrzebuję. Ja jestem samą świętością, szczęściem, ogromem, wielkością i głębią. Niczego Mi nie brakuje. Moja Istota zawiera w sobie wszystkie możliwe i wyobrażalne dobra. Gdyby jakaś myśl mogła chodzić Mi po głowie, byłaby to myśli o ludzkości. A ponieważ ludzkość przy stworzeniu odstąpiła ode Mnie, pragnę, aby do Mnie powróciła. I w takim stanie umieszczam dusze, które naprawdę chcą czynić moją Wolę i chcą zespolić się w jedno ze Mną. Czynię je paniami moich dóbr, gdyż w mojej Woli nie ma niewolnictwa. To, co jest moje, należy do nich, a to, czego Ja pragnę, pragną także one. Jeśli więc ktoś czuje potrzebę czegoś, to znaczy, że nie przebywa w sposób doskonały w mojej Woli lub co najwyżej zniża się, tak jak ty teraz to wręcz czynisz. Czy nie wydaje ci się dziwne, że ten, kto zespolił się w jedno ze Mną i utworzył ze Mną jedną Wolę, prosi Mnie o litość, przebaczenie, krew i boleści, podczas gdy Ja uczyniłem go panem wraz ze Mną? Nie wiem, jaką litość i jakie przebaczenie mam mu dać, podczas gdy dałem mu już wszystko. Co najwyżej, powinienem się zlitować nad samym sobą lub wybaczyć sobie jakąś winę, co nigdy nie może nastąpić. Zalecam ci więc, nie wychodź z mojej Woli i nie myśl o sobie, ale myśl o innych, tak jak to czyniłaś do tej pory. W przeciwnym razie zubożejesz i będziesz odczuwała potrzebę wszystkiego. (Tom 11, 01.11.1912)

Kto doświadcza korzyści płynących z bliskości Jezusa?

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

Jezus jest blisko nas, gotowy, aby, gdy tylko Go o to poprosimy, dobrze uczynić z nami wszystko, co zamierzamy uczynić

Gdy trwałam w swoim zwyczajowym stanie, jak tylko mój zawsze ukochany Jezus dał się usłyszeć, powiedział do mnie: Córko moja, jak bardzo jest Mi przykro, gdy widzę duszę, która jest zamknięta w sobie, i gdy widzę, jak działa sama. Stojąc blisko niej, patrzę na nią i widzę wiele razy, że nie potrafi czynić dobrze tego, co czyni. Czekam, aż Mnie zawoła i powie Mi: „Chcę to uczynić, ale nie potrafię tego uczynić. Przyjdź uczynić to razem ze mną, a będę potrafiła dobrze uczynić wszystko… Na przykład: chcę miłować? Przyjdź, aby razem ze Mną miłować. Chcę się modlić? Przyjdź i pomódl się razem ze mną. Chcę uczynić tę ofiarę? Przyjdź i daj mi siłę, gdyż czuję się słaba”… i tak z całą resztą. Ja zaś chętnie i z największą przyjemnością podejmę się wszystkiego.

Jestem jak nauczyciel, który podał temat jednemu ze swoich uczniów, i pozostaje blisko niego, aby zobaczyć, co czyni jego uczeń. Uczeń zaś nie potrafi uczynić tego dobrze, denerwuje się, martwi, niepokoi i kiedy jest to konieczne, płacze, ale nie mówi: „Nauczycielu, naucz mnie, jak mam to uczynić”… Jakież jest zmartwienie nauczyciela, kiedy widzi, że jest traktowany przez ucznia jak błahostka! Taki jest mój stan.

Następnie dodał: Mówi się: człowiek proponuje, a Bóg rozporządza. Jak tylko dusza postanowi uczynić dobro lub być świętą, natychmiast rozporządzam wokół niej to, co jest potrzebne: światło, łaskę, poznanie Mnie i obnażenie. A jeśli nie jest to wystarczające, to za pomocą umartwień sprawiam, że niczego jej nie brakuje, abym mógł dać duszy to, co zaproponowała… Ale och, ile dusz na siłę ucieka od tego dzieła, które moja Miłość utkała wokół nich! Niewiele jest dusz, które wytrzymują i pozwalają Mi wykonać moją pracę. (Tom 11, 20.08.1912)

Kto doświadcza korzyści płynących z bliskości Jezusa?

Kiedy trwałam w swoim zwyczajowym stanie, gdy tylko przyszedł błogosławiony Jezus, powiedział mi: Córko moja, przebywam wewnątrz i na zewnątrz dusz, ale kto doświadcza skuktów tego? Ten, kto przybliża swoją wolę do mojej, kto Mnie wzywa, kto się modli, kto zna moją moc i dobro, które mogę mu uczynić. W przeciwnym razie może przytrafić się duszy tak jak pewnej osobie, która trzyma wodę w domu i nie podchodzi do niej, żeby ją zaczerpnąć i wypić. Mimo że posiada wodę, nie korzysta z dobrodziejstw wody i pali ją pragnienie. Tak samo jest, jeśli jest jej zimno i nie podchodzi, żeby się ogrzać. Mimo że ma ogień, nie korzysta z jego ciepła… I tak jest z całą resztą. Jak bardzo jest Mi przykro, ponieważ pragnę dawać, ale nie ma nikogo, kto chciałby korzystać z moich dobrodziejstw! (Tom 11, 06.09.1912)

Czym jest Krzyż-cierpienie, który Jezus pokrył swoim Krzyżem-Miłości, aby ponownie połączyć stworzenie z Bogiem

Bóg stworzył człowieka na swój obraz, aby człowiek żył i postępował na podobieństwo Boże, jak mały stworzony Bóg, i aby Bóg mógł kochać człowieka i być przez niego kochanym, i aby w ten sposób człowiek stał się uczestnikiem Boskiej natury (2 P 1,4).

Ale w chwili odpowiedzi na próbę człowiek powiedział Bogu „nie”. Nie posłuchał Go i niewdzięczny zlekceważył Dawcę i Dar, to znaczy chciał czynić swoją własną wolę. Na tym polega grzech. Człowiek odrzucił i stracił Wolę Bożą, spadła mu z głowy królewska korona i nie był już więcej podobny do Boga. Zgrzeszył i dlatego przestał być synem Bożym, zerwał więź miłości i życia, która go łączyła z Bogiem, i choć potem tego żałował, mógł być tylko Jego sługą. Dlatego Syn Boży musiał ponownie uczynić człowieka przez łaskę synem Bożym za pośrednictwem Odkupienia.

Wola Boża nie mogła już więcej żyć i królować w człowieku. Poczuła się wypędzona i pozostała jakby ukryta w całym Stworzeniu, zlekceważona przez człowieka (dlatego całe Stworzenie aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach rodzenia, Rz 8, 22). Pozostała jak czuła matka bez dzieci, gdyż one już więcej Jej nie uznają, lekceważą Ją i okrutnie obrażają. A jednak Wola Boża nadal się o nie troszczy, nadal im usługuje za pomocą wszystkich stworzonych rzeczy, dając im tę odrobinę co może ze względu na ich ślepotę i rozłąkę, i czeka na dzień, w którym Jej Światło będzie mogło przeniknąć do ich ciemnych umysłów, dzień, w którym ostatecznie Ją przyjmą i pozwolą Jej królować w swoim życiu.

Ten, kto grzeszy, postępuje jak dziecko, którego pierwszymi słowami, jak tylko zaczyna mówić, nie są: „tato, mamo!”, ale „wynoś się z mojego życia, nie znam cię, nie kocham cię, nie będę ci służył”. Grzech oznacza dać życie własnej woli ludzkiej, odrzucając Wolę Boga.

Należy zatem sprecyzować, że Wola Boża i wola ludzka miały żyć w takim związku miłości, żeby nie można było odróżnić jednej od drugiej, tak jak w przypadku kropli wody, która wpada do morza. Tak więc bardziej niż w związku, miały żyć w jedności jednej woli – Woli Bożej.

Tak jak faktycznie się to dokonuje w Jezusie, prawdziwym Bogu i prawdziwym Człowieku. Posiada On z natury Wolę Bożą (tę samą Wolę, którą posiadają Ojciec i Duch Święty) oraz wolę ludzką, niewinną i wierną, a jednak doskonale złożoną w ofierze. Jezus posiadał wolę ludzką, jak gdyby jej nie posiadał, ponieważ obie wole żyły i działały w jedności jednej Woli – Woli Bożej. Nie prowadził podwójnego życia, „raz jak Bóg, a innym razem jak człowiek”, ale zawsze i we wszystkim postępował jak Bóg-Człowiek[1]. Wszystko zatem, co uczynił Jezus za pośrednictwem swojej doskonałej natury ludzkiej, nawet najmniejsze rzeczy (jedzenie, spanie, płacz, chodzenie, mówienie itp.), było owocem Woli Bożej, Nieskończonej, Wiecznej i Najświętszej… Posiada więc nieskończoną i Boską wartość, ma zasięg wieczny, nie tylko dlatego, że należy do Tego, który jest Osobą Boską, lecz także dlatego, że jest owocem Woli Bożej.

Spójrzmy teraz na krzyż-cierpienie. Jest on utworzony z dwóch woli, które są sobie przeciwstawne i które są skrzyżowane jak dwie belki, jak pnie tych dwóch drzew. Ten pionowy to Wola Boża, ten poziomy, który mówi „nie chcę”, to wola człowieka.

Tak więc Jezus, który poprzez swoje Wcielenie połączył w szczęśliwe małżeństwo swoją Bożą Wolę i swoją ludzką wolę, przyjął na siebie wszystkie stworzenia, aby je ponownie połączyć z Bogiem. Zastał Wolę Bożą i wolę ludzką przeciwstawne sobie, w formie krzyża-boleści. Uczynił ten krzyż swoim własnym, aby pokryć go swoim Krzyżem-Miłości oraz zniszczyć w ten sposób ich przeciwstawność i ich wzajemną boleść. Krzyż-Miłości Jezusa, na którym nieustannie bytował, leżąc w spokojnym oddaniu, to nic innego jak kochające ramiona Dobrego Ojca, które podtrzymują Jezusa. To słodka i niezmierna Wola Ojca, która jest dla Jezusa pokarmem, wypoczynkiem i życiem.

Czy może słyszymy dalekie echo nowej pieśni zwycięstwa, pieśni Miłości i Zmartwychwstania właśnie w tym Krzyżu-Miłości Jezusa, który jest biciem serca całego Jego życia? Dlaczego go w nas nie słyszymy? Bo w nas nie ma Krzyża-Miłości Jezusa, lecz tylko krzyż-boleści, krzyż-przetrwania, krzyż, który my dźwigamy, a nie Krzyż, który nas dźwiga…


[1] Jego czyny, myśli, słowa, dzieła, boleści, miłość, modlitwy itd. są całkowicie ludzkie i jednocześnie całkowicie boskie.

Dusza żyjąca w Woli Bożej jest niebem, w którym Jezus jest Słońcem

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

Kiedy trwałam w swoim zwyczajowym stanie, przyszedł na chwilę błogosławiony Jezus i powiedział: Córko moja, dusza, która czyni moją Wolę, jest niebem, ale niebem bez słońca i bez gwiazd, ponieważ Ja jestem słońcem, a moje własne cnoty są gwiazdami, które upiększają to niebo. Niebo to jest tak piękne, że zakochuje się w nim każdy, kto ma możliwość je poznać, a tym bardziej jestem w nim zakochany Ja, który jak słońce staję w centrum tego nieba i nieustannie obsypuje je nowym światłem, nową miłością i nowymi łaskami. Niebo to jest piękne, gdy świeci słońce, to znaczy, kiedy Ja się objawiam i obsypuję duszę czułościami, napełniam ją moimi charyzmatami i obejmuję ją. A wzruszony jej miłością mdleję i w niej odpoczywam.

Wszyscy święci gromadzą się wokół Mnie, gdy odpoczywam. Są zadziwieni, oglądając to niebo, w którym Ja jestem słońcem, i są zachwyceni widokiem tego nadzwyczajnego cudu. Nie można znaleźć piękniejszej i przyjemniejszej rzeczy dla Mnie i dla wszystkich, ani na ziemi, ani w Niebie. Niebo to jest piękne, kiedy słońce się chowa, to znaczy, kiedy pozbawiam duszę siebie… Och, jakże można podziwiać harmonię gwiazd, gdyż powietrze tego nieba nie jest narażone na chmury, burze i nawałnice, ponieważ ukryte słońce schowane jest w centrum duszy, a jego ciepło jest tak palące, że niszczy chmury, burze i nawałnice. Powietrze tego nieba jest zawsze spokojne, pogodne i pachnące. Gwiazdy, które błyszczą najbardziej, to wieczny pokój oraz miłość bez końca… Kiedy dusza ukryta jest w słońcu, gwiazdy znikają, a kiedy słońce ukryte jest w niej, wtedy widać harmonię gwiazd. Jest piękna pod każdym względem. Niebo to jest moją radością, moim odpoczynkiem, moją miłością i moim rajem. (Tom 11, 28.06.1912)

W Woli Bożej dusza musi jak w grobowcu umrzeć dla wszystkiego, ma być zamknięta Miłością, aby odrodzić się do Życia Bożego. Myśląc o sobie, uciekamy od Życia Bożego

Dziś rano po Komunii powiedziałam do mojego zawsze ukochanego Jezusa: Do jakiego stanu się doprowadziłam! Wydaje się, że wszystko mi umyka: cierpienie, cnoty, wszystko…!

A Jezus: Córko moja, o co chodzi? Chcesz tracić czas? Chcesz wyjść ze swej nicości? Wróć na swoje miejsce, do swej nicości, tak aby Ten, który jest Wszystkim, mógł zająć w tobie swoje miejsce. Wiedz jednak, że cała musisz umrzeć w mojej Woli: dla cierpienia, dla cnót, dla wszystkiego. Moja Wola musi być grobowcem duszy. I tak jak w grobowcu natura ludzka się zużywa, aż zanika całkowicie, i przez to zużycie odradza się do nowego i piękniejszego życia, tak dusza pochowana w mojej Woli, jakby wewnątrz grobowca, umrze dla cierpienia, dla swych cnót i dóbr duchowych, i we wszystkim odrodzi się do Życia Bożego. Ach, moja córko, wydaje się, że chcesz naśladować światowców, którzy są prowadzeni do tego, co jest w czasie i co się kończy, a nie biorą pod uwagę tego, co wieczne. Moja droga, dlaczego nie chcesz nauczyć się żyć tylko moją Wolą? Dlaczego nie chcesz żyć Życiem Nieba, nawet przebywając na ziemi? Moja Wola jest Miłością, która nigdy nie umiera, tak więc moja Wola musi być dla ciebie grobowcem, a Miłość pokrywą, która ma cię zamknąć i pokryć wapnem, nie dając ci więcej nadziei na wyjście. W dodatku każda myśl o sobie, nawet o cnotach, jest zyskiem dla siebie samego i ucieczką od Życia Bożego. Natomiast gdy dusza myśli tylko o Mnie i o tym, co Mnie dotyczy, nabywa w sobie Życie Boże, a nabywając Życie Boże ucieka od życia ludzkiego i przyjmuje wszelkie możliwe dobra. Czy się zrozumieliśmy? (Tom 11, 04.07.1912)

Dla tego, kto czyni Wolę Boga i w Niej żyje, nie ma śmierci ani sądu. Jego życie jest wieczne

Czując się trochę cierpiąca, powiedziałam do mojego zawsze ukochanego Jezusa: Kiedy mnie zabierzesz ze sobą? Och, szybko, o Jezu! Spraw, aby śmierć odcięła mi moje życie i ponownie złączyła mnie z Tobą w Niebie!

A Jezus: Córko moja, dla duszy, która czyni moją Wolę i Nią żyje, nie istnieje śmierć. Śmierć jest dla tego, kto nie czyni mojej Woli, ponieważ musi umrzeć dla wielu rzeczy: dla siebie samego, dla namiętności, dla ziemi. Ten natomiast, kto czyni moją Wolę, nie ma niczego, dla czego miałby umrzeć, jest już przyzwyczajony do życia Niebem. Śmierć nie jest dla niego niczym innym jak zdjęciem cielesnej powłoki, tak jak ten, kto zdejmuje szaty biednego człowieka, aby przywdziać szaty króla i opuścić wygnanie oraz zdobyć Ojczyznę. Albowiem dusza, która czyni moją Wolę, nie podlega śmierci i nie ma sądu, a jej życie jest wieczne. Miłość dokonała z wyprzedzeniem tego, co śmierć miała dokonać, a moja Wola całkowicie ją we Mnie uporządkowała, tak iż nie mam za co ją osądzić. Dlatego pozostań w mojej Woli, a kiedy najmniej się tego spodziewasz, znajdziesz się w mojej Woli w Niebie. (Tom 11, 09.06.1912)

Ogromne łaski, jakie rozchodzą się dla wszystkich dzięki temu, że Jezus tak bardzo wzbogacił swoją Mamę

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety

Od wszystkich łask, których Bóg udzielił Maryi, rozchodzą się łaski dla wszystkich

Mój słodki Jezu, gdy jestem w Twoich objęciach, chcę okazać moją miłość do Ciebie i moją wdzięczność oraz uczynić wszystko, co stworzenie powinno Ci czynić za to, że stworzyłeś naszą Niepokalaną Królową Matkę, najpiękniejszą, najświętszą, cud łaski, za to, że Ją wzbogaciłeś wszelkimi darami i uczyniłeś także i naszą Matką. Czynię to w imieniu stworzeń przeszłych, obecnych i przyszłych. Chcę w mgnieniu oka uchwycić każdy czyn stworzenia, słowo, myśli, bicie serca, krok i w każdym z nich powiedzieć Tobie: kocham Cię, dziękuję Ci, błogosławię Cię, wielbię Cię za wszystko, co uczyniłeś dla mojej i dla Twojej Niebieskiej Mamy.

Jezusowi spodobał się mój czyn, i to tak bardzo, że powiedział mi: Córko moja, z niecierpliwością oczekiwałem na ten twój czyn dokonany w imieniu wszystkich pokoleń. Moja sprawiedliwość i Miłość odczuwały potrzebę tego odwzajemnienia, ponieważ wielkie są łaski, jakie się rozchodzą dla wszystkich dzięki temu, że tak bardzo wzbogaciłem moją Mamę. A mimo to nie odwzajemniają Mi się żadnym słowem, żadnym „dziękuję”. (Tom 12, 18.12.1920)

Zadanie Maryi wobec nas: nie musimy go rozumieć, wystarczy zaufać

Przebywając w swoim zwyczajowym stanie, znalazłam się wraz z Jezusem poza sobą. Przemierzałam długą drogę i na tej drodze raz szłam z Jezusem, a raz znajdowałam się z Królową Matką. Gdy Jezus znikał, znajdowałam się z Mamą, a gdy Mama znikała, znajdowałam się z Jezusem. Podczas tej drogi powiedzieli mi wiele rzeczy. Jezus i Mama byli bardzo ujmujący, pełni czułości, która zachwycała. Zapomniałam o wszystkim, o swojej goryczy, a nawet o ich nieobecności. Myślałam, że nie stracę ich już nigdy więcej. Och, jak łatwo się zapomina o cierpieniu w obliczu dobra!

Na końcu drogi Niebieska Mama wzięła mnie na ręce – a byłam bardzo malutka – i powiedziała mi: Córko moja, chcę cię pokrzepić we wszystkim. I wydawało się, że swoją świętą dłonią znaczyła moje czoło, tak jakby pisała i umieszczała na nim pieczęć. Następnie jakby pisała na moich oczach, ustach, sercu, rękach i nogach, a potem umieszczała tam pieczęć. Chciałam zobaczyć, co Ona mi pisała, ale nie potrafiłam przeczytać tego napisu. Tylko przy ustach zobaczyłam dwie litery, które mówiły: „unicestwienie wszelkich przyjemności”. Natychmiast więc powiedziałam: Dziękuję, o Mamusiu, za to, że usuwasz ze mnie każdą przyjemność, która nie jest Jezusem. Chciałam zrozumieć więcej, ale Mama powiedziała do mnie: Nie musisz wiedzieć, zaufaj Mi. Uczyniłam dla ciebie, co konieczne. Pobłogosławiła mnie i zniknęła, a ja się znalazłam w sobie. (Tom 12, 25.12.1920)

Tajemnica Maryi

Córko moja, przyjdź do Mnie, a znajdziesz drogę i Jezusa. Co więcej, chcę ci wyjawić tajemnicę, jak można stale przebywać z Jezusem i żyć ciągle, nawet na tej ziemi, w radości i szczęściu. Skup się w swoim wnętrzu, tak abyście byli na świecie tylko ty i Jezus, i nikt inny, komu masz się podobać, dogadzać i kogo masz miłować. Tylko od Niego samego masz się spodziewać odwzajemnienia miłości i bycia usatysfakcjonowaną we wszystkim. Jeśli przyjmiesz taką postawę – ty i Jezus, nie będzie już wywierać na ciebie żadnego wrażenia to, czy jesteś otoczona pogardami czy pochwałami, obcymi czy krewnymi, przyjaciółmi czy wrogami. Tylko Jezus będzie całym twoim szczęściem i tylko Jezus wystarczy ci za wszystkich. Córko moja, dopóki wszystko, co istnieje na tym świecie, nie zniknie całkowicie z duszy, nie będzie mogła ona znaleźć prawdziwego i wiecznego szczęścia. (Tom 4, 21.08.1901)

Myślenie o sobie i myślenie tylko o Jezusie

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrey:

Zło związane z myśleniem o sobie i dobro związane z myśleniem tylko o Jezusie

Dziś rano mój zawsze ukochany Jezus powiedział mi: Córko moja, myślenie o sobie oślepia umysł i tworzy pewien rodzaj ludzkiego zachwytu, a ten ludzki zachwyt tworzy sieć wokół człowieka. Ta sieć składa się ze słabości, przygnębienia, smutku, lęku i wszystkiego, co jest złe w ludzkiej naturze. A im więcej myśli się o sobie, nawet pod przykrywką dobra, tym gęstsza staje się sieć i tym bardziej zaślepiona staje się dusza. Natomiast niemyślenie o sobie i myślenie tylko o Mnie i tylko o tym, aby Mnie kochać, niezależnie od tego, o czym się myśli, jest światłem dla umysłu i tworzy słodki i boski zachwyt oraz swoją sieć. Ta sieć składa się wyłącznie ze światła, siły, radości, ufności, krótko mówiąc, ze wszystkich dóbr, które Ja sam posiadam. Im mniej się myśli o sobie, tym gęstsza tworzy się sieć, a dusza nie rozpoznaje już samej siebie… Jak pięknie jest widzieć duszę owiniętą tą siecią, którą utkał boski zachwyt! Jak przyjemna, miła i droga jest dla całego Nieba! Odwrotnie jest z duszą, która skupia uwagę na sobie. (16.08.1912)

Myślenie o sobie i myślenie o Jezusie

Kiedy się modliłam, mój błogosławiony Jezus powiedział do mnie: Córko moja, myśl o sobie pomniejsza duszę i dusza ze swojej małości mierzy moją wielkość i niemal chciałaby Mnie ograniczyć. Natomiast ten, kto nie myśli o sobie, a myśli o Mnie, wzrasta w moim bezmiarze i oddaje Mi cześć, która Mi się należy. (17.08.1912)

Ile krzywdy wyrządza rozmyślanie o samym sobie, a ile dobra czyni rozmyślanie tylko o Jezusie. Dusze zjednoczone z Wolą Bożą, które myślą tylko o miłowaniu Jezusa, są dla Niego jak promienie słońca

Powiedziałam do mojego zawsze ukochanego Jezusa: Jedyną moją obawą jest to, że możesz mnie opuścić i odejść ode mnie.

A Jezus: Córko moja, nie mogę cię opuścić, ponieważ ty nie rozmyślasz nad sobą ani się o siebie nie troszczysz. Dla tych, którzy naprawdę Mnie kochają, rozmyślanie nad sobą i troska osobista, nawet w dobrych sprawach, są wieloma pustymi przestrzeniami, które się tworzą w miłości. Moje więc Życie nie wypełnia całej duszy. Jestem jakby na uboczu, w kącie. Sprawiają, że się oddalam. Ten zaś, kto się nie martwi ani się nie troszczy o siebie i myśli tylko o tym, żeby Mnie miłować, troszczy się o Mnie, a Ja całkowicie wypełniam go sobą. Nie ma chwili w jego życiu, w której Ja nie znalazłbym mojego Życia. I gdybym zechciał się oddalić, musiałbym zniszczyć siebie, co nigdy nie może nastąpić. Córko moja, gdyby dusze znały zło, jakie wynika z rozmyślania nad sobą! Rozmyślanie nad sobą wykrzywia duszę, zniża ją i sprawia, że jej oblicze zwrócone jest ku sobie. A im więcej dusze patrzą na siebie, tym bardziej stają się ludzkie. Im więcej rozmyślają, tym bardziej odczuwają nieszczęścia i tym bardziej popadają w nędzę… Natomiast sama myśl o Mnie, o miłowaniu Mnie i o byciu całkowicie Mnie oddaną wyprostowuje duszę. A kiedy ma oblicze zwrócone, aby spoglądać na Mnie jedynie, wznosi się i wzrasta. Im więcej dusze na Mnie patrzą, tym bardziej stają się boskie. Im więcej nade Mną rozmyślają, tym bardziej czują się bogate, silne i odważne.

Następnie dodał: Córko moja, dusze, które są zjednoczone z moją Wolą i które pozwalają Mi prowadzić w nich moje własne Życie i myślą tylko o miłowaniu Mnie, są zjednoczone ze Mną jak promienie ze słońcem. Kto tworzy promienie? Kto daje im życie? Słońce. Gdyby słońce nie mogło utworzyć promieni, nie mogłoby rozprzestrzeniać swojego światła ani swojego ciepła. Tak więc promienie pomagają słońcu czynić jego obieg i bardziej je upiększają. Tak samo i Ja za pomocą tych promieni, które są ze Mną zespolone w jedno, rozchodzę się na wszystkie obszary i daję światło, łaskę i ciepło i czuję się bardziej upiększony, niż gdybym ich nie miał. Czy można zapytać się promienia słońca, ile przebył dróg oraz ile dał światła i ciepła? Gdyby miał rozum, odpowiedziałby: „Nie chcę się tym przejmować. To wie słońce i to mi wystarczy. Gdybym tylko miał światło i ciepło, by móc dawać je innym krajom, to dałbym je, gdyż słońce, które daje mi życie, może dotrzeć wszędzie”… A gdyby promień chciał się zastanowić i odwrócić od tego, co uczynił, to straciłby swój bieg i stałby się ciemny. Takie są moje kochające dusze: są moimi żywymi promieniami i nie martwią się tym, co czynią. Są całkowicie skupione na tym, aby tkwić w boskim Słońcu. A gdyby chciały się namyślać, stałoby się z nimi jak z promieniem słońca – wiele by straciły. (02.09.1912)

„Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj” – spełnienie modlitwy „Ojcze nasz”

Oto fragment tekstu zaczęrpnięty z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety „Małej Córeczki Woli Bożej” mówiący o spełnieniu drugiej części modlitwy „Ojcze nasz”:

Córko moja, […] gdy mój „Fiat Voluntas Tua [Bądź Wola Twoja]” się spełni „jako w Niebie, tak i na ziemi”, to całkowicie się wypełni druga część modlitwy „Pater Noster [Ojcze nasz]”, czyli: „chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”. 

Mówiłem: Ojcze nasz, w imieniu wszystkich codziennie Cię proszę o trzy rodzaje chleba: o chleb Twojej Woli, który jest czymś więcej niż chlebem, bo jeśli chleb potrzebny jest dwa lub trzy razy dziennie, ten natomiast potrzebny jest cały czas, w każdych okolicznościach. A co więcej, musi być nie tylko chlebem, lecz także jakby balsamicznym powietrzem, które przynosi życie i obieg Życia Bożego w stworzeniu. Ojcze, jeśli nie dasz tego chleba Twojej Woli, nigdy nie będę mógł uzyskać wszystkich owoców swojego Życia Sakramentalnego, będącego drugim chlebem, o który codziennie Cię prosimy. Och, jak źle się czuje moje Życie Sakramentalne, ponieważ chleb Twojej Woli ich nie karmi, a co więcej, znajduje zgniły chleb ludzkiej woli! Och, jaki wstręt wywołuje! Jak go unikam! I chociaż idę do nich, to nie mogę im dać owoców, dóbr, efektów i świętości, ponieważ nie znajduję w nich naszego chleba. A jeśli coś im daję, to w niewielkiej ilości, zgodnie z ich dyspozycją, ale nie mogę im przekazać wszystkich dóbr, które w sobie zawieram. Moje Życie Sakramentalne zaś cierpliwie czeka, aby człowiek przyjął chleb Najwyższej Woli i abym Ja mógł przekazać całe dobro swojego Życia Sakramentalnego. Zauważ więc, że nie tylko sakrament Eucharystii, lecz także wszystkie sakramenty, pozostawione mojemu Kościołowi i przeze Mnie ustanowione, wydadzą pełne owoce, które w sobie zawierają, oraz w pełni się spełnią, kiedy nasz Chleb, to znaczy Wola Boża będzie wypełniana jak w Niebie, tak i na ziemi. 

Następnie prosiłem o trzeci chleb, czyli ten materialny. Dlaczego mogłem powiedzieć: „chleba naszego daj nam dzisiaj”? Ponieważ (skoro człowiek miał czynić naszą Wolę) to, co należało do Nas, miało należeć także do niego, a Ojciec nie musiałby dawać więcej chleba swojej Woli, chleba mojego Życia Sakramentalnego i codziennego chleba do naturalnego życia, dzieciom nieprawym, złym i uzurpatorom, ale dzieciom prawym i dobrym, dzieciom, które by się dzieliły dobrami Ojca. Mówiłem zatem: „daj nam naszego chleba”, wówczas będą jeść chleb błogosławiony, wszystko dookoła będzie się do nich uśmiechać, a ziemia i Niebo będą nosić znamię harmonii swego Stwórcy.

A następnie dodałem: „odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”. A więc także i miłość będzie doskonała, a przebaczenie będzie naznaczone heroizmem (podobne do mojej miłości i mojego heroizmu na krzyżu), gdy człowiek będzie spożywał chleb mojej Woli, tak jak spożywało go moje Człowieczeństwo. Cnoty zostaną wtedy wchłonięte w moją Wolę i otrzymają znamię prawdziwego heroizmu oraz znamię cnót Bożych. Będą one jak wiele strumyków, które wytrysną z łona wielkiego morza mojej Woli. 

I jeśli dodałem: „i nie wódź nas na pokuszenie”, to dlaczego Bóg mógł go wodzić na pokuszenie? Ponieważ człowiek jest zawsze człowiekiem, wolnym z natury. Ponieważ Ja nie odbieram mu praw, które mu przyznałem przy jego stworzeniu. On zaś, przerażony i z obawy o siebie, cicho krzyczy i modli się bez wypowiadania słów: „Daj nam chleba Twojej Woli, abyśmy mogli się oprzeć wszelkim pokusom, i mocą tego chleba wybaw nas od wszelkiego zła. Niech tak się stanie”.

Zauważ zatem, że wszystkie dobra człowieka odzyskują swoje powiązanie i swoją ścisłą więź z „uczyńmy człowieka na nasz obraz i podobieństwo”. Człowiek odzyskuje ważność każdego swojego czynu, zwrot utraconych dóbr, podpis i zapewnienie, że zostaje mu przywrócone jego utracone ziemskie i niebiańskie szczęście[1]. Tak bardzo jest więc konieczne, aby moja Wola była wypełniana jako w Niebie, tak i na ziemi, że Ja nie miałem innego dążenia ani nie nauczyłem innej modlitwy jak „Pater noster”, a Kościół, wierny wykonawca i kustosz moich nauk, w każdych okolicznościach ma ją ciągle na swoich ustach. Wszyscy – wykształceni i niewykształceni, mali i wielcy, kapłani i świeccy, królowie i poddani, wszyscy się modlą, żeby moja Wola była wypełniana jako w Niebie, tak i na ziemi. Czy nie chcesz, aby moja Wola zstąpiła na ziemię? Ale tak jak Odkupienie miało swój początek w Dziewicy (nie zostałem poczęty we wszystkich ludziach w celu ich zbawienia, chociaż kto chce może wejść w dobro Odkupienia i każdy może Mnie otrzymać dla siebie, ale tylko w sakramencie), tak też i teraz moja Wola ma mieć swój początek, panowanie, wzrost i rozwój w dziewiczym stworzeniu. A następnie ten, kto się otworzy i tego zapragnie, ten wejdzie w posiadanie dóbr, które życie w mojej Woli w sobie zawiera. Gdybym nie został poczęty w mojej ukochanej Mamie, Zbawienie nigdy by nie nadeszło. Podobnie, jeśli nie dokonam cudu, pozwalając duszy żyć w mojej Najwyższej Woli, „Fiat Voluntas Tua na ziemi, tak jak w Niebie” nie spełni się w ludzkich pokoleniach. (02.05.1923)


[1] Słowa Boga przy stworzeniu człowieka są więzią, która jednoczy nas z Bogiem. Więź ta została zerwana przez grzech (po pierwsze przez grzech pierworodny). Modlitwa „Ojcze nasz” prosi o odnowienie lub naprawienie tej więzi. Bóg przekazał człowiekowi wszelkie dobra naturalne i nadprzyrodzone, gdyż stworzył go na swój obraz i podobieństwo. Z powodu grzechu i oddzielenia się od Boga człowiek nie ma już więcej prawa do tych dóbr, utracił ziemskie i niebiańskie szczęście, a jego czyny nie mają wartości. Dlatego też poprzez modlitwę „Ojcze nasz” prosimy o odnowienie więzi z Wolą Bożą i w ten sposób odzyskujemy wszystkie utracone dobra…

 

Poświęcenie się Bogu jak Maryja, przez Maryję, z Maryją i w Niepokalanym Sercu Maryi

Poświęcenie się Maryi

ZAWIERZENIE jest „aktem przekazania” kogoś lub czegoś danej osobie, oddaniem tego w jej ręce, tak aby mogła dysponować tym w dowolny sposób i czynić z tym, co zechce. Jest równoznaczne z „ofiarowaniem”, ale dodaje do tego, jak wskazuje samo słowo, motyw zaufania. Zawierzenie jest tym, co wyraża motto papieża Jana Pawła II (a wcześniej także motto Jezusa): Totus Tuus (Cały Twój, o Maryjo). Jest tym aktem, którego dokonał Jezus w agonii na krzyżu, powierzając nas jako dzieci swojej Matce. Continue reading

Wiedza o Woli Bożej będzie potężnym magnesem, który przyciągnie stworzenia i przywoła na scenę pokolenie dzieci powołanych do życia w Woli Bożej

Bóg pozwala nam poznać swoje prawdy, gdyż jest to Jego inicjatywą, Jego darem oraz Jego prawem

Choć w Ewangelii nasz Pan wyraźnie nawiązał do Woli Ojca, dając do zrozumienia, że jest Ona czymś najważniejszym, że jest celem i wytłumaczeniem wszystkiego w Jego Życiu, to w owym czasie nie mógł mówić więcej, udzielając dodatkowych wyjaśnień. Jeżeli wam mówię o tym, co jest ziemskie, a nie wierzycie, to jakżeż uwierzycie temu, co wam powiem o sprawach niebieskich? (J 3,12). Jeśli człowiek nie znał mniejszych rzeczy, to jak mógłby poznać te większe? Jeśli jeszcze nie umiał chodzić, to jak mógłby się nauczyć latać?

Nasz Pan najpierw musiał wychować go od nowa, odkupić, dać mu łaskę, uczynić go ponownie dzieckiem Bożym i zapewnić mu zbawienie, a dopiero później – w czasie ustalonym przez Ojca – miał wyjawić mu jego Dziedzictwo, przywrócić mu dar swojej uwielbionej Woli, a wraz z Nią podobieństwo Boże utracone przez Adama, zespolić go w jedno ze sobą i nie tylko go zbawić, lecz także przekazać mu swoją własną Świętość Bożą i nauczyć go życia w Woli Bożej…

Kiedy zatem Jezus przyszedł na ziemię, bardzo mało mówił o Woli Bożej. Zaplanował Jej ujawnienie za pośrednictwem Luizy: To, co powinienem był uczynić w owym czasie, nauki, które miałem przekazać wszystkim o mojej Woli, uczyniłem teraz, przekazując je tobie. Tak więc ukazanie ich nie jest niczym innym jak tylko uzupełnieniem tego, co Ja powinienem był uczynić, kiedy przebywałem na ziemi, jest niejako wypełnieniem mojego Przyjścia (02.06.1921).

Tak postanowił Bóg. A Luiza mówi: Jezu, Miłości moja, czy to możliwe, że po tylu wiekach życia Kościoła, który wyłonił tak wielu świętych (a wielu z nich zadziwiło Niebo i ziemię swymi cnotami i dokonanymi cudami), ci święci nie czynili w pełni Woli Bożej, aby stworzyć ów plan Boży, o którym Ty mówisz? Czekałeś właśnie na mnie, na tę najbardziej nieudolną, psotną i nieobeznaną, aby to uczynić? Wydaje się to wręcz niewiarygodne! A Jezus: Posłuchaj, córko moja, moja Mądrość ma środki i sposoby, które człowiek lekceważy. Jest zatem zmuszony do pochylenia czoła i oddania Jej czci w niemym milczeniu. To nie on ma Mi narzucać prawa, mówić, kogo mam wybrać i jaki jest odpowiedni czas, w którym moja Dobroć ma rozporządzać. (06.10.1922)

Tylko w pismach Luizy Jezus pozwala poznać swoją Wolę

I mówi: Jak dotąd nikomu Jej nie objawiłem. Przejrzyj tyle książek, ile chcesz, a zobaczysz, że w żadnej z nich nie znajdziesz tego, co tobie powiedziałem o mojej Woli (12.09.1913).

Życie w Woli Bożej to świętość jeszcze niepoznana, którą dam poznać i która umieści ostatni, najpiękniejszy i najbardziej błyszczący ornament pośród wszystkich innych świętości (08.04.1918).

Często ci mówię nie tylko o mojej Woli, lecz także o życiu w mojej Woli, bo skoro Ją zdobyłaś, chcę, żebyś poznała Jej zalety i sposób, w jaki należy w Niej żyć, abyś mogła prowadzić ze Mną wspólne i nierozłączne życie i abym Ja mógł ujawnić ci tajemnice mojej Woli. (25.04.1918)

 Oto dlaczego tak często ci mówię o życiu w mojej Woli, którego aż po dziś dzień nikomu nie ukazałem. Znano najwyżej cień mojej Woli, łaskę i słodycz, jaką niesie spełnianie Jej. Natomiast wniknięcie do Jej wnętrza, ogarnięcie Jej bezmiaru, pomnożenie się ze Mną i przeniknięcie wszystkiego – nawet przebywając na ziemi i w Niebie, i w sercach – to nie jest jeszcze znane, tak iż dla wielu wyda się to dziwne. Kto jednak nie otworzy swojego umysłu na światło prawdy, nic nie zrozumie… Miłości moja, jeśli tak wiele jest dobra w tym życiu w Woli Bożej, to dlaczego nie ujawniłeś tego wcześniej? (29.01.1919).

Jak bardzo powinnaś Mi dziękować za to, że cię dopuściłem do tajemnic mojej Woli! (29.09.1912) …to ciągłe mówienie ci o mojej Woli, abyś zrozumiała Jej wspaniałe efekty – tego jak dotąd z nikim innym nie uczyniłem (17.03.1921)

Jezus nakłania Luizę, aby nie pominęła żadnej z Jego prawd, nawet tej najmniejszej, ponieważ może być przydatna choćby jednemu z jej braci. Luiza ma otworzyć te kanały. (23.10.1921)

Z wiedzy rodzi się szacunek, miłość i możliwość posiadania

Moja Wola jest cudem nad cudami, jest tajemnicą, aby znaleźć światło, świętość i bogactwo. Jest tajemnicą wszelkiego dobra. A ponieważ nie jest dogłębnie poznana, więc nie jest ceniona ani miłowana, jak na to zasługuje! (08.03.1914)

Jezus nie może się powstrzymać od okazania, nawet jeśli stopniowo, swojej Miłości, od ukazania swoich łask i dóbr. Przekazuje je tym, którzy pełnią Jego Wolę. On nie przesadza. (21.03.1914)

Ach, gdyby wszyscy zrozumieli, jak wielkie jest dobro życia w mojej Woli, rywalizowaliby ze sobą! Ale niestety, jakże niewielu to rozumie! Żyją bardziej w sobie niż we Mnie! (04.05.1919)

Kiedy życie w mojej Woli będzie znane, wtedy kochające i bezinteresowne dusze wkroczą do mojego FIAT, aby w Nim żyć… (02.03.1921)

Jezus się raduje, mogąc ukazać swoją Wolę. Każda objawiona prawda jest nową więzią jedności, którą tworzy z Luizą i z całą ludzkością. Ukazał wszystko, co uczynił, aby ustanowić człowieka spadkobiercą dóbr swojego Człowieczeństwa. Teraz pragnie ukazać to, co Jego Boża Wola uczyniła w Jego Człowieczeństwie, gdyż chce uczynić nowe pokolenia spadkobiercami wszystkich dóbr Jego Woli. (06.09.1921)

Jacy są skąpi dla Mnie! Jak wiele ograniczeń na Mnie nakładają! Jak wiele rzeczy nie ujawniają z tego, co Ja mówię i z tego, co o Mnie pojmują!… Każda dodatkowa wiedza nabyta o Mnie, to dodatkowa chwała i miłość, które Ja otrzymuję od stworzeń. (29.10.1921)

Świętość mojej Woli nie jest jeszcze znana. Właśnie dlatego są tak zachwyceni, ponieważ gdy coś jest już znane, zachwyt znika… Jaką łaską dla ciebie jest to, że możesz ją poznać! (12.11.1921)

Mam jeszcze wiele innych rzeczy, które chcę ci powiedzieć, wiele innych prawd, których ty nie znasz. A wszystkie moje prawdy przynoszą radość, jaką każda z nich posiada. Ile prawd dusza poznaje, tyle różnorodnej radości otrzymuje. (05.01.1922)

Całym moim pragnieniem jest to, aby twoja wola żyła w mojej i abyś dobrze zrozumiała, co oznacza żyć w mojej Woli, w takim stopniu w jakim jest to możliwe dla stworzenia. (15.06.1922)

Im bardziej poznajemy Wolę Bożą, tym więcej od Niej otrzymujemy. Niewiele wiadomo, a nawet nic, na temat wewnętrznych czynów, których dokonało moje Człowieczeństwo w Woli Bożej z miłości do wszystkich… Wiedza niesie ze sobą wartość, efekty oraz życie owego dobra… Jeśli pozwalam coś poznać, to dlatego, że chcę to przekazać. (19.10.1922)

Widzisz więc, jak konieczne jest, aby poznano moją Wolę we wszystkich Jej relacjach, cudach, efektach, wartości oraz to, co Ja w Niej uczyniłem dla stworzeń, a także to, co one powinny czynić. Wiedza ta będzie potężnym magnesem, który przyciągnie stworzenia i pozwoli im otrzymać dziedzictwo mojej Woli oraz przywołać na scenę pokolenie dzieci Światłości, dzieci mojej Woli. (27.10.1922)

Wolę Bożą możemy posiąść w takim stopniu, w jakim Ją znamy i w jakim Ona nam się ukazuje. (06.11.1922)

pragnę, aby to moją Wolę wszyscy poznali i na Nią wskazywali jako na nowe Niebo i sposób na nowe odrodzenie. (05.01.1923)

Kiedy mówię stworzeniu o mojej Woli, aby dać mu Ją poznać, pragnę zaszczepić w nim moją Boskość, a zatem drugiego siebie… Gdy mówię mu o mojej Woli, moja Miłość wydaje się wylewać poza swoje granice, gdyż chce utworzyć siedzibę mojej Woli w sercu stworzenia. (16.02.1923)

Kiedy ujawniam jedną z moich prawd, jeszcze nieznaną, staje się ona nowym Stworzeniem, które stwarzam.(01.07.1923)

Miłość duszy daje życie Jezusowi, kształtuje Go i karmi

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

Trwając w swoim zwyczajowym stanie, czułam się przygnębiona brakiem mojego zawsze ukochanego Jezusa, a kiedy przyszedł, powiedział do mnie: Córko moja, kiedy jesteś Mnie pozbawiona, wykorzystaj moją własną nieobecność, aby podwoić, potroić i pomnożyć stokrotnie akty miłości do Mnie i w ten sposób stworzyć wewnątrz i na zewnątrz ciebie środowisko pełne miłości, tak abyś w tym środowisku odnalazła Mnie jeszcze piękniejszego i jakby odrodzonego do nowego życia. Albowiem gdzie jest miłość, tam jestem Ja i dlatego dla duszy, która naprawdę Mnie kocha, nie może być rozłąki, co więcej, zespalamy się w jedno, gdyż zdaje się, że miłość stwarza Mnie, daje Mi życie, karmi Mnie i pozwala Mi ​​wzrastać…

W miłości odnajduję moje centrum oraz czuję się pocieszony i odrodzony, podczas gdy jestem wieczny, bez początku i bez końca. Jednak tak bardzo lubię miłość dzięki duszy, która Mnie kocha, że czuję się odnowiony. Oprócz tego odnajduję w tej miłości swój prawdziwy wypoczynek. Mój rozum wypoczywa w rozumie tego, kto Mnie kocha. Moje Serce, moje pragnienie, moje ręce i moje stopy wypoczywają w sercu, które Mnie kocha, w pragnieniu, które Mnie kocha i pragnie Mnie jedynie, w rękach, które dla Mnie pracują, w stopach, które chodzą tylko dla Mnie. Tak więc część po części wypoczywam w duszy, która Mnie kocha. A dusza ze swoją miłością odnajduje Mnie we wszystkim i wszędzie i całkowicie we Mnie wypoczywa. W mojej miłości się odradza, zostaje upiększona i w mojej miłości cudownie wzrasta. (30.05.1912)

Uważne słuchanie nauk Jezusa sprawia, że ​​nasze tchnienie miłości dociera do Niego także przez innych. Miłość ma być tylko dla Jezusa

Dziś rano, gdy znalazłam się w swoim zwyczajowym stanie, jak tylko przyszedł błogosławiony Jezus, powiedział mi: Córko moja, czuję twoje tchnienie i czuję się nim orzeźwiony. Twoje tchnienie przynosi Mi orzeźwienie nie tylko wtedy, gdy jestem blisko Ciebie, lecz także wtedy, gdy inni mówią o tobie i o tym, co ty im powiedziałaś dla ich dobra. Czuję przez nich Twoje tchnienie i znajduję w nim upodobanie. Moje orzeźwienie jest ponawiane, Ja zaś mówię: moja córka nawet przez innych przesyła Mi swoje orzeźwienie, ponieważ gdyby nie słuchała Mnie uważnie, nigdy nie byłaby zdolna wyświadczać innym dobra. Tak więc to ona wysyła Mi to dobro. Dlatego kocham cię bardziej i czuję się ponaglany, aby przyjść i rozmawiać z tobą.

Następnie dodał: Prawdziwa miłość ma być sama. Kiedy natomiast opiera się na kimś innym, choćby była to osoba święta lub uduchowiona, przyprawia Mnie o mdłości i zamiast radości czuję gorycz i odrazę. Albowiem tylko wtedy, gdy miłość jest sama, pozwala Mi władać i mogę uczynić z duszą, co zechcę, a to jest naturą prawdziwej miłości. Natomiast kiedy nie jest sama, jedną rzecz mogę zrobić, a drugiej nie mogę. Jest to ograniczone władanie, które nie daje pełnej wolności. Tak więc miłość czuje się nieswojo i jest ograniczona. (19.07.1912)

Kto żyje w Woli Bożej, traci swoje własne usposobienie i nabywa usposobienie Jezusa

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

Kiedy widziałam wokół Jezusa różne dusze, zwłaszcza jedną wrażliwszą, Jezus powiedział do mnie: Córko moja, jeśli dusze o wrażliwym usposobieniu czynią dobro, robią więcej postępów niż inne, gdyż ich wrażliwość prowadzi je do trudnych i wielkich przedsięwzięć.

Modliłam się do Niego, żeby odebrał tej duszy resztki ludzkiej wrażliwości, które jej pozostały, żeby przycisnął ją bliżej siebie, żeby jej powiedział, że ją kocha, ponieważ jeśli usłyszy, że ją kocha, podbije ją całkowicie..: Zobaczysz, że Ci się uda. Czy nie zdobyłeś mnie w ten sposób, mówiąc mi, że mnie bardzo kochasz?

A Jezus: Tak, tak, uczynię to, ale chcę jej współpracy, żeby jak najbardziej unikała ludzi, którzy pobudzają jej wrażliwość.

Dodałem więc: Miłości moja, powiedz mi, jakie jest moje usposobienie.

A Jezus: Kto żyje w mojej Woli, traci swoje własne usposobienie i nabywa moje. Tak więc w duszy, która czyni moją Wolę, widać usposobienie, które jest przyjemne, ujmujące, przenikliwe, dostojne, a zarazem proste, i to o dziecięcej prostocie. Krótko mówiąc, jest podobna do Mnie we wszystkim. Co więcej, ma w swojej mocy usposobienie, jakiego chce i jakie jest potrzebne. A ponieważ żyje w mojej Woli, dzieli moją moc i dlatego ma rzeczy i siebie samą do swojej dyspozycji. Tak więc w zależności od okoliczności i ludzi, z którymi ma do czynienia, przyjmuje moje usposobienie i je realizuje.

Powiedz mi, czy dasz mi pierwsze miejsce w Twojej Woli.[1]

Jezus uśmiechnął się: Tak, tak, obiecuję ci to. Nigdy nie pozwolę ci wyjść z mojej Woli. Weźmiesz i uczynisz, co zechcesz.

Jezu, chcę być bardzo mała i bardzo uboga we wszystko, nawet w twoje własne rzeczy. Nie chcę niczego. Lepiej, żebyś sam je zatrzymał. Pragnę tylko ciebie. A kiedy będę potrzebowała czegoś, Ty mi to dasz, nieprawdaż, Jezu?

A Jezus: Doskonale, świetnie, moja córko! W końcu znalazłem kogoś, kto nie chce niczego. Każdy chce czegoś ode Mnie, ale nie pragnie Tego, który jest Wszystkim, to znaczy Mnie jedynie. Ty natomiast, nie chcąc niczego, zapragnęłaś Tego, który jest Wszystkim, a w tym tkwi cały urok i spryt prawdziwej miłości.

Uśmiechnęłam się, a Jezus zniknął. (24.02.1912)

Kto żyje w Woli Bożej, nabywa usposobienie Jezusa, a wraz z nim wszystkie Jego boskie cechy, które będą wieloma muzykami w Niebie. Te dusze są celem wszystkich rzeczy, które uczynił Jezus

Kiedy trwałam w swoim zwyczajowym stanie, przyszedł mój uwielbiony Jezus i powiedział do mnie:

Córko moja, ten, kto czyni moją Wolę, traci swoje usposobienie i nabywa moje. I tak jak w moim usposobieniu jest wiele różnych muzyk, które tworzą raj dla błogosławionych – to znaczy muzyką jest moje słodkie usposobienie, muzyką jest dobroć, muzyką jest świętość, muzyką jest piękno, moc, mądrość, ogrom i tak z całą resztą mojej Istoty – tak też dusza, dzieląc wszystkie cechy mojego usposobienia, przyjmuje na siebie całą różnorodność tej muzyki. A gdy dokonuje najdrobniejszych czynności, tworzy dla Mnie muzykę. Ja zaś, słysząc ją, od razu wiem, że jest to muzyka, którą dusza zaczerpnęła z mojej Woli, to znaczy z mojego usposobienia. Biegnę więc i idę, aby ją usłyszeć, i tak mi się podoba, że jestem pocieszony i pokrzepiony przy ​​wszystkich zniewagach, które wyrządzają Mi inne stworzenia.

Córko moja, co to będzie, gdy muzyka ta przejdzie do Nieba? Postawię tę duszę przed sobą. Odtworzę moją muzykę, a ona odtworzy swoją i nawzajem będziemy się przeglądać. Dźwięk jednej będzie echem dźwięku drugiej, harmonie zmieszają się ze sobą i wszyscy błogosławieni wyraźnie zauważą, że dusza ta nie jest niczym innym jak owocem mojej Woli, cudem mojej Woli, a całe Niebo będzie cieszyć się większym rajem.

To do tych dusz powtarzam: „Gdybym nie stworzył Nieba, to jedynie dla ciebie bym je stworzył”, ponieważ rozciągam w tych duszach niebo mojej Woli i tworzę w nich moje prawdziwe obrazy. Wędruję po tym niebie, weseląc się i żartując z nimi. Powtarzam tym niebiom: „Gdybym nie pozostał w Najświętszym Sakramencie, to tylko dla was bym pozostał”, ponieważ są one moimi prawdziwymi hostiami i tak jak nie mogę żyć bez Woli, tak też nie mogę żyć bez tych niebios mojej Woli. Co więcej, są one nie tylko moimi prawdziwymi hostiami, lecz także celem mojej Kalwarii i mojego własnego Życia. Te niebiosa mojej Woli są mi droższe i bardziej uprzywilejowane niż tabernakulum i konsekrowane Hostie, ponieważ kiedy w hostii trawione są postacie eucharystyczne, moje Życie sakramentalne kończy się. Natomiast w tych niebach mojej Woli nigdy się nie kończy Życie mojej Woli. Służą Mi jako hostie na ziemi i będą moimi wiecznymi hostiami w Niebie. Do tych niebios mojej Woli mówię dalej: „Gdybym nie wcielił się w łonie mojej Matki, to tylko dla tych dusz bym się wcielił, dla nich zniósłbym Mękę”, ponieważ w nich odnajduję prawdziwy owoc mojego Wcielenia i mojej Męki. (03.03.1912)


[1] Ambitna Luiza! Chce być pierwsza przy Jezusie, ale nie chce cnót, zasług ani świętości. Pragnie tylko Jezusa!

Co oznacza prośba w modlitwie Ojcze nasz: „Przyjdź Królestwo Twoje, bądź Wola Twoja, jako w Niebie, tak i na ziemi”

Przyjdź Królestwo Twoje, bądź Wola Twoja

Sługa Boża Luiza Piccarreta, Mała Córeczka Woli Bożej mówi często, że prośba w modlitwie Ojcze nasz: Bądź Wola Twoja, jako w Niebie, tak i na ziemi, ma się spełnić. Wyraża ją po części w języku łacińskim, prawie jak pojęcie „techniczne”: …niech się spełni Fiat Voluntas tua, jako w niebie, tak i na ziemi. Co to oznacza?

Z tego, co Jezus mówi do Luizy, wynika w sposób oczywisty, że:

1. Królestwo Boże jest wypełnieniem Jego Woli.

2. Wola Ojca ustanowiła swoje Królestwo w Przenajświętszym Człowieczeństwie Jezusa, dając Mu wszystkie swoje atrybuty i prawa boskie.

3. Wszystko, co Jezus posiada w swoim godnym uwielbienia Człowieczeństwie, pragnie przekazać swojemu Ciału Mistycznemu. Słowa jako w Niebie, tak i na ziemi są w Jezusie i Maryi doskonałą rzeczywistością: jak w Ojcu, tak też jest i w Synu. Dlatego też tak długo, jak Jezus i Maryja żyli na ziemi, Królestwo Boże istniało na ziemi. W nas natomiast musi być Ono gorącym pragnieniem i nieustannym błaganiem, ponieważ jest Obietnicą Bożą. Święty Augustyn mówi: Bądź Wola Twoja: w Kościele, jak i w naszym Panu Jezusie Chrystusie; w Oblubienicy, która została przez Niego poślubiona, jak i w Oblubieńcu, który wypełnił Wolę Ojca.

4. Ta Boża Obietnica Królestwa ma się jeszcze spełnić na ziemi, tak jak się już spełnia w Niebie. Oznacza to dwie rzeczy:

  • nie tylko po śmierci mamy dostąpić Królestwa Bożego, lecz także w czasie historycznym mamy go jeszcze oczekiwać. Świat z pewnością nie może się zakończyć, dopóki się w pełni nie objawi (jest to przywrócenie porządku Stworzenia sprzed grzechu pierworodnego).
  • Królestwo Boże jeszcze nie nadeszło, ponieważ nie należy Go mylić ze Zbawieniem czy z Kościołem.

5. Owo Królestwo, o które Kościół nieustannie prosi w modlitwie Ojcze nasz (bądź Wola Twoja, jako w Niebie, tak i tutaj na ziemi), w stosunku do Odkupienia i Kościoła jest jak Owoc w stosunku do drzewa: Owoc ten jest już w istocie obecny w drzewie od samego początku, od swego zasiania. Drzewo zostało zasiane, jest pielęgnowane i rośnie, wydaje liście i kwiaty, ale celem tego wszystkiego jest wydanie owoców. Podobnie jest z Odkupieniem, z sakramentami, z Kościołem oraz ze wszystkimi dziełami Ducha Świętego – celem tego wszystkiego jest chwalebny okres Królestwa Woli Bożej.

Trójca Święta w rodzinieNowość życia w Woli Bożej

Wypełnianie Woli Bożej nie jest niczym nowym. Nowością jest to, że Bóg zaprasza nas do życia w swojej Woli, tak jak Ojciec, Syn i Duch Święty żyją ową Odwieczną Wolą. Nowością jest Wola Boża działająca w stworzeniu i stworzenie działające w Niej na boski sposób.

Nowością jest ta Łaska nad łaskimi, ten Dar nad darami: żebyśmy nie tylko spełniali to, czego Bóg od nas oczekuje, lecz także żyli życiem Jego Woli, i tym samym żyli i królowali wraz z Nią i w Niej.

Nowością jest ciągła wymiana woli ludzkiej i Bożej, ponieważ dusza w obawie przed swoją prosi o zastąpienie jej we wszystkim i w każdym momencie Wolą Boga, która przepełnia duszę radością, miłością i nieskończonymi dobrami, przywracając jej podobieństwo Boże utracone przez grzech oraz przywracając cel, do jakiego człowiek został stworzony przez Boga: aby żyć jak dziecko Boże i brać udział we wszystkich Jego dobrach.

Nowością jest to, że Jezus przez Dar swojej Woli dla stworzenia kształtuje w nim swoje Życie i swoją rzeczywistą obecność. W ten sposób stworzenie to służy Mu za Człowieczeństwo. Oczywiście odbywa się to nie przez pewien rodzaj zjednoczenia hipostatycznego (dwie natury w jednej osobie), ale przez zjednoczenie dwóch woli – woli ludzkiej i Woli Bożej, połączonych jednym tylko Pragnieniem (jedną Wolą), którym niewątpliwie jest Pragnienie Boże. Stworzenie to staje się wtedy triumfem Jezusa, staje się „drugim Jezusem”, nie z natury, ale przez dar łaski według słów św. Jana: …ponieważ tak, jak On jest [w niebie], i my jesteśmy na tym świecie (1 J 4,17).

Boleści Serca Jezusa i Serca Maryi

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

Serce Maryi i Serce Jezusa

Dziś rano przystąpiłam do Komunii Świętej i znalazłam się razem z Jezusem. Była tam obecna Królowa Matka. Cóż za urok! Spojrzałam na Matkę i ujrzałam Jej Serce przemienione w Dzieciątko Jezus, spojrzałam na Syna i ujrzałam Matkę w Sercu Dzieciątka… (Tom 3, 06.01.1900)

W Sercu swojej Matki Jezus odczuwa wszystkie boleści swojego Serca

Córko moja, pośród wielu ran, które zawiera moje Serce, są trzy, przynoszące Mi śmiertelne cierpienie i tak gorzki ból, że przewyższają wszystkie inne rany razem wzięte – są to boleści moich kochających dusz. Kiedy widzę duszę, całą należącą do Mnie i cierpiącą z mojego powodu, umęczoną, gnębioną, gotową ponieść dla Mnie nawet najbardziej bolesną śmierć, odczuwam jej boleści, jak gdyby były moimi własnymi i być może nawet bardziej. Ach, miłość potrafi otworzyć jeszcze głębsze rozdarcia, tak bardzo że się nie odczuwa już innych boleści. Do tej pierwszej rany w pierwszej kolejności wchodzi moja droga Mama. Och, jakże Jej Serce, przeszyte z powodu moich boleści, przelewało się w moim i na żywo odczuwało wszystkie boleści mojego Serca! A Ja, widząc Ją umierającą z powodu mojej śmierci i widząc, że nie umierała, odczuwałem w moim Sercu udrękę i surowość Jej męczeństwa oraz ból mojej śmierci, ból, który znosiło Serce mojej kochanej Mamy. Moje Serce umierało jednocześnie. Wszystkie więc moje boleści wraz z boleściami mojej Mamy przewyższały wszystko. Słuszne było to, że moja Niebieska Mama miała pierwsze miejsce w moim Sercu zarówno w bólu, jak i w miłości, ponieważ każdy ból zniesiony dla Mnie otwierał morza łask i miłości, które się przelewały w Jej przebitym Sercu. W tej ranie mieszczą się wszystkie dusze, które cierpią z mojego powodu i jedynie z miłości… (Tom 12, 27.01.1919)

Boleści Maryi ustanowiły Ją Królową, ponieważ były ożywione Bożym „Fiat”

Rozmyślałam nad boleściami mojej Niebieskiej Mamy, a mój ukochany Jezus, poruszając się w moim wnętrzu, powiedział do mnie: Córko moja, pierwszym Królem boleści byłem Ja sam. A ponieważ byłem człowiekiem i Bogiem, musiałem skupić w sobie wszystko, aby mieć prymat nad wszystkim, nawet nad samymi boleściami. Boleści mojej Mamy nie były niczym innym jak odbiciem moich, które gdy się w Niej odbijały, pozwalały Jej dzielić wszystkie moje boleści. Owe boleści przeszywały Ją i napełniały taką goryczą i bólem, że odczuwała śmierć przy każdym ich odbiciu. Ale Miłość Ją wspierała i przywracała do życia. Dlatego ze względu na cześć, jak również według prawa sprawiedliwości była pierwszą Królową ogromnego morza swoich boleści.

A gdy to mówił, wydawało mi się, że widziałam przed Nim moją Mamę. Wszystko, co Jezus w sobie zawierał – boleści i rany swojego Najświętszego Serca, odbijały się w Sercu bolesnej Królowej. A przy tych odbiciach powstawały liczne miecze w Sercu przebitej Mamy. Miecze te opieczętowane były przez FIAT światła, którym Ona została okryta. Otoczona była wieloma FIAT promieniującego światła, które przynosiły Jej tyle chwały, że brak słów, by to wyrazić. Wtedy Jezus znowu zaczął mówić: To nie boleści uczyniły moją Mamę Królową i pozwoliły Jej zajaśnieć tak wielką chwałą. To był mój wszechmogący FIAT, który splatał każdy Jej czyn i ból oraz czynił siebie życiem każdej Jej boleści. Mój FIAT był więc pierwszym aktem, który tworzył miecz, nadając mu intensywność bólu, jaki pragnął. Mój FIAT mógł umieścić w Jej przebitym Sercu tyle boleści, ile pragnął, dodać ranę do rany, boleść do boleści bez cienia najmniejszego oporu. A co więcej, Ona czuła się zaszczycona, że mój FIAT stawał się życiem nawet Jej bicia serca. A mój FIAT oddał Jej pełną chwałę oraz uczynił Ją prawdziwą i prawowitą Królową.

Otóż kim będą dusze, w których będę mógł odbić moje boleści oraz moje własne życie? Będą nimi dusze, które posiądą mój FIAT jako własne życie. FIAT ten pochłonie w nich moje odbicia, a Ja będę się hojnie z nimi dzielić tym, co czyni we Mnie moja Wola. W mojej Woli zatem oczekuję dusz, aby dać im prawdziwe władanie i pełną chwałę każdego czynu i boleści, którą są w stanie znieść. Na zewnątrz mojej Woli nie uznaję działania ani cierpienia. Mógłbym powiedzieć: „Nie mam nic, co mógłbym ci dać. Jaka jest wola, która cię ożywiła, gdy to czyniłeś i gdy cierpiałeś? Niech ta ci wynagrodzi”.  Czynienie dobra lub cierpienie bez mojej Woli, wnikającej do wnętrza często jest nędznym niewolnictwem, które staje się namiętnością. Tylko moja Wola przynosi prawdziwe władanie, prawdziwe cnoty i prawdziwą chwałę, tak iż przemienia to co ludzkie w to co boskie. (Tom 15, 23.03.1923)

Królestwo pokoju znajduje się w Sercu Maryi

Moje Królestwo znajdowało się w Sercu mojej Matki, a to dlatego, że Jej Serce nigdy nie było zaniepokojone nawet w najmniejszym stopniu, tak iż w ogromnym morzu Męki znosiła ogromne cierpienia. Jej Serce zostało na wylot przebite mieczem boleści, ale nie przyjęła nawet najmniejszego niepokoju. A ponieważ moje Królestwo jest królestwem pokoju, więc mogłem rozszerzyć w Niej swoje Królestwo i bez żadnych przeszkód swobodnie królować. (Tom 2, 04.07.1899)

Przygotowanie do Komunii Świętej razem z Maryją

Z Pism Sługi Bożej Luziy Piccarrety:

Niebieska Mamo, przychodzę na Twoje matczyne kolana, aby prosić Cię o pomoc i litość. Słuchaj, najsłodsza Mamo, dziś rano pragnę przyjąć Jezusa w Sakramencie, ale widzę, że jestem tak niegodna, tak pełna nędzy i oschłości, że aż drżę. Moja mała dusza jest zraniona wieloma grzechami. Okrywa mnie gęsta ciemność. Jak mogę pójść do Jezusa? Och, gdy zstąpi we mnie, będzie przerażony, widząc tak wiele moich grzechów! A jeśli mimo to Jego miłość zmusi Go do zajęcia mojego biednego serca, nie będzie szczęśliwy ani nie znajdzie we mnie swoich boskich radości, ponieważ nie poczuje się wynagrodzony za długie całonocne oczekiwanie, podczas którego On gorąco pragnął chwili, w której mógłby się połączyć ze swoim nędznym stworzeniem.

Droga Mamo, któż mógłby kiedykolwiek przygotować mnie do dokonania tak świętego i tak wielkiego czynu, którym jest przyjęcie Jezusa, mojej Miłości? Komu mogłabym się powierzyć, jeśli nie Tobie, Tej, która mnie tak bardzo kocha i która tak bardzo pragnie, aby mój Najwyższy Jezus, zstępując do mojego serca, nie znalazł goryczy, lecz rozkosz? Dlatego zawierzam się Twojej matczynej miłości. Spójrz na mnie, moja Mamusiu, i miej dla mnie litość. Ty sama przygotuj mnie do przyjęcia Jezusa. Zanim On zstąpi we mnie, odwiedź moją duszę, weź ją w swoje dłonie i dotknięciem swoich matczynych palców ulecz rany moich grzechów, rozciągnij we mnie Niebo Woli Bożej, a swoim olśniewającym spojrzeniem światła zmuś ciemność do ucieczki. Nie mów mi, Mamo, że proszę o zbyt wiele. Tutaj chodzi o to, by przyjąć Jezusa w sposób możliwie jak najmniej niegodny, zadowolić Go, a przede wszystkim nie dodać goryczy do tej, którą już niestety znosi.

Proszę Cię więc, zniż swoje matczyne dłonie w głębiny mojej nędzy i mojej ogromnej oziębłości. Wykorzeń to zło, a na jego miejsce wyryj porządek Twoich świętych cnót i Twojej żarliwej miłości. Ty, która przechowujesz Życie mojej Najwyższej Dobroci, Jezusa, włóż w moje serce Jego i Twoje zasługi, Jego cierpienia i Twoje boleści, krótko mówiąc, wszystko, co do Was należy. W ten sposób On, zstępując we mnie i znajdując orszak Twoich i swoich dzieł, będzie cieszył się głębszą radością. Czując się szczęśliwy, na zawsze pozostanie we mnie, a ja już nigdy więcej nie będę Go pozbawiona.

Święta Mamo, pośpiesz się, przygotuj mnie i weź w swoje ramiona. Nie potrafię pójść bez Ciebie. Tak więc odprowadź mnie szybko, ponieważ Jezus już na mnie czeka i mnie woła… Jezu, oto jestem do Twojej dyspozycji, jestem tu z Twoją i moją Mamą. Przybądź, przybądź!

Dziękczynienie po Komunii

  • Jezu, daję Ci Twoją Miłość, aby ugasić Twoją gorycz.
  • Daję Ci Twoje Serce, aby przynieść Ci ulgę w naszej oziębłości, braku wzajemności, niewdzięczności i niedostatku miłości należnej Ci od stworzeń.
  • Daję Ci Twoje harmonie, aby pocieszyć Twoje uszy po ogłuszających przekleństwach, jakie do nich docierają.
  • Daję Ci Twoje piękno, aby Ci wynagrodzić ohydę naszych dusz, gdy się brudzimy grzechem.
  • Daję Ci Twoją czystość, aby Ci wynagrodzić niedostatek dobrych intencji, szlam i zepsucie, jakie widzisz w tak wielu duszach.
  • Daję Ci Twoją wielkość, aby Ci wynagrodzić dobrowolne ciasnoty, w jakie dusze same się wplątują.
  • Daję Ci Twój żar, aby spalić wszystkie grzechy i wszystkie serca, aby każdy Cię kochał i nigdy Cię już więcej nie obrażał.

Świętość Maryi: to, czym Jezus jest ze swej natury, Maryja jest dzięki łasce

Z pism Sługi Bożej Luziy Piccarrety:

To, czym Jezus jest ze swej natury, Maryja jest drogą łaski.

Potem spojrzałam na Jego piękne oblicze i poczułam w swoim wnętrzu nieopisaną radość. Zwracając się do Niego, powiedziałam: Moja najsłodsza Miłości, skoro ja czerpię tak wielką rozkosz, przyglądając się Tobie, to jakaż mogła być rozkosz naszej Królowej Matki, kiedy zamknąłeś się w Jej najczystszych wnętrznościach? Jakiej radości Jej nie dałeś i jak wiele łask Jej nie udzieliłeś?

A On: Córko moja, tak wiele było radości i łask, które w Nią wlałem, iż wystarczy powiedzieć, że to, czym Ja jestem z natury, nasza Matka stała się dzięki łasce, tym bardziej że była bez grzechu i dlatego moja łaska mogła w Niej swobodnie panować. Wszystko z mojej Natury Jej przekazałem.

W tej chwili wydawało mi się, że widzę naszą Królową Matkę, jakby była drugim Bogiem z tą jedyną różnicą – to, co w Bogu jest Jego własną naturą, w Najświętszej Maryi nabytą łaską. Któż mógłby opisać, jak bardzo byłam zaskoczona? Jakże mój umysł się zatracał, widząc tak niezwykły cud łaski! Zwracając się zatem do Niego, powiedziałam: Moja droga Dobroci, nasza Matka otrzymała tyle dobra, ponieważ ukazywałeś się Jej intuicyjnie. Chciałabym wiedzieć, jak się mnie ukazujesz, abstrakcyjnym czy intuicyjnym widzeniem. Być może abstrakcyjnym?

A On: Chcę ci dać do zrozumienia, jaka jest różnica między jednym a drugim. W abstrakcyjnym widzeniu dusza przygląda się Bogu, w intuicyjnym wnika do Jego wnętrza i otrzymuje łaski, to znaczy udział w Boskiej Naturze. A ileż to razy ty uczestniczyłaś w mojej Naturze!… (Tom 2, 26.09.1899)

Serce Maryi i Serca Jezusa

Dziś rano przystąpiłam do Komunii Świętej i znalazłam się razem z Jezusem. Była tam obecna Królowa Matka. Cóż za urok! Spojrzałam na Matkę i ujrzałam Jej Serce przemienione w Dzieciątko Jezus, spojrzałam na Syna i ujrzałam Matkę w Sercu Dzieciątka… (Tom 3, 06.01.1900)

Trójca Przenajświętsza i Maryja.

…ujrzałam przed sobą niekończące się światło i zrozumiałam, że w owym Świetle przebywa Trójca Przenajświętsza. Jednocześnie widziałam przed tym Światłem Królową Matkę, która była całkowicie pochłonięta przez Trójcę Przenajświętszą i wchłaniała w siebie wszystkie Trzy Osoby Boskie w taki sposób, że była wzbogacona trzema przymiotami Trójcy Świętej – mocą, mądrością i miłością. I tak jak Bóg kocha ludzkość jako część samego siebie i jako cząstkę, która z Niego wyszła, i gorąco pragnie, aby ta cząstka Jego samego do Niego powróciła, tak też Królowa Matka, uczestnicząc w tym, kocha ludzkość płomienną miłością. (Tom 4, 26.01.1902)

Całe życie i świętość Maryi wyszły ze słowa „Fiat”.

Gdy trwałam w swoim zwyczajowym stanie, znalazłam się poza sobą, w ogrodzie, w którym ujrzałam Królową Matkę siedzącą na bardzo wysokim tronie. Płonęłam z pragnienia, by pójść i ucałować Jej rękę, ale gdy próbowałam do Niej podejść, Ona wyszła mi naprzeciw i pocałowała mnie w twarz. Kiedy na Nią spojrzałam, ujrzałam w Jej wnętrzu jakby kulę światła. W środku tego światła znajdowało się słowo FIAT, z którego wychodziło wiele różnych niekończących się mórz cnót, łask, bogactwa, chwały, radości, piękna i wszystkiego, co łącznie zawiera w sobie nasza Królowa Matka. Wszystko było więc zakorzenione w owym FIAT i z Niego brały początek wszelkie Jej dobra. O FIAT wszechmocny, owocny, święty, któż mógłby Cię zrozumieć? Czuję się jakby niema. Jest tak wielki, że nie potrafię nic powiedzieć, więc stawiam kropkę.

Popatrzyłam na Nią ze zdumieniem, a Ona powiedziała mi: Córko moja, cała moja Świętość wyszła z wnętrza słowa FIAT. Każdy mój oddech, krok, działanie, wszystko było we wnętrzu Woli Bożej. Wola Boga była moim życiem, moim pokarmem i moim wszystkim. I to stwarzało we Mnie tak wielką świętość, bogactwa, chwałę i zaszczyty, że były nie ludzkie, ale boskie. A więc im bardziej dusza jest zjednoczona i utożsamiona z Wolą Boga, tym bardziej może być nazwana świętą i tym bardziej jest umiłowana przez Boga. I im bardziej umiłowana, tym najbardziej uprzywilejowana, ponieważ jej życie nie jest niczym innym jak tylko odtworzeniem Woli Boga. Czyż Bóg mógłby jej nie kochać, jeśli jest z Nim zespolona w jedno? Nie należy więc patrzeć na to, czy dużo, czy mało się czyni, ale raczej na to, czy jest to pożądane przez Boga, ponieważ Pan bardziej patrzy na małe czynności, jeśli są zgodne z Jego Wolą, niż na wielkie bez Jego Woli. (Tom 8, 05.04.1908)