Święto ku czci Boga Ojca

Podczas Chrztu Jezusa Boski Ojciec pozwolił usłyszeć swój głos: Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie. Uczynił to ponownie podczas Przemienienia na Górze Tabor. Jeśli Syn jest „Umiłowanym”, to Ojciec jest Tym, który miłuje, a Duch Święty jest „Miłością”, ich wzajemną, nieskończoną Miłością, w której urzeczywistnia się ich absolutna jedność i niepowtarzalność. Dlatego Jezus mówi: Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca. Dlaczego więc mówisz: „Pokaż nam Ojca?” Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie. Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł. Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie – wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła!

Jezus powiedział do Ojca podczas Ostatniej Wieczerzy: A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa (J 17,3), Poznać Go przez osobiste i intymne doświadczenie jest łaską i szczęściem, które przewyższa wszelkie inne szczęście. Jednak Ojciec nie jest kochany, ponieważ nie jest znany. Jaki to ból dla Jego Miłości! Jest ignorowany i niekochany przez własne dzieci! On jest Ojcem, ale dzieci (a stały się dziećmi przez chrzest, który wcielił je w Chrystusa) nie żyją jak dzieci, nie mają jeszcze ducha dzieci, nie mają ducha Syna, ale mają ducha sługi, pozostali nadal w Starym Testamencie, niedojrzali, z mentalnością, która utrzymuje ich na dystans od Boga. Ich myśli i serce są od Niego dalekie… W najlepszym przypadku boją się Boga, ale nie jest to ta „święta bojaźń”, że mogą Go utracić, że mogą sprawić Mu przykrość i Go obrazić (a to jest dar Ducha Świętego). Poza tym „święta bojaźń Boża” jest także tym, co odczuwa Jego Miłość, że może utracić dziecko lub że może stać mu się krzywda… A gdzie jest miłość, która należy się Jego Miłości?

Im lepiej znamy Ojca, tym bardziej żyjemy duchem dzieci, a nawet duchem Syna. Święty Paweł mówi: Albowiem wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi. Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać: «Abba, Ojcze!» Sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi. Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami: dziedzicami Boga, a współdziedzicami Chrystusa, skoro wspólnie z Nim cierpimy po to, by też wspólnie mieć udział w chwale (Rz 8,14-17).

Wiemy też, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra, z tymi, którzy są powołani według [Jego] zamiaru.  Albowiem tych, których od wieków poznał, tych też przeznaczył na to, by się stali na wzór obrazu Jego Syna, aby On był pierworodnym między wielu braćmi (Rz 8,28-29).

Odpowiedź daje Pan Luizie Piccarrecie (tom 20, 22 grudnia 1926):

Córko moja, w jakim celu chcesz, aby moja Wola wypełniła się w tobie i aby wszyscy Ją poznali?

A ja: Chcę tego, gdyż Ty tego chcesz. Chcę tego, gdyż pragnę, aby na ziemi zapanował porządek Boży oraz nadeszło Twoje Królestwo. Chcę tego, gdyż pragnę, aby rodzina ludzka nie żyła już jako obca Tobie, ale była na nowo połączona z Bożą Rodziną, z której wzięła swój początek.

A Jezus, wzdychając, dodał: Córko moja, twój i mój cel jest jeden. Kiedy syn ma ten sam cel co Ojciec i chce tego, czego chce Ojciec, wtedy nie mieszka już w cudzym domu, wtedy pracuje na polu swojego Ojca. Jeśli przebywa z ludźmi, mówi o dobroci, pomysłowości i wielkich planach swojego Ojca. Mówi się o tym synu, że kocha, że ​​jest doskonałą kopią swojego Ojca, że ​​wyraźnie widać, iż należy do Jego rodziny i jest synem godnym nosić w sobie, i to z czcią, pokolenie swojego Ojca. Takie same są znaki, które ukazują, czy dana osoba należy do Niebiańskiej Rodziny: mieć ten sam cel co Ja, pragnąć mojej własnej Woli, mieszkać w Niej jak we własnym domu i pracować, aby była znana. Jeśli taka osoba przemawia, nie potrafi powiedzieć niczego innego poza tym, co się czyni w naszej Niebiańskiej Rodzinie i czego My pragniemy. Ze wszystkich stron widać jasno, i to słusznie i sprawiedliwie, że jest ona córką, która do Nas należy, że jest członkiem naszej Rodziny, że nie odstąpiła od swojego źródła, że ​​zachowuje w sobie obraz, sposób zachowania, postawę i życie swojego Ojca, czyli Tego, który ją stworzył. Ty jesteś więc członkiem mojej Rodziny. Im bardziej ujawniasz moją Wolę, tym bardziej wyróżniasz się przed Niebem i ziemią jako córka, która do Nas należy. Jeśli natomiast ktoś nie ma tego samego celu, wtedy zamieszkuje niewiele lub w ogóle nie zamieszkuje w pałacu naszej Woli. Nieustannie wędruje, od jednego mieszkania do drugiego, od jednej chałupy do drugiej, nieustannie błąka się na otwartej przestrzeni namiętności, dokonując niegodnych czynów swojej rodziny. Jeśli pracuje, to na cudzych polach. Jeśli przemawia, to nigdy nie rozbrzmiewają na jego ustach miłość, dobroć, pomysłowość i wielkie plany jego Ojca. Jeśli w całym jego zachowaniu wcale nie widać, że należy do swojej rodziny, to czy można go nazwać synem jego rodziny? A jeśli z niej pochodzi, to jest zwyrodniałym dzieckiem, które zerwało wszystkie więzi i relacje łączące go z rodziną. Tak więc tylko ten, kto czyni moją Wolę i w Niej żyje, może nazywać się moim synem, członkiem mojej Boskiej i Niebiańskiej Rodziny. Wszyscy inni to zdegenerowane dzieci i obce naszej Rodzinie. Kiedy więc zajmujesz się moim Boskim „Fiat”, kiedy o Nim mówisz, kiedy w Nim krążysz, sprawiasz Nam radość, ponieważ czujemy, jak Ta, która do Nas należy, która jest naszą córką, przemawia, krąży i działa na polu naszej Woli. A drzwi pozostają otwarte dla dzieci. Żadne mieszkanie nie jest dla nich zamknięte, gdyż to, co należy do Ojca, należy i do dzieci. W dzieciach pokładana jest nadzieja długiego pokolenia Ojca. W ten sposób pokładam w tobie nadzieję długiego pokolenia dzieci mojego odwiecznego «Fiat».

Zapowiedział to już św. Jan w swoim pierwszym liście: Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. Świat zaś dlatego nas nie zna, że nie poznał Jego. Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest (1J 3,1-2).

Ojciec osobiście objawił się już w 1932 roku za pośrednictwem innej wielkiej mistyczki naszych czasów, Matki Eugenii Elisabetty Ravasio (co została zbadane i zatwierdzone przez Kościół), tak aby Jego dzieci zapamiętały Go nie tylko jako Stwórcę i Pana, lecz także jako najbardziej kochającego Ojca, bardzo nam bliskiego. Albowiem nie wystarczy być dziećmi Bożymi od chrztu świętego („i rzeczywiście nimi jesteśmy”), ale trzeba żyć jako dzieci Boże i stać się „podobnymi do Niego”, dojrzałymi, tak jak powiedział św. Paweł: Jak długo dziedzic jest nieletni, niczym się nie różni od niewolnika, chociaż jest właścicielem wszystkiego. Aż do czasu określonego przez ojca podlega on opiekunom i rządcom. My również, jak długo byliśmy nieletni, pozostawaliśmy w niewoli „żywiołów tego świata”. Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo. Na dowód tego, że jesteście synami, Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: Abba, Ojcze! A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej (Ga 4,1-7).

Powinniśmy mieć wobec Niego ducha dzieci, a nawet ducha Syna. Z tego względu sam Ojciec z nieskończoną pokorą poprosił o święto ku swojej czci, święto, którego tylko On, Boski Ojciec, nie posiada. Wybrał 7 sierpnia. Boski Ojciec, który jest pierwszy, pozostał ostatni, ponieważ ludzie, Jego stworzenia, ani Go nie znają, ani nie kochają. Nawet wielu ochrzczonych nie ma jeszcze ducha dzieci. Im bardziej znamy Ojca, tym bardziej żyjemy duchem dzieci, a raczej Duchem Syna.

W 33 tomie 20 stycznia 1935 Luiza pisze:

Mój biedny umysł jest zagubiony w Woli Bożej, i to tak bardzo, że nie mogę powtórzyć tego, co pojmuję, ani tego, co czuję w tym niebiańskim zamieszkaniu Bożego Fiat. Mogę tylko powiedzieć, że czuję Boskie Ojcostwo, które z pełną miłością czeka na mnie w swoich ramionach, aby mi powiedzieć: Bądźmy jak dzieci i Ojciec. Przyjdź i ciesz się moją ojcowską czułością, moim miłosnym usposobieniem oraz moją nieskończoną słodyczą. Pozwól Mi być twoim Ojcem. Największą przyjemnością, której doświadczam, jest wypełnienie mojego Ojcostwa. Przyjdź bez lęku, przyjdź i daj mi swoje synostwo, daj mi miłość i czułość córki. A ponieważ moja Wola stanowi jedno z twoją wolą, więc daje Mi Ona Ojcostwo wobec ciebie, a tobie prawo bycia córką.

O Wolo Boża, jakże jesteś godna podziwu i potężna! Ty jedyna masz tę moc, żeby stopić wszelką odległość i różnicę istniejącą między nami a naszym Ojcem Niebieskim! Wydaje mi się, że życie w Tobie oznacza odczuwać Boskie Ojcostwo i czuć się córką Najwyższej Istoty.

Ale kiedy mój umysł był przepełniony wieloma myślami o Woli Bożej, mój słodki Jezus złożył mi krótką wizytę i powiedział do mnie: Moja błogosławiona córko, żyć w mojej Woli polega na tym, że ty nabywasz prawo córki, a Bóg nabywa zwierzchnictwo, władzę i prawo Ojca. Tylko Wola Boża potrafi zjednoczyć jedno i drugie i utworzyć jedno tylko życie…

Nadszedł więc czas, aby przejść od ducha sługi do ducha dzieci, od strachu i korzyści własnej do zaufania i do miłości. Jest to temat całej Ewangelii. Jest to cel i kulminacja odwiecznego planu Boga: żyć dla Ojca, stać się chwałą i triumfem Ojca!

Kiedy w końcu zostanie ustanowione wielkie święto Boga Ojca? Zacznijmy je już teraz, mówiąc: Mój Ojcze, mój dobry Ojcze, ofiaruję się Tobie, oddaję się Tobie, zawierzam się Tobie, ufam Tobie, oddaję się Tobie. Wszystko co moje, jest Twoje, wszystko co Twoje, jest moje. Jestem cały Twój, a Ty jesteś cały mój!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *