Maria

Jezus pragnie oderwać duszę od jej samej i odciągnąć ją od świata zewnętrznego, oczyszczając całe wnętrze jej serca

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

Jezus do Luizy: Jestem całkowitym pięknem, które zasługuje na to, by być kochanym. Zobacz, jeśli nie usuniesz tego małego świata, który cię otacza, to znaczy myśli stworzeń i wyobrażeń, to Ja nie będę mógł swobodnie wejść do twojego serca. Ten szum w twojej głowie jest przeszkodą, abym dał ci usłyszeć wyraźniej mój głos, abym wlał w ciebie moje łaski i abyś całkowicie się we Mnie zakochała. Obiecaj Mi, że będziesz cała moja, a Ja przystąpię do dzieła, aby uczynić z tobą, co zechcę. Masz rację, mówiąc Mi, że sama niczego nie możesz dokonać. Ale się nie obawiaj, Ja wszystkiego za ciebie dokonam. Oddaj mi twoją wolę i to Mi wystarczy. […] (Tom 1)

Tak więc przez cały dzień czułam Go na sobie. Karcił mnie za wszystko, na przykład gdy dawałam się ponieść rozmowie z rodziną nawet o obojętnych i niepotrzebnych rzeczach. Wtedy wewnętrzny głos mówił do mnie: Te rozmowy wypełniają twój umysł rzeczami, które do Mnie nie należą, otaczają twoje serce pyłem, tak iż czujesz, że moja łaska słabnie i nie jest już więcej żywa. Ach, naśladuj Mnie, kiedy przebywałem w domu w Nazarecie. Mój umysł nie zajmował się niczym innym jak tylko chwałą Ojca i zbawianiem dusz. Moje usta prowadziły tylko święte rozmowy. Swoimi słowami starałem się zadośćuczynić za zniewagi Ojca, przeszyć serca i przyciągnąć je do mojej miłości, a przede wszystkim moją Matkę i św. Józefa. Jednym słowem, wszystko wzywało Boga, wszystko się czyniło dla Boga i wszystko się do Niego odnosiło. Dlaczego ty nie mogłabyś czynić podobnie? […] (Tom 1)

Spójrz, aby wlać do twojego serca moje łaski, chcę właśnie dać ci do zrozumienia, że sama z siebie nic nie możesz uczynić. Bardzo wystrzegam się tych dusz, które przypisują sobie to, co czynią, pragnąc tak wiele razy wykraść moje łaski. Jestem zaś hojny dla tych, które znają siebie, i potokami wylewam na nie swoje łaski. Wiem bardzo dobrze, że nic nie przypisują sobie. Są Mi wdzięczne, okazują właściwy szacunek i żyją z nieustanną obawą, że jeśli nie będą Mi wierne, to mogę im odebrać to, co dałem, gdyż wiedzą, że to nie jest ich własnością.

Wręcz przeciwnie jest w sercach, które cuchną pychą. Nie mogę nawet wejść do ich serc, ponieważ jest przepełnione nimi samymi i nie ma w nim miejsca, w którym mógłbym się schować. Nędzne, nie uznają moich łask i nieustannie upadają, aż do ruiny. Pragnę więc, abyś w tym dniu dokonała nieustannych aktów pokory. Chcę, żebyś była jak dziecko owinięte w pieluszki, jak dziecko, które nie może ruszyć ani stopą, by zrobić krok, ani ręką, by działać, lecz wszystkiego oczekuje od matki. W ten sposób będziesz jak dziecko blisko Mnie, nieustannie prosząc Mnie, abym cię doglądał i ci pomagał. Wyznawaj Mi zawsze swoją nicość, jednym słowem, oczekując wszystkiego ode Mnie. (Tom 1)

Boleści Maryi – morza łask i chwały dla wszystkich

Wybór tekstów zaczerpniętych z tomów dziennika Sługi Bożej Luizy Piccarrety, Małej Córeczki Woli Bożej:

Przyczyna cierpienia Maryi

Gdy trwałam w stanie opuszczenia, dziś rano zdaje się, że zobaczyłam Go przez chwilę razem z Królową Matką. A ponieważ godny uwielbienia Jezus miał koronę cierniową, zdjęłam Mu ją i w pełni Mu współczułam. A gdy to czyniłam, On powiedział do mnie: Współczuj mojej Matce zarazem. A ponieważ przyczyną Jej bólu jest moje cierpienie, współczując Jej, współczujesz także i Mnie. (Tom 4, 05.04.1901)

Boleści Maryi stały się morzami łask i chwały dla wszystkich

Gdy znajdowałam się w swoim zwyczajowym stanie, nadeszła Królowa Matka i powiedziała do mnie: Córko moja, moje boleści, jak mówią prorocy, były morzami boleści, a w Niebie przemieniły się w morza chwały. A każda moja boleść zyskała tyle samo skarbów łask. I tak jak na ziemi nazywają Mnie Gwiazdą Morza, która bezpiecznie kieruje do portu, tak też w Niebie nazywają Mnie Gwiazdą Światła dla wszystkich błogosławionych, którzy się radują owym światłem, wytworzonym dla Mnie przez moje boleści. (Tom 4, 24.02.1902)

Siedem boleści Maryi to siedem kanałów łask dla wszystkich

Dziś rano znalazłam się poza swoim ciałem i patrząc na sklepienie nieba, ujrzałam siedem błyszczących słońc. Ich kształt różnił się od słońca, które my widzimy. Rozpoczynały się w formie krzyża i zbiegały się w szpic, który się znajdował wewnątrz serca. W pierwszej chwili nie było dobrze ich widać, ponieważ światło tych słońc było tak wielkie, że nie pozwalało zobaczyć, kto przebywał wewnątrz. Ale im bliżej podchodziłam, tym lepiej mogłam dostrzec, że w środku znajdowała się Królowa Matka… Wtedy zbliżyła się do mnie i pełna dobroci powiedziała: Córko moja, odwagi na drodze cierpienia. Czy widzisz te siedem słońc, które wychodzą z mojego Serca? Są one moimi siedmioma boleściami, które przyniosły Mi tak wiele chwały i blasku. Te słońca, owoc moich boleści, nieustannie ranią strzałami tron Trójcy Przenajświętszej, która czując się ugodzona, nieustannie wysyła Mi siedem kanałów łask i czyni Mnie Władczynią. A Ja rozporządzam nimi, aby przynieść chwałę całemu Niebu, ulgę duszom w czyśćcu oraz dobrodziejstwa wszystkim pielgrzymom [w drodze do Ojczyzny Niebieskiej]. (Tom 6, 21.12.1903)

Siedem boleści Maryi
Boleść pierwsza: Proroctwo Symeona
Boleść druga: Ucieczka do Egiptu
Boleść trzecia: Zgubienie Jezusa
Boleść czwarta: Spotkanie na Drodze Krzyżowej
Boleść piąta: Ukrzyżowanie i śmierć Jezusa
Boleść szósta: Zdjęcie z krzyża
Boleść siódma: Złożenie do grobu

Jak współuczestniczyć w dobrach i zasługach siedmiu boleści Maryi

Wszyscy mogą dzielić dobra i zasługi, które przyniosły mojej Matce Jej boleści. Kto z wyprzedzeniem oddaje się w ręce Opatrzności, gotowy przejść wszelkiego rodzaju cierpienia, utrapienia, choroby, oszczerstwa i wszystko, co Pan dla niego zrządzi, dzieli pierwszą boleść proroctwa Symeona. Kto obecnie znosi cierpienie i jest uległy, trzyma się Mnie mocniej i Mnie nie obraża, to tak jakby Mnie ratował z rąk Heroda, chroni Mnie całego i zdrowego w Egipcie swojego serca, a zatem dzieli drugą boleść. Kto jest przygnębiony na duchu, nieczuły i pozbawiony mojej obecności, a jest niezłomny i wierny swoim zwyczajowym zadaniom, a nawet korzysta z okazji, aby Mnie niestrudzenie kochać i poszukiwać Mnie jeszcze bardziej, dzieli dobra i zasługi, które zdobyła moja Matka podczas mojego zagubienia.

Kto w każdej okoliczności, w jakiej się znajduje, zwłaszcza, gdy widzi Mnie ciężko obrażanego, wzgardzonego i znieważanego, stara się Mi zadośćuczynić, współczuć i modlić się za tych, którzy Mnie obrażają, dzieli czwartą boleść. To tak jak gdybym znalazł w tej duszy swoją własną Matkę, która gdyby mogła, uwolniłaby Mnie od moich wrogów. Kto z miłości do mojego ukrzyżowania przybija do krzyża swoje zmysły i stara się skopiować dla siebie cnoty mojego ukrzyżowania, dzieli piątą boleść. Kto w imieniu całej ludzkości nieustannie Mnie wielbi, całuje moje rany, wynagradza i składa dziękczynienie, i tym podobne, to jakby Mnie trzymał w swoich ramionach, tak jak trzymała Mnie moja Matka, kiedy zostałem zdjęty z krzyża – dzieli szóstą boleść. Kto jest w stanie mojej łaski i odpowiada na nią pozytywnie, i nie daje schronienia w swoim sercu niczemu innemu jak tylko Mnie, to tak jakby Mnie pochował w środku serca – dzieli siódmą boleść. (Tom 6, 17.09.1905) (Tom 6, 17.09.1905)

Jedyna intencja Maryi w dniu Męki Pańskiej

Córko moja, moja Matka wyszła w dzień mojej Męki jedynie po to, aby spotkać i pocieszyć swojego Syna. Tak samo czyni naprawdę kochająca dusza. We wszystkich czynnościach jedyną jej intencją jest spotkać się z Ukochanym i uwolnić Go od ciężaru krzyża (Tom 8, 12.1907)

Męka Jezusa nieustannie wypełniała duszę Maryi

Córko moja, mojej kochanej Mamie nigdy nie umknęła myśl o mojej Męce, a dzięki jej powtarzaniu, wypełniła się Mną calutka. Tak samo dzieje się z duszą. Dzięki powtarzaniu tego, co przecierpiałem, wypełnia się Mną. (Tom 11, 24.03.1913)

Różaniec – skuteczny środek, aby przyoblec się w Chrystusa

Jezu, wielbimy Cię, prawdziwego Boga i prawdziwego Człowieka, rzeczywiście obecnego w Najświętszym Sakramencie, w każdym Tabernakulum ziemi… Ale co Ty tutaj czynisz dzień i noc, przez wieki, Więźniu swojej własnej Miłości? Co Cię popycha, Jezu, aby znosić naszą obojętność, porzucenie, brak szacunku, brak wdzięczności, brak miłości, lekceważenie, a nawet zniewagi i świętokradztwa? To siła Twojej Miłości! To Twoja odwieczna decyzja uczynienia z nas Twojego żywego zamieszkania, Twojego Nieba oraz Twojego Królestwa! A teraz ukazujesz nam bardzo skromny, prosty i skuteczny środek, aby nas przyoblec w siebie – jest nim Różaniec Święty!

„W końcu bądźcie mocni w Panu – siłą Jego potęgi. Obleczcie pełną zbroję Bożą, byście mogli się ostać wobec podstępnych zakusów diabła. Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich. 

Dlatego weźcie na siebie pełną zbroję Bożą, abyście w dzień zły zdołali się przeciwstawić i ostać, zwalczywszy wszystko. Stańcie więc [do walki] przepasawszy biodra wasze prawdą i oblókłszy pancerz, którym jest sprawiedliwość, a obuwszy nogi w gotowość [głoszenia] dobrej nowiny o pokoju. W każdym położeniu bierzcie wiarę jako tarczę, dzięki której zdołacie zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złego. Weźcie też hełm zbawienia i miecz Ducha, to jest słowo Boże – wśród wszelakiej modlitwy i błagania. Przy każdej sposobności módlcie się w Duchu! Nad tym właśnie czuwajcie z całą usilnością i proście za wszystkich świętych i za mnie, aby dane mi było słowo, gdy usta moje otworzę, dla jawnego i swobodnego głoszenia tajemnicy Ewangelii, dla której sprawuję poselstwo jako więzień, ażebym jawnie ją wypowiedział, tak jak winienem.” (Ef 6, 10-20)

Jezu, „Bronią” (jak mawiał Ojciec Pio) jest Święty Różaniec – najbardziej użyteczną bronią w walce duchów, w walce, którą szczególnie w tym czasie powinniśmy prowadzić, w walce, której nie prowadzi się rozumem, ponieważ nie jest to walka umysłów, ale bronią Ducha, przyoblekając się w Ciebie…

Ta Broń to „zbroja Boża”, którą Bóg nam ofiaruje, to „zbroja Króla”, Jezusa… To Twoje życie, kawałek po kawałku, chwila po chwili, tajemnica po tajemnicy, kropla po kropli, które nam przekazujesz, aby okryć Tobą nasze życie i coraz bardziej uczynić je naszym…

Ta Broń jest ochroną i przynosi nam Pokój, nawet jeśli poddawani jesteśmy próbom, spotykają nas przykrości i agresja.

Ta Broń jest wsparciem i siłą, ponieważ jest ćwiczeniem się w stałości i w miłości. Jak pożywienie karmi nas Tobą, zasila nasz umysł, pamięć i serce najbardziej znaczącymi wydarzeniami z Twojego życia, z Twojej Męki i Śmierci oraz Twojego Zmartwychwstania i Chwały…

Ta Broń jest absolutnie niezbędnym środkiem do osiągnięcia zwycięstwa. Jest jak proca małego Dawida, za pomocą której, uzbrojony w świętą gorliwość dla Chwały Bożej i w ufność Bogu, w czoło ugodził pychę Goliata, olbrzymiego wroga, i go powalił. 

Chwycić Różaniec do ręki to pozwolić się chwycić za rękę Mamie, jak dziecko, aby być przez Nią prowadzonym po kartach i w najważniejszych chwilach Ewangelii… To pozwolić Jej, aby krok po kroku opowiedziała nam swoją i Twoją Historię cierpienia, miłości i zwycięstwa… To powtarzać w nieskończoność Jej i Twoją Miłość, czyniąc Ją naszą i powtarzając Ją dla Niej, w rytmie Zdrowaś Maryjo…

To odtworzenie w nas Twojego życia w tej wspaniałej „fotokopiarce”, za pomocą której codziennie kopiujemy każdą tajemnicę Różańca na kartach naszego życia… Duch Święty, silniej niż światło i elektryczność, przekazuje nam dziesięć razy – w dziesięciu Zdrowaś Maryjo – swój „flesz”, swój błysk kontemplacji i miłości…

Celem i tajemnicą Różańca jest przeszczepienie w nas krok po kroku Twojego życia. To pozwolić, aby Mama, przydzielona do tego zadania, wychowała nas i nadała nam formę dzieci Bożych oraz przekształciła nas w Ciebie, Jezu.

To oddanie siebie w Jej ręce, aby Ona przyoblekła nas w Ciebie, tak samo jak przyoblekła Ciebie w nasze człowieczeństwo. To oddanie w Jej ręce naszej woli, jak pędzla, aby mogła wymalować w nas Twoje Oblicze, wykorzystując kolory swoich cnót i swojej Miłości …

To dlatego Ona zawsze prosi nas o Różaniec. To dlatego Różaniec wyprasza wszystko…

„W tej samej okolicy przebywali w polu pasterze i trzymali straż nocną nad swoją trzodą. Naraz stanął przy nich anioł Pański i chwała Pańska zewsząd ich oświeciła, tak że bardzo się przestraszyli. Lecz anioł rzekł do nich: «Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan. A to będzie znakiem dla was: Znajdziecie Niemowlę, owinięte w pieluszki i leżące w żłobie». I nagle przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich, które wielbiły Boga słowami: «Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania». Gdy aniołowie odeszli od nich do nieba, pasterze mówili nawzajem do siebie: «Pójdźmy do Betlejem i zobaczmy, co się tam zdarzyło i o czym nam Pan oznajmił». Udali się też z pośpiechem i znaleźli Maryję, Józefa i Niemowlę, leżące w żłobie. Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli o tym, co im zostało objawione o tym Dziecięciu. A wszyscy, którzy to słyszeli, dziwili się temu, co im pasterze opowiadali. Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu.(Łk 2, 8-19)

Jezu, Ewangelia mówi, że Maryja „zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim Sercu”. Był to Jej sposób odmawiania Różańca: to nie mogło być odmawianie Zdrowaś, Maryjo skierowane do samej siebie! Dla Niej było to nieustanne rozmyślanie o Tobie i o tym wszystkim, co uczyniłeś, tak jak sam powiedziałeś: „gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje”. Dlatego istotą Różańca, bardziej niż odmawianie, ma być „miłująca kontemplacja”, kontemplacja, która nie wymaga wysiłku rozumowania ani nie potrzebuje prosić o to czy tamto… Jego celem ma być Twój cel: „Starajcie się naprzód o królestwo i o Jego sprawiedliwość (czyli świętość), a to wszystko będzie wam dodane”.

Jezus mówi do Sługi Bożej Luizy Piccarrety: „Córko moja, mojej kochanej Mamie nigdy nie umknęła myśl o mojej Męce, a dzięki jej powtarzaniu, wypełniła się Mną calutka. Tak samo dzieje się z duszą. Dzięki powtarzaniu tego, co przecierpiałem, wypełnia się Mną.” (24 marca 1913)

Dotyczy to wszystkich Tajemnic Różańca.

Wola Boża pragnie obudzić człowieka ze snu ludzkiej woli, aby mógł poczuć w sobie rytm życia Bożego

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety

Jezus do Luizy: Córko moja, […] kiedy kształtowaliśmy naturę człowieka, zanim tchnęliśmy w niego życie, postąpiliśmy jak ojciec lub matka, kiedy ich syn śpi: zachwyceni czułością i nieodpartą miłością, kontemplują, całują i tulą do swojej piersi syna, który śpi. A syn, ponieważ śpi, nic o tym nie wie. Gdybyś tylko wiedziała, moja córko, ile pocałunków, ile miłosnych uścisków przekazaliśmy naturze ludzkiej, zanim daliśmy jej życie! To w porywie naszej miłości, tchnąc w niego, daliśmy mu życie i daliśmy mu duszę, a ciału oddech, bicie serca i ciepło. Tak więc oddech, który czujesz, jest nasz, uderzenie twojego serca jest nasze, ciepło, które odczuwasz, jest dotykiem naszych twórczych rąk. Nasze twórcze ręce, dotykając cię, napełniają cię ciepłem. A kiedy oddychasz, czujemy, jak nasz oddech oddycha w tobie. Kiedy bije twoje serce, czujemy, jak bije w tobie rytm naszego wiecznego życia. A kiedy odczuwasz ciepło, to nasza miłość w tobie krąży i prowadzi dalej swoje twórcze i konserwujące dzieło, aby cię ogrzać…

Musisz wiedzieć, moja córko, że nasza Wola objawia dzieło Stworzenia. Tylko Ona może ujawnić wszystkie tajemnice miłości ukrytej w Stworzeniu. Adam nie wiedział wszystkiego, nie wiedział, ile sztuczek i miłosnego wyrafinowania włożyliśmy przy stworzeniu duszy i ciała. Postąpiliśmy jak ojciec, który nie mówi wszystkiego na raz swojemu małemu synkowi, ale w miarę jak syn dorasta, chce sprawić mu niespodziankę, mówiąc mu, jak bardzo go kocha, ile dla niego uczynił, ile okazał miłosnej czułości i ile dał ukrytych pocałunków, kiedy on, malutki, nie był zdolny zrozumieć, co mu dał i co może mu dać. Jeden raz robi mu jedną niespodziankę, a drugi raz inną. Służy to podtrzymaniu życia miłości między Ojcem i synem, a z każdą niespodzianką zwiększa ich radość i szczęście.

Jakiż byłby ból dla tego ojca, który podczas snu okrywał syna pocałunkami, tulił go do serca (i to z taką miłosną czułością, że zmoczył twarz śpiącego dziecka delikatnymi łzami), gdyby dziecko, budząc się, nie uśmiechnęło się do ojca, nie rzuciło mu się na szyję, by go pocałować, a jeśli by na niego spojrzało, to z oziębłością! Jakiż to ból dla tego biednego ojca! Wszystkie niespodzianki, które przygotował, aby pokazać synowi, z bólem zamyka w swoim sercu, gdyż nie może się dzielić swoim szczęściem i najczystszymi radościami, a nawet nie może mu powiedzieć, jak bardzo go kochał i kocha. Tak było z Nami, moja córko, nasza bardziej niż ojcowska dobroć przygotowała wiele nowych niespodzianek dla naszego ukochanego syna, a nasza Boża Wola podjęła się zadania objawiania ich.

Kiedy Adam od Niej odstąpił, utracił Tę, która objawiała, i dlatego nie jest wiadome, jak bardzo go kochaliśmy i co dla niego uczyniliśmy, gdy go stworzyliśmy. Odczuwamy więc nieodpartą miłość, aby nasz Fiat przyszedł królować na ziemi, tak jak króluje w Niebie, aby po tylu latach ciszy i tajemnic uwolnił swoje płomienie i powrócił objawiać Stworzenie, ponieważ niewiele wiadomo o tym wszystkim, co uczyniiliśmy przy stworzeniu człowieka. Ile niespodzianek, ile radości i szczęścia ma do przekazania! Czyż ty sama nie słyszysz, ile rzeczy ci opowiada, zarówno o tym co dotyczy mojej Bożej Woli, jak i o zaskakującej miłości całego Stworzenia, a zwłaszcza stworzenia człowieka? Moja Wola jest księgą Stworzenia, dlatego aby ją poznać i móc przeczytać, konieczne jest królestwo mojej Woli pośród stworzeń.

Wola ludzka utrzymuje jakby we śnie biednego człowieka. On śpi, a sen nie pozwala mu odczuwać ani widzieć wszystkich pieszczot i uroków miłości, które przekazuje mu Ojciec Niebieski, oraz niespodzianek, które chce mu przekazać. Sen nie pozwala mu przyjąć radości i szczęścia, które chce mu dać jego Stwórca, oraz zrozumieć wzniosłego stanu jego stworzenia. Biedny człowiek, uśpiony na prawdziwe dobro i głuchy, by usłyszeć moją Wolę, która mu się objawia i która jest jego szlachetną historią, jego pochodzeniem, jego wilekością i wspaniałym pięknem. A jeśli czuwa, doświadcza grzechu, odczuwa swoje namiętności lub rzeczy, które nie mają wiecznego źródła. Zachowuje się jak śpiące dziecko, które gdy się budzi, płacze, grymasi i przybija do krzyża biednego ojca, który niemal ubolewa nad tym, że ma tak niespokojnego syna. Tak więc moja Boża Wola przekazuje wiele wiedzy o sobie, aby obudzić człowieka z jego długiego snu. Chce, aby człowiek, budząc się w moim Fiat, utracił sen ludzkiej woli i odzyskał to, co stracił, i mógł poczuć pocałunki, miłość oraz miłosne uściski, które jego Stwórca mu przekazuje na swoim łonie. Każda więc wiedza, która dotyczy mojej Bożej Woli, jest wezwaniem, jest głosem, który wydaję, jest wołaniem, które wysyłam, aby obudzić człowieka ze snu ludzkiej woli. (Tom 24, 03.06.1928)

Modlitwa do Matki Bożej Bolesnej

1. Współczuję Ci, Bolesna Mamo, w ogromnym cierpieniu, którego doznałaś w proroctwie świętego sędziwego Symeona. Każda boleść, którą ci zapowiedział, utworzyła krwawiące rany w Twoim przebitym Sercu. Och, bolejąca Mamo, proszę Cię, zamknij Twoje boleści i wszystkie boleści Jezusa w moim sercu, aby przygotowały mnie do życia w Woli Bożej i abym mogła ukształtować w sobie Jej Królestwo. (Zdrowaś, Maryjo).

2. Współczuję Ci, Bolesna Mamo, w tym bólu, który znosiłaś, kiedy musiałaś uciekać do Egiptu, aby ocalić życie Dzieciątka Jezus. Twój ból był tak wielki, że wylewałaś gorzkie łzy wraz z Bożym Dzieciątkiem. Ach, Święta Mamo, spraw, abym uciekła z Egiptu mojej woli i powróciła do Ojczyzny Woli Bożej. Zamknij małego Jezusa w moim sercu, swoimi łzami obmyj moją duszę z wszelkich plam oraz przepędź namiętności i bożki, mogące przebywać w duszy, tak aby mały Jezus uciszył swój płacz i utworzył we mnie królestwo swojej Woli. (Zdrowaś, Maryjo).

3. Współczuję Ci, Bolesna Mamo, w tym bólu, który znosiłaś, gdy zagubiłaś swojego Syna Jezusa. Ten ból był tak rozdzierający, że gdyby Boskość Cię nie wsparła, umarłabyś z czystej udręki. Ach, bolejąca Mamo, proszę, spraw, abym zagubiła swoją wolę. Daj mi w zamian Wolę Bożą, a w miejsce mojej woli umieść ukochanego Jezusa, aby On sam utworzył w mojej duszy królestwo swojego Bożego Fiat. (Zdrowaś, Maryjo).

4. Współczuję Ci, Bolesna Królowo, w tym bólu, który znosiłaś, gdy spotkałaś Jezusa w drodze na Kalwarię z krzyżem na ramionach, zalanego krwią, nie do poznania. Wasz ból był tak wielki, że w każdej boleści Jezusa odczuwałaś okrutną śmierć. Ale jakiż był wasz rozdzierający ból, kiedy spojrzeliście na siebie nawzajem! Gdy tylko Jezus przekazał ci wszystkie swoje cierpienia, spoglądając na Ciebie oczami wypełnionymi krwią, twój ból był tak ogromny, że poczułaś się jakby zalana deszczem boleści i cierpienia. Ach, bolejąca Matko, proszę Cię, niech we wszystkim nieustannie spotykam mojego cierpiącego Jezusa, tak aby przyniósł mi swoją Wolę i pozwolił Jej królować oraz panować w mojej duszy (Zdrowaś, Maryjo).

5. Współczuję Ci, bolejąca Matko, w tym bólu, który znosiłaś, gdy dotarłaś na Kalwarię i ujrzałaś, jak Twój ukochany Jezus był ukrzyżowany pośród strasznych katuszy i okrutnego naciągania, aż do przemieszczonia wszystkich Jego kości. Współczuję Ci w Twojej silnej boleści, gdy następnie ujrzałaś Go wywyższonego na krzyżu pośród tysiąca obelg. Och, jak bardzo czułaś się bolejącą Matką, do tego stopnia że wszystkie boleści Jezusa dręczyły Cię, raniły i zasiadły w Twoim przebitym sercu. Ach, udręczona Mamo, dla tego ogromnego bólu, który znosiłaś, widząc ukrzyżowanego Twojego Syna Jezusa, proszę Cię, swoimi matczynymi rękami ukrzyżuj moją wolę w Woli Bożej, aby nie ożyła już nigdy więcej. Niech Jego boleści, Jego Krew, Jego krzyż i wasze cierpienie rozszerzą królestwo Woli Bożej w mojej duszy (Zdrowaś, Maryjo).

6. Współczuję Ci, Bolesna Mamo, w gorzkim bólu, który znosiłaś, gdy umarł Twój Syn Jezus i gdy ujrzałaś, jak Jego Serce przebite było okrutną włócznią, jakby nie byli zadowoleni z tak wielu boleści, które Mu zadali, powodując Jego śmierć. Ach, bolejąca Mamo, za ten gorzki ból, który znosiłaś, że aż czułaś, jak Twoje zranione Serce było przebite razem z Najświętszym Sercem Jezusa, proszę Cię, przebij tą samą włócznią moje serce i utwórz w nim pomieszczenie i tron, tak aby Wola Boża mogła zapanować w mojej duszy (Zdrowaś, Maryjo).

7. Współczuję Ci, opuszczona Mamo, w okrutnej męce, którą znosiłaś, gdy musiałaś pochować swojego zmarłego Syna Jezusa. Twój ból był taki, że poczułaś się skamieniała i przeszyta w sercu, odczuwając nawet śmierć. Ach, Mamo, znosząca okrutne boleści, proszę Cię, pochowaj moją wolę w Woli Boga, aby moja wola nie ożyła już nigdy więcej, ale jedynie Jego Wola żyła i kształtowała we mnie swoje królestwo… Bądź moją Matką, nigdy nie pozostawiaj mnie samej bez siebie, a Twoim cierpieniem, Twoją miłością i boleściami Jezusa zapieczętuj w moim sercu królestwo Woli Bożej w mojej duszy. Ach, spraw, aby Wola Boża we mnie nieustannie żyła, a ja w Niej. (Zdrowaś, Maryjo).

Paruzja, czyli drugie przyjście Pana oraz realizacja Królestwa Bożego obiecanego w modlitwie „Ojcze nasz”

drugie przyjście Pana

Czym są podwójna śmierć i podwójne zmartwychwstanie?

Grzesząc, człowiek okaleczył i sprofanował obraz Boży, który nosił w sobie, oraz utracił podobieństwo Boże, które posiadał. Człowiek nie był już więcej podobny do Boga, ponieważ przedłożył własną wolę nad Wolę Boga. Zgrzeszył i stracił życie nadprzyrodzone (łaskę), a w następstwie traci także życie naturalne. Jego ludzka wola odłączyła się od Woli Bożej. Dusza zatem oddziela się od ciała.

Dusza duchowa i nieśmiertelna umiera (czyli zostaje pozbawiona Życia Bożego), a więc umiera także i ciało (pozbawione duszy). W ten sposób śmierć jest podwójna: śmierć duszy i śmierć ciała.

Continue reading

Podczas gdy w życiu Maryja nie dokonała żadnego widocznego cudu, to jednak czyniła i czyni cuda w każdej chwili, o każdej godzinie i każdego dnia

Maryja nie uczyniła żadnego cudu, ponieważ proszenie o niego byłoby daniem życia własnej woli. Dokonała zaś z Bogiem cudu, który obejmuje wszystkie inne: Odkupienia

Jezus do Luizy: Córko moja, Królowa Nieba nie uczyniła przy Odkupieniu żadnego cudu, ponieważ Jej stan nie pozwalał przywracać życia zmarłym i zdrowia chorym, a skoro Jej Wola była Wolą samego Boga, to czego chciał i co czynił Jej Bóg, chciała i czyniła także i Ona. Nie miała innej woli, by prosić Boga o cuda i uzdrowienia, ponieważ nigdy nie dała życia swojej ludzkiej woli. By prosić Wolę Bożą o cuda, musiałaby wykorzystać swoją wolę, czego nie chciała uczynić, ponieważ zniżyłaby się do ludzkiego porządku, a wszechwładna Królowa nigdy nie chciała wyjść poza boski porządek. Kto w nim jest, musi chcieć i czynić to, co czyni jego Stwórca, tym bardziej że, mając życie i światło Woli Bożej, widziała, że to co najlepsze, najdoskonalsze i najświętsze także dla stworzeń, było tym, czego chciał i co czynił Jej Stwórca. Jak więc mogła zejść z wysokości porządku boskiego? Uczyniła zatem jedynie wielki cud, który zawierał wszystkie cuda, Odkupienie. Pragnęła go ta sama Wola, którą Ją ożywiała, a która przynosiła powszechne dobro, i to każdemu, kto tego chciał.

Podczas gdy w życiu wielka Niebiańska Matka nie dokonała żadnego widocznego cudu ani uzdrowienia, ani nie wskrzesiła zmarłych, to jednak czyniła i czyni cuda w każdej chwili, o każdej godzinie i każdego dnia, ponieważ gdy dusze są gotowe i żałują za grzechy (dzięki temu, że Ona sama przysposabia je do skruchy), pomnaża swojego Jezusa, owoc swojego łona, i całego oddaje każdemu jako potwierdzenie wielkiego cudu, cudu, który Bóg chciał, aby ta Niebiańska Istota uczyniła. Cuda, które sam Bóg chce, abyśmy czynili bez domieszki ludzkiej woli, są cudami wiecznymi, ponieważ pochodzą z boskiego źródła, które nigdy się nie wyczerpuje. Wystarczy chcieć, aby je otrzymać.

Otóż twój stan idzie w parze ze stanem niezrównanej Królową Niebios: a ponieważ masz stworzyć królestwo Najwyższego Fiat, nie możesz chcieć niczego innego jak tylko tego, czego chce i co czyni moja Boża Wola, a twoja wola nie może mieć życia, nawet jeśli ci się wydaje, że czynisz dobro stworzeniom. I tak jak moja Mama nie chciała czynić innych cudów jak tylko ten, aby dać Jezusa stworzeniom, tak też i ty. Moja Boża Wola pragnie, abyś uczyniła cud przekazania mojej Woli stworzeniom, cud objawienia Jej, ażeby mogła królować. Tym cudem uczynisz więcej niż cokolwiek innego, zabezpieczysz zbawienie, świętość i godność stworzeń, a także oddalisz ich cielesne zło, którego przyczyną jest to, że moja Boża Wola nie króluje. Co więcej, ocalisz Wolę Bożą pośród stworzeń i przywrócisz całą chwałę i cześć, które odebrała Jej ludzka niewdzięczność. To dlatego nie pozwoliłem, abyś uczyniła cud uzdrowienia go, ale uczyniłaś wielki cud, dając mu poznać moją Wolę. On zaś opuścił ziemię, posiadając Ją, a teraz rozkoszuje się w morzu światła Woli Bożej, a to jest czymś największym. (Tom 22, 01.06.1927)

Świat stracił równowagę, ponieważ nie zachował w pamięci Męki Jezusa

Rozważałam Godziny Męki Pańskiej, a Jezus, cały zadowolony, powiedział do mnie: Córko moja, gdybyś wiedziała, jaką ogromną radość sprawia Mi, gdy widzę cię powtarzającą i jeszcze raz powtarzającą Godziny mojej Męki, to byłabyś szczęśliwa. Prawdą jest, że moi święci rozważali moją Mękę i rozumieli, jak bardzo cierpiałem, rozpływali się we łzach współczucia, i to tak bardzo, że czuli się wyniszczeni z miłości do mojego bólu, ale nie czynili tego w taki ciągły i powtarzający się sposób i w takim porządku.

Dlatego mogę powiedzieć, że jesteś pierwszą, która dostarcza Mi tak wielkiej i wyjątkowej przyjemności. Godzina po godzinie rozważasz szczegółowo moje Życie i to, co przecierpiałem. Czuję się tak bardzo przyciągnięty tym, co czynisz, że godzina po godzinie daję ci pokarm i sam spożywam ten pokarm razem z tobą, i czynię razem z tobą to, co ty czynisz. Niemniej jednak wiedz, że odwdzięczę ci się za to szczodrze nowym światłem i nowymi łaskami. Nawet po twojej śmierci, za każdym razem, gdy dusze na ziemi będą rozważać te Godziny mojej Męki, Ja w Niebie będę cię okrywać nowym światłem i nową chwałą. (Tom 11, 4 listopada 1914)

Kiedy trwałam w swoim zwyczajowym stanie, mój uwielbiony Jezus ukazał się cały otoczony światłem, które wydobywało się z wnętrza Jego Najświętszego Człowieczeństwa i tak Go upiększało, że tworzyło przepiękny i zachwycający widok. Byłam zaskoczona, a On powiedział do mnie: Córko moja, każdy ból, który przecierpiałem, każda kropla krwi, każda rana, modlitwa, czyn, krok itp. wytworzyły światło w moim Człowieczeństwie, tak iż upiększyło Mnie, zachwycając wszystkich błogosławionych. Przy każdej myśli, którą dusza snuje o mojej Męce, przy każdym współczuciu, zadośćuczynieniu itd., nie robi nic innego, jak czerpie światło z mojego Człowieczeństwa, tak że upiększa się na moje podobieństwo. Jedna więc myśl więcej o mojej Męce będzie jednym światłem więcej, które przyniesie jej radość wieczną. (Tom 11, 23 kwietnia 1916).

Trwając w swoim zwyczajowym stanie, znalazłam się poza swoim ciałem i spotkałam swojego zawsze uwielbionego Jezusa, całego ociekającego krwią i z okropną koroną cierniową. Ledwo spoglądając na mnie przez ciernie, powiedział mi: Córko moja, świat stracił równowagę, ponieważ nie zachował w pamięci mojej Męki. W ciemnościach nie odnalazł światła mojej Męki, światła, które by go mogło oświetlić i za pomocą którego Ja mógłbym ukazać swoją Miłość i to, ile bólu kosztują Mnie dusze, a wtedy on mógłby pokochać Tego, który naprawdę go umiłował. A światło mojej Męki, prowadząc go, mogłoby go ostrzec przed wszelkim niebezpieczeństwem. W słabości nie znalazł siły mojej Męki, która mogłaby go podtrzymać. W niecierpliwości nie znalazł lustra mojej cierpliwości, w obliczu którego, zawstydzony, poczułby się zobowiązany opanować samego siebie. W cierpieniu nie znalazł pocieszenia cierpienia Boga, który wspierając jego cierpienie, mógłby zaszczepić w nim miłość do cierpienia. W grzechu nie znalazł mojej Świętości, która dotrzymując mu kroku, mogłaby wszczepić w niego nienawiść do grzechu…

Ach, człowiek sprzeniewierzył się wszystkiemu, ponieważ we wszystkim oddalił się od Tego, który mógł mu pomóc. Świat stracił więc równowagę. Postąpił jak dziecko, które nie chciało więcej znać swojej matki, jak uczeń, który nie uznając swojego nauczyciela, nie chciał więcej słuchać jego nauk ani się uczyć jego lekcji. Co się stanie z tym dzieckiem czy z tym uczniem? Będą bólem dla siebie samych oraz postrachem i bólem społeczeństwa… Takim stał się człowiek – postrachem i bólem, i to bólem bez litości. Ach, człowiek pogarsza się, pogarsza coraz bardziej, a Ja ze łzami krwi go opłakuję!  (Tom 11, 2 lutego 1917)

Stwórzmy zatem wiele żywych „ZEGARÓW MĘKI PAŃSKIEJ”, tak aby nieustannie żyła w nas Męka Jezusa i Maryi.

Godziny Męki naszego Pana Jezusa Chrystusa

Zaowolenie, jakie błogosławiony Jezus odczuwa, gdy rozważamy owe Godziny jest tak duże, że chciałby, aby przynajmniej jeden egzemplarz tych medytacji, do praktykowania, znajdował się w każdym mieście lub miasteczku, ponieważ gdy je rozważamy, Jezus słyszy w tych zadośćuczynieniach jakby odtwarzany swój własny głos i swoje własne modlitwy, które wznosił do Ojca podczas 24 godzin swojej bolesnej Męki. I gdyby to było praktykowane przez przynajmniej kilka dusz w każdym mieście lub miasteczku, to wydaje mi się, że Jezus daje mi do zrozumienia, iż sprawiedliwość Boża zostałaby częściowo złagodzona, a jej bicze byłyby częściowo powstrzymane i jakby osłabione w tych smutnych czasach udręki i przelewu krwi. (Z listu Luizy Piccarrety)

Godziny Męki naszego Pana Jezusa Chrystusa nie są narracją czy zwykłym rozważaniem Męki Jezusa opisanej przez wielu innych autorów kościelnych. Są natomiast modlitwą na wzór gimnastyki lub szkoły życia, modlitwą, w której się jednoczymy z Jezusem, żeby nauczyć się czynić wraz z Nim i tak jak On  tego, co On czynił w swoim wnętrzu, aby nas odkupić.

 

Jezus i Maryja w tajemnicy przygotowali Odkupienie i zbawienie wszystkich

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety

Jezus do Luizy: […] Tak było, kiedy Ja i moja Mama przebywaliśmy na ziemi, kiedy między Mną a Nią przygotowywaliśmy królestwo Odkupienia oraz wszelkie środki, które były potrzebne, aby każdy mógł znaleźć zbawienie. Nie szczędziło się wyrzeczeń, pracy, życia i modlitw. Chociaż myśleliśmy o wszystkich i dawaliśmy życie za wszystkich, o Nas nikt nie myślał i nikt nie wiedział, co czyniliśmy. Moja Niebieska Mama była powierniczką królestwa Odkupienia i dlatego brała udział we wszystkich ofiarach i we wszystkich boleściach. Tylko św. Józef wiedział, co robiliśmy, ale nie uczestniczył we wszystkich naszych boleściach.

Och, jak Nas bolało serce, gdy widzieliśmy, że podczas gdy Matka i Syn trawieni byli boleścią i miłością do wszystkich, aby stworzyć wszelkie możliwe i wyobrażalne lekarstwa dla wszystkich, aby ich uzdrowić i ocalić, oni zaś nie myśleli o Nas, a nawet Nas obrażali, gardzili Nami, a inni spiskowali przeciw mojemu życiu już od mojego urodzenia. Powtarzam to z tobą, moja córko, aby utworzyć królestwo Bożego Fiat. Świat od Nas zależy, mimo że Nas nie zna. Tylko mój kapłan, który sprawuje nad tobą opiekę, wie, co robimy, ale nie bierze udziału w naszych ofiarach ani w naszej pracy. Jesteśmy sami. Dlatego cierpliwości w tej długiej pracy. Im więcej będziemy pracować, tym bardziej będziemy się cieszyć owocami tego niebiańskiego królestwa. (Tom 21, 30.04.1927)

Zanim królestwo odkupienia oddało się stworzeniom, zostało utworzone między Jezusem i Maryją

Córko moja, Królestwo Najwyższego Fiat musi najpierw być dobrze ugruntowane, uformowane i dojrzałe między Mną a tobą, a następnie ma być przekazane stworzeniom. Tak było między Mną a Dziewicą. Najpierw się w Niej ukształtowałem, wyrosłem w Jej łonie, wykarmiłem się Jej piersią, żyliśmy razem, aby utworzyć między Nami dwojga, sam na sam, jak gdyby nikogo innego nie było, królestwo Odkupienia. Następnie moje własne Życie oraz owoce Odkupienia (Odkupienia, które moje własne Życie zawierało) zostały przekazane innym stworzeniom. Tak też będzie z Najwyższym Fiat. Dokonamy go najpierw tylko między nami dwojga, sam na sam, a kiedy zostanie ukształtowany, Ja zadbam o to, jak go przekazać stworzeniom. […] (Tom 19, 15.09.1926)

Do przyjścia Odkupiciela konieczne było żarliwe pragnienie wszystkich, a na koniec Dziewicy

[…] Tak się stało przy Odkupieniu. Gdyby nasza Sprawiedliwość nie znalazła modlitw, westchnień, łez i pokut patriarchów, proroków i wszystkich sprawiedliwych Starego Testamentu, a następnie Królowej Dziewicy, która posiadała naszą Wolę w całości, która wszystko przyjęła jako własne, modląc się nieustannie, która podjęła się pełnego zadania zadośćuczynienia za całą ludzkość we wszystkim, nasza Sprawiedliwość nigdy by nie zezwoliła na zstąpienię pośród stworzeń upragnionego Odkupiciela. Byłoba nieubłagana i powiedziałaby „nie” na moje przyjście na ziemię. […] (Tom 19, 13.09.1926)

Odkupienie było możliwe, ponieważ na ziemi przebywała Maryja, pierwsza córka Woli Bożej

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

Modliłam się do mojej Królowej Matki, żeby mi pomogła wybłagać owo królestwo Odwiecznego Fiat. A mój słodki Jezus, poruszając się w moim wnętrzu, powiedział do mnie:

Córko moja, najdoskonalszą kopią dzieci Królestwa mojej Woli była moja Niebieska Mama. A ponieważ moja Wola miała w Nim pierwszą córkę, Odkupienie mogło nadejść[1]. W przeciwnym razie, gdybyśmy nie mieli pierwszej córki naszej Woli, Ja, Odwieczne Słowo, nigdy nie zstąpiłbym z Nieba. Nigdy bym się nie posłużył dziećmi obcymi naszej Woli ani bym im nie zaufał, aby zstąpić na ziemię. Zobacz zatem, potrzebna była córka naszej Woli, aby królestwo Odkupienia mogło nadejść. A ponieważ była córką królestwa Odwiecznego Fiat, była wierną kopią swojego Stwórcy i doskonałą kopią całego Stworzenia. Moja Mama musiała zawrzeć wszystkie czyny Najwyższej Woli, a dokonała tego we wszystkich stworzonych rzeczach. A ponieważ posiadała przewagę i zwierzchnictwo nad całym Stworzeniem, musiała zamknąć w sobie niebo, gwiazdy, słońce i wszystko, aby można było znaleźć w Jej zwierzchnictwie kopię nieba, słońca, morza, a nawet w pełni ukwieconą ziemię. Patrząc więc na moją Mamę, można było zobaczyć w Niej cuda nigdy wcześniej niewidziane: można było zobaczyć niebo, można było zobaczyć jasne słońce, można było zobaczyć bardzo czyste morze, w którym się przeglądaliśmy, aby ujrzeć naszą córkę. Można było zobaczyć wiosenną ziemię, zawsze kwitnącą, która przyciągała Niebiańskiego Artystę, aby się po niej przespacerował. Och, jakże piękna była Niebieska Władczyni, gdy widzieliśmy w Niej nie tylko naszą kopię, lecz także wszystkie nasze dzieła w Niej zawarte, a to dlatego że zawarła w sobie naszą Wolę.

Aby królestwo Najwyższego Fiat mogło nadejść, potrzebna była inna córka naszej Woli, ponieważ gdyby nie była Jej córką, nasza Wola nie mogłaby powierzyć jej swoich tajemnic, ani bólu, ani swojej wiedzy, swoich cudów, swojej Świętości i swojej władzy. Tak jak ojciec i matka cieszą się, że dają swoim dzieciom poznać swoje dobra i przekazują im je na własność, a nawet chcieliby mieć więcej, aby uczynić je bogatszymi i szczęśliwszymi, tak też moja Wola cieszy się, że daje poznać swoje dobra dzieciom, aby je uczynić bogatymi i szczęśliwymi, i to niekończącym się szczęściem.

W królestwie Najwyższego Fiat będziemy mieli kopie wszechwładnej Królowej. Tak więc także Ona z utęsknieniem wyczekuje tego boskiego królestwa na ziemi, aby mieć swoje kopie. Jakże piękne będzie to królestwo! Królestwo światła, nieskończonych bogactw, królestwo doskonałej świętości i władzy. Wszystkie nasze dzieci z tego królestwa będą królami i królowymi, wszystkie będą należeć do boskiej i królewskiej rodziny, zawrą w sobie całe Stworzenie, zdobędą podobieństwo i fizjonomię naszego Ojca Niebieskiego, a zatem będą wypełnieniem naszej chwały i koroną na naszej głowie.

Zastanawiałam się więc nad tym, co powiedział mi Jezus, i pomyślałam sobie: Zanim moja Mama się dowiedziała, że ​​ma być Matką Słowa, nie odczuwała bólu ani cierpienia, tym bardziej że skoro żyła w granicach Najwyższej Woli, była szczęśliwa. Dlatego przy wielu morzach, które posiadała, brakowało Jej morza boleści. A jednak bez tego morza boleści wybłagała upragnionego Odkupiciela.

A Jezus, powracając do swojej wypowiedzi, dodał:

Córko moja, zanim moja droga Mama się dowiedziała, że ​​ma być moją Matką, miała swoje morze boleści, a tym morzem była boleść zniewag Jej Stwórcy. Och, jakże ubolewała! A następnie ta Jej boleść ożywiona była Wolą Bożą, którą moja Mama posiadała, a która zawiera moc źródła. Wszystko, co się w Niej czyni, posiada więc moc przemieniania najmniejszych rzeczy, kropli wody w nieskończone morze. Moja Wola nie potrafi czynić małych rzeczy, ale wszystkie wielkie. Potwierdzeniem tego jest fakt, że wystarczyło Jej jedynie otworzyć usta i wypowiedzieć Fiat, aby mogła rozciągnąć Niebo, którego granic nie można zobaczyć. Wystarczył jeden Fiat, aby mogła utworzyć słońce, które wypełnia światłem całą ziemię, i wiele innych rzeczy. […]  (Tom 20, 04.11.1926)


[1] Bez Królestwa, które jest celem, nie byłoby Odkupienia ani nawet Stworzenia.

Kiedy Adam został stworzony, był prawdziwym i doskonałym obrazem dzieci Królestwa Woli Bożej

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety

Jezus do Luizy: […] Kiedy Adam został stworzony, był prawdziwym i doskonałym obrazem dzieci mojego Królestwa. […]

Jak to możliwe, że Adam, odstępując od Woli Bożej, z tak dużej wysokości upadł tak nisko? A Jezus, poruszając się w moim wnętrzu, powiedział do mnie:

Córko moja, to jest tak jak w naturalnym porządku, kto upada z bardzo wysokiego punktu, ginie całkowicie albo zostaje tak bardzo rozbity i zniekształcony, że nie jest w stanie odzyskać pierwotnego stanu zdrowia, piękna i wielkości. Pozostanie biednym kaleką, ślepym i chromym. A jeśli jest to ojciec, wyjdzie z niego pokolenie kalekich, ślepych, ułomnych i chromych. Tak samo jest w porządku nadprzyrodzonym.

Adam spadł z bardzo wysokiego punktu. Został umieszczony przez swojego Stwórcę w tak wysokim punkcie, że przewyższał wysokość nieba, gwiazd i słońca. Żyjąc w mojej Woli, przebywał ponad wszystkim, przebywał w samym Bogu. Czy widzisz zatem, skąd upadł Adam? Był to cud, że nie zginął całkowicie, spadając z takiej wysokości. A jeśli nie zginął, to cios, który otrzymał przy upadku, był tak silny, że nieuchronnie stał się ułomny, zdruzgotany i zniekształcony przy swoim wyjątkowym pięknie. Został rozbity[1] we wszystkich dobrach, stał się obolały w działaniu i oszołomiony w umyśle. Ciągła gorączka go osłabiała. A ponieważ osłabiała wszystkie jego cnoty, nie czuł już siły, by panować nad samym sobą. Najpiękniejszy charakter człowieka i opanowanie samego siebie zniknęły, a pojawiły się w zamian namiętności, aby go gnębić, niepokoić i zasmucać. A ponieważ był ojcem i głową pokoleń, powstała rodzina kalekich. Uważa się, że nieczynienie mojej Woli to błahostka. Jest natomiast całkowitym upadkiem stworzenia i im więcej własnych czynów ono dokonuje, tym bardziej zwiększa swoje zło i swój upadek oraz wykopuje najgłębszą otchłań, do której wpada.

Pomyślałam więc sobie: Jeśli Adam tylko jeden raz odstąpił od Woli Bożej i upadł tak nisko, i przemienił swój los w nędzę, a swoje szczęście w gorycz, to co będzie z nami, którzy wiele razy odstępujemy od tej godnej uwielbienia Woli?

Ale kiedy o tym myślałam, moje umiłowane i jedyne Dobro, Jezus, dodał: Córko moja, Adam upadł tak nisko, ponieważ odstąpił od Woli jasno sformułowanej przez swojego Stwórcę, w której zawarta była próba, aby wypróbować jego wierność Temu, który dał mu życie i wszystkie dobra, które posiadał. Tym bardziej że to, co Bóg od niego wymagał przy tak wielu dobrach, które mu dał za darmo, było to, żeby sobie odmówił tylko jednego owocu spośród wielu, które mu dał, z miłości do Tego, który wszystko mu przekazał. I w tej małej ofierze, której Bóg od niego pragnął, dał mu do zrozumienia, że chciał jedynie być pewien jego miłości i wierności. Adam powinien był czuć się zaszczycony, że jego Stwórca chciał być pewien miłości swego stworzenia. Jego wina wzrosła, ponieważ ten, który go pociągnął i przekonał do upadku, nie był istotą od niego wyższą, ale podłym wężem, jego głównym wrogiem. Jego upadek przyniósł jeszcze poważniejsze konsekwencje, ponieważ był głową wszystkich pokoleń, więc wszystkie członki jako naturalna rzecz musiały odczuć skutki zła swojej głowy.

Zobacz zatem, że kiedy moja Wola jest jasno sformułowana, wymagana i nakazana, grzech staje się poważniejszy, a jego konsekwencje są nie do naprawienia. Tylko moja Boża Wola jest w stanie naprawić tak wielkie zło, jakie spotkało Adama. Jeśli natomiast moja Wola nie jest jasno sformułowana, choć stworzenie ma obowiązek modlić się do Mnie, aby mogło Ją poznać w swoim działaniu, i jeśli w jego czynie zawarte jest dobro i szczera chwała dla Mnie, to zło nie jest tak ciężkie i łatwiej jest znaleźć środek zaradczy. Postępuję tak ze wszystkimi stworzeniami, aby wypróbować ich wierność, a także ochronić miłość, o której mówią, że mają do Mnie. Któż by nie chciał być pewien co do wpływów, które nabywa, i to do tego stopnia, że ​​aż spisuje je na piśmie? Któż by nie chciał być pewien wierności przyjaciela oraz prawdziwej lojalności sługi? Tak więc aby być pewnym, daję poznać, że pragnę małych ofiar, które przyniosą stworzeniom wszelkie dobra, świętość i spełnią cel, do jakiego zostały stworzone. Jeśli natomiast będą niechętne, wszystko będzie w nich zniekształcone i całe zło spadnie na nich. Niespełnianie mojej Woli jest zawsze złem, mniej lub bardziej poważnym w zależności od posiadanej o Niej wiedzy. (Tom 21, 08.04.1927)

[1] Adam został rozbity we wszystkim, czym był (duchu, duszy, ciele; władzach duszy, zmysłach itp.)

Dlaczego Adam zgrzeszył?

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety

Potem pomyślałam sobie: mój pierwszy ojciec Adam, zanim zgrzeszył, posiadał wszystkie więzi i łączność z całym Stworzeniem, ponieważ skoro posiadał Najwyższą Wolę w stanie nienaruszonym, było dla niego jakby nienaturalne odczuwać w sobie wszelką łączność, gdziekolwiek Wola Boża działała. Czy przez odstąpienie od tak świętej Woli nie poczuł ze strony całego Stworzenia pęknięcia, które uczynił, zerwania z nim wszelkiej łączności i wszystkich więzów jakby w jednym tchnieniu? Jeśli ja tylko pomyślę, czy powinnam, czy nie powinnam dokonać jakiegoś czynu, i jeśli tylko się zawaham, czuję, że niebo drży, że Słońce się wycofuje, a całe Stworzenie się trzęsie i pozostawia mnie samą, tak bardzo że drżę razem z nimi i przestraszona, bez wahania natychmiast czynię to, co powinnam czynić. Jak więc on mógł to uczynić? Czy nie poczuł tego tak bolesnego i okrutnego pęknięcia?

A Jezus, poruszając się w moim wnętrzu, powiedział do mnie: Córko moja, Adam poczuł to tak bolesne pęknięcie i po tym wszystkim wpadł w labirynt swojej woli, która już nie dawała mu spokoju, ani jemu, ani jego potomstwu. Jakby w jednym tchnieniu całe Stworzenie od niego odstąpiło. A ponieważ odeszły od niego szczęście, pokój, siła, niezależność, wszystko, więc pozostał sam z sobą.

Biedny Adam, ileż go kosztowało odstąpienie od mojej Woli! Już tylko czując się samotny bez asysty całego Stworzenia, odczuwał taki strach i przerażenie, że stał się człowiekiem lękliwym. Bał się wszystkiego, nawet moich własnych dzieł, i to słusznie, ponieważ się mówi: „kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie”. A ponieważ nie był już z nimi związany, według sprawiedliwiości musiały się zwrócić przeciwko niemu.

Biedny Adam, trzeba mu współczuć! Nie miał żadnego przykładu innej osoby, która upadła, ani przykładu wielkiego nieszcześcia, które jej się przydarzyło, przez co mógłby uważać, żeby nie upaść. Nie miał pojęcia o złu. Ponieważ, moja córko, zło, grzech i upadek drugiego mają dwa skutki: dla tego, kto jest zły i chce upaść, służą jako przykład, bodziec i zachęta do upadku w otchłań zła; dla tego, kto jest dobry i nie chce upaść, służą jako antidotum, hamulec, pomoc i ochrona, żeby nie upaść, ponieważ widok wielkiego zła i nieszczęścia drugiego służy jako przykład, aby nie upaść i nie pójść tą samą drogą, aby się nie znaleźć w tym samym nieszczęsnym położeniu. Tak więc nieszczęście innych sprawia, że jest się ostrożnym. Dlatego upadek Adama jest dla ciebie wielką pomocą, lekcją i sygnałem. On natomiast nie miał żadnej lekcji nieszczęścia, ponieważ ono wtedy nie istniało. (Tom 20, 10.11.1926)

czy chcesz wiedzieć, dlaczego Adam zgrzeszył? Ponieważ zapomniał, że go kocham i zapomniał, że ma Mnie kochać. To był pierwszy zarodek jego grzechu. Gdyby pomyślał, że Ja bardzo go kocham i że on jest zobowiązany Mnie kochać, nigdy by się nie zdecydował złamać wobec Mnie posłuszeństwa. Najpierw więc ustała miłość, a potem zaczął się grzech. A kiedy przestał kochać swojego Boga, ustała prawdziwa miłość do samego siebie. Jego własne członki i władze duchowe zbuntowały się przeciwko niemu. Stracił panowanie i porządek oraz stał się lękliwy. Co więcej, ustała prawdziwa miłość do innych stworzeń, podczas gdy Ja stworzyłem go z tą samą miłością, która królowała pośród Boskich Osób, tak iż jeden miał być obrazem drugiego, szczęściem, radością i życiem drugiego. Kiedy więc przybyłem na ziemię, najbardziej zależało Mi na tym, żeby się nawzajem miłowali tak, jak byli przeze Mnie miłowani, gdyż chciałem dać im swoją pierwszą miłość, aby Miłość Trójcy Przenajświętszej mogła się rozprzestrzeniać na ziemi…  (Tom 16, 06.09.1923)


Adam, syn Boży

w Piśmie Świętym i w pismach Sługi Bożej Luizy Piccarrety, Małej Córeczki Woli Bożej

Historyczna rzeczywistość Adama, jedynego prototypu ludzkości, odpowiedzialnego za siebie i za wszystkich w odpowiedzi wobec Boga, typ Tego, który miał przyjść, Jezusa Chrystusa, jest podstawowym elementem Objawienia chrześcijańskiego. W tych pismach oddana jest sprawiedliwość prawdzie o Adamie, o jego stworzeniu, pierwszym okresie życia w stanie „pierwotnej sprawiedliwości”, o jego upadku ze wszystkimi konsekwencjami i jego prawdziwej rehabilitacji wbrew wszelkiej fantastycznej doktrynie ewolucyjnej i poligenicznej.

pobierz

Zmasakrowane Ciało Jezusa jest prawdziwym obrazem człowieka, który popełnia grzech

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

Biczowanie Jezusa:

Trwając nadal w moim zwyczajowym stanie, rozmyślałam nad tajemnicą biczowania. I przybył Jezus i przycisnął ręką moje ramiona, a w moim wnętrzu usłyszałam wypowiedź: Córko moja, chciałem, aby moje Ciało zostało rozerwane na strzępy, a moja Krew przelana z całego mojego Człowieczeństwa, aby zgromadzić całą rozproszoną ludzkość. Istotnie, sprawiłem, że z tego, co zostało oderwane od mojego Człowieczeństwa (Ciało, Krew, włosy), nic nie zaginęło podczas Zmartwychwstania, ale wszystko zostało ponownie zjednoczone w moim Człowieczeństwie. Dzięki temu wcieliłem w siebie wszystkie stworzenia. Tak więc po tym wszystkim, jeśli ktoś odłącza się ode Mnie, to z upartej woli odrywa się ode Mnie, aby pójść na zatracenie. (Tom 8, 06.09.1908)

Znajdując się w moim zwyczajowym stanie, śledziłam Godziny Męki Pańskiej. A mój słodki Jezus, podczas gdy Mu towarzyszyłam w tajemnicy Jego bolesnego biczowania, ukazał się cały obdarty ze skóry, a Jego Ciało było obnażone, i nie tylko pozbawione ubrania, ale także obdarte ze skóry. Można było policzyć jedna po drugiej, Jego kości. Jego wygląd był nie tylko przeszywający, ale straszny do oglądania. Wzbudzał jednocześnie lęk, strach, poważanie i miłość. Czułam, jak tracę mowę przy takiej przejmującej scenie. Chciałam uczynić, kto wie, co, aby pokrzepić mojego Jezusa, ale nie potrafiłam uczynić niczego. Widok Jego boleści zadawał mi śmierć. A Jezus, pełen dobroci, powiedział do mnie:

Moja umiłowana córko, przyjrzyj Mi się uważnie, aby poznać dogłębnie moje boleści. Moje Ciało jest prawdziwym obrazem człowieka, który popełnia grzech. Grzech pozbawia go szat mojej Łaski, a Ja, aby mu je przywrócić, pozwoliłem, by Mnie rozebrano z moich szat. Grzech go zniekształca i choć jest najpiękniejszym stworzeniem, jakie wyszło spod moich rąk, staje się najbrzydszym. Budzi wstręt i odrazę. Ja byłem najpiękniejszym ze wszystkich ludzi i mogę powiedzieć, że moje Człowieczeństwo przybrało najbrzydszą postać, aby przywrócić piękno człowiekowi. Spójrz na Mnie, jak ohydny jestem!

Pozwoliłem zedrzeć z siebie skórę za pomocą biczowania, tak iż stałem się nie do poznania. Grzech nie tylko odbiera piękno człowiekowi, lecz także tworzy głębokie, ropiejące i zgorzelinowe rany, które niszczą najbardziej wewnętrzne części i trawią jego siły witalne, tak iż wszystko, co czyni, to martwe i uschłe dzieła, które odbierają mu godność jego pochodzenia i światło rozumu. Staje się ślepy. A Ja, aby wypełnić głębie jego ran, pozwoliłem, aby rozerwano moje Ciało na strzępy i stałem się jedną wielką raną. A przelewając rzeki krwi, wlałem siły witalne w ​​jego duszę, żeby przywrócić mu życie. Ach, gdybym nie posiadał w sobie źródła życia mojej Boskości, która zastępowała Mi życie, tak jak moje Człowieczeństwo umierało z każdym bólem, jaki Mi zadawano, tak też umarłbym już na początku mojej Męki. A teraz moje boleści, moja Krew i moje rozdarte na strzępy Ciało są w nieustannym ruchu, aby dać życie człowiekowi. Ale człowiek odrzuca moją Krew i nie przyjmuje życia, znieważa moje Ciało i jest stale pokryty ranami. Och, jak bardzo odczuwam ciężar niewdzięczności!

I rzucając się w moje ramiona, wybuchnął płaczem. Ja przytuliłam Go do serca, ale On usilnie płakał. Co za ból, widzieć Jezusa płaczącego! Wolałabym znieść jakąkolwiek inną boleść, żeby tylko nie płakał.

Tak więc współczułam Mu, pocałowałam Jego rany i otarłam Jego łzy. A On, jakby pocieszony, dodał:

Czy wiesz, jak Ja postępuję? Jak ojciec, który bardzo kocha swojego syna, syna, który jest ślepy, koślawy i chromy. A co czyni ojciec, który kocha go do szaleństwa? Wydłubuje sobie oczy, wyrywa sobie nogi, obdziera skórę i wszystko oddaje synowi, i mówi: „Czuję się szczęśliwszy, gdy to Ja jestem ślepy, chromy i koślawy, pod warunkiem, że widzę, jak ty, mój synu, widzisz, chodzisz i stajesz się piękny … Och, jakże szczęśliwy jest ten ojciec, który widzi swojego syna patrzącego jego własnymi oczami, chodzącego jego własnymi nogami i okrytego jego własnym pięknem! Ale jaki byłby ból ojca, gdyby zobaczył, że jego niewdzięczny syn odrzuca jego oczy, nogi, skórę i woli pozostać brzydkim, takim jakim jest? Takim jestem Ja. Pomyślałem o wszystkim, ale oni, niewdzięczni, zadają Mi najbardziej surową boleść. (Tom 14, 09.02.1922)


Godziny Męki naszego Pana Jezusa Chrystusa

Zadowolenie, jakie błogosławiony Jezus odczuwa, gdy rozważamy owe Godziny jest tak duże, że chciałby, aby przynajmniej jeden egzemplarz tych medytacji, do praktykowania, znajdował się w każdym mieście lub miasteczku, ponieważ gdy je rozważamy, Jezus słyszy w tych zadośćuczynieniach jakby odtwarzany swój własny głos i swoje własne modlitwy, które wznosił do Ojca podczas 24 godzin swojej bolesnej Męki. I gdyby to było praktykowane przez przynajmniej kilka dusz w każdym mieście lub miasteczku, to wydaje mi się, że Jezus daje mi do zrozumienia, iż sprawiedliwość Boża zostałaby częściowo złagodzona, a jej bicze byłyby częściowo powstrzymane i jakby osłabione w tych smutnych czasach udręki i przelewu krwi. (Z listu Luizy Piccarrety)

Godziny Męki naszego Pana Jezusa Chrystusa nie są narracją czy zwykłym rozważaniem Męki Jezusa opisanej przez wielu innych autorów kościelnych. Są natomiast modlitwą na wzór gimnastyki lub szkoły życia, modlitwą, w której się jednoczymy z Jezusem, żeby nauczyć się czynić wraz z Nim i tak jak On  tego, co On czynił w swoim wnętrzu, aby nas odkupić.

Kto żyje w Woli Bożej przebywa w domu Boga i należy do Jego rodziny

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety

Jezus do Luizy:gdy człowiek odstąpił od naszej Woli, utracił swoje miejsce i pozostał bez naszego domu, narażony na niebezpieczeństwo. Wszyscy mogą go dotknąć, aby go skrzywdzić. Nawet żywioły są od niego wyższe, ponieważ posiadają Najwyższą Wolę. On natomiast posiada zdegradowaną ludzką wolę, która potrafi tylko przynieść nędzę, słabości i namiętności. A ponieważ utracił swój początek i swoje miejsce, stał się nieuporządkowany, bez zgody ze wszystkimi. Nie cieszy się pokojem nawet ze sobą. Można więc powiedzieć, że jest jedyną tułającą się istotą w całym Stworzeniu, która do niczego nie ma prawa. My dajemy wszystko temu, kto żyje w naszej Woli, gdyż przebywa w naszym domu i należy do naszej rodziny. Relacje i więzy synostwa, które posiada dzięki życiu w naszej Woli, dają mu prawo do wszystkich naszych dóbr. Natomiast ten, kto nie żyje Jej życiem, zerwał jakby za jednym zamachem wszystkie więzy i wszystkie relacje. Dlatego uważamy go za rzecz, która do Nas nie należy. 

[…] Miłości moja, Jezu, jeśli tak wiele cnót zawiera ta wiedza o twojej godnej uwielbienia Woli, dlaczego jej nie ukazałeś Adamowi, aby przekazał ją potomkom, a wtedy oni by pokochali tak wielkie dobro i o wiele bardziej je docenili? Adam by przygotował ich dusze, gdy Ty, który jesteś Boskim Wynagradzającym, wydawałeś dekret o przekazaniu nam tego wielkiego daru królestwa Najwyższego Fiat?

A Jezus, powracając do swojej wypowiedzi, dodał: Córko moja, tak długo jak Adam przebywał w ziemskim Edenie i żył w królestwie Najwyższej Woli, posiadał całą wiedzę (w takim stopniu, w jakim jest to możliwe dla stworzenia) oraz znał to, co należało do królestwa, które posiadał. Ale kiedy z Niej wyszedł, jego umysł pociemniał, a on stracił światło Jej królestwa i nie znajdował odpowiednich słów, by ukazać wiedzę, którą nabył na temat Najwyższej Woli, ponieważ nie posiadał w sobie Bożej Woli, która przekazywała mu słowa niezbędne do ukazania innym tego, co znał. To z jego strony. Tym bardziej że za każdym razem, gdy Adam wspominał swoje odejście z mojej Woli i najwyższe dobro, które utracił, odczuwał taki ucisk bólu, że stawał się milczący, ponieważ był ujęty bólem utraty tak wielkiego królestwa i nieodwracalnego zła, którego nie mógł naprawić, cokolwiek by nie zrobił.

Aby temu zaradzić, potrzebny był sam Bóg, którego on obraził. Ze strony swego Stwórcy nie miał żadnego rozkazu i dlatego nie dałem mu wystarczającej zdolności do ukazania wiedzy, bo po cóż ukazywać wiedzę, gdy nie można przekazać mu zawartego w niej dobra. Ja daję poznać dobro wtedy, kiedy chcę je przekazać. Ale mimo że Adam nie mówił wiele o królestwie mojej Woli, nauczył wielu ważnych rzeczy na temat tego, co go dotyczyło. Dowodem tego jest to, że w początkach historii świata aż do Noego, pokolenia nie potrzebowały prawa ani nie było bałwochwalstwa, ale wszyscy uznawali jednego Boga, ponieważ bardziej się troszczyli o moją Wolę. Natomiast kiedy bardziej się od Niej oddalili, powstało bałwochwalstwo i popadli w gorsze zło. Dlatego Bóg widział potrzebę przekazania swojego prawa jako ochronę dla ludzkich pokoleń. Ten zatem, kto czyni moją Wolę, nie potrzebuje praw, ponieważ Ona jest życiem i prawem i jest wszystkim dla człowieka. (Tom 20, 17.09.1926)


Adam, syn Boży

w Piśmie Świętym i w pismach Sługi Bożej Luizy Piccarrety, Małej Córeczki Woli Bożej

Historyczna rzeczywistość Adama, jedynego prototypu ludzkości, odpowiedzialnego za siebie i za wszystkich w odpowiedzi wobec Boga, typ Tego, który miał przyjść, Jezusa Chrystusa, jest podstawowym elementem Objawienia chrześcijańskiego. W tych pismach oddana jest sprawiedliwość prawdzie o Adamie, o jego stworzeniu, pierwszym okresie życia w stanie „pierwotnej sprawiedliwości”, o jego upadku ze wszystkimi konsekwencjami i jego prawdziwej rehabilitacji wbrew wszelkiej fantastycznej doktrynie ewolucyjnej i poligenicznej.

pobierz

Zjednoczenie z Wolą Boga w Najświętszym Sakramencie

Modlitwa jest spotkaniem miłości z Bogiem, jest spotkaniem naszej woli z Wolą Bożą. Jezus mówi:

Same sakramenty przynoszą owoce w zależności od tego, jak dusze są poddane mojej Woli; w zależności od łączności, jaką mają z moją Wolą, stosownie do tego przynoszą efekty. A jeśli nie mają łączności z moją Wolą, będą przyjmować Mnie w Komunii, ale pozostaną głodne; będą się spowiadać, ale nadal pozostaną splamione; przyjdą Mnie odwiedzić w Najświętszym Sakramencie, ale jeśli nasze wole nie są zgodne, Ja będę dla nich jakby martwy, ponieważ jedynie moja Wola w duszy, która się podporządkowuje mojej Woli, przynosi wszelkie dobra i daje życie sakramentom. A ci, którzy tego nie rozumieją, są dziećmi z religii. (Tom 11, 25.09.1913) 

Spotkanie to, czyli modlitwa, wyraża stosunek i uczucie człowieka do Boga: odrzucenie modlitwy lub niechęć do niej to bezbożność, brak modlitwy to praktyczny ateizm, niestałość w modlitwie jest znakiem miłości bardzo słabej lub płytkiej. Częste rozproszenie uwagi mówi, że dusza zbyt zajęta jest innymi sprawami czy upodobaniami lub że jej myśl wciąż krąży zbytnio wokół siebie. Modlitwa, która tylko recytuje słowa wyuczone na pamięć, nie porusza serca ani własnego życia, tym bardziej nie porusza Serca ani Życia Boga. Jeśli dusza się modli wyłącznie w celu uzyskania jakiejś łaski, oznacza to, że nie jest wierząca, ale jest „klientem” Boga. Jeśli się modli, aby uspokoić własne sumienie, i mówi: „już odmówiłam swoje modlitwy”, to jakby próbawała rozmawiać z kimś przez telefon, wykręcając swój własny numer. To stracona szansa…

Modlitwa może przyjmować wobec Boga postawę dystansu, strachu, próżnej formalności (co nie jest prawdziwym poczuciem szacunku) lub może okazywać skruchę; wyrażać potrzebę pomocy, zainteresowanie, a nawet radość, wdzięczność, podziw, zachwyt, współczucie; dawać zadośćuczynienie; prosić o wstawiennictwo za innych oraz wyrażać MIŁOŚĆ! I tym jest prawdziwe zjednoczenie woli, zjednoczenie w nieskończonym stopniu, a zatem ADORACJA.

Modlitwa, jednym słowem, wyraża w jakim stopniu człowiek jest oddalony od Boga lub z Nim zżyty, w jakim czuje się sługą lub synem. Jest spotkaniem, które przeradza się w życie i które zasila życie, i żywi się z kolei poznaniem Pana, ponieważ modlitwa potrzebuje treści.

Zjednoczenie z Wolą Boga w Najświętszym Sakramencie

Jezu mój, Ty z miłości do mnie pomniejszasz się w Hostii, prawie całkowicie znikając z oczu wszystkich, a ja w tym akcie, o Jezu, chcę się zagubić w Twojej Woli, aby zamknąć w sobie całego Ciebie i utworzyć ze swojego bytu drugą hostię, i tym samym rywalizować z Twoją Miłością w Najświętszym Sakramencie. A Ty, o Jezu, zniszcz cały mój słaby i grzeszny byt, aby mocą swojej Woli konsekrować we mnie całego siebie i abym ja mógł powiedzieć Tobie: „Oto, o Jezu, moja Hostia”, tak jak Ty to mówisz do mnie. W tym oto akcie, o Jezu, ukrywam się w Twojej Woli, aby znaleźć w sobie Twoje Sakramentalne Życie oraz modlić się, działać i brać udział we wszystkim, co Ty czynisz. Niech sakramentalne zasłony staną się cieniem, który będzie trzymał nas razem ukrytych, abyśmy stali się nierozłączni na zawsze.

Człowiek na początku stworzenia: doskonała rzeźba stworzona przez Trójcę Świętą, odbicie samego Boga

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

Jezus do Luizy: Córko moja, stworzyłem niebo i skupiłem w nim swoją miłość do człowieka. I aby sprawić mu większą przyjemność, zasypałem to niebo gwiazdami. Nie kochałem nieba, lecz człowieka w niebie i dla niego je stworzyłem. […] W każdej więc rzeczy stworzonej, w wietrze, w morzu, w małym kwiatku, w ptaszku, który śpiewa, we wszystkim skupiłem swoją miłość, aby wszystko przyniosło mu miłość. Ale aby poczuć, zrozumieć i przyjąć ten mój język miłości, człowiek miał Mnie miłować, w przeciwnym razie całe Stworzenie byłoby dla niego jakby nieme i pozbawione życia.

Po tym jak wszystko stworzyłem, własnymi twórczymi rękami utworzyłem naturę człowieka. Kiedy tworzyłem kości, naciągałem nerwy i stwarzałem serce, skupiałem swoją miłość. A po tym jak go przybrałem w ciało, tworząc jakby najpiękniejszą rzeźbę, jakiej żaden inny artysta nigdy by nie mógł stworzyć, spojrzałem na niego i pokochałem go tak bardzo, że moja miłość się przelała, gdyż nie mogłem jej wstrzymać. A tchnąc  w niego, wlałem w niego życie.

Ale nie byliśmy jeszcze zadowoleni: Trójca Święta, dając upust swojej miłości, chciała go obdarować i dała mu rozum, pamięć i wolę. A według pojemności stworzenia wzbogaciliśmy go wszystkimi cząsteczkami naszej Boskiej Istoty. Cała Boskość była całkowicie pochłonięta miłowaniem człowieka i oddawaniem się mu. Od pierwszej chwili swojego życia odczuwał całą siłę naszej miłości, a z głębi serca wyrażał swoim głosem miłość do swojego Stwórcy. Och, jakże poczuliśmy się szczęśliwi, gdy usłyszeliśmy, że nasze dzieło, rzeźba przez Nas stworzona, przemawiała, miłowała Nas, i to doskonałą miłością, ponieważ była odbiciem naszej miłości, która z niego wychodziła. Miłość ta nie była skażona jego wolą. Jego miłość była zatem doskonała, ponieważ posiadała pełnię naszej miłości. Do tej pory ze wszystkich rzeczy, które stworzyliśmy, żadna nie powiedziała Nam, że Nas kocha. Gdy usłyszeliśmy, że człowiek Nas kocha, nasza radość i nasze zadowolenie były tak wielkie, że dla uzupełnienia naszego święta uczyniliśmy go królem całego wszechświata i najpiękniejszym klejnotem naszych twórczych rąk.

Jakże piękny był człowiek na początku swojego stworzenia! Był naszym odbiciem, a odbicia te tak go upiększały, że ​​zachwycał naszą miłość i stawał się doskonały we wszystkich swoich czynach. Jego chwała, którą przynosił swojemu Stwórcy, była doskonała. Jego uwielbienie Boga, miłość i dzieła były doskonałe. Jego głos był tak dźwięczny, że rozchodził się po całym Stworzeniu, ponieważ posiadał boskie brzmienie i brzmienie owego Fiat, który dał mu życie. Wszystko było w nim porządkiem, ponieważ nasza Wola przynosiła mu porządek Stwórcy, uszczęśliwiała go i sprawiała, że wzrastał na nasze podobieństwo według naszego słowa: „Uczyńmy człowieka na nasz obraz i podobieństwo”. Każdy jego czyn, dokonany w jedności światła Najwyższego Fiat, był odcieniem boskiego piękna, które nabywał. Każda rzecz, którą wypowiadał, była jakby dodatkową dźwięczną nutą. Wszystko było w nim miłością, we wszystkim opiewał naszą chwałę, naszą nieskończoną moc i mądrość, a wszystko, niebo, słońce i ziemia, przynosiły mu radość, szczęście i miłość Tego, który go stworzył.

Gdybyś mogła wykonać rzeźbę taką, jaką najbardziej pragniesz, następnie wlałabyś w nią całą siebie, dając jej wszystkie soki życiowe, a za pomocą siły swojej miłości dałabyś jej życie, jakże bardzo byś ją kochała i jakże bardzo byś chciała, żeby ona cię kochała! Czy nie byłabyś o nią zazdrosna, żeby cała była do twojej dyspozycji? I nie zniosłabyś nawet jednego bicia serca, które nie byłoby uczynione dla ciebie. Ach, w swojej rzeźbie patrzyłabyś na siebie samą i dlatego w każdej małej rzeczy, która nie byłaby uczyniona dla ciebie, poczułabyś pęknięcie uczynione tobie. Takim Ja jestem. Wszystko, czego stworzenie nie czyni dla Mnie, to wiele pęknięć, które odczuwam, tym bardziej że ziemia, która je podtrzymuje, jest moja, słońce, które je oświetla i ogrzewa, jest moje, woda, którą pije, i pokarm, który spożywa, są moje. Wszystko jest moje, stworzenie żyje na mój koszt. A podczas gdy wszystko mu daję, stworzenie, moja piękna rzeźba, nie jest dla Mnie. Jaka jest boleść, obraza i zniewaga, które Mi zadaje ta rzeźba?

Pomyśl sama, moja córko. Musisz wiedzieć, że tylko moja Wola może Mi przywrócić moją rzeźbę tak piękną, jaką ją stworzyłem, ponieważ moja Wola utrzymuje życie we wszystkich naszych dziełach i przekazuje wszystkie nasze odbicia, tak aby dusza mogła żyć naszymi odbiciami, które, jeśli dusza kocha, przekazują jej doskonałą miłość, a jeśli działa, doskonałe dzieła. Jednym słowem, wszystko, co robi, jest w niej doskonałe, a ta doskonałość daje jej wiele odcieni różnych piękności, tak iż Artysta, który ją stworzył, zakochuje się w niej. Dlatego tak bardzo pragnę, aby Najwyższy Fiat był znany i utworzył swoje królestwo pośród ludzkich pokoleń, oraz wprowadził porządek między Stwórcą a stworzeniem i ponownie się z nim podzielił naszymi dobrami. Tylko nasza Wola posiada tę moc. Bez Niej nie może zaistnieć nic dobrego, ani nasza rzeźba nie może powrócić do Nas tak piękna, jaka wyszła spod naszych twórczych rąk. (Tom 20, 29.10.1926)


Adam, syn Boży

w Piśmie Świętym i w pismach Sługi Bożej Luizy Piccarrety, Małej Córeczki Woli Bożej

Historyczna rzeczywistość Adama, jedynego prototypu ludzkości, odpowiedzialnego za siebie i za wszystkich w odpowiedzi wobec Boga, typ Tego, który miał przyjść, Jezusa Chrystusa, jest podstawowym elementem Objawienia chrześcijańskiego. W tych pismach oddana jest sprawiedliwość prawdzie o Adamie, o jego stworzeniu, pierwszym okresie życia w stanie „pierwotnej sprawiedliwości”, o jego upadku ze wszystkimi konsekwencjami i jego prawdziwej rehabilitacji wbrew wszelkiej fantastycznej doktrynie ewolucyjnej i poligenicznej.

pobierz

Maryja była nierozerwalnie związana z Jezusem, ale wiele razy czuła się Go pozbawiona, w stanie czystej wiary

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

Jak trudne jest bycie pozbawioną mojego słodkiego Jezusa! Odczuwa się prawdziwą śmierć duszy i dzieje się tak jak z ciałem, kiedy dusza odchodzi, kiedy posiada członki, ale są one opróżniane z życia, są bezwładne, pozbawione ruchu i nie mają już wartości. Tak wygląda moja mała dusza bez Jezusa: posiada władze duchowe, ale są pozbawione życia. Jezus odszedł, skończyło się życie, ruch i ciepło, dlatego boleść jest rozdzierająca, nie do opisania i nieporównywalna z żadną inną boleścią. Ach, Mama Niebieska nie znosiła tej boleści, ponieważ Jej świętość czyniła Ją nierozłączną z Jezusem i dlatego nigdy nie była Go pozbawiona.

Córko moja, mylisz się. Bycie Mnie pozbawionym nie jest rozłąką, ale boleścią. I słusznie mówisz, że jest bardziej niż śmiertelną boleścią. Boleść ta posiada moc polegającą nie na oddzieleniu, ale na połączeniu w nierozłączną ze Mną jedność jeszcze silniejszymi i trwalszymi więzami. […]

Poza tym nie jest prawdą, że wszechwładna Królowa nigdy nie była Mnie pozbawiona. Nigdy nie była ze Mną rozłączona, ale była Mnie pozbawiona, i nie wpłynęło to na wielkość Jej świętości, a nawet ją powiększyło. Ileż to razy pozostawiałem Ją w stanie czystej wiary, ponieważ skoro była Królową boleści i Matką wszystkich żyjących, nie mogła być pozbawiona najpiękniejszego ornamentu, najbardziej lśniącego klejnotu, który nadawał Jej charakter Królowej męczenników i wszechwłądnej Matki wszystkich boleści. Owa boleść pozostawania w czystej wierze przygotowała Ją na przyjęcie depozytu moich nauk, skarbu sakramentów i wszystkich dóbr mojego Odkupienia, ponieważ bycie Mnie pozbawionym, będące największą boleścią, pozwala duszy zasłużyć na bycie powiernikiem największych darów własnego Stwórcy, Jego najwyższej wiedzy i Jego tajemnic. Ileż to razy nie uczyniłem tego także i z tobą! Po tym jak byłaś Mnie pozbawiona, objawiłem ci najwyższą wiedzę o mojej Woli, a wraz z nią przyszedłem, aby cię uczynić powierniczką nie tylko Jej wiedzy, lecz także mojej Woli. Poza tym wszechwładna Królowa jako Matka musiała przejść wszystkie stany duszy, a więc także stan czystej wiary, aby móc przekazać swoim dzieciom niezachwianą wiarę, która pozwala przelać krew i oddać życie, aby bronić wiary i ją poświadczać. Jeśli nie posiadałaby tego daru wiary, to jakby mogła przekazać go swoim dzieciom?

kto ma być głową wypada, żeby cierpiał, pracował i sam zrobił wszystko, co inni zrobią razem. Tak Ja zrobiłem, ponieważ byłem głową Odkupienia. Mogę powiedzieć, że zrobiłem wszystko z miłości do wszystkich, aby wszystkim dać życie i zbawić wszystkich. Tak zrobiła również Niepokalana Dziewica, ponieważ była Matką i Królową wszystkich. Jak bardzo wycierpiała! Jak bardzo kochała wszystkie stworzenia i dla nich działała! Nikt nie może powiedzieć, że Nam dorównał zarówno w cierpieniu, jak i w miłości. Co najwyżej częściowo są do Nas podobni, ale nikt Nam nie dorównuje. Będąc na czele wszystkich, zarówno Ja, jak i Wszechwładna Królowa, zawarliśmy w sobie wszystkie łaski i wszystkie dobra. Siła była w naszej mocy, a panowanie należało do Nas, Niebo i ziemia były posłuszne na każde nasze skinienie i drżały przed nasza mocą i świętością.

Odkupieni przyjęli nasze okruchy i spożyli nasze owoce, uzdrowili się naszym lekarstwem, wzmocnili się naszymi przykładami, nauczyli się naszych lekcji i zmartwychwstali kosztem naszego życia. A jeśli są w chwale, to dzięki naszej chwale. Moc jest ciągle nasza, a żywe źródło wszystkich dóbr nieustannie od Nas wytryska. Potwierdzeniem tego jest fakt, że jeśli odkupieni od Nas odchodzą, tracą wszystkie dobra i ponownie stają się chorzy i ubodzy, i to bardziej niż wcześniej. Oto co znaczy być głową. To prawda, że ​​bardzo się cierpi, dużo się pracuje oraz trzeba przygotować dobro dla wszystkich, ale wszystko, co się posiada, prześciga wszystko i wszystkich. Istnieje tak wielka odległość między tym, kto jest głową misji, a tym, kto ma być członkiem, że można porównać głowę ze słońcem, a członka z malutkim światełkiem. […] (Tom 19, 22.08.1926)

Maryja dokonała największego i powszechnego cudu: uzyskała i przygotowała Odkupienie

Maryja dokonała największego i powszechnego cudu: uzyskała i przygotowała Odkupienie

Jezus do Luizy: Otóż, córko moja, mając przygotować wielki cud królestwa Najwyższego Fiat, postępuję z tobą jak z pierworodną córką mojej Woli, tak jak postąpiłem z wszechwładną Królową, moją Mamą. Kiedy miałem przygotować królestwo Odkupienia, przyciągnąłem Ją bardzo do siebie, utrzymywałem Ją bardzo zajętą w Jej wnętrzu, żeby móc wspólnie z Nią utworzyć cud Odkupienia. Bardzo było to potrzebne, tyle rzeczy mieliśmy razem zrobić, odnowić i tylu dopełnić, że musiałem ukryć w Jej zewnętrznej części wszystko, co można by nazwać cudem, z wyjątkiem Jej doskonałej cnoty. Dzięki temu uczyniłem Ją bardziej wolną, by mogła przekroczyć bezkresne morze Odwiecznego Fiat i uzyskać dostęp do Boskiego Majestatu w celu zdobycia Królestwa Odkupienia.

Co by było większe: gdyby Niebieska Królowa przywróciła wzrok niewidomym, słowo niemym i inne, czy dokonała cudu zstąpienia Odwiecznego Słowa na ziemię? Pierwsze byłyby cudami ubocznymi, tymczasowymi i jednostkowymi. Drugi natomiast jest trwałym cudem i jest dla wszystkich, pod warunkiem że go zapragną. Dlatego te pierwsze cuda byłyby niczym w porównaniu z tym drugim. Ona była prawdziwym Słońcem, które przyćmiewając wszystko, ukryło w sobie Słowo Ojca i zrodziło ze swojego światła wszystkie dobra, wszystkie efekty i cuda, których dokonało ​​Odkupienie. Ale tak jak Słońce wytwarzała dobra i cuda, nie będąc widzianą ani wskazywaną, że to Ona jest główną przyczyną wszystkiego. Istotnie wszelkie dobro, które uczyniłem na ziemi, uczyniłem je dlatego ponieważ Cesarzowa Niebios posiadała swoją władzę w Boskości i swoją władzą sprowadziła Mnie z Nieba, aby Mnie oddać stworzeniom. Teraz tak samo czynię z tobą, aby przygotować królestwo Najwyższego Fiat. […]

Niektórzy mogą powiedzieć, jak to możliwe, że wiele cudów, które błogosławiony Jezus objawia temu stworzeniu, cudów tego królestwa Bożego Fiat oraz dobra, które ono przyniesie, przewyższą Stworzenie i Odkupienie, a co więcej, królestwo to będzie koroną jednego i drugiego. Ale pomimo tak wielkiego dobra nie widać w niej z zewnątrz nic cudownego jako potwierdzenie wielkiego dobra tego królestwa Odwiecznego Fiat, podczas gdy inni święci, bez wspaniałości tego wielkiego dobra, dokonali cudów na każdym kroku. Ale jeśli się odwrócą, by spojrzeć na moją drogą Mamę, najświętszą ze wszystkich stworzeń, na wielkie dobro, które w sobie zawarła i które przyniosła stworzeniom, nie ma nikogo, kto mógłby się z Nią równać: dokonała wielkiego cudu poczęcia w sobie Bożego Słowa i cudu dania Boga każdemu stworzeniu. A wobec tego cudu, którego nigdy nie widziano ani nie słyszano, cudu dania stworzeniom Odwiecznego Słowa, wszystkie inne cuda zjednoczone razem są małymi płomieniami wobec słońca. Kto ma dokonać tego co większe, nie musi robić tego, co mniejsze. Tak też wobec wielkiego cudu królestwa mojej Woli przywróconego pośród stworzeń wszystkie pozostałe cuda będą małymi płomieniami w obliczu wielkiego Słońca mojej Woli. […] (Tom 20, 22.10.1926)

Przenajświętsza Dziewica uzyskała przyjście Odkupiciela w imieniu wszystkich i na rzecz wszystkich

Patrz, moja córko, pierwszy plan wykonany w mojej Woli, w imieniu i dla wszystkich stworzeń, został zrealizowany przez wszechwładną Królową. Uzyskała dla wszystkich stworzeń największe dobro zstąpienia na ziemię upragnionego Odkupiciela. Kto działa dla wszystkich i w imieniu wszystkich oraz zastępuje wszystkich, zasługuje na dobra powszechne, które mogą służyć każdemu. Drugi plan wykonany w Najwyższej Woli został zrealizowany przez moje Człowieczeństwo. Objąłem wszystko i wszystkich, jak gdyby byli zespoleni w jedno, jak również zadośćuczyniłem za wszystkich. Nie pozostawiłem żadnego czynu stworzenia bez ustanowienia w nim mojego, aby dopełnić dla mojego Ojca Niebieskiego chwałę, miłość i uwielbienie za każdy czyn stworzenia. To zaś wyprosiło owoc mojego przyjścia na ziemię oraz pozwoliło zasłużyć wszystkim na zbawienie i świętość. Dlaczego wielu tego nie przyjmuje? To ich wina, to nie z winy Dawcy. Moje Życie wyprosiło więc powszechne dobra dla wszystkich i otworzyło bramy Niebios dla wszystkich. Trzeci plan w mojej Woli zrealizujesz ty. Dlatego sprawiam, że dokonujesz wszystkiego dla wszystkich, obejmujesz wszystko i zastępujesz każdy ich czyn. Twój plan musi być równy mojemu, musi się zjednoczyć z planem Niebiańskiej Władczyni, a to posłuży wybłaganiu królestwa Najwyższego Fiat. Ten, kto ma uczynić dobro powszechne, nie może pominąć niczego, aby włączyć dobro, które pragnie przekazać wszystkim stworzeniom. (Tom 20, 23.09.1926)

Prawdziwy cud: Przenajświętsza Dziewica utworzyła w sobie w pełni boskie życie na podobieństwo swojego Stwórcy

Przenajświętsza Dziewica otrzymała ciągły Czyn życia Woli Bożej: jest to prawdziwy cud

Jezus do Luizy: Czy chcesz wiedzieć, kim była Ta, która pozwoliła się zdominować temu ciągłemu czynowi mojej Najwyższej Woli i która nie dając nigdy życia własnej woli, otrzymała ciągły czyn życia Woli Bożej, tak iż utworzyła w sobie w pełni boskie życie na podobieństwo swojego Stwórcy? To była niebiańska i wszechwładna Królowa. Od pierwszej chwili swojego Niepokalanego Poczęcia otrzymała ten czyn życia Woli Bożej, aby przyjmować go nieustannie przez całe swoje życie. To był największy cud, cud nigdy wcześniej niewidziany: Życie Woli Bożej we Władczyni Niebios. A ponieważ z jednego tylko czynu życia Fiat mogą wyjść niebo, słońce, morza, gwiazdy i wszystko, czego pragnie, więc wszystkie ludzkie czyny, w obliczu jednego czynu życia mojej Woli, są jak wiele kropel wody rozproszonych w oceanie, są jak małe płomienie wobec słońca, są jak atomy w wielkiej przestrzeni wszechświata. Wyobraź sobie, co posiada wielkość Niepokalanej Królowej, w której zostało utworzone owo Życie ciągłego czynu Woli Bożej.

To był prawdziwy cud, cud nigdy wcześniej niewidziany – małość Niebieskiej Władczyni zawarła w sobie Życie Boże oraz ogromną i wieczną Wolę, która posiada wszelkie możliwe i wyobrażalne dobra. Dlatego w każdym święcie, w którym Kościół czci moją Mamę, całe Niebo czci, wysławia, wychwala Najwyższą Wolę i składa Jej dziękczynienie, ponieważ widząc w mojej Mamie Życie Woli Bożej, pierwotną przyczynę, dla której uzyskała upragnionego Odkupiciela i ponieważ ten Fiat miał w Niej życie, władał w Niej i panował, są oni w posiadaniu Niebieskiego Jeruzalem. To właśnie Wola Boża ukształtowała swoje Życie w tym wspaniałym stworzeniu, które otworzyło Niebo, zamknięte przez ludzką wolę. Dlatego sprawiedliwie, czcząc Królową, czczą Najwyższy Fiat, który uczynił Ją Królową, panował w Niej, ukształtował w Niej swoje życie i jest główną przyczyną ich wiecznego szczęścia. Dlatego stworzenie, które pozwala ​​mojej Woli panować i daje Jej swobodę kształtowania w sobie Jej Życia, jest największym z cudów. Może poruszyć Niebo i ziemię, a nawet samego Boga, jakby nic nie czyniło, podczas gdy czyni wszystko. I tylko ono może wyłonić najważniejsze rzeczy, zniszczyć wszelkie przeszkody, stawić czoła wszystkiemu, ponieważ panuje w nim Wola Boża. (Tom 20, 10.12.1926)

Królowa Matka oddaje swoje dobra do dyspozycji tych, którzy pragną Świętości Odwiecznego „Fiat”

Córko moja, potrzeba zbyt wiele, aby utrzymać i zachować Wolę Bożą w duszy. Boskość zaś, wiedząc, że stworzenie nie posiada odpowiednich rzeczy dla tak świętej Woli, niczego nie oszczędza. Wszystko jest umieszczone w stworzeniu do jego dyspozycji, aby można było utworzyć świętość życia w mojej Woli. Sam Bóg działa jako pierwszy aktor i widz. Moje Człowieczeństwo oddaje wszystko, wszystko, co uczyniło, przecierpiało i nabyło, czyli morza bez końca, jako pomoc dla tej w pełni boskiej świętości. Sama Królowa Matka udostępnia swoje morze łask, miłości i bólu jako pomoc oraz czuje się zaszczycona, ponieważ służą Najwyższej Woli do zrealizowania Świętości Odwiecznego Fiat w stworzeniu. Niebo i ziemia chcą dać i dają, ponieważ czując się w pełni zalani ową Wolą, pragną i starają się pomóc szczęśliwemu stworzeniu, aby mogło zrealizować cel Stworzenia i powrócić do źródła świętości, której Najwyższa Wola pragnęła od stworzenia. (Tom 20, 14.11.1926)

Dzięki łasce Maryja posiadała jedność światła Woli Bożej: Światła pełnego i nigdy nieprzerwanego

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

Jezus do Luizy:życie w mojej Woli oznacza posiadanie źródła jedności światła mojej Woli wraz z całą pełnią znajdujących się w Niej efektów. Tak więc w każdym czynie powstaje światło, miłość, adoracja itp., które ustanawiają się czynem dla każdego czynu, miłością dla każdej miłości i jak światło słoneczne zalewają wszystko, harmonizują wszystko, skupiają w sobie wszystko i jak lśniący promień przynoszą swojemu Stwórcy odwzajemnienie wszystkiego, co uczynił dla wszystkich stworzeń, i prawdziwą nutę zgody między Niebem a ziemią. […]

Adam posiadał jedność światła, zanim zgrzeszył, i za życia nie mógł już jej odzyskać. Stało się z nim jak z ziemią, która nie jest statyczna i gdy się obraca wokół własnej osi, przeciwstawia się słońcu i tworzy noc. Aby go ponownie zatrzymać, a tym samym utrzymać jedność tego światła, potrzebny był Ktoś, kto by naprawił szkodę i byłby od niego wyższy. Potrzebna była boska siła, aby go wyprostować: to dlatego potrzebne było Odkupienie. Moja Niebieska Mama posiadała jedność tego światła i dlatego bardziej niż słońce może dać światło każdemu. Między Nią a Najwyższym Majestatem nigdy nie było nocy ani żadnego cienia, ale zawsze pełny dzień. Dlatego w każdej chwili ta jedność światła mojej Woli sprawiała, że ​​ płynęło w Niej w pełni Boże Życie, które przynosiło Jej morza światła, radości, szczęścia i boskiej wiedzy, morza piękna, chwały i miłości. A Ona jakby tryumfalnie przynosiła swojemu Stwórcy wszystkie te morza jak swoje własne, aby okazać Mu swoją miłość i uwielbienie i zachwycić Go swoim pięknem. Boskość zaś przelewała inne, nowe i piękniejsze morza. Miała Ona tyle miłości, że jakby naturalnie mogła kochać za wszystkich, wielbić i nadrabiać za wszystkich. Jej najmniejsze czyny, dokonane w jedności tego światła, przewyższały największe czyny i wszystkie czyny wszystkich stworzeń razem wziętych. Dlatego ofiary, uczynki i miłość wszystkich innych stworzeń można nazwać małymi płomieniami w obliczu słońca, kropelkami wody w obliczu morza, w porównaniu z czynami Wszechwładnej Królowej. Dlatego dzięki jedności tego światła Najwyższej Woli zatryumfowała nad wszystkim, zwyciężyła swojego własnego Stwórcę i uwięziła Go w swoim matczynym łonie. Ach, tylko jedność tego światła mojej Woli, będąca w posiadaniu Tej, która panowała nad wszystkim, mogła dokonać tego cudu, który nigdy się nie wydarzył, a który przekazał Jej czyny godne tego Boskiego Więźnia.

Tracąc tę ​​jedność światła, Adam odwrócił się do góry nogami i stworzył dla siebie i dla pokoleń noc, słabości i namiętności. Ta niezwykła Dziewica, nigdy nie czyniąc swojej woli, zawsze stała prosto i naprzeciw Odwiecznego Słońca, a zatem dla Niej zawsze był dzień. Wyłoniła ​​dzień Słońca Sprawiedliwości dla wszystkich pokoleń. Gdyby ta Królowa Dziewica nie uczyniła nic poza zachowaniem w głębinach swojej niepokalanej duszy jedności światła Odwiecznej Woli, to by wystarczyło, aby Nam przywrócić chwałę wszystkich, czyny wszystkich i odwzajemnienie miłości całego Stworzenia. Boskość za Jej pośrednictwem i dzięki mojej Woli odczuła przywróconą radość i przywrócone szczęście, które ustaliła otrzymać za pośrednictwem dzieła Stworzenia. Dlatego można Ją nazwać Królową, Matką, założycielką, podstawą i lustrem mojej Woli, w którym wszyscy mogą się przeglądać, by otrzymać od Niej życie.

[…] Córko moja, Adam w stanie niewinności i moja Niebieska Mama posiadali jedność światła mojej Woli nie z natury, ale przez dar przekazany im przez Boga. Natomiast moje Człowieczeństwo posiadało ją z natury, ponieważ w Nim była nie tylko jedność światła Najwyższej Woli, lecz także Odwieczne Słowo. A ponieważ Ja jestem nierozłączny z Ojcem i z Duchem Świętym, nastąpiła prawdziwa i doskonała bilokacja, gdyż jednocześnie pozostałem w Niebie i zstąpiłam do łona mojej Mamy. A ponieważ Ojciec i Duch Święty są ze Mną nierozłączni, także i Oni zstąpili razem ze Mną i jednocześnie pozostali na wyżynach niebieskich. […]

Córko moja, ponieważ Ojciec i Duch Święty są ze Mną nierozłączni, więc zstąpili razem ze Mną, a Ja pozostałem z Nimi w Niebie, ale zadanie wynagrodzenia, cierpienia i odkupienia człowieka zostało podjęte przeze Mnie. Ja, Syn Ojca, zająłem się pogodzeniem Boga i człowieka. Nasza Boskość była nietykalna, żeby ​​mogła ponieść najmniejsze cierpienie. To moje Człowieczeństwo, zjednoczone w nierozerwalny sposób z Trzema Boskimi Osobami, zdając się na łaskę Boskości, znosiło niespotykane boleści i wynagradzało na boski sposób. A ponieważ moje Człowieczeństwo z natury posiadało nie tylko pełnię mojej Woli, lecz także samo Słowo, a w konsekwencji nierozłączności, posiadało także Ojca i Ducha Świętego, więc przewyższyło w doskonalszy sposób zarówno niewinnego Adama, jak i moją Mamę. A to dlatego, że w nich była to łaska, a we Mnie natura. Oni musieli czerpać światło, łaskę, moc i piękno od Boga. Ja posiadałem źródło, z którego wychodziło światło, piękno, łaska itp. Istniała więc tak wielka różnica (we Mnie było to naturą, a w mojej Mamie łaską), że moja Mama ​​była przysłonięta moim Człowieczeństwem. […]

Czyny Maryi są nierozerwalnie związane z tym, co czyni Bóg: na ziemi zbawiają, a w Niebie przynoszą wszystkim radość i chwałę

Wola Boża zawsze miała pełnię życia w Maryi: dlatego Maryja jest Nowym Stworzeniem

Jezus do Luizy: […] Musisz wiedzieć, że moja Wola tylko w dziele Stworzenia i w mojej Niebieskiej Mamie była zawsze nienaruszona i miała wolne pole działania. A ponieważ miałem wezwać ciebie, abyś żyła w mojej Woli jako jedna z nich, musiałem ci je ukazać jako przykład i jako obraz do naśladowania. […] Ale moja Niebieska Mama przewyższa wszystkich. Ona jest nowym niebem, najbardziej olśniewającym słońcem, najjaśniejszym księżycem, najbardziej ukwieconą ziemią. Wszystko, wszystko w sobie zawiera. A jeśli każda stworzona rzecz zawiera pełnię swojego dobra otrzymanego od Boga, moja Mama zawiera wszystkie dobra razem wzięte. Ponieważ obdarzona była rozumem, a moja Wola żyła w Niej nienaruszona, więc pełnia łaski, światła i świętości wzrastała w Niej z każdą chwilą. Wszystkie czyny przez Nią dokonane były słońcami i gwiazdami, które moja Wola w Niej tworzyła. Przewyższyła więc całe Stworzenie, a moja Wola, która była w Niej nienaruszona i trwała, dokonała największej rzeczy i wybłagała upragnionego Odkupiciela. Moja Mama jest więc Królową pośród całego Stworzenia, ponieważ przewyższyła wszystko, a moja Wola znalazła w Niej pokarm Jej rozumu i w sposób nienaruszony i trwały pozwoliła Jej w sobie żyć. Między moją Wolą a moją Mamą była najwyższa zgoda, podawały sobie ręce, nie było włókna Jej serca, słowa i myśli, w których moja Wola by nie posiadała swojego Życia. A czego nie może dokonać Boża Wola? Wszystko może dokonać, nie ma mocy, której by Jej brakowało, ani rzeczy, której by nie mogła uczynić. Można więc powiedzieć, że moja Mama uczyniła wszystko. Ona sama uczyniła wszystko, czego inni nie mogli dokonać i czego wszyscy razem nie będą mogli dokonać. […] (Tom 19, 28.04.1926)

Czyny Maryi są nierozerwalnie związane z tym, co czyni Bóg: na ziemi zbawiają, a w Niebie przynoszą wszystkim radość i chwałę

Córko moja, tak bardzo kocham czyny dokonane w mojej Woli, że sam zobowiązuję się do przechowywania ich w jedności mojego najwyższego światła, aby uczynić je nierozłącznymi ze Mną i z moimi własnymi czynami. […] Tak było z moją Królową Matką. Zawsze działała w jedności światła Najwyższej Woli. Wszystkie Jej czyny, urząd Matki i prawa Królowej pozostały nierozerwalnie związane z Jej Stwórcą. Tym bardziej, że kiedy Boskość uwalnia czyny wiecznego szczęścia, aby uradować całą Ojczyznę Niebieską, uwalnia razem wszystkie czyny Mamy Niebieskiej. Wszyscy więc święci nie tylko czują się zalani naszą radością i błogosławieństwem, lecz także zostają zalani matczyną miłością swojej Matki, chwałą swojej Królowej i wszystkich Jej czynów zamienionych w radość dla całego Jeruzalem Niebieskiego. Wszystkie więc włókna Jej matczynego Serca miłują miłością Matki wszystkie dzieci Niebieskiej Ojczyzny, a Ona pozwala wszystkim brać udział w radościach Matki i w chwale Królowej. Była więc na ziemi Matką miłości i bólu dla swoich dzieci, które Ją kosztowały tyle, ile Ją kosztowało życie Jej Syna Boga. A dzięki jedności światła Najwyższej Woli, którą posiadała, Jej czyny pozostały nierozłączne z naszymi. W Niebie jest Matką miłości, radości i chwały dla wszystkich swoich niebiańskich dzieci. Wszyscy więc święci mają większą miłość, większą chwałę i radość dzięki swojej Matce i Wszechwładnej Królowej. Dlatego tak bardzo kocham tego, kto żyje w mojej Woli, że się do niego zniżam, aby wspólnie z nim czynić to, co on czyni, aby go wznieść aż na łono Odwiecznego i zespolić w jedno jego czyn i czyn jego Stwórcy.

[…] Tak długo, jak przebywałem ze swoją Matką, prowadząc ukryte życie w Nazarecie, wszystko wokół Mnie milczało, chociaż to moje ukrycie wraz z Niebieską Królową przecudnie służyło temu, by utworzyć jądro Odkupienia i móc ogłosić, że już pośród nich przebywałem. Ale kiedy zostały przekazane owoce wśród narodów? Kiedy się ukazałem publicznie, kiedy dałem się poznać i przemówiłem do nich mocą mojego twórczego słowa. I tak jak wszystko, co uczyniłem i powiedziałem, rozprzestrzeniało się i nadal się rozprzestrzenia między narodami, tak też owoce Odkupienia przyniosły i przynoszą swoje skutki […] (Tom 19, 15.06.1926)

Wola Boża jest lekarstwem, ochroną, pożywieniem, życiem oraz pełnią najwyższej świętości

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

Rozmyślałam o Świętej Woli Bożej i pomyślałam sobie: Jak to możliwe, że Adam po grzechu, po zerwaniu swojej woli z Wolą Boga, utracił siłę i władzę, a jego czyny nie były tak przyjmowane przez Boga, żeby mogły przynieść Mu radość, natomiast przed popełnieniem grzechu Adam dokonał swoich czynów względem Boga i się ich nauczył? Dlaczego gdy je później powtarzał, nie rozbrzmiewały tym samym dźwiękiem, nie zawierały już w pełni boskiej miłości i pełnej chwały Bożej? Gdy o tym myślałam, mój kochany Jezus poruszył się w moim wnętrzu i światłem, które mi posyłał, powiedział do mnie:

Córka moja, po pierwsze, zanim Adam odstąpił od mojej Woli, był moim synem, miał moją Wolę jako centrum swojego życia i wszystkich swoich czynów, dlatego posiadał siłę, władzę i powab w pełni boski. Tak więc Jego oddech, jego bicie serca i jego czyny sprawiały wrażenie boskich, cała jego istota wydzielała niebiański zapach, który przyciągał Nas całkowicie do siebie. Tak więc czuliśmy się zranieni ze wszystkich stron przez tego syna: kiedy oddychał, kiedy mówił, kiedy wykonywał najbardziej niewinne, obojętne i naturalne rzeczy, były dla Nas ranami miłości. My zaś, zabawiąc się z nim, coraz bardziej napełnialiśmy go naszymi dobrami, ponieważ wszystko, co czynił, wychodziło z jednego punktu, którym była nasza Wola. Tak więc wszystko Nam się podobało, nie znajdowaliśmy niczego, co by Nam mogło sprawić przykrość.

Po grzechu Adam wyszedł ze stanu syna i zniżył się do stanu sługi[1]. A gdy złamał jedność swojej woli z Najwyższą Wolą, to uszły z niego boska moc, panowanie, powab i niebiański zapach. Jego czyny i jego byt nie sprawiały już wrażenia boskich, ale napełnił się ludzką wonią, przez co stracił swój powab, a My nie czuliśmy się zranieni, wręcz przeciwnie, oddalaliśmy się od siebie, on od Nas i My od niego. Nie ma znaczenia to, że powtarzał te same czyny, których dokonywał zanim zgrzeszył, tak jak rzeczywiście ich dokonywał. Ale czy wiesz, czym są czyny stworzenia bez pełni naszej Woli? Są jak pokarm bez przypraw i bez substancji, który zamiast przynieść smak, budzi wstręt dla ludzkiego podniebienia i w ten sposób obrzydza boskie podniebienie. Są jak niedojrzałe owoce, które nie mają ani słodyczy, ani smaku. Są jak kwiaty bez zapachu. Są jak pełne wazony, tak, ale wypełnione rzeczami starymi, kruchymi i obdartymi. Wszystko to może służyć jako bliska potrzeba człowieka, a także jako cień i zabarwienie chwały Bożej, ale nie może się przyczynić do szczęścia i pełnego dobrobytu stworzenia, oraz pełnej chwały Bożej. Z jakim przysmakiem natomiast spożywa się dobrze przyprawione i obfite pożywienie i jak ono wzmacnia całą osobę? Sam zapach przypraw pobudza apetyt i chęć do jedzenia.

W ten sposób zanim Adam zgrzeszył, przyprawiał wszystkie swoje czyny substancją naszej Woli. Pobudzał więc apetyt naszej Miłości, abyśmy przyjmowali wszystkie jego czyny jako najbardziej przyjemne dla Nas pożywienie. My zaś dawaliśmy mu w zamian pyszny pokarm naszej Woli. Lecz po grzechu, biedulek, stracił prostą drogę komunikacji ze swoim Stwórcą, a czysta miłość już w nim nie panowała. Miłość została podzielona przez strach i lęk[2]. A ponieważ nie posiadał już całkowitego panowania Najwyższej Woli, jego czyny dokonane po grzechu nie miały już tej samej wartości co wcześniej. Co więcej, całe Stworzenie, łącznie z człowiekiem, wyszło z Odwiecznego Stwórcy jako źródła życia, w którym miało się utrzymywać jedynie dzięki Życiu Woli Bożej. Wszystko miało się na Niej opierać, a ta podstawa Bożej Woli miała utrzymywać wszystkie rzeczy pięknymi i szlachetnymi, takimi jakie wyszły od Boga. Tak jak rzeczywiście wszystkie stworzone rzeczy są takie, jakie zostały stworzone, żadna nie straciła niczego ze swojego pochodzenia. Tylko człowiek stracił życie oraz podstawę i dlatego utracił swoją szlachetność, siłę i podobieństwo do swojego Stwórcy. Ale mimo to moja Wola nie opuściła całkowicie człowieka. A ponieważ nie mogła już być źródłem życia i podstawą, która go wspierała (gdyż on sam od Niej odstąpił), oddała się jako lekarstwo, aby się nie zagubił całkowicie. Moja Wola jest więc lekarstwem, jest zdrowiem, jest ochroną, jest pożywieniem, jest życiem, jest pełnią najwyższej świętości. W zależności od tego, czy stworzenie tego chce, Ona się mu oddaje. […] (Tom 18, 28.01.1926)


[1] Adam, a w nim jego potomstwo, jest „synem marnotrawnym”, który opuścił Dom ojcowski.

[2] Nie miał już czystej i pełnej miłości. Strach i lęk podzieliły miłość. Posiadał w sobie już nie tylko miłości, lecz także strach i lęk, które do niego wkroczyły: znak, że jego miłość nie była doskonała.

Maryja zachowała w sobie pełny owoc Życia, Męki i Śmierci Jezusa, aby go nam przekazać

Jezus do Luizy:  Moja boleść była tak wielka, że moje cierpiące Człowieczeństwo niemal umierało i wydawało ostatnie tchnienie. Ale kiedy umierałem, moja Najwyższa Wola swoją wszechwiedzą ukazała mojemu umierającemu Człowieczeństwu i uczyniła jakby obecnymi wszystkich tych, którzy by całkowicie pozwolili Odwiecznej Woli w sobie królować,  którzy by otrzymali pełny owoc mojej Męki i Śmierci, i pośród których stała na czele moja droga Matka. Ona przyjęła cały depozyt wszystkich moich dóbr i owoców, które się znajdują w moim Życiu, Męce i Śmierci. Nie utraciła ani jednego mojego oddechu, z każdego zachowała cenny owoc. Od Niej owoce te miały być przekazane małej nowonarodzonej mojej Woli i wszystkim tym, w których Najwyższa Wola miałaby swoje życie i swoje Królestwo. Kiedy moje konające Człowieczeństwo ujrzało, że został zachowany i zabezpieczony pełny owoc mojego Życia, Męki i Śmierci, mogłem podjąć i kontynuować swoją bolesną Mękę. […]

Córka moja, moja Niebieska Mama mogła oddać Mnie innym, ponieważ poczęła Mnie w sobie, pozwoliła Mi wzrosnąć i Mnie wykarmiła. Nikt nie może przekazać tego, czego nie ma. A jeśli oddała Mnie innym stworzeniom, to dlatego, że Mnie posiadała. (Tom 19, 20.06.1926)

Maryja działała wobec Boga w sposób powszechny i dla wszystkich, dlatego zrodziła każdego w swoim Sercu

…jako nasza córka musisz bronić praw Wszechwładnej Królowej. Ona działała w sposób powszechny i dlatego miała miłość, chwałę, modlitwę, zadośćuczynienie i ból dla swojego Stwórcy i dla wszystkich stworzeń, i dla każdego stworzenia z osobna. Nie pozwoliła umknąć żadnemu czynowi, który stworzenia były winne Stwórcy. A zamykając wszystkich w swoim matczynym Sercu, kochała wszystkich i każdego w sposób powszechny. W Niej znajdowaliśmy więc całą naszą chwałę, nie odmówiła Nam niczego, nie tylko tego, co Ona bezpośrednio powinna była Nam dać, lecz także tego, czego inne stworzenia Nam odmówiły. A jako wielkoduszna i kochająca Matka, która się pozbywa siebie samej dla własnych dzieci, zrodziła wszystkich w swoim bolesnym Sercu. Każde jego włókno było przeszywającym bólem, w którym dawała życie każdemu swojemu dziecku, aż osiągnęła nieuchronny cios śmierci swojego Syna Boga. Boleść tej śmierci przypieczętowała odnowę życia nowym dzieciom tej bolesnej Matki. Dziewica Królowa, która bardzo Nas miłowała i broniła wszystkich naszych praw, czuła Matka, która miała miłość i ból dla wszystkich, zasługuje na to, aby nasza mała córeczka naszej Najwyższej Woli miłowała Ją za wszystkich, odwzajemniła się Jej za wszystko, a obejmując wszystkie Jej czyny w naszej Woli, dodała swój czyn połączony z Jej czynem, ponieważ Ona jest z Nami nierozłączna, Jej chwała jest naszą chwałą, a nasza jest Jej, tym bardziej że nasza Wola wszystko czyni wspólnym. […]

Córko moja, moja Wola zawiera wszystko i jakby zazdrosna zachowuje wszystkie swoje czyny, jakby były jednym tylko czynem. W ten sposób zachowuje wszystkie czyny Wszechwładnej Królowej, jakby wszystkie były Jej własnymi czynami, ponieważ Wszechwładna Królowa wszystko w Niej uczyniła. Dlatego moja własna Wola sprawia, że są one dla ciebie obecne. Musisz wiedzieć, że ten, kto uczynił dobro wszystkim i miłował wszystkich, i kto działał w sposób powszechny dla Boga i dla wszystkich, ma prawo, i to sprawiedliwie, nad wszystkim i nad wszystkimi. Działanie na sposób powszechny jest boskim sposobem działania. Moja Niebieska Mama mogła działać na sposób swojego Stwórcy, ponieważ posiadała Królestwo naszej Woli. A ponieważ działała Ona w naszej Najwyższej Woli, posiada prawa do posiadłości, które utworzyła w naszym Królestwie. Któż inny mógłby się Jej odwzajemnić, jeśli nie ten, kto żyje w tym samym Królestwie? Ponieważ tylko w tym Królestwie istnieje powszechne działanie i miłość, która wszystkich miłuje, która wszystko obejmuje i której nic nie umyka… Dlatego wszyscy na ciebie czekają. Także moja Mama pragnie od ciebie odwzajemnienia miłości powszechnej, którą miała dla wszystkich pokoleń. A tobie w zamian przypadnie w Niebieskiej Ojczyźnie powszechna chwała – dziedzictwo jedynie tego, kto posiadł Królestwo mojej Woli na ziemi. (Tom 19, 26.06.1926)

Jaka była boleść Jezusa, gdy zobaczył, jak podzielili Jego szaty, a o tunikę rzucili losy!

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

Jezus do Luizy: Córko moja, w mojej Męce jest mój jęk, który z silnym bólem wyszedł z głębin mojego udręczonego Serca, to znaczy: „Podzielili moje szaty, a o moją tunikę rzucili losy”. Jakże bolesne było dla Mnie widzieć, jak moje szaty zostały podzielone między moich własnych katów, a moja tunika włączona do gry! Był to jedyny przedmiot, który posiadałem, podarowany Mi z wielką miłością przez bolesną Mamę. A teraz nie tylko Mnie z niej ogołocili, lecz także wykpili sobie z niej. Ale czy wiesz, kto Mnie najbardziej przeszył? W tej szacie widziałem obecnego Adama, przybranego w szatę niewinności i okrytego niepodzielną tuniką mojej Najwyższej Woli. Gdy Niestworzona Mądrość go stwarzała, uczyniła coś więcej niż bardzo kochająca Matka: ubrała go w coś więcej niż w tunikę, ubrała go w nieskończone światło mojej Woli, w szatę, która nie podlegała ani zniszczeniu, ani podziałowi, ani zużyciu, w szatę, która miała służyć człowiekowi, aby mógł zachować obraz swojego Stwórcy i Jego wiano, które otrzymał, w szatę, która miała uczynić go godnym podziwu i świętym we wszystkich jego rzeczach. A co więcej, okrył go także wierzchnią szatą niewinności. Adam swoimi namiętnościami podzielił w Edenie szaty niewinności i wystawił do gry tunikę mojej Woli, niezwykłą szatą z olśniewającego światła.

To, co Adam uczynił w Edenie, powtórzyło się na moich oczach na górze Kalwarii. Kiedy zobaczyłem moją szatę podzieloną i moją tunikę wystawioną do gry, symbol królewskiej szaty danej człowiekowi, mój ból był tak silny, że aż zapłakałem. Ukazały Mi się i były obecne chwile, gdy stworzenia, czyniąc swoją wolę, kpią sobie z mojej Woli. Ileż to razy swoimi namiętnościami dzielą szatę niewinności! Wszystkie dobra zostały zamknięte w człowieku dzięki tej królewskiej szacie Woli Bożej. Gdy wystawiono ją do gry, człowiek został obnażony i stracił wszystkie dobra, ponieważ nie miał szaty, która trzymała je w sobie zamknięte. Tak więc wśród tak wielkiego zła, jakie wyrządzają stworzenia, gdy czynią swoją wolę, dodają nieodwracalne zło kpienia sobie z królewskiej szaty mojej Woli, szaty, której nie można zastąpić żadną inną szatą.

Potem mój słodki Jezus ukazał mi, jak umieszczał w Słońcu moją małą duszę i swoimi świętymi rękami trzymał mnie mocno w tym świetle. A ponieważ zakrył mnie całą w środku i na zewnątrz, nie mogłam ani nie potrafiłam widzieć niczego poza światłem.

Moje ukochane Dobro, Jezus, dodał: Córko moja, kiedy Boskość stworzyła człowieka, umieściła go w Słońcu Woli Bożej, a w nim wszystkie stworzenia. Słońce to służyło mu jako szata dla duszy. Promieni zaś było tak wiele, że okrywały również jego ciało, tak iż służyły mu za coś więcej niż szata i czyniły go tak wytwornym i pięknym, że ani królowie, ani cesarze nigdy nie wyglądali tak wytwornie jak Adam w tej jaśniejącej szacie światła[1]. Są w błędzie ci, którzy twierdzą, że Adam zanim zgrzeszył, chodził nago. To nieprawda. Skoro wszystkie rzeczy przez Nas stworzone są ozdobione i ubrane, to czy on, który był naszym klejnotem i celem, dla którego wszystkie rzeczy zostały stworzone, miał nie mieć najpiękniejszej szaty i najpiękniejszej ozdoby ze wszystkich? Dlatego należała mu się piękna szata światła Słońca naszej Woli. A ponieważ posiadał szatę światła, nie potrzebował materialnych szat, aby się okryć. Gdy się wycofał z Bożego Fiat, światło wycofało się z jego duszy i ciała, a on stracił ową piękną szatę. A widząc, że nie jest już otoczony światłem, poczuł się nagi. Zawstydził się, widząc, że jedynie on jest nagi pośród wszystkich rzeczy stworzonych i poczuł potrzebę okrycia się. Wykorzystał zbyteczne rzeczy, aby zakryć swoją nagość.

Potwierdzeniem tego jest to, że po tym, jak odczułem silny ból, gdy ujrzałem, jak podzielili moją szatę, a o moją tunikę rzucili losy, nie przyjąłem innej szaty, ale przybrałem najjaśniejszą szatę Słońca mojej Najwyższej Woli, gdy moje Człowieczeństwo zmartwychwstało. Była to ta sama szata, którą posiadał Adam, kiedy został stworzony, ponieważ aby otworzyć Niebo, moje Człowieczeństwo musiało przybrać szatę światła Słońca mojej Najwyższej Woli, królewską szatę, która, dając mi strój Króla i władzę w rękach, otworzyła Niebo dla wszystkich odkupionych. Ukazując się Ojcu Niebieskiemu, ofiarowałem Mu nienaruszone i piękne szaty Jego Woli, którymi okryte było moje Człowieczeństwo, gdyż chciałem, aby uznał wszystkich odkupionych jako nasze dzieci. Tak więc moja Wola, podczas gdy jest życiem, jest jednocześnie prawdziwą szatą stworzenia człowieka, a zatem ma wobec niego wszelkie prawa. Ale jak bardzo stworzenia próbują uciec od tego światła! Bądź więc wytrwała w tym Słońcu Odwiecznego Fiat, a Ja ci dopomogę trwać w tym świetle.

Tak więc słysząc to, powiedziałam do Niego: Jezu mój i moje wszystko, jak to? Skoro Adam w stanie niewinności nie potrzebował ubrania, ponieważ światło Twojej Woli było czymś więcej niż szatą, natomiast Wszechwładna Królowa posiadała Twoją Wolę nienaruszoną i Ty sam byłeś samą Wolą, ale ani Mama Niebieska, ani Ty nie nosiliście szat z światła, i oboje używaliście materialnych szat, aby się okryć. Jak to jest?

A Jezus powiedział dalej: Córka moja, zarówno Ja, jak i moja Mama przyszliśmy, aby się zbratać ze stworzeniami. Przyszliśmy, aby podnieść upadłą ludzkość, a więc przyjąć ich nieszczęścia i upokorzenia, w które popadli, przyszliśmy, aby odpokutować za nich ceną własnego życia. Gdyby Nas ujrzeli przybranych w światło, kto by się odważył do Nas podejść? A w trakcie mojej Męki, kto by się odważył Mnie dotknąć? Światło Słońca mojej Woli by ich oślepiło i powialiło na ziemię. Dlatego musiałem dokonać większego cudu, ukrywając to światło w zasłonie mojego Człowieczeństwa, i ukazać się jako jeden z nich. A ponieważ moje Człowieczeństwo było obrazem nie Adama niewinnego, ale Adama upadłego, więc musiałem się poddać jego całemu nieszczęściu, przyjąć je na siebie, jakby było moje, aby za nie odpokutować wobec Bożej sprawiedliwości. Natomiast kiedy powstałem z martwych, skoro reprezentowałem niewinnego Adama, nowego Adama, zaprzestałem cudu ukrywania w zasłonie mojego Człowieczeństwa szat jaśniejącego Słońca mojej Woli i zostałem przybrany w najczystsze światło. Z tą królewską i olśniewającą szatą wstąpiłem do mojej Ojczyzny i pozostawiłem otwarte drzwi (ponieważ do tego momentu były one zamknięte), aby pozwolić wejść wszystkim tym, którzy za Mną podążali. Dlatego ten, kto nie czyni naszej Woli, traci wszelkie dobro i nabywa wszelkie zło. (Tom 20, 12.12.1926)


[1]  Lecz jeśli posługiwanie śmierci, utrwalone literami w kamieniu, dokonywało się w chwale, tak iż synowie Izraela nie mogli spoglądać na oblicze Mojżesza z powodu jasności jego oblicza, która miała przeminąć, to o ileż bardziej pełne chwały będzie posługiwanie Ducha! (2 Kor 3,7-8). Rzeczywiście, gdy Mojżesz zstępował z góry Synaj z dwiema tablicami Świadectwa w ręku, nie wiedział, że skóra na jego twarzy promieniała na skutek rozmowy z Panem (Wj 34,29). Por. Tom XVI, 14.01.1924.