Jezus nieustannie odczuwał Maryję w swoim Sercu i jeśli było ono rozgoryczone, Ona Mu je osładzała

Z Pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

Gdy się modliłam, rozmyślałam nad tym, kiedy Jezus się żegnał ze swoją Przenajświętszą Matką i wyruszył cierpieć swoją Mękę, i powiedziałam sobie: Jak to możliwe, że Jezus zdołał się odłączyć od swojej drogiej Mamy, a Ona od Jezusa?

A błogosławiony Jezus powiedział do mnie: Córko moja, oczywiście, że nie mogło być rozłąki między Mną i moją ukochaną Mamą. Rozłąka była tylko pozorna. Ja i Ona byliśmy zespoleni, a zespolenie było tak wielkie, że Ja pozostałem z Nią, a Ona poszła ze Mną. Można więc powiedzieć, że była to pewnego rodzaju bilokacja. To samo się dzieje z duszami, gdy są naprawdę ze Mną zjednoczone . Gdy się modlą i pozwalają, aby modlitwa wstąpiła w ich dusze jako własne życie, następuje pewien rodzaj zespolenia lub bilokacji – gdziekolwiek Ja się znajduję, zabieram je ze sobą i jednocześnie pozostaję wraz z nimi.

Córko moja, nie możesz dobrze zrozumieć, czym była dla Mnie moja umiłowana Mama. Ja, przychodząc na ziemię, nie mogłem przebywać bez Nieba, a moim Niebem była moja Mama. Między Mną a moją Matką przechodziła taka elektryczność, że nie umknęła Jej żadna myśl, której by nie zaczerpnęła z mojego umysłu. I to czerpanie ze Mnie słowa, woli, pragnienia, działania i kroku, jednym słowem wszystkiego, stwarzało w tym Niebie słońce, gwiazdy, księżyc i wszelką możliwą radość, jaką może Mi dać stworzenie i jaką ono samo może czerpać. Och, jakże się radowałem w tym Niebie! Och, jakże się czułem pokrzepiony i odnowiony we wszystkim! Nawet pocałunki, jakie dawała Mi moja Mama, zawierały w sobie pocałunek całej ludzkości i oddawały Mi pocałunek wszystkich stworzeń. Wszędzie czułem swoją ukochaną Mamę. Czułem Ją w swoim oddechu, a jeśli był ciężki, Ona Mi go podtrzymywała. Czułem Ją w Sercu i jeśli było rozgoryczone, Ona Mi je osładzała. Czułem Ją w krokach, a jeśli były zmęczone, Ona dodawała Mi sił i przynosiła wytchnienie… I któż mógłby ci powiedzieć o tym, jak Ją odczuwałem podczas mojej Męki? Przy każdym biczu, przy każdym cierniu, przy każdej ranie, przy każdej kropli mojej Krwi, wszędzie Ją odczuwałem. Pełniła dla Mnie urząd prawdziwej Matki…[1] Ach, gdyby dusze były Mi wierne, gdyby wszystko ze Mnie czerpały , jakże wiele niebios i matek miałbym na ziemi! (Tom 11, 09.05.1913)

Gdy rozmyślałam nad godzinami Męki Pańskiej, kiedy Jezus się żegnał ze swoją Matką, aby pójść na śmierć i kiedy się błogosławili wzajemnie, ofiarowywałam tę godzinę jako zadośćuczynienie za tych, którzy nie błogosławią we wszystkim Pana, a nawet Go obrażają. Chciałam tym wybłagać wszelkie błogosławieństwa, jakie są potrzebne, by utrzymać nas w łasce Bożej oraz chciałam wypełnić puste przestrzenie chwały Bożej, jak gdyby wszystkie stworzenia Go błogosławiły.

Gdy to czyniłam, poczułam Jezusa poruszającego się w moim wnętrzu i mówiącego:

Córko moja, błogosławiąc swoją Mamę, zamierzałem także pobłogosławić każde stworzenie z osobna i ogólnie, tak aby wszystko było przeze Mnie pobłogosławione – myśli, słowa, bicie serca, kroki i ruchy dla Mnie wykonane, tak aby wszystko zdobyło wartość dzięki mojemu błogosławieństwu. A co więcej, mówię ci, że wszelkie dobro, jakie czynią stworzenia – wszystko zostało uczynione przez moje Człowieczeństwo, po to aby wszelkie działanie stworzenia najpierw zostało przeze Mnie przebóstwione. Oprócz tego moje życie dalej się toczy w świecie w sposób prawdziwy i rzeczywisty nie tylko w Przenajświętszym Sakramencie, ale także w duszach, które są w stanie mojej łaski. A ponieważ pojemność stworzenia jest ograniczona i samo nie może objąć wszystkiego, co Ja uczyniłem, dlatego sprawiam, że w jednej duszy podejmuję swoje zadośćuczynienie, w innej uwielbienie, w jeszcze innej dziękczynienie, w kolejnej gorliwość o zbawienie dusz, w innej swoje cierpienie, i tak z całą resztą. W zależności od tego, jak Mi odpowiadają, tak też Ja rozwijam w nich swoje własne życie. Pomyśl zatem w jakie ciasnoty i w jakie boleści Mnie wciągają, gdy Ja pragnę w nich działać, a oni Mnie nie słuchają. (Tom 5, 03.10.1903)


[1] Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela (Mt 19, 6), a przede wszystkim Jezusa Chrystusa i Jego Matki. Z pewnością żadne stworzenie nie czerpie, tak jak Maryja, wszystkiego od Jezusa, swojego Zbawiciela. Nikt tak jak Ona nie dzielił i nie dzieli wszystkiego z Jezusem. Mamy tutaj wyjaśnienie współodkupienia Maryi (patrz tom XVII, 01.05.1925: I gdy Niebieska Mama Mnie poczęła, podjęła się zadania Współodkupicielki, dzieliła i objęła razem ze Mną całą boleść, wynagrodzenie, zadośćuczynienie i matczyną miłości wobec wszystkich. Tak więc w Sercu mojej Matki było włókno macierzyńskiej miłości do każdego stworzenia. Dlatego zgodnie z prawdą i słusznie ogłosiłem Ją, kiedy byłem na Krzyżu, Matką wszystkich. Ona mknęła wraz ze Mną w miłości, w bólach, we wszystkim. Nigdy nie zostawiła Mnie samego...)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *