To nasze grzechy wplątały Jezusa w te gęste ciemności…

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

Tę noc spędziłam w więzieniu razem z Jezusem. Współczułam Mu. Przywarłam do Jego kolan, aby Go podtrzymać. Jezus zaś powiedział do mnie:

Córko moja, podczas swojej Męki chciałem cierpieć także i więzienie, aby uwolnić stworzenie z więzienia grzechu. Och, jakim strasznym więzieniem jest dla człowieka  grzech! Jego namiętności związują go łańcuchem jak niegodziwego niewolnika, natomiast moje więzienie i moje łańcuchy go rozwiązywały  i uwalniały. Dla kochających dusz moje więzienie stało się więzieniem miłości, w którym mogły bezpiecznie przebywać i być chronione przed wszystkimi i przed wszystkim. A Ja wybrałem je, aby były dla Mnie jakby więzieniem i żywym tabernakulum, które miało Mnie ogrzać przed chłodem kamiennych tabernakulów, a co więcej, przed chłodem stworzeń, które zamykając Mnie w sobie, sprawiają, że umieram z zimna i z głodu. Otóż wiele razy opuszczam więzienie tabernakulum i przychodzę do twojego serca, aby ogrzać się przed zimnem i pokrzepić twoją miłością. A kiedy widzę, że Mnie poszukujesz w tabernakulach kościołów, mówię do ciebie: „Czyż nie jesteś dla Mnie prawdziwym więzieniem miłości? Poszukuj Mnie w swoim sercu i kochaj Mnie”. (Tom 12, 04.12.1918)

Tę noc spędziłam na czuwaniu, a mój umysł często wzlatywał do mojego związanego w więzieniu Jezusa. Chciałam przywrzeć do Jego kolan, które się trzęsły z powodu bolesnej i okrutnej pozycji, w jakiej związali Go wrogowie. Chciałam Go oczyścić z opluć, którymi był okryty. Ale kiedy o tym myślałam, mój Jezus, moje Życie, ukazał się jakby w gęstej ciemności, w której zaledwie było widać Jego godną uwielbienia Osobę, i szlochając, powiedział do mnie:

Córko, wrogowie pozostawili Mnie samego w więzieniu, okropnie związanego i w ciemności, tak iż wszystko wokół było gęstym mrokiem. Och, jak ta ciemność Mnie dręczyła! Moje ubranie było mokre od brudnych wód potoku. Czułem smród więzienia i ślinę, którą byłem opluty. Moje włosy były potargane i nie było żadnej litościwej dłoni, która by mogła je zgarnąć z moich oczu i ust. Moje ręce były związane łańcuchami, a ciemność nie pozwalała Mi dostrzec mojego stanu, niestety, zbyt bolesnego i upokarzającego.

Och, jakże wiele mówił ten mój bolesny stan w więzieniu! Przebywałem w więzieniu przez trzy godziny. Chciałem tym uzdrowić trzy epoki świata: epokę prawa natury, epokę prawa spisanego i epokę prawa łaski. Chciałem uwolnić wszystkich, zgromadzić wszystkich razem i przywrócić im wolność moich dzieci. Przebywając tam przez trzy godziny chciałem uzdrowić trzy okresy życia człowieka: dzieciństwo, młodość i starość. Chciałem go uzdrowić, kiedy grzeszy z namiętności, woli i uporu. Och, jakże ciemność, którą widziałem wokół siebie, pozwalała Mi ​​odczuć gęstą ciemność stwarzaną przez grzech człowieka! Och, jak bardzo płakałem i mówiłem do niego:O człowieku, to twoje grzechy wepchnęły Mnie w te gęste ciemności, tak iż cierpię, by dać ci światło. To twoja niegodziwość Mnie opluła, a ciemność nie pozwala Mi nawet tego zobaczyć! Spójrz na Mnie, jestem obrazem twoich grzechów. Jeśli chcesz je poznać, zobacz je we Mnie!”.

Ale wiedz, że w ostatniej godzinie, kiedy byłem w więzieniu, wstał świt i kilka przebłysków światła przedostało się ze szczelin. Och, jakże moje Serce odetchnęło, kiedy zobaczyłem swój tak bolesny stan. A to oznaczało, że gdy człowiek jest zmęczony nocą grzechu, wokół niego jak świt powstaje łaska, która wysyła mu przebłyski światła, aby go przywołać. Dlatego moje Serce odetchnęło z ulgą. I w tym świcie widziałem ciebie, mojego ukochanego więźnia, którego moja Miłość miała związać w tym twoim stanie. I widziałem, że w ciemnościach więzienia nie zostawiłabyś Mnie samego. Czekając na świt u moich stóp i podążając za moimi pragnieniami, opłakiwałabyś wraz ze Mną noc człowieka. To Mi przyniosło ulgę i ofiarowałem moje uwięzienie, aby udzielić ci łaski podążania za Mną.

Ale jeszcze inne znaczenie miało owo więzienie i owa ciemność. Był to mój długi pobyt w więzieniu tabernakulum. Była to samotność, w której jestem pozostawiany. Dlatego często nie mam nikogo, do kogo mógłbym przemówić słowo lub na kogo zwrócić swoje spojrzenie miłości. Innym razem w świętej Hostii odczuwam niegodne dotknięcia, smród zgniłych i błotnistych rąk. Nie ma nikogo, kto mógłby Mnie dotknąć czystymi rękoma i uperfumować swoją miłością. A ileż to razy ludzka niewdzięczność pozostawia Mnie w ciemności bez słabego światła żarówki, tak iż moje więzienie trwa i nadal będzie trwać. A ponieważ oboje jesteśmy więźniami – ty jesteś uwięziona w łóżku jedynie z miłości do Mnie, a Ja jestem więźniem dla ciebieswoją Miłością chcę związać wszystkie stworzenia, używając łańcuchów, którymi jestem związany. W ten sposób będziemy towarzyszyć sobie nawzajem, ty zaś pomożesz Mi rozwinąć łańcuchy, aby do mojej Miłości przywiązać wszystkie serca. (Tom 13, 29.10.1921)

One Response to To nasze grzechy wplątały Jezusa w te gęste ciemności…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *