Najwyższa ofiara Maryi była ciągła

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

Później pomyślałam sobie: Prawdą jest, że moja Królowa Mama dokonała największej ofiary, której nikt inny nie uczynił, to znaczy nie chciała poznać swojej woli, ale jedynie Wolę Bożą. Tym sposobem objęła wszystkie boleści, wszelkie cierpienie, aż do heroizmu ofiary poświęcenia swego Syna, aby wypełnić Najwyższą Wolę. Ale uczyniła tę ofiarę jeden raz. Wszystko, co przecierpiała później, to efekt Jej pierwszego czynu. Nie musiała walczyć jak my w różnych okolicznościach, w nieoczekiwanych spotkaniach i w nieoczekiwanych porażkach. Jest to ciągła walka, taka że aż serce krwawi ze strachu przed poddaniem się naszej walczącej ludzkiej woli. Jakiej uwagi potrzeba, aby Najwyższa Wola zawsze miała swoje miejsce honoru i zwierzchnictwo nad wszystkim, a wielokrotnie walka jest okrutniejsza od samej boleści.

Ale kiedy o tym myślałam, mój kochany Jezus poruszył się we mnie i powiedział: Córko moja, mylisz się, największa ofiara mojej Matki nie była jedna, ale było ich tak wiele, jak wiele było boleści, cierpienia, okoliczności i spotkań, na które było narażone Jej i moje istnienie. Boleści w Niej były zawsze podwojone, ponieważ moje boleści były większe niż Jej własne boleści. A następnie moja mądrość nie zmieniła kierunku w stosunku do mojej Mamy. W każdym bólu, który miał Ją dotknąć, zawsze Ją pytałem, czy chce go przyjąć, gdyż chciałem usłyszeć od Niej powtarzający się Fiat w każdej boleści, w każdych okolicznościach, a także w każdym uderzeniu Jej serca. Ten Fiat brzmiał tak słodko, tak łagodnie i harmonijnie, że chciałem usłyszeć, jak powtarza go w każdej chwili swojego życia. Dlatego zawsze Ją pytałem: „Mamo, czy chcesz to zrobić? Czy chcesz znieść tę boleść?”.

A mój Fiat przynosił Jej morza dóbr, które zawiera, i pozwalał Jej zrozumieć intensywność bólu, który przyjęła. A to zrozumienie dzięki boskiemu światłu tego, co musiała krok po kroku przecierpieć, przynosiło Jej takie męczeństwo, że nieskończenie przewyższa walkę, jaką znoszą stworzenia, ponieważ nie posiadając zarodka grzechu, nie posiadała Ona zarodka walki. Moja Wola musiała więc znaleźć inne rozwiązanie, ażeby Ona nie była gorsza w cierpieniu od innych stworzeń, ponieważ skoro miała sprawiedliwie nabyć prawo Królowej boleści, musiała przewyższyć wszystkie stworzenia razem wzięte.

Ileż to razy sama tego nie doświadczyłaś. Chociaż nie odczuwałaś żadnej walki, gdy moja Wola pozwalała ci zrozumieć boleści, którym cię poddawała, byłaś skamieniała siłą bólu i podczas gdy byłaś wyniszczona bólem, byłaś małą owieczką w moich ramionach, gotową przyjąć kolejne cierpienia, którym moja Wola chciała cię poddać. Oj, czyż nie cierpiałaś bardziej niż sama walka? Walka jest oznaką zapalczywych namiętności, podczas gdy moja Wola, jeśli przynosi ból, daje męstwo, a dzięki wiedzy o intensywności bólu daje taką zasługę, jaką może dać jedynie Wola Boża.

Dlatego, tak jak to czynię z tobą, że we wszystkim, czego od ciebie pragnę, pytam cię najpierw, czy tego chcesz i czy to przyjmujesz, tak też czyniłem ze swoją Mamą, aby ofiara była zawsze nowa i dawała mi możliwość rozmawiania ze stworzeniem, przebywania z nim, i aby moja Wola miała w ludzkiej woli swoje boskie pole działania. (Tom 19, 28.04.1926)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *